PREMIERA: 4 sierpień 2015
Dziękuję!
Wiecie co? Wcześniejsze części były dobre, ale ta, ostatnia przeszła samą siebie. Rewelacja! Od groma emocji. Tyle się dzieje, tyle zmian... Rewelacja! Godne zakończenie kociej serii.
Cała trylogia opowiada nam o losach Anny, kobiety, która miała w swoim życiu pod górkę. Jednak kiedy spotkała mężczyznę swoich marzeń wszystko się ułożyło... Do czasu, aż ponownie zły los dał o sobie znać. Już w poprzednich opiniach na temat serii o kotku wspominałam o losach Anny. Zaczęło się od (tytuły są podlinkowane, więc zapraszam do zapoznania się z opiniami na ich temat) "Wyjdziesz za mnie, kotku?"
który, to tom wprowadza nas w świat Anny i Patryka, gdzie wszystko zaczyna się rozwijać, dochodzą kolejne postacie i ich perypetie. Muszę zaznaczyć, że tytuły poszczególnych tomów, wiele mówią o samej treści i to też bardzo przypadło mi do gustu, ale o tym wspomnę później.
Następnie zapoznajemy się z tomem drugim, którego tytuł brzmi "Będzie dobrze, kotku" w którym los bohaterów nadal nie rozpieszcza. W tej części dzieje się jeszcze więcej niż w poprzedniej. Autorka wprowadza nowe postaci, uchyla przed nami drzwi do przeszłości Anny, ale też serwuje nam większą dawkę emocji. Za to w tomie trzecim, zamykającym (niestety) całą serię "Jeśli się odnajdziemy, kotku" Sawicka otwiera nam drzwi coraz szerzej, aż w końcu spokojnie przekraczamy próg do przeszłości Anny.
We wstępie wspomniałam, że tytuł każdej z części o kotku, odnosi się do treści. Zgadza się. Pierwszy "Wyjdziesz za mnie, kotku?" opowiada nam o miłości Patryka i Anny, o tym, jak go legalizują i postanawiają żyć wspólnie, ale na ich drodze pojawia się wiele przeszkód, z którymi ciężko sobie poradzić... W "Będzie dobrze, kotku" autorka udowadnia nam, że tak naprawdę dzięki sile miłości i dzięki wsparciu bliskich, będzie dobrze, że można sobie poradzić niemalże ze wszystkim. Przecież po każdej burzy wychodzi słońce, prawda? W tomie zatytułowanym "Jeśli się odnajdziemy, kotku" mamy cała gamę niepowodzeń z którymi ponownie przyjdzie się zmierzyć bohaterom, tyle, że tym razem wszystko jest dziesięć razy trudniejsze... Człowiek w trudnych chwilach może się zagubić, a odnaleźć jest się ciężko. Jednak jeśli już się odnajdzie i naprostuje swoje życie, to wtedy wie, co jest najważniejsze i będzie się tego mocno trzymał.
Tom zamykający przysporzył mi wiele radości, ale i smutku. Przyznam się, że łezka zakręciła się w oku niejeden raz, a i niektóre słowa zawarte w książce czytałam po kilka razy. Autorka tak pięknie mówi o uczuciach, tak dobitnie pokazuje nam, jak życie jest krótkie i jakie konsekwencje rodzą się z podejmowania pochopnych decyzji. Tak bardzo zżyłam się z bohaterami, że uczucia każdego z nich przechodziły na mnie. Czy to szczęście czy smutek. Każda z postaci stała się mi bliska i nie będę psioczyła na żadną z nich (chociaż Anna czasami sprawiała, że miałam ochotę ją palnąć!).
Złego słowa nie mogę powiedzieć o niniejszej historii. Bardzo przypadła mi ona do gustu, a ja bardzo rzadko chwalę rodzime autorki. Wioletta Sawicka należy do tych autorek, po których powieści sięgam i będę sięgać z prawdziwą przyjemnością. Co więcej, polecać ją będę wszem i wobec, bo moje drogie panie, jeśli szukacie słodko - gorzkich, realnych, prawdziwych, ciepłych i wzruszających powieści o trudach życia, wybaczaniu, nadziei, miłości i radzeniu sobie z własnymi demonami - to musicie koniecznie zapoznać się z serią o kotku. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie!
Gdyby ktoś chciał bliżej poznać autorkę, to zapraszam do przeczytania wywiadu: KLIK
Ponadto już niebawem będziecie mogli powalczyć o kocią trylogię. Od razu mówię, że wygranych będzie więcej, niż jeden!
I piękna piosenka, którą wielbię i która pasuje mi do treści książki :)