W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, przychodzi na świat dziewczynka. I umiera, zanim zdąży zaczerpnąć pierwszy oddech. W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, rodzi się ta sama dziewczynka. I żyje, snując swoją opowieść.
Jak by to było, otrzymać od losu drugą szansę? A potem trzecią? Mieć nieskończoną liczbę możliwości, aby przeżyć swoje życie? Czy za którymś razem udałoby się ocalić świat przed przeznaczeniem, jakie jest mu pisane? I czy ktokolwiek chciałby to w ogóle uczynić?
Czytelnik podąża tropem Ursuli Todd, która raz po raz przeżywa najbardziej dramatyczne wydarzenia pierwszej połowy dwudziestego wieku.
Dowcip i wrażliwość Kate Atkinson pozwalają odnajdywać urok nawet w najbardziej ponurych momentach naszej historii, a jej niezwykły talent pisarski sprawia, że przeszłość ożywa wprost na naszych oczach.
Jej wszystkie życia to najwybitniejsza i najbardziej oryginalna powieść tej autorki, w której składa ona hołd temu, co najlepsze i najgorsze w człowieku.
Na tę książkę miałam ochotę już od bardzo dawna. Nie dość, że piękna oprawa i kuszący opis, to jeszcze z każdej strony słyszałam same pochwalne opinie; oryginalna, wzruszająca, trzymająca w napięciu, piękna, niezapomniana... Czy można oprzeć się temu wszystkiemu? Otóż... Nie. Okazało się, że wszystkie te słowa trafiają w samo sedno, bo książka Atkinson naprawdę zapada czytelnikowi mocno w pamięć i jest oryginalna. A sposób przedstawienia tej historii? Niewątpliwie oryginalny!
"A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to jak należy?
Czy to nie byłoby wspaniałe?"
Pierwsze co przyszło mi na myśl, po przeczytaniu powyższego cytatu (okładka książki), to jedno słowo: reinkarnacja. Ponowne wcielenie, aczkolwiek nieco nowe, ponieważ kilka wcieleń w jedno i to samo ciało. Ten temat od dawna mnie interesował. Czytałam kilka artykułów o "wędrówce dusz", jednak sama nie wiem czy w to wierzę. Niemniej, lubię takie wątki...
"Jej wszystkie życia" to historia o pewnej dziewczynce, której losy śledzimy od niemowlęcia, aż po dorosłe życie. Wraz z nią przeżywamy je od nowa. Często w jej świecie zapada ciemność i wtedy wiemy, że Ursula wraca do początku swoich narodzin. Poznajemy losy jej rodziny, to jak Ursula za każdym razem naprawia nie tylko swoje życie, ale zmienia również koleje losu swoich bliskich. Można powiedzieć, że wraz z główną bohaterką przeżywamy kilka żyć. Każde jest podobne, ale jednak różniące się od poprzedniego.
Książka jest poruszająca, ale i posiada w sobie pewne zabawne wtrącenia, które nie każdy może wyłapać. Może nie wzruszyłam się do łez podczas czytania, ale pewne wątki poruszyły kilka strun w moim sercu. Są wątki ciepłe, są też takie, które mrożą krew w żyłach. Muszę przyznać, że "Jej wszystkie życia" jest książką, która ma w sobie wszystko, co dobra książka powinna mieć. Świetny styl językowy, niebanalne postaci, oryginalną historię i sposób jej przedstawienia, wzbudza wiele emocji i jest książką, której nie można zapomnieć.
"Jej wszystkie życia", to książka, której nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Ciągle jestem pod jej urokiem i bardzo polubiłam główną bohaterkę. Jest to książka, którą polecam każdemu.
"Jej wszystkie życia" dostałam już dość dawno jako prezent urodzinowy, ale książka jakoś została przeze mnie zapomniana i przeleżała na półce trochę czasu. Nie spodziewałam się po niej niczego dobrego, ale chyba będę musiała dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Całkiem mnie ciekawi :) Może się skuszę :D
OdpowiedzUsuńCzytałam "Jej wszystkie życia" i w sumie nie była zła, ale ze specjalnym entuzjazmem jej nie wspominam.
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu ta książka mnie prześladuje. Co chwilę się na nią napotykam. Dużo osób polecało mi tę powieść, dlatego chyba wypada się w końcu zapoznać z jej treścią :)
OdpowiedzUsuńhttp://mybooktown.blogspot.com/
Również i mnie książka bardzo się spodobała. Przede wszystkim dlatego, że zmusza do refleksji na temat nowego życia i nowych szans. Irytowało mnie jednak ciągłe przeskakiwanie między życiami. O ile na początku czytało się to dobrze, to po jakimś czasie zaczynało irytować. Również zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało, bo moim zdaniem przydałaby się jakaś puenta...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przygody mola książkowego