Dziękuję!
Wielkie Płaszcze. Sędziowie, bohaterowie… zdrajcy?
Król nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązano, a Falcio val Mond i jego towarzysze Kest i Brasti skończyli jako straż przyboczna szlachcica, który na domiar złego nie chce im płacić. Ale mogło być gorzej – ich chlebodawca mógłby leżeć martwy, podczas gdy oni musieliby bezradnie patrzeć, jak zabójca podrzuca fałszywe dowody wikłające ich w morderstwo. Chwileczkę… Przecież to właśnie się zdarzyło!
W najbardziej zepsutym mieście świata zawiązuje się spisek koronacyjny, a to oznacza, że wszystko, o co walczą Falcio, Kest i Brasti, może lec w gruzach. Jeśli tych trzech zechce przeciąć intrygę, ocalić niewinnych i wskrzesić Wielkie Płaszcze, będą musiały wystarczyć im rapiery w dłoniach i obszarpane skórzane odzienie. Dziś bowiem każdy arystokrata jest tyranem, każdy rycerz – bandytą, a jedyne, czemu można ufać, to ostrze zdrajcy.
Ostrze
Zdrajcy, to bardzo dobra, zabawna, pełna akcji historia z odrobiną
fantasy, którą przyjemnie mi się czytało. Chociaż myślałam, że będzie w
niej dużo więcej czegoś fantastycznego i pod tym względem odrobinkę się
zawiodłam. Aczkolwiek bardzo polubiłam postaci - charakterne, barwne,
konkretne. Bardzo podobał mi się język powieści, dzięki któremu nawet
nie zauważyłam, kiedy przewróciłam ostatnią kartkę. Muszę przyznać, że
przewidziałam dwa kluczowe wątki już w połowie książki, ale nie uważam
tego za coś złego. Po prostu w swoim czytelniczym dobytku mam masę
przeczytanych tego typu książek i mało co może mnie zaskoczyć.
Walka
dobra ze złem, bohaterowie, ofiary, niewiasty w opałach, oprawcy, świst
strzał, odgłosy stali uderzającej w stal, śmieszne dialogi, sympatyczne
postaci, zamki, dwory, królowie, książęta… To wszystko i wiele innych,
znajdziecie w Ostrzu Zdrajcy. Naprawdę świetnie się bawiłam, przeżywając
przygodę wraz z Falcio, Brastim i Kestem. Wręcz wyśmienicie! Nie
nudziłam się nawet przez chwilę. Cieszę się, że już niebawem będę mogła przeczytać kolejny tom, bo tak pięknie wygląda i kusi!
Ostrze
zdrajcy utrzymana jest (w moim odczuciu) w stylu trylogii o muszkieterach.
Klimat, bohaterowie, honor... Mnie się ten klimat bardzo spodobał,
przypomniałam sobie, kiedy jako mała dziewczynka z zapartym tchem
śledziłam poczytania muszkieterów w filmowej, starej wersji. Dlatego,
chyba będę miała mały sentyment do serii Sebastien de Castell.
Nie mój gatunek, tym razem:)
OdpowiedzUsuńLubię ten gatunek, ale jakoś nie mogę się przekonać do tej pozycji. Chociaż zainteresowałaś mnie tym humorem, klimatem i bohaterami. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Raczej tym razem nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, zwłaszcza taką lekką, ale "Muszę przyznać, że przewidziałam dwa kluczowe wątki już w połowie" ten kawałek niestety mnie odrzuca od razu... tak jak ty przeczytałam pełno książek z tego gatunku i mi to już niestety psuje czytanie, jeśli jestem w stanie wszystko przewidzieć :(
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawe...:) Skoro już wpadłam, to serdecznie zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńmojemalefantasy.blogspot.com
Może Tobie również się spodoba...