środa, 28 września 2016

"Gorączka o świcie" Péter Gárdos


Szwecja, rok 1945. Dwudziestopięcioletni Miklós trafia z obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen na Gotlandię. W obozie rehabilitacyjnym okazuje się, że jest śmiertelnie chory: jego lekarz daje mu tylko sześć miesięcy życia. Miklós wypowiada swojemu losowi wojnę. Wysyła listy do stu siedemnastu Węgierek przebywających w szwedzkich szpitalach, w nadziei na to, że znajdzie miłość swojego życia. Jego ciche marzenie wkrótce się spełnia.
Gorączka o świcie to powieść o sile miłości. W pięć lat po pierwszym wydaniu została odkryta przez najbardziej liczące się światowe wydawnictwa. Nowe, poprawione wydanie zostało do tej pory przełożone na dwadzieścia osiem języków.



Kiedy nadchodzi czas jesienny/zimowy, lubię zaczytywać się w książkach, które są poważne, prawdziwe... W książkach, które nawiązują do okresu wojennego. I właśnie dlatego zwróciłam uwagę na "Gorączka o świcie", głównie przekonał mnie napis, iż jest to historia oparta na faktach. Historia rodziców samego autora, ich miłości...

Nie spodziewałam się tego, że ta historia tak mnie oczaruje. I chociaż nie wzruszyła mnie do łez, a i emocjonalnie mnie nie rozwaliła, to i tak była dla mnie niezwykłą przygodą, która została w moich myślach na dłużej. Ba! Nawet nie tyle została, co sądzę, że zostanie w mej pamięci bardzo długo. Spodziewałam się, że ta oparta na faktach książka o miłości, będzie smutna... Ale znalazłam w niej sporo elementów humoru, który sprawiał, że śmiałam się pod nosem. Bardzo kibicowałam Miklosowi oraz Lili. W zasadzie wiadomym było, że będą razem, więc elementu zaskoczenia się nie spodziewałam. Jednak, smutne były okoliczności, w jakich się poznali... Chociaż ten motyw listów był ogromnie uroczy.

Ujęło mnie to, że w tamtych czasach zupełnie inaczej podchodziło się do relacji damsko - męskich. Nie liczył się wygląd, a liczyło się to, co kobieta, czy mężczyzna mają w sercu. Liczyło się to, jacy są, a nie to jak wyglądają. Tego brakuje współcześnie i może dlatego jest tyle dramatów, rozwodów i nieporozumień zwanych "niezgodnością charakterów". A tutaj bohaterowie zakochują się w sobie poprzez listy. Coś niezwykłego, bardzo uroczego i prawdziwego.

"Gorączka o świcie" to książka, która do lekkich nie należy, ale z drugiej strony bywa w niej wiele zabawnych sytuacji, czy tekstów. Mnie się podobała i polecam ją gorąco. Kto wie, może i Wam wyda się ona tak samo ciepła, jak mi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz