Słońce za oknem. Upał. Żyć się nie chce. Za to na czytanie zawsze znajdzie się to „ostatnie tchnienie”. Tylko co czytać w takie dni? Najlepiej coś odprężającego, nad czym nie trzeba specjalnie myśleć, zastanawiać się nad fabułą – jakąś niezobowiązującą lekturę. Osobiście lubuję się w książkach, których fabuła porywa mnie od początku tak bardzo, że zapominam o Bożym świecie. Jednak w takie dni, kiedy za oknem świeci słońce, lubię odprężyć się przy jakiejś książce obyczajowej, romansie czy zabawnej, krótkiej powieści „na raz”. Jest to również odpowiedź na pytanie: jaką książkę zabrać na wakacje?
Przedstawię Wam kilka pozycji, które przeczytałam i które mogę z czystym sumieniem polecić. Uprzedzam jednak, że ten właśnie post skierowany jest raczej do płci pięknej, ale kto wie. Może i panowie coś dla siebie znajdą.
Na pierwszy ogień idą książki, które wydał w nowej (ładniejszej) szacie graficznej Jaguar. Przed Państwem Erica James, brytyjska autorka powieści obyczajowych.
Na pierwszy ogień idą książki, które wydał w nowej (ładniejszej) szacie graficznej Jaguar. Przed Państwem Erica James, brytyjska autorka powieści obyczajowych.
„Ogrody marzeń” i „Rajski domek”
To książki lekkie, zabawne, porywające… Oczywiście nieco schematyczne, ale powiedzmy sobie szczerze, które takie nie są? Mam tutaj na myśli różnego rodzaju romanse, w których schemat jest jeden, każdemu dobrze znany. Jednak od takich powieści nie oczekujemy przecież niczego innego, wzniosłego i niebywale oryginalnego. Nie chodzi mi o to, że „Ogrody marzeń” i „Rajski domek” są mdłą i schematyczną paplaniną. Otóż, moi mili, autorce udało się mnie zaskoczyć. Nie dość, że głównych bohaterów jest więcej niż dwójka, to jeszcze Erica James stworzyła wielowątkową przygodę złożoną z ciekawych i wzruszających historii nie tylko miłosnych, ale i życiowych. Bohaterowie dokonują trudnych wyborów, mają swoje sekrety, które niekoniecznie po wyjściu na jaw są takie złe, jak sądzili. Każdy z bohaterów ma pewien cel, który pragnie zrealizować… Oczywiście mam w planach przeczytanie kolejnych książek tej autorki, jak chociażby „Ukryte talenty”.
To książki lekkie, zabawne, porywające… Oczywiście nieco schematyczne, ale powiedzmy sobie szczerze, które takie nie są? Mam tutaj na myśli różnego rodzaju romanse, w których schemat jest jeden, każdemu dobrze znany. Jednak od takich powieści nie oczekujemy przecież niczego innego, wzniosłego i niebywale oryginalnego. Nie chodzi mi o to, że „Ogrody marzeń” i „Rajski domek” są mdłą i schematyczną paplaniną. Otóż, moi mili, autorce udało się mnie zaskoczyć. Nie dość, że głównych bohaterów jest więcej niż dwójka, to jeszcze Erica James stworzyła wielowątkową przygodę złożoną z ciekawych i wzruszających historii nie tylko miłosnych, ale i życiowych. Bohaterowie dokonują trudnych wyborów, mają swoje sekrety, które niekoniecznie po wyjściu na jaw są takie złe, jak sądzili. Każdy z bohaterów ma pewien cel, który pragnie zrealizować… Oczywiście mam w planach przeczytanie kolejnych książek tej autorki, jak chociażby „Ukryte talenty”.
Następnie „Tak blisko…” – książka, o której już nieraz wspominałam i którą polecam dosłownie każdemu. Może nie jest z rodzaju tych, o których wyżej wspomniałam – nie jest lekka, bo tematy poruszane przez panią Webber należą do tych cięższych – to jednak sądzę, że na lato jak najbardziej się nadaje.
