Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Becca Fitzpatrick. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Becca Fitzpatrick. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 maja 2016

[Przedpremierowo] "Niebezpieczne kłamstwa" Becca Fitzpatrick

PREMIERA: 18.05.2016

Dziękuję!

Stella to nie jest moje prawdziwe imię.
 Thunder Basin w Nebrasce nie jest moim prawdziwym domem.
 Po tym jak byłam świadkiem groźnego przestępstwa, zostałam objęta programem ochrony świadków i wysłana do spokojnego miasteczka na końcu świata. Moje życie rozpadło się na milion kawałków. Nie potrafię się tu odnaleźć. Miałam rozpocząć ostatni rok liceum. Miałam być z chłopakiem, którego kocham, ale zostaliśmy rozdzieleni. Teraz w moim życiu pojawił się ktoś inny – czy mogę mu zaufać? Coraz trudniej jest mi ukrywać uczucia. Coraz trudniej jest też kłamać…
Im bardziej czuję się bezpieczna, tym większe grozi mi niebezpieczeństwo.

Becca Fitzpatrick jest autorką serii "Szeptem", którą bardzo lubię i gorąco Wam ją polecam! Swego czasu miałam w planach jeszcze jej jednotomową powieść "Black Ice", ale jakoś ciągle nie było mi z nią po drodze. Już niebawem będę mogła się z nią zapoznać, a Wy zapewne z moją opinią na jej temat. Wracając do zapowiedzi wydawniczej pt. "Niebezpieczne kłamstwa", którą dzisiaj Wam przybliżę, i którą mam zamiar Wam polecić, to jestem zaskoczona i zadowolona, że ta książka została u nas wydana i, że jest tak dobra!

"Niebezpieczne kłamstwa" przeczytałam w jeden dzień. Styl autorki bardzo dobrze znam z jej poprzedniej serii i cieszę się, że autorka nadal ma taką swobodną zdolność przelewania swoich myśli na papier. Jej książki czyta się płynnie i samą przyjemnością jest zagłębienie się w ich treści. Tak samo sprawa ma się z "Niebezpiecznymi kłamstwami". 

Wiecie co? Tak zaczytywałam się w początku i... była lekka konsternacja "czy to jest kontynuacja "Black Ice" Albo jeszcze czegoś innego?" Tak się zaczęło, jakby był to był jakiś ciąg dalszy. 

Niemniej jednak zaraz wszystko się wyjaśniło. I nie miałam żadnych podejrzeń, że coś mnie ominęło.
Kiedy już fabuła ruszyła z kopyta, nie mogłam się oderwać od książki. No po prostu, nie mogłam! Właśnie czegoś takiego potrzebowałam na oderwanie myśli, na odprężenie. Czegoś świeżego, po tych wszystkich ciężkich powieściach, jakie czytałam tuż przed "Niebezpiecznymi kłamstwami".

Stella jest postacią kobiecą, z tych, które lubię. Pyskata, silna, odważna i nie da sobie w kaszę dmuchać. Nie zgrywa pokrzywdzonej przez los dziewczynki, którą trzeba ratować z opresji - jak to często bywa w powieściach tego typu. Brawa dla autorki, że nie namieszała w kreacji tej bohaterów. Jeśli ktoś jest wykreowany na twardziela - to nim jest. Jeśli ktoś jest czarnym charakterem - to nim jest od początku do końca. Natomiast jeśli ktoś jest czarującym młodzieńcem jak Chet - to nim jest i basta!  Także jeśli chodzi o bohaterów, to palce lizać. 


Teraz zajmę się całą gangsterką. Pomysł fajny, dobrze zrealizowany, ale czegoś mi brakowało. Mało mi tego jak na thriller. Rozumiem jednak, że jest to książka YA, dlatego też nie będę się tego czepiała, bo ją bardzo, ale to bardzo polubiłam, a ja się nie czepiam książek, które lubię. O! Wracając do gangsterki. Jak w opisie sami zauważyliście Stella została objęta programem ochrony świadków. Porzuciła swoje życie i poszła w nieznane. Sama, bez matki i chłopaka. Trafiła tym samym do zupełnie jej obcego miasteczka, gdzie musiała zacząć wszystko od nowa. Nie było to łatwe, w zasadzie chyba  każdemu z nas byłoby trudno odnaleźć się w takowej sytuacji. Ale główna bohaterka poradziła sobie z tym, co ją spotkało. Niemniej, okazało się, że to nowe życie, nowe miejsce i nowe otoczenie nie do końca było takie, jakie oczekiwała Stella i w zasadzie, ja sama. Z tym, że ja w tym pozytywnym znaczeniu.

