wtorek, 12 sierpnia 2014

"Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe" J. Echols i "Coś do stracenia" C. Cormack


Dzisiaj dwie pozycje wydane nakładem wydawnictwa Jaguar. Dwie lekkie i powiedziałabym, że wakacyjne "czytanki". Z czego jedna jest dobra, a druga... Nie do końca. Zacznijmy może od tej, która wypadła w moich oczach dużo lepiej. A mowa o "Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe" - brzmi jak typowe romansidło, prawda? Cóż, bo prawdę powiedziawszy ta książka jest takim typowym romansidłem, jednak jest w nim spora dawka humoru. 

Faceci z reguły niedowidzą, ale najlepsi kumple bywają kompletnie ślepi!
 Lori od lat spędza wakacje tak samo. Pracuje w Vader Marina wraz z bratem i trzema chłopakami z okolicy: Cameronem, Seanem i Adamem. Lori to dziewczyna-kumpel, mogłyby jej wyrosnąć piersi o rozmiarze arbuzów, a starzy znajomi i tak nie zwróciliby uwagi. Problem w tym, że Lori podkochuje się w Seanie i doskonale wie, że jeśli nie weźmie sprawy w swoje ręce, ten nigdy w życiu nie zobaczy w niej kobiety.
Pomysł jest genialny w swej prostocie. Lori i Adam, będą udawać parę, a wtedy na pewno Sean przejrzy na oczy! W teorii wszystko wygląda znakomicie, a początki są obiecujące... Plan działa bez zastrzeżeń do momentu, w którym przestaje działać w ogóle. A potem... A potem wszyscy mają sporo kłopotów.

Książki Jennifer Echols dzielą się na te, kompletnie nieciekawe i na te, które mają w sobie coś, co mnie do nich przyciąga. Pozycja dzisiaj przeze mnie omawiana/oceniana dosyć długo zalegała na półce, aż w końcu doczekała się sądnego dnia. Przeczytałam, świetnie się bawiłam, ale... Nie jest tak kolorowo, jakby się mogło wydawać. Książka jest dosyć gruba, jak na romans. Teraz wiem już dlaczego. Ponieważ podzielono ją na dwie części. Pierwsza część jest świetna, a tej drugiej - jak dla mnie - mogłoby nie być. Mam wrażenie, że autorka przeciągała jeden wątek, tylko nie mam burego pojęcia dlaczego. Może ktoś, kto czytał "Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe" i może odpowiedzieć na to pytanie, udzieli mi tej nurtującej mnie odpowiedzi? Gdyby książka zakończyła się dokładnie na stronie 242 - oceniłabym ją o wiele wyżej. Ponieważ część druga zwana "niekończące się lato" była dokładnie taka sama, tylko inaczej przedstawiona. Gdzie tutaj sens? A wiem! W części pierwszej "chłopaki z sąsiedztwa", główna bohaterka uganiała się za jednym z braci Vaderów (swoją drogą zacne nazwisko ^^), a w części drugiej za drugim.

Sprawa trójkąta miłosnego... Niby jest, ale tak jakby go nie było. Skomplikowane. Wiem. Trochę drażniące, ale z drugiej strony zabawne. Sama nie wiem co o nim myśleć. Jednak jeśli wziąć pod uwagę ile emocji we mnie wzbudził, to mogę ocenić go (nie wierzę, że to napiszę) na plus. Tak jak na okładce napisano "Komedia bardzo romantyczna" - z tym się zgadzam w zupełności. 

Książka mnie nie powaliła, ale miło spędziłam z nią czas. Uśmiałam się, poprawiła mi humor... Idealna na lato.

Mając dosyć bycia jedyną dziewicą wśród swoich przyjaciółek, Bliss Edwards decyduje, że najlepszym rozwiązaniem tego problemu jest stracenie dziewictwa tak szybko i tak łatwo jak to tylko możliwe – szybki numerek. O jej planie można by rzecz wszystko, ale zdecydowanie nie, że jest prosty. Kiedy dziewczyna zaczyna wariować i zostawia przystojnego chłopaka samego i gołego w jego własnym łóżku używając wymówki, w którą nie uwierzyłby nawet półmózgowiec. I jakby już nie była zawstydzona do granic możliwości, to kiedy wraca do college’u na ostatni semestr studiów, poznaje swojego nowego nauczyciela sztuki, którego jakieś 8 godzin temu zostawiła rozebranego w łóżku… 

Pozycja druga "Coś do stracenia", Cora Carmack. Przyznaję, że nie doczytałam jej do końca. Gdzieś sto ostatnich stron przeleciałam wzrokiem, a i tak wiedziałam co się dzieje. Coś jak z Modą na sukces - nie oglądasz trzystu odcinków, a obejrzysz następny emitowany i wiesz wszystko, co działo się przez te trzysta. Sami rozumiecie.
Wielu blogerów zachwyca się książką Carmack. Ja do tej grupy nie należę. Nie wiem czemu, ale spodziewałam się czegoś na wzór"Tak blisko..." - T. Webber (kocham!). "Coś do stracenia" nawet nie umywa się do wspomnianego tytułu. 

Niby miało być śmiesznie, ale jakoś nie było. Niby miało być namiętnie, ale tego również brakowało. A główna bohaterka miała zajawki, jak pięcioletnie dziecko... Czasami ręce mi opadały. Autorka jakby na siłę próbowała sprawić, by jej bohaterka była zabawna. Cóż, była żałosna, a nie zabawna. Zabawne to są suchary o Chucku  Norrisie. 