Czystą przyjemnością było zapoznać się z historią Lucasa i Jacqueline – bohaterów „Tak blisko…”. Na pewno sięgnę po nią jeszcze niejeden raz, gdyż właśnie takie powieści są dla mnie polepszaczem humoru. „Tak blisko…” wprawiło mnie w bardzo przyjemny stan, który już dawno mnie nie „nawiedził” podczas czytania, a którego bardzo potrzebowałam.
Kolejnym tytułem, który śmiało możecie zabrać na wakacje, jest „Na krawędzi nigdy” J.A. Redmerski. Można pomyśleć, że książka to taki typowy romans, ale już po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów uświadamiamy sobie, że to tylko mylne pierwsze wrażenie, któremu nie należy się poddawać. Przyznaję, że ja również z początku nie nastawiałam się zbytnio entuzjastycznie, ale kiedy zaczęłam się zagłębiać w treść, po prostu przepadłam. Fabuła bardzo interesująca, nienudna i dobrze dopracowana.
Czystą przyjemnością było zapoznać się z historią Lucasa i Jacqueline – bohaterów „Tak blisko…”. Na pewno sięgnę po nią jeszcze niejeden raz, gdyż właśnie takie powieści są dla mnie polepszaczem humoru. „Tak blisko…” wprawiło mnie w bardzo przyjemny stan, który już dawno mnie nie „nawiedził” podczas czytania, a którego bardzo potrzebowałam.
Kolejnym tytułem, który śmiało możecie zabrać na wakacje, jest „Na krawędzi nigdy” J.A. Redmerski. Można pomyśleć, że książka to taki typowy romans, ale już po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów uświadamiamy sobie, że to tylko mylne pierwsze wrażenie, któremu nie należy się poddawać. Przyznaję, że ja również z początku nie nastawiałam się zbytnio entuzjastycznie, ale kiedy zaczęłam się zagłębiać w treść, po prostu przepadłam. Fabuła bardzo interesująca, nienudna i dobrze dopracowana.
Polecić mogę jeszcze książki takiego znanego i kultowego już autora, jakim jest John Green. Na pierwszym miejscu oczywiście „Gwiazd naszych wina”. Jedna z najbardziej poruszających historii, jakie kiedykolwiek dane mi było przeczytać. Następnie „Papierowe miasta” i „Szukając Alaski”. Te dwa tytuły nieco różnią się tematyką i moim zdaniem „nie dorastają do pięt” GNW, jednak godne polecenia są. Na pewno.
Na sam koniec polecę Wam serię (dosyć obszerną) o Stephanie Plum. Rozwalający i bardzo zabawny cykl, który pochłonie Was całkowicie. Zaznaczam, że nie trzeba czytać książek po kolei, bo mimo iż niektóre wątki ciągną się od początku, to wierzcie mi, autorka wyjaśnia wszystko na bieżąco i nie ma z tym najmniejszego problemu.
A dobra! Nie mogę się opanować, żeby nie dodać jeszcze kilku tytułów: „Aż po horyzont”, „Pułapka uczuć”, „Hopeless”, „Nie ma tego złego” i „Morze spokoju”.
Mam nadzieję, że post Wam się spodobał i że z niego skorzystacie.Wszystkie tytuły, które wyróżniają się kolorem, są podlinkowane. Jeśli chcecie zapoznać się z moją opinią na temat którejś z niniejszych pozycji - wystarczy kliknąć.
Pozdrawiam!
Na sam koniec polecę Wam serię (dosyć obszerną) o Stephanie Plum. Rozwalający i bardzo zabawny cykl, który pochłonie Was całkowicie. Zaznaczam, że nie trzeba czytać książek po kolei, bo mimo iż niektóre wątki ciągną się od początku, to wierzcie mi, autorka wyjaśnia wszystko na bieżąco i nie ma z tym najmniejszego problemu.
A dobra! Nie mogę się opanować, żeby nie dodać jeszcze kilku tytułów: „Aż po horyzont”, „Pułapka uczuć”, „Hopeless”, „Nie ma tego złego” i „Morze spokoju”.
Mam nadzieję, że post Wam się spodobał i że z niego skorzystacie.Wszystkie tytuły, które wyróżniają się kolorem, są podlinkowane. Jeśli chcecie zapoznać się z moją opinią na temat którejś z niniejszych pozycji - wystarczy kliknąć.
Pozdrawiam!
Tekst został opublikowany również na portalu literatura.juventum.pl