wtorek, 9 lutego 2016

"Czerwony rycerz" Miles Cameron


Dziękuję!

Zapomnijcie o Jerzym i smoku. Zapomnijcie o sir Lancelocie i rycerskich opowieściach. To będzie brudna robota. Poleje się krew, pofruną flaki. Oto najemny rycerz, jakiego jeszcze nie widzieliście.
 Dwadzieścia osiem florenów miesięcznie to wygórowana opłata dla człowieka, który ma stawić czoło Dziczy.
 Dwadzieścia osiem florenów miesięcznie to stanowczo za mało, kiedy w bitewnym tumulcie szczęki wiwerny zatrzaskują się człowiekowi na hełmie i potwór zaczyna mu odgryzać głowę. Sama taka walka to nie przelewki; dowodzenie kompanią ludzi – a nawet gorzej, kompanią najemników – w obliczu zabójczo przebiegłych bestii z Dziczy jest jeszcze trudniejsze. Trzeba mieć do tego odpowiednie urodzenie, wyszkolenie i diabelne szczęście.
 Czerwony Rycerz dysponuje tymi wszystkimi przymiotami, na dodatek jest młody i żądny zarobku. Kiedy więc najmuje się wraz ze swoim oddziałem do ochrony żeńskiego klasztoru, traktuje to zadanie jako jedno z wielu zleceń. Klasztor jest bogaty, siostrzyczki zakonne śliczne, a zagrażający im potwór – wcale nie taki straszny.
Kłopot w tym, że to nie będzie zwykłe zlecenie. To będzie wojna…

Kiedy usłyszałam o tej książce, to wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała ją nabyć. Uwielbiam fantasy i nie mogę się oprzeć książkom wydawanym przez wydawnictwo MAG, które zawsze daje czytelnikom ogromną dawkę dobrego fantasy. W dodatku opis: rycerze, zamki, wiwerny...No żyć, nie umierać. Nie spodziewałam się, że książka jest tak obszerna i jeszcze te niezbyt duże litery. Pomyślałam sobie, że czytanie zajmie mi mnóstwo czasu. Jak się jednak okazało, książkę czyta się tak rewelacyjnie i szybko, że aż sama się dziwię. Ledwie odłożyłam książkę po jej przeczytaniu, to zachachmęcił mi ją brat, który kocha fantastykę jeszcze bardziej ode mnie. Swoją drogą już by chciał tom II, ale w zasadzie... Ja też!

Powieść Camerona jest wielowątkowa, a co za tym idzie, jest w niej cała masa bohaterów, którzy mają swoje odrębne historie i przygody. Niemniej łączy ich świat przedstawiony i dzieje. Jeśli wielowątkowe tomiszcza są napisane ciekawie, to nie można się od nich oderwać. Jeśli jednak autor rozwleka fabułę, to ciężko się "wbić" w treść i z zainteresowaniem śledzić losy bohaterów. Miles Cameron na szczęście stworzył bardzo emocjonującą, przekonującą i fantastyczną powieść, która wciąga w swoje odmęty i nie puszcza. A kiedy już przygoda dobiega końca, pozostaje swoisty smutek... Przynajmniej tak było ze mną.

Bohaterów, co już wspomniałam, jest całkiem sporo. Zdarzało mi się czasem ich mylić, czy też co nieco o nich zapomnieć. Niemniej jednak działo się to sporadycznie. Cameron stworzył swoje postaci dość wyraziście przez co zapadli mi w pamięć dość silnie. Najbardziej polubiłam tytułowego i tajemniczego Czerwonego rycerza, który wraz ze swoją barwną kompanią stawia czołu potworom Dziczy. Ta jego tajemniczość i skrawki jego przeszłości, które bohater ujawnia nam podczas rozmów z przeoryszą zakonu dawały mi do myślenia i zaogniały mą ciekawość. Czerwony rycerz nadal pozostaje dla mnie zagadką, którą ciężko jest mi rozgryźć. Może właśnie dlatego tak bardzo go polubiłam?

Me serce się raduje na wieść, że to nie koniec przygody i zarazem wojaczki bohaterów "Czerwonego rycerza". Bardzo podobał mi się świat przedstawiony i jak uwielbiam fantasy, tak ta trafiła do mego czytelniczego serca i pewnie z niego nie wyfrunie. Jestem niezmiernie ciekawa, co jeszcze zaserwuje swoim bohaterom i czytelnikom Miles Cameron. Nie mogę się doczekać!

Komu polecam niniejszą pozycję? Na pewno fanom fantasy, czytanie "Czerwonego rycerza" będzie dla nich nie lada gratką. Tego jestem pewna. Polecam każdemu, kto nie zadowala się banałami, bo powieść ta jest oryginalna. W zasadzie jeśli lubujecie się w tego typu klimatach, to jestem pewna, że Wam się spodoba. 


6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękną okładkę ma ta książka. Lubię fantasy, więc ta powieść powinna mi przypaść do gustu. Chyba ;) Bo ostatnio się coś wybredna zrobiłam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie własnie wciągające książki, zwłaszcza, gdy chodzi o fantastykę, po którą sięgam sporadycznie, więc bardzo się to dla mnie liczy. Na pewno ją przeczytam, jak tylko znajdę chwilę czasu :)
    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach, wiedziałam że chcę przeczytać, tylko zaostrzyłaś mój apetyt.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że mogłaby mi się spodobać... Rozejrzę się ^.^

    OdpowiedzUsuń