sobota, 31 października 2015

"Trzynaście powodów" Jay Asher

Dziękuję!
Bestseller „New York Timesa” przetłumaczony na 31 języków
„Istnieje trzynaście powodów śmierci twojej przyjaciółki. Ty jesteś jednym z nich”.
 Clay Jensen wraca do domu ze szkoły i  przed drzwiami znajduje dziwną paczkę. W środku jest kilka taśm magnetofonowych nagranych przez Hannah, koleżankę z klasy, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Dziewczyna wyjaśnia, że istnieje trzynaście powodów, dla których zdecydowała się odebrać sobie życie. Clay jest jednym z nich i jeśli wysłucha nagrania, dowie się dlaczego. Chłopak przez całą noc kluczy po mieście, a za przewodnika służy mu głos Hannah. Staje się świadkiem jej bólu i osamotnienia, a przy okazji poznaje prawdę o sobie i otaczających go ludziach, której nigdy nie chciał stawić czoła. Z przeraźliwą jasnością dociera do niego, że nie da się cofnąć przeszłości, podobnie jak nie da się powstrzymać przyszłości…
Trzynaście powodów to rewelacyjny debiut Jaya Ashera, który snuje swoją opowieść z taką szczerością i prostotą, że tragedia za nią ukryta, wydaje się wstrząsająco prawdziwa.
Finalista Borders‘ 2007 Original Voices Program.

Kolejna książka,  o której wiele słyszałam i miałam co do niej niemałe oczekiwania. Książka, która porusza bardzo ważny temat, rzeknę nawet, że na czasie. To, co dzieje się w dzisiejszych czasach, przechodzi ludzkie pojęcie. Ludzie mają bardzo słabą psychikę i nie radząc sobie z problemami, podejmują najłatwiejszą drogę - samobójstwo. Drugim, co mnie przeraża jest to, jak wiele jest w młodzieży nienawiści, zawiści, przemocy, agresji i głupoty. Gdzie jest prawo? Gdzie jest ktoś, kto zaprowadzi porządek w szkołach? Gdzie są rodzice, którzy niby tak bardzo kochają swoje dzieci? Dlaczego z nimi nie rozmawiają?

Owszem... "Trzynaście powodów" jest książką ogromnie emocjonują. Ciągle mam w głowie historię napisaną przez autora. Często wracam do sensu tej książki i do jej bohaterów, którzy zapadli w moją pamięć, a nawet dwie z nich w serducho. Jay Asher stworzył naprawdę świetną powieść. Powieść, którą powinny przeczytać nie tylko nastolatki, ale i dorośli. Powieść, która niesie ze sobą dosadny przekaz.

Asher przedstawia nam historię Hannah w ciekawej formie, z którą (chyba) dotychczas nie miałam styczności. Z pomocą Clay'a odsłuchujemy kasety, które Hannah nagrała przed swoją śmiercią, a na których zarejestrowała wszystko, co skłoniło ją do zakończenia swojego życia. Dzięki takiej formie, poznajemy portret psychologiczny głównej bohaterki. Wraz z nią próbujemy odnaleźć się w sytuacjach, w których stawiali ją rówieśnicy. Odczuwamy jej emocje i rozumiemy, przez co musiała przechodzić. Dzięki drugiemu kluczowemu bohaterowi, któremu na imię Clay przeżywamy te wszystkie emocje razy dwa, ponieważ Clay wzbudza w czytelniku ogromną sympatię i również emocjonalnie odbiera wszystkie wydarzenia, jakie przekazała Hannah.