Z serii: oderwane od tematu książki. Ze dwa suchary o Chucku (tak mnie naszło!)

Kręgi w zbożu to sposób Chucka Norrisa aby wytłumaczyć światu, że kiedy on mówi "leżeć!" to słucha nawet zboże.

MacGyver potrafi zrobić z nici i kawałka deski betoniarkę, a Chuck z betoniarki nić, deskę i zostanie mu jeszcze na rower.

Wracając do książki. Główna bohaterka o oryginalnym imieniu, Bliss jest dziewicą. Jako jedyna w gronie swoich znajomych nie może się z nimi podzielić doświadczeniami łóżkowymi. Postanawia to zmienić. Wpada na genialny (o mój Boże...) plan, żeby dorwać pierwszego, lepszego (ale!) przystojnego mężczyznę, przespać się z nim i najlepiej o nim zapomnieć. Ach te wyzwolone kobiety (kręci głową). Tak zwana studencka trójca Z (zakuć, zaliczyć, zapomnieć), tyle, że w wersji hard znaleźć, zaliczyć, zapomnieć. No jakoś to do mnie nie przemawia. Przez takie podejście Bliss wiele straciła w moich oczach, bo takie zachowanie wiele mówi o człowieku... 

Jeśli chodzi o postaci, to żadna nie stała mi się bliska. Garrick na początku przypadł mi do gustu, ale gdzieś w połowie stracił swój olśniewający urok. Niemniej stwierdzam, że jako jedyny z całej książki jest w miarę godny zapamiętania.

Tyle. Książki nie polecam, ale też z drugiej strony nie odradzam.. Jednak ja na pewno po kontynuację nie sięgnę.

14 komentarzy:

  1. Mi również ta książka nie przypadła do gustu. Właściwie, to nawet jej nie doczytałam, po prostu nie zmogłam braku rozsądku głównej bohaterki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobne odczucia jeśli chodzi o "Miłość flirt i inne zdarzenia losowe". O ile pierwsza część była miła, sympatyczna i przyjemna o tyle po rozpoczęciu drugiej części doszłam do wniosku, że nie będę psuła sobie opinii o książce, bo było to po prostu ciągnięcie niepotrzebnego wątku i przeczytałam może 10-20 stron drugiej części po czym stwierdziłam, że to bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obie książki są mi znane. Jednak co do "Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe" to nie mogła m jej skończyć. Już kiedyś miałam okazję przeczytać inne książki tej autorki i jakoś nie przypadły mi do gustu. Co do tej drugiej to raczej po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. O jezu, porównanie do Mody na sukces zniechęca całkowicie! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem lubię przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego :-) Mam zamiar zabrać sie za obie pozycje, tym bardziej, że pierwszą już mam ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie akurat druga pozycja przypadła do gustu. Pierwsza przede mną

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam ciut odmienne zdanie. "Miłość filtr..." w moim odczuciu wypada na prawdę słabo. Jest strasznie trudno doczytać ją do końca. Zgadzam się z tobą jeśli zaś chodzi że druga cześć mogłaby w ogóle nie zostać napisana. Moim zdaniem to najgorsza pozycja tej autorki.
    Co do "Coś do stracenia" faktycznie fabuła przewidywalna ale kupiło mnie parę żartów i jakoś tak nie potrafię o niej wypowiedzieć się do końca krytycznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsza książka wiele mi nie mówi i jakoś szczególnie mnie nie zachęciłaś, bo wychodzi, że jest taka sobie. Za to Coś do stracenia... Straszne chciałam ją mieć, tak się nią wszędzie zachwycali, że byłam bliska jej kupienia... No i bym się przejechała. W pełni Ci wierzę i nie przeczytam tego. Szkoda czasu i pieniędzy, tylko te recenzje takie mylące... Cieszę się, że i Ty napisałaś o tej książce, bo wreszcie mam konkret, wiem jak oceniasz książki (podobnie do mnie:)) i mam już pełny obraz powieści. Mój portfel Ci dziękuje, ja też, bo wydam pieniądze na coś lepszego.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja poluję na drugą, mimo wszystko. A o pierwszej pierwsze co słyszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe" to książka, której tytuł całkowicie mnie odstraszył. Owszem, czytam romanse, ale to mnie naprawdę przeraziło.. O.o Jeśli chodzi o "Coś do stracenia" - moim zdaniem nie była zbyt ambitna, ale była też zabawna ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Do pierwszej książki jakoś mnie nie ciągnie, natomiast drugą przeczytam i mi przypadła do gustu, dla mnie była ona zabawna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Też czasem mam tak z książkami, że przelatuję je wzrokiem, a później się okazuje że zbytnio nic nie straciłam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy czytałam twoją opinię na temat ,,Coś do stracenia" to nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, a to z tego powodu, że dla mnie ,,Tak blisko" nie było aż tak zachwycające i trochę mdłe, zaś od Carmack czytałam z wielką przyjemnością pewnie ze względu na Garricka XD. Chuck Norris mnie rozwalił. Jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Na "Coś do stracenia" nigdy nie miałam ochoty, a negatywne recenzje utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, iż jest to gniot. Pierwszą chciałabym przeczytać, ale może kiedyś, na pewno nie jest w moich najbliższych planach ;)

    OdpowiedzUsuń