Autorka potrafi zaskoczyć czytelnika - to trzeba jej przyznać. Wielu zwrotów akcji się nie spodziewałam, a nawet kilka razy byłam zszokowana. Przyznać muszę również, że i jednej sprawy byłam pewna od początku, to było do przewidzenia - co? Nie, tego Wam nie zdradzę.


"Niebezpieczne kłamstwa" to książka, którą musicie przeczytać! Jest zabawna, zaskakująca, wciągająca... Dokładnie taka, jaka powinna być dobra książka. Nie mogę się doczekać kolejnych powieści Fitzpatrick!

Zamawiajcie przed premierą (empik), w dniu premiery, po premierze... Nieważne. Ważne, żebyście ją mieli.

niedziela, 27 stycznia 2013

"Finale" Becca Fitzpatrick


Tytuł: Finale
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawnictwo:  Otwarte
Liczba stron: 424
Data wydania: 2012


    Oto nadeszło rozstanie z Patchem i Norą. Ostatni tom nie wypadł w moich oczach tak jakbym tego chciała. Niestety moim zdaniem autorka nie zakończyła sagi tak jak powinna, z hukiem i rozmachem. Przerost formy nad treścią? Czy może przerost beznamiętnej treści nad formą? Cóż pierwsze tomy wspominam mile i jeżeli chodzi o serie paranormal dla młodzieży prezentowała się ona ciekawie i ze smakiem. Zatem czego mi brakowało w Finale? Może jednak było też czegoś za wiele?

    Nora moim zdaniem tak obrosła w piórka, że aż męczyło mnie czytanie wątków, w których wiodła prym. Najgorsze niestety jest to, że w każdym go wiodła, a jej wywyższanie się było nader denerwujące. Sądzę, że tak drastyczna zmiana nie poszła na korzyść tej postaci. Było to przerysowane i niepotrzebne. Czy Nora nie mogła być taka jaka była na początku? Można wdrożyć pewne zmiany w zachowaniu postaci, ale kiedy główna postać z nieporadnej staje nagle "wspaniała" to kuje w oczy. Nie podobało mi się to i sprawiało, że chciałam odkładać książkę raz za razem. Jedynymi postaciami ratującymi sytuację byli Dante, Patch i Scott.
Dante to zupełnie nowa postać, z którą wcześniej nie mieliśmy do czynienia (albo ja go przeoczyłam). Jest jedną wielką zagadką, którą autorka wykorzystała jako element największego zaskoczenia - przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Scotta poznaliśmy już wcześniej, jako ten "szary" charakter. Tutaj mamy okazję poznać go nieco lepiej. Patcha nie trzeba chyba nikomu przedstawiać! Niestety w tej części nie ujął mnie jego sposób bycia. To nie jest ten sam Patch jakiego poznałam w Szeptem i mam żal do autorki, że nie poznaję tej postaci, która była od początku moją ulubioną.

    Mam też zastrzeżenia co do akcji. Była ona nieciekawa i nużąca, dopiero jakieś 50 ostatnich stron rozbudziło moją ciekawość, a sądziłam, że do samego końca będę ziewała. Na szczęście koniec był w miarę porządny. Doczepię się również do wielu niedopracowanych szczegółów, które były zrobione "po łebkach". Dajmy na to wątek z aniołem, który ścigał Norę i chciał jej zrobić krzywdę. Zaczęło się ciekawie, a skończyło tak mdło, że śmiechu warte. Sądziłam, że autorkę stać na więcej, niestety mnie rozczarowała.

   Język jakim posługuje się pani Fitzpatrick jest przystępny, nieskomplikowany i bardzo fajnie się czyta jej dzieła. W pierwszych częściach potrafiła zaciekawić mnie na tyle, że książkę pochłaniałam w jeden dzień. W finałowym tomie nic się nie zmienia w języku autorki i mi się to osobiście podoba. Dzięki temu czyta się szybko i przyjemnie. Podoba mi się również to, że Becca potrafi namącić czytelnikowi i zasiać ziarno tajemnicy już na początku, i przez całą książkę ujawniać nam pomniejsze sekrety, które doprowadzają nas do odkrycia prawdy. Jest wiele domysłów i zagadek, z którymi niełatwo się rozprawić. Czasem można przewidzieć fabułę, ale czasami te nasze domysły okazują się zupełnie nietrafne.

   Nie ma co się więcej rozpisywać na temat Finale. Polecam ją tym, którzy zaczęli sagę Szeptem i chcą ją skończyć. Ja jestem niestety nieusatysfakcjonowana takim zakończeniem. Jak już wspomniałam, spodziewałam się czegoś o wiele lepszego. Sama wiem, że zdania są podzielone na ten temat. Jedni zachwalają inni nie. Ja jestem gdzieś pośrodku. Moja ocena to 5/10.