Autor świetnie zagrał na moich emocjach. Obrazowo nakreślił swoje postaci i ich uczucia. Ciągle miałam wrażenie, że zapoznaję się z historią, która rozegrała się naprawdę... Chociaż, kto wie, może gdzieś, ktoś coś takiego właśnie zrobił? Albo coś podobnego? Owszem, "Trzynaście powodów" nie jest książką wesołą, przy której się uśmiejecie. Jest to książka bardzo przygnębiająca, ale taki jej urok. 
"Trzynaście powodów" (z przymrużeniem oka) by polubić niniejszą powieść:
1. Ma mocny, mądry i życiowy przekaz.
2. Jest niebanalna.
3. Świetnie wykreowane postaci.
4. Nieprzerysowany klimat.
5. Napięcie.
6. Bo tak.
7. Świetnie przedstawiona historia.
8. Jest poruszająca.
9. Debiut! Jeden z lepszych debiutów, jakie czytałam!
10. Super pomysł i jego wykorzystanie.
11. Każdy powinien ją przeczytać.
12. Bestseller, który zasługuje na to miano.
13. Bo Books Hunter poleca!

Jest to książka, która mnie poruszyła. Książka, która daje do myślenia. Powieść, jaką stworzył Jay Asher nie należy do tych, które potrafię sklasyfikować. Jest to dramat/dramat psychologiczny, książka dla nastolatków... ALE! Sądzę, że i dla każdego starszego czytelnika. 

czwartek, 29 października 2015

[Przedpremierowo]"Imperium ognia" Sabaa Tahir

PREMIERA 4 LISTOPADA 2015

Dziękuję!
Zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników już w niemal czterdziestu krajach na całym świecie.
Laia należy do kasty Uczonych – w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.

Tego tytułu nie trzeba chyba specjalnie przedstawiać książkoholikom, prawda? Na zagranicznej blogosferze i vlogosferze aż wrze od recenzji, i wzmianek na jej temat. Dlatego, kiedy tylko dowiedziałam się, że "Imperium ognia" zostanie wydane w Polsce, na mej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Mało tego, kiedy dostałam propozycję zrecenzowania niniejszej pozycji, aż pisnęłam z radości. Czy książka okazała się takim ochem i achem, jak się spodziewałam? Przekonajmy się.

Główne postaci w "Imperium ognia" są nastolatkami. Nie są to jednak nierozgarnięte i niedojrzałe dzieciaki, które co rusz użalają się nad sobą. Co to, to nie! I chociaż Laia jest zagubionym i nieporadnym dziewczęciem, to  jednak posiada w sobie tyle siły i odwagi, że mogłaby nią obdarować niejednego bohatera w książce. To, z jakim poświęceniem podejmuje się trudnemu zadaniu powinno zdumieć każdego czytelnika. Ja rozumiem, że podobnych bohaterów jest dużo, ale jednak Laia wyróżnia się na ich tle, a to czyni ją na swój sposób wyrazistą. Poznajemy również drugiego głównego bohatera, tym razem jest to rola męska, Elias - chłopak, który jest buntownikiem. Chłopak, który nie poddaje się prawu tak łatwo, jak inni. Należy do szanowanej w Imperium rodziny, która bezwzględnie respektuje jego rządy. 

Mamy tutaj dwa silne charaktery, które nie tak bardzo się od siebie różnią. Laia i Elias  - dwójka zagubionych bohaterów, którzy chcą zmienić coś na lepsze. Bohaterów, którzy mają cel i wzajemnie mogą sobie pomóc w jego realizacji. Jednak, czy im się to uda?

Podoba mi się to, że autorka zrobiła pewien podział: Elias, Laia. Rozdziały są podpisane i czytelnik dzięki temu; raz - nie gubi się w fabule, a dwa: ma wgląd w życie obojga postaci, a trzy: jest to ogromny plus.
Podoba mi się również świat, jaki stworzyła. Maski, żołnierze, przemoc, fantastyka... Można by pomyśleć, że skoro jest to książka, w której główną rolę grają nastolatkowie, to będzie to spokojna, stonowana i bez przemocy opowiastka. Otóż... Nie. Jest przemoc, a Tahir nie oszczędza swoich swoich podopiecznych, ani na chwilę nie daje im wytchnienia. Jedyne do czego mam małe "ale", to okładka. Oryginalna jest dużo ładniejsza.

