wtorek, 16 maja 2017

"Chemik" Stephenie Meyer


Dziękuję!
Powiedzmy, że nazywa się Alex. Tożsamość i imiona zmienia jak rękawiczki – pracuje dla amerykańskiej agencji rządowej, która jest tak tajna, że nawet nie ma nazwy. Alex zajmowała się przygotowywaniem substancji pomagających śledczym wydobywać zeznania od podejrzanych. Określenie nowoczesne metody tortur byłoby tu na miejscu.
 Po zamachu na życie Alex, w którym ginie jej przyjaciel i zarazem współpracownik, kobieta zaczyna się ukrywać. Po kilku latach zgłasza się do niej kolega z departamentu, powierzając jej kolejne zadanie. Ma wynaleźć broń przeciwko zabójczemu wirusowi, by ocalić miliony amerykańskich obywateli. Czy to zasadzka, czy też rzeczywiście od wyjątkowych umiejętności Alex zależy życie wielu ludzi?
Postanawia zaryzykować i zgodnie z otrzymanymi wytycznymi porywa mężczyznę, który, działając na zlecenie mafii narkotykowej, zamierza wywołać epidemię. Najbardziej wymyślne tortury nie pomagają jednak zmusić rzekomego przestępcy do zeznań – zupełnie jakby był niewinny. Alex zaczyna dostrzegać kolejne nieścisłości w przedstawionej historii. Instynkt podpowiada jej, że prawda może być zupełnie inna. Czy przeczucie jej nie myli?

Z książkami Meyer i ze mną, jest tak, że lata temu czytałam Zmierzch i mi się podobał (nie mylić z ekranizacją, która mnie rozczarowała). Nie jest też tak, że Zmierzch wywołał we mnie achy i ochy. Po prostu, jak na tamten okres i wampirze trendy był w porządku. Kolejna książka autorki pod tytułem Intruz, również była OK. Natomiast ekranizacja? Do bani. I przyszedł czas na Chemika, w którym podobał mi się tylko sam pomysł i okładka. Na tym koniec.

Bohaterzy Chemika mało wyraziści, a już główna bohaterka totalne flaki z olejem. Serio, żadnego życia w niej. Nie wiem co autorka miała na myśli tworząc taką, a nie inną postać, bo ciężko mi to ogarnąć. Niby nieprzenikniona, tajemnicza, inteligentna, a jakoś tego za bardzo nie odczułam. Na pewno była mega irytująca... Tak samo, jak "powiedzmy, że ma na imię Alex", tak samo powiedzmy, że była spoko. Tak samo, jak "tożsamość i imiona zmienia jak rękawiczki", tak samo jest to wkurzające i sprawia, że gubiłam się w treści. A jak główna postać nie zaciekawi mnie, a wręcz drażni, to wiem, że książka albo średnio, albo wcale mi się nie spodoba.

Kolejnym co doprowadzało mnie do szewskiej pasji, jest wtrynianie co rusz w dialogi imienia rozmówcy. Czy normalny człowiek, jak rozmawia z drugim człowiekiem, znając już jego imię tak robi? Takie przybliżenie sprawy w skrócie:
- Cześć Danielu.
- Cześć Saro.
- Jak się masz Danielu?
- Dobrze Saro.
- Wszyscy zdrowi Danielu?
- Oczywiście, a u ciebie Saro?
- Jasne Danielu. Miło, że pytasz Danielu.

I ode mnie: CZY WY JESTEŚCIE NORMALNI SARO I DANIELU?!

Chyba się rozumiemy, prawda? Sądzę, że nie tylko mnie taki dziwny zabieg irytował, a może się mylę i to tylko ja tak warczę na takie rzeczy. Kto wie. 

Kolejną rzeczą jest to ciągnięcie się fabuły na ponad 500 stron, która mogłaby spokojnie i bez przeciągania zamknąć się w 200 stronach. Tak. Jak dla mnie, treść była nużąca i zbędna w niektóre opisówki, które ciągnęły się niemiłosiernie i w zasadzie niczego konkretnego nie wnosiły. 

Jeśli więc chodzi o Chemika, to mnie niestety się on nie podobał. Uważam, że autorka zmarnowała potencjał tejże książki. Niemniej jeśli lubicie twórczość Meyer, to sięgnijcie po ten tytuł chociażby z czystej ciekawości. Kto wie, może Wam się spodoba.

2 komentarze:

  1. A ja Zmierzchu nie znoszę i mam do niego uraz (mama katowała mnie filmami oglądając je na okrągło) i ogólnie od tej autorki wolę trzymać się z daleka :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, podpisuję się w 100% pod tym, co napisałaś, ta książka to jakiś dramat. Akcja wlekła się niemiłosiernie, bardzo ciężko czytało mi się tę powieść, bo była ona po prostu nudna. Często piszę w recenzjach, że bohaterowie nie mają życia, są papierowi itd., ale w przypadku głównej bohaterki tej książki to już przechodziło ludzkie pojęcie, Alex jest totalnie nijaka, miałka, naprawdę bardzo kiepsko wykreowana. To samo z resztą tyczy się Daniela i Kevina, ale głównej postaci w szczególności. Autorka niestety nie popisała się kompletnie jeżeli chodzi o tę książkę, o ile "Zmierzchu" nie lubię, tak przy "Chemiku" wydaje mi się on niemalże rewelacją.

    OdpowiedzUsuń