wtorek, 24 maja 2016

"Moje serce należy do ciebie" Alessio Puelo


Dziękuję!
Historia młodzieńczej miłości w bardzo romantycznym wydaniu, rozgrywająca się jednak we współczesnych i bliskich życia realiach.
 Przedmowę do książki napisał popularny autor Federico Moccia.
W klasie 18-letniego Alexa pojawia się nowa uczennica, Ylenia. Chłopak postanawia zwrócić na siebie jej uwagę. Ale Ylenia skrywa tajemnicę i postanawia trzymać chłopaka na dystans. W końcu jednak nie jest w stanie przeciwstawić się uczuciu. Alex jest pewien, że nic ich nie rozłączy, dopóki się nie dowiaduje, że dziewczyna cierpi na ciężką i nieuleczalną wadę serca. Jej jedyną szansą jest przeszczep. W dniu egzaminu maturalnego Alex odbiera telefon ze szpitala z informacją, że Ylenia jest umierająca. Wybiega zrozpaczony na ulicę...

Na samym początku przyznaję, że spodziewałam się zgoła czegoś innego, aniżeli to, co otrzymałam. Chodzi oczywiście o treść książki. Spodziewałam się wyciskacza łez i bomby emocjonalnej, która rozsadzi moje serce. Nie było łez, bomba coś tam cykała, ale nie wybuchła...

Zacznę od oceny postaci, które nieszczególnie zapisały się w mojej pamięci. Właściwie jedynymi postaciami, jakie polubiłam to: na pierwszym miejscu Giorgio Luciani - tata głównej bohaterki, a na drugim Ambra, jego żona i matka głównej bohaterki. Dlaczego właśnie te postaci polubiłam? Bo zachowują się normalnie. Może dlatego, że są dojrzałe? Chociaż w zasadzie spodziewałam się, że Ylenia również taka będzie, zwłaszcza po tym co przeszła. Niestety się pomyliłam. osiemnastolatka zachowuje się jak rozkapryszony bachor, którego często miałam dosyć. Poważnie... Trochę zrozumienia, empatii, dojrzałości... Yleni, to naprawdę cię nie zabije! I oczywiście jej rówieśnik Alex. Ten sam problem. Dlatego też jakoś specjalnie nie zżyłam się z główną i cierpiącą bohaterką, pewnie dlatego też nie wzruszyła mnie jej historia i nie ujęła za serducho. Zdarza się.


Jeśli chodzi o samą fabułę... Pomysł genialny, ale nie do końca wykorzystany tak, jak moim zdaniem powinien być. Chociaż z drugiej strony czytałam już kilka - kilkanaście książek napisanych przez Włochów, Włoszki i wiem, że ich styl jest dość specyficzny. Nie dramatyzują przesadnie w swoich powieściach. Stawiają na żywiołowość swoich postaci, pasję miłości i raczej intensywne, pozytywne emocje. Nawet w takich powieściach, jak "Moje serce należy właśnie do ciebie". Dlatego nie nastawiajcie się, że łzy polecą strumieniami, a serce będzie kołatało. Raczej jest to lekka, niezobowiązująca lektura, która powinna umilić Wam czas. Ot, co. Takie lektury też są potrzebne i właśnie do takich należy niniejsza pozycja. 

Nie sądzę żebym musiała zagłębiać się specjalnie w samą treść i przedstawiać Wam o czym opowiada książka Puelo. W krótkim opisie wydawnictwa wszystko macie i raczej nie ma się do czego odnosić. Nie chcę też psuć Wam zabawy z odkrywania poszczególnych wątków. Dlatego myślę, że przedstawiłam Wam mniej więcej wszystko, co potrzeba, jeśli chodzi o moje odczucia względem niniejszej powieści.

3 komentarze:

  1. Książka zapowiada się OBŁĘDNIE! Uwielbiam pozycje właśnie tego rodzaju, nie są płytkie i codzienne, a poruszają nieco ważniejszy i wrażliwszy temat :) Wędruje do mojej listy.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie przekonuje mnie ta książka. A po twojej recenzji tylko się w tym utwierdziłam. Nie lubię niedojrzałych i irytujących bohaterek. I jakoś nie przepadam za włoskimi autorami, dlatego myślę, że nie sięgnę po tę lekturę, a szkoda, bo liczyłam na coś fajnego. Tak w ogóle to masz super bloga i świetnie piszesz 😊

    ksiazkowe-perelki.blogspot.com
    ~hope

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie obyło się bez zgrzytów, ale przesłanie było:)

    OdpowiedzUsuń