"Imperium ognia" jest książką, którą obowiązkowo musiałam przeczytać i sądzę, że większości, która lubi takie klimaty, się spodoba. Dlatego czym prędzej decydujcie się na jej zakup.

wtorek, 27 października 2015

"Jej wszystkie życia" Kate Atkinson

Dziękuję!
 W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, przychodzi na świat dziewczynka. I umiera, zanim zdąży zaczerpnąć pierwszy oddech. W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, rodzi się ta sama dziewczynka. I żyje, snując swoją opowieść.
 Jak by to było, otrzymać od losu drugą szansę? A potem trzecią? Mieć nieskończoną liczbę możliwości, aby przeżyć swoje życie? Czy za którymś razem udałoby się ocalić świat przed przeznaczeniem, jakie jest mu pisane? I czy ktokolwiek chciałby to w ogóle uczynić?
 Czytelnik podąża tropem Ursuli Todd, która raz po raz przeżywa najbardziej dramatyczne wydarzenia pierwszej połowy dwudziestego wieku.
 Dowcip i wrażliwość Kate Atkinson pozwalają odnajdywać urok nawet w najbardziej ponurych momentach naszej historii, a jej niezwykły talent pisarski sprawia, że przeszłość ożywa wprost na naszych oczach. 
Jej wszystkie życia to najwybitniejsza i najbardziej oryginalna powieść tej autorki, w której składa ona hołd temu, co najlepsze i najgorsze w człowieku.
Na tę książkę miałam ochotę już od bardzo dawna. Nie dość, że piękna oprawa i kuszący opis, to jeszcze z każdej strony słyszałam same pochwalne opinie; oryginalna, wzruszająca, trzymająca w napięciu, piękna, niezapomniana... Czy można oprzeć się temu wszystkiemu? Otóż... Nie. Okazało się, że wszystkie te słowa trafiają w samo sedno, bo książka Atkinson naprawdę zapada czytelnikowi mocno w pamięć i jest oryginalna. A sposób przedstawienia tej historii? Niewątpliwie oryginalny!

"A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to jak należy?
Czy to nie byłoby wspaniałe?"

Pierwsze co przyszło mi na myśl, po przeczytaniu powyższego cytatu (okładka książki), to jedno słowo: reinkarnacja. Ponowne wcielenie, aczkolwiek nieco nowe, ponieważ kilka wcieleń w jedno i to samo ciało. Ten temat od dawna mnie interesował. Czytałam kilka artykułów o "wędrówce dusz", jednak sama nie wiem czy w to wierzę. Niemniej, lubię takie wątki...

"Jej wszystkie życia" to historia o pewnej dziewczynce, której losy śledzimy od niemowlęcia, aż po dorosłe życie. Wraz z nią przeżywamy je od nowa. Często w jej świecie zapada ciemność i wtedy wiemy, że Ursula wraca do początku swoich narodzin. Poznajemy losy jej rodziny, to jak Ursula za każdym razem naprawia nie tylko swoje życie, ale zmienia również koleje losu swoich bliskich. Można powiedzieć, że wraz z główną bohaterką przeżywamy kilka żyć. Każde jest podobne, ale jednak różniące się od poprzedniego.

Książka jest poruszająca, ale i posiada w sobie pewne zabawne wtrącenia, które nie każdy może wyłapać. Może nie wzruszyłam się do łez podczas czytania, ale pewne wątki poruszyły kilka strun w moim sercu. Są wątki ciepłe, są też takie, które mrożą krew w żyłach. Muszę przyznać, że "Jej wszystkie życia" jest książką, która ma w sobie wszystko, co dobra książka powinna mieć. Świetny styl językowy, niebanalne postaci, oryginalną historię i sposób jej przedstawienia, wzbudza wiele emocji i jest książką, której nie można zapomnieć. 

"Jej wszystkie życia", to książka, której nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Ciągle jestem pod jej urokiem i bardzo polubiłam główną bohaterkę. Jest to książka, którą polecam każdemu.


niedziela, 25 października 2015

"Ekskluzywny menel" Kamil Pawelski


Dziękuję!

W czym tkwi sekret męskiej mody?
Jak dobrze wyglądać i dobrze żyć?
Autor otwiera przed czytelnikami swoją szafę i zdradza patenty na stylizacje w wersji street, casual i smart casual. Tworzy inspirujący, świeży, a jednocześnie nawiązujący do klasyki przewodnik po jego stylu. Stylu, który odnosi się nie tylko do sposobu, w jaki się ubieramy, ale także tego, gdzie bywamy i jak… myślimy.
Menelska moda.
Menelskie miejsca.
Menelskie myśli.

Strona internetowa autora: KLIK

Osobiście nie oglądam i nie czytam blogerek modowych. Nie ciągnie mnie do tego, bo najzwyczajniej w świecie nie czuję potrzeby. Nie czaję tego wielkiego "wow". A i za modą nie ganiam. Noszę to co mi pasuje i to co mi się podoba, nie bacząc na trendy w modzie. Natomiast jeżeli chodzi o modę męską, to przyznam, że zwracam uwagę na to jak mężczyźni się ubierają. Przyznam, że bloga Pawelskiego nie znałam wcześniej, ale pragnę zaznaczyć, że po zapoznaniu się z częścią treści jego książki, zajrzałam na bloga i... Zostałam na dłużej.

Kamil Pawelski to facet z dużym dystansem do siebie - co ja osobiście bardzo cenię w mężczyznach. Zabawny, przystojny i "gustowny". Z czystą przyjemnością zaczytywałam się w treści książki "Ekskluzywny menel" oraz z niemałym zainteresowaniem przeglądałam zdjęcia z zestawieniami ubrań, jakie Kamil Pawelski wykombinował. 

Jak sam autor zaznaczył na wstępie to jego debiut i próba literacka. Śmiem sądzić, że bardzo udana. Autor doradza z czym najlepiej i ze smakiem komponują się poszczególne elementy garderoby np. ramoneska, płaszcz, jeansy, adidasy itp. Większość z tych stylizacji bardzo przypadła mi do gustu, na inne patrzyłam z przymrużeniem oka (co nie znaczy, że mi się nie podobały. O nie!). 

Wiecie Panowie (i tutaj zacnie rzecze autor) zabawa modą nie jest niczym złym, a "ubieranie się, jest uzupełnieniem naszego (męskiego) wnętrza". Dobrze ubrany mężczyzna, to mężczyzna pewniejszy siebie i na pewno zwracający uwagę płci pięknej. Panowie! Bawcie się modą. Mieszajcie style. Przecież marynarka nie musi być tylko i wyłącznie skompletowana ze spodniami w kant. Idealnie wygląda z jeansami.

Zaznaczam jednak, że w tej książce nie znajdziecie treści jedynie o modzie. Autor sporo zdradził nam o swojej osobie, ale i rzucił nam trochę światła na swój światopogląd. Są to mądre słowa, w które zagłębiałam się ze sporą dozą zainteresowania.

Drogi Ekskluzywny menelu, Twoja książka, czy też poradnik, to bardzo dobry debiut. Tak więc zaskocz nas jeszcze kolejną treścią okraszoną smacznymi zdjęciami. 

piątek, 23 października 2015

Mega zdobycze październikowe!

Dzień dobry, cześć i czołem!

Dzisiaj przychodzę do Was ze zdobyczami, które przywędrowały do mnie od początku października.. Co prawda wybieram się jutro (ach, och, ech!) na Targi Książki w Krakowie i pewnie przywiozę coś ze sobą, ale te zdobycze pokażę Wam innym razem :)

Nazbierało się sporo nowości, praktycznie połowę z tych piękności już przeczytałam, niektóre zrecenzowałam, więc z moim czasem nie jest tak źle. Tak, jestem maniakiem książkowym, książkoholikiem booknerdem itp itd. Ale powiem jedno - człowiek bez pasji, jest człowiekiem smutnym! Ot co :D

Niektórych z mojego otoczenia dziwi to, że czytam książki. Ba! Są zszokowani, że czytam ich tak wiele, że tak dużo ich mam. Cóż, ktoś lubi wydawać pieniądze na fajki i alkohol, a ja wolę wydawać pieniądze na coś konkretnego. Na coś, co nie niszczy mi zdrowia. Tyle w temacie. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wzruszyć ramionami i się uśmiechnąć. Każdy robi to, co lubi. Każdy z nas jest inny i ma inne zainteresowania :)

Nie przedłużając...


"Na zakręcie" -  bardzo lubię książki Sparksa. Nie powiem, naszukałam się tego wydania, ponieważ albo były wydania kieszonkowe, albo z żółtymi kwiatami, które do mnie nie przemawiały.
"Harry Potter i kamień filozoficzny" wydanie ilustrowane - jak zapewne niektórzy wiedzą (albo i nie), nie należę do fanów HP. Nie czytałam, nie oglądałam (no może jakieś urywki). Jednak to wydanie jest takie piękne, że musiałam je mieć.
"Summoner. Księga 1. Początek" - cudnie wydana książka. Bardzo mi się podoba, no i zapowiada się naprawdę ciekawa lektura, za którą niebawem się wezmę.
"To przez ciebie!" - do recenzji od wydawnictwa. Właśnie się za nią zabieram, przyznam, że zaskoczyło mnie wnętrze. Nie spodziewałam się takich fajnych ilustracji!
"Etta i Otto i Russell i James" - do recenzji
"Powrót do Barcelony" - do recenzji, nie bardzo przypadła mi do gustu. Moja opinia [KLIK]
"Pulse" - do recenzji, pierwsza część była spoko, więc ciekawa jestem, jak wypadnie ta.
"Błękitne dziewczyny" - do recenzji, moją opinię możecie przeczytać tutaj [KLIK]
"Imperium ognia" - do recenzji przedpremierowej, której możecie spodziewać się już niebawem.
Trzy perełki od wydawnictwa MAG - mój ukochany Z mgły zrodzony "Bohater wieków", którego właśnie czytam i są achy i ochy! I "Śmiertelne maski" oraz "Krwawe rytuały". 
"Ekskluzywny menel" - recenzja już napisana, pewnie ukaże się w niedzielę.
"Mara Dyer. Zemsta" - efekt wymiany, nareszcie mam wszystkie trzy tomy!
"Bransoletka z kości" - kupiona już jakiś czas temu za 10 zł w Carrefour.
"Świetlna układanka" - do recenzji od autorki.
"Lot widmo" - do recenzji, czeka na swoją kolej.
"Trzynaście powodów" - do recenzji, przeczytana, recenzja w przyszłym tygodniu.
"Na imię mi Zack" - do recenzji. Interesujący opis... Sądzę, że mi się spodoba.
"Czy wspominałam, że Cię kocham?" - do recenzji. 
 "Odrodzona" - do recenzji, którą możecie przeczytać [KLIK]
"Po drugiej stronie kartki" - jw. [KLIK]
"W poszukiwaniu szczęścia" - jw. [KLIK]
"Tajemnica rodu Sogliano" - jw. [KLIK]

Ekhem... No, trochę tego sporo. Fakt. Nie wiedziałam, że aż tak dużo książek mi się nazbierało. Dopiero teraz, przy wypisywaniu tytułów to sobie uświadomiłam. Niemniej cieszę się bardzo, bo zaległości w czytaniu nie mam :)



Wpadło Wam coś z powyższych powieści w oko? A może szczególnie mi którąś polecicie?
Pozdrawiam ciepło!

środa, 21 października 2015

"Dwa szczęścia do wyboru" Taylor Jenkins Reid

Dziękuję!


Gdyby można było przeżyć dwa życia naraz... I żeby każde miało szczęśliwe zakończenie…
Hannah to się zdarzyło, choć myślała, że nic dobrego już jej nie spotka. Rozpaczliwie skupiona na poszukiwaniu sposobu, by nadać swojemu życiu jakiś sens, nawet nie zauważa chwili, w której dokona wyboru na całe życie...
Pewnego dnia musi zdecydować, czy ze spotkania ze znajomymi wróci z przyjaciółką, czy ze swoim dawnym chłopakiem ze szkolnych lat. Decyzja na jeden wieczór stanie się wyborem jednego z dwóch scenariuszy jej życia. Hannah będzie mogła przeżyć oba. W kolejnych rozdziałach powieści będą się one przeplatać, prowadząc przez inne zdarzenia, inne nadzieje i ból. Inne miłości. Aż do dwóch zupełnie różnych, choć jakże podobnych zakończeń…

"A gdyby można było przeżyć dwa życia naraz..."

Zacznę od tego, że pierwszy raz miałam styczność z twórczością Taylor Jenkins Reid. Zdaję sobie sprawę, że autorka jest wielu znana z powieści "Rozstańmy się na rok", niestety ja nie miałam przyjemności zapoznania się z tym tytułem. Niemniej cieszę się, że miałam możliwość poznać historię Hannah, która jest główną bohaterką "Dwa szczęścia do wyboru".

Pierwsze co chciałabym zaznaczyć, to to, że miałam wrażenie jakbym czytała dwie różne książki obyczajowe. Bardzo podobało mi się to, jak autorka stworzyła i przedstawiła nam historię Hannah. Dlaczego? Ponieważ jak można wywnioskować z powyższego cytatu, główna bohaterka ma możliwość przeżywać naraz swoje dwa życia. W każdym z nich dzieje się coś zupełnie innego. Owszem znajduje miłość, ale każda jest przedstawiona inaczej. Rodzina ta sama, życie to samo, a jednak jest coś innego - bieg zdarzeń.

Może sama w sobie treść nie jest oryginalna, aczkolwiek nie poszukiwałam na ten czas takiej książki. Bardzo miło spędziłam czas z bohaterami książki Reid. Lekkie pióro autorki sprawia, że przez treść się płynie. Czytelnik nie musi zadawać sobie trudu zrozumienia danego wątku, ponieważ ten jest zgrabnie i nieskomplikowanie przedstawiony. A same postaci są sympatyczne i nie ma tutaj czarnych charakterów, więc jest to książka, która nie przyciąga negatywnych emocji.

Jeśli chodzi o uczucia... Na okładce znalazłam coś takiego "Żadna autorka nie potrafi pisać z takim talentem o uczuciach jak Taylor Jenkins Reid"  - pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. Przynajmniej w moim mniemaniu obraz uczuć wyszedł przyzwoicie, ale bez jakichś większych ochów i achów. Znam wielu innych autorów, którzy pod tym względem są lepsi od Reid. Owszem, książka jest emocjonalna i porusza interesujący temat przeznaczenia, jednakże nie wyciągałabym takich wniosków, że Reid ma najlepszy talent do pisania o uczuciach. Przynajmniej nie w tej powieści. 

Reasumując, niniejsza lektura jest przyjemna i niezobowiązująca. Porusza ciekawy temat i miło spędza się przy niej czas, więc każdy, kto tego szuka, może po nią sięgnąć i poznać interesujące dwa życia Hannah. 


wtorek, 20 października 2015

"Powrót do Barcelony" Anna B. Kann


Czy możesz kogoś uszczęśliwić, jeśli sama nie jesteś szczęśliwa?
Życie Ewy wywraca się do góry nogami. Zdradzona przez Paco, jej hiszpańskiego kochanka, nie widzi już szansy na wspólną przyszłość. Separacja z mężem boli, choć pozwala jej rozwinąć skrzydła.
Mimo wszystko Ewa nie jest jeszcze gotowa na powrót do Polski, a atmosfera ukochanej Barcelony zagłusza jej myśli. Nie mówiąc słowa nikomu, postanawia zdać się na los i wsiada do samolotu do Lizbony. Tam poznaje poruszające fado, odkrywa magię tanga i spotyka kogoś, kto pomaga jej spojrzeć na życie z zupełnie nowej perspektywy.
Kiedy Ewa w końcu bierze los w swoje ręce, odbiera telefon, który w sekundzie zmienia dosłownie wszystko. W Polsce zdarzyło się coś złego, coś, czego nikt nie mógł przewidzieć.
Jaką decyzję podejmie Ewa? 
Czy razem z mężem dadzą sobie drugą szansę?
A może miłością jej życia okaże się Paco?
Poruszająca powieść o poszukiwaniu własnego „ja” w świecie, w którym niczego nie możemy być pewni. Nawet własnych uczuć.

Dzisiaj krótko na temat książki Anny B. Kann pt. "Powrót do Barcelony". Przyznaję, że nie przeczytałam "Do zobaczenia w Barcelonie", ale sądzę, że i tak nie wpłynęłoby to na moją ocenę tej powieści. Kann opisała nam szarą rzeczywistość swoich bohaterek, więc nie spodziewajcie się wesołej i ciepłej lektury. Czasem takie "szarości" są potrzebne, tak więc z ciekawości sięgnęłam po niniejszą nowość wydawniczą. Jednak nie do końca jestem zadowolona z lektury. Nie było to coś, czego oczekiwałam...

Z początku nieco się pogubiłam, bo na okładce wyraźnie nie ma wzmianki o drugiej głównej postaci imieniem Maria (siostrze Ewy). Kiedy więc przez pierwsze kilkadziesiąt stron czytałam losy Marii, to pomyślałam sobie, że coś jest tutaj wyraźnie nie tak, jak powinno. Później pojawia się Ewa, jednak nadal miałam wrażenie, że pierwsze skrzypce tej historii gra Maria i jej problemy życiowe. Niestety nie zapałałam szczególną sympatią do bohaterów książki Anny B. Kann... Nie to, że ich nie polubiłam, ale szczerze powiedziawszy były mi obojętne, a to źle. 

Opisy pięknych miejsc, których nie było mi dane poznać były interesujące i ciekawe - to był moim zdaniem najmocniejszy element książki. 

Tak naprawdę tempo tej historii jest dosyć mozolne, więc jeśli ktoś lubi porywające książki i akcję, to zapewne nie spodoba mu się niniejsza lektura. Natomiast jeśli drogie Panie szukacie typowo kobiecej powieści z szarościami życia dojrzałej kobiety, to rozważcie przeczytanie Powrotu do Barcelony. 

niedziela, 18 października 2015

"Błękitne dziewczyny" Ewa Podsiadły - Natorska


Dziękuję!

„Kobiety są niesamowite. Niech skonam, jeśli to nieprawda” – przekonuje Kaja Redo. Życie 29-letniej radomianki staje na głowie. Odwołuje ślub, wprowadza się do rodziców, a na dokładkę musi zmagać się z okropną szefową w redakcji lokalnej gazety, gdzie zarabia grosze.
Wiele osób już dawno wpadłoby w depresję, ale użalanie się nad sobą nie leży w naturze Kai. Bohaterka tworzy internetowy projekt, który w krótkim czasie zmienia życie jej oraz tysięcy kobiet z całej Polski. Wiele z nich to Błękitne Dziewczyny – szczęśliwe i akceptujące siebie. Spełnione kobiety, które odnalazły swoje miejsce na świecie. Swoim uporem, wytrwałością i otwartym umysłem osiągnęły sukces mierzony własną miarą.
Kaja też czuje się Błękitną Dziewczyną, ale przeżywa miłosne rozterki, wikła się w krótki romans z żonatym mężczyzną i skomplikowaną relację z dawnym szkolnym kolegą. W jej życiu ważną rolę odgrywają przyjaciółki: Mini – miłośniczka ubrań z „drugiej ręki”, która mawia: „Daj mi dwadzieścia złotych, a tak cię ubiorę w lumpeksie, że koleżanki zzielenieją z zazdrości”, oraz Madzia, nieustannie walcząca z nadmiarem kilogramów.
Kaja dzielnie walczy z przeciwnościami losu i przekonuje wszystkich, że można być szczęśliwą wszędzie, nawet w mieście, z którego śmieje się cała Polska.

A czy Ty jesteś szczęśliwą Polką?

Ewa Podsiadły - Natorska napisała kawał dobrej lektury, która oczywiście nie jest bez wad, ale na pewno niesie genialny przekaz, który myślę, że dotrze do każdej z nas. 


Autorka przedstawiła czytelnikowi trzy różne osobowości, które w całości stanowią idealny tercet. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to tercet egzotyczny! Główną bohaterką  Błękitnych dziewczyn jest Kaja Redo, fotograf popularnej w Radomiu gazety. Kaja jest dwudziestodziewięcioletnią singielką (nie z wyboru, ale o tym więcej w książce), która jest zadowolona ze swojego zawodu, ale niekoniecznie z pracy. Jakbym miała taką jędzowatą szefową, też nie byłabym zadowolona. Kai nie podoba się, jak ludzie (w tym większość mieszkańców) wyraża się o jej mieście. Powiadają, że Radom jest zadupiem, wiochą, dziurą itp. Właściwie, każdy, kto słyszy o swoim miejscu zamieszkania takie słowa (o ile lubi mieszkać w danej miejscowości) oburza się na nie. Ja osobiście lubię moją małą miejscowość w której mieszkam, a jak ktoś wyraża się o niej źle, to bardzo się irytuję -  to mnie łączy z Kają, ale nie tylko to. Kaja ma dwie przyjaciółki, które swoją drogą, są nieźle zakręcone. Madzia, która jest wiecznie na diecie i Mini, która żyje w nieszczęśliwym związku, bywa jędzą i potrafi ubrać się za piątaka. 

Barwne osobowości to na pewno największy plus niniejszej książki. "Błękitne dziewczyny" czyta się tak dobrze, jak ogląda się ulubiony serial. Naprawdę. Autorka bardzo płynnie przedstawia nam swoją powieść, co jest kolejnym plusem. Nieprzesłodzony wątek romantyczny również jest pozytywem książki, zupełnie jak od czasu do czasu wrzucane retrospekcje z życia Kai. 

Niemniej, jak już wspomniałam jest kilka minusów. Oczywiście ja to tak odbieram, bo trochę mnie to raziło. Wam może się to podobać, bądź nie zwrócicie na to szczególnej uwagi. Mam tutaj na myśli, jak Kaja zwraca się do swoich rodziców, a raczej, jak ich przedstawia "mama Krysia, tata Krzyś". Ja rozumiem, że raz można tak przedstawić rodziców, żeby czytelnik wiedział o kim mowa, ale nie co rusz... Poza tym, główna bohaterka i jej niezdecydowanie naprawdę dawało mi w kość. Co jeszcze? Aha! Trzy przebojowe kobiety w wieku dwudziestu dziewięciu lat często zachowywały się jak piętnastki. Ja rozumiem, że czasem można, każdy ma odchyły (coś o tym wiem), ale bez przesady. 

Reasumując, pomimo tych kilku mało znaczących minusików, książka bardzo mi się spodobała. Humor, interesująca treść i dość istotny przekaz, jaki niesie ze sobą historia Ewy Podsiadły - Natorskiej przemawia do mnie i z chęcią polecę ją swoim koleżankom. Na pewno przypadnie im i Wam, kobietki, do gustu. 

piątek, 16 października 2015

"Wodospady cienia. Odrodzona" C. C. Hunter



Dziękuję!

Poznajcie historię Delli, wampirzycy z Wodospadów Cienia, która właśnie wkracza na drogę swojego przeznaczenia!
 Życie Delli było idealne: rodzina, chłopak, świetlana przyszłość. Przed przemianą. Wtedy wszyscy, których kochała, odeszli. Dziewczyna znalazła schronienie w Wodospadach Cienia, obozie dla nastolatków o nadnaturalnych zdolnościach. Tam właśnie Della i jej przyjaciółki, Kylie i Miranda, leczą sobie nawzajem złamane serca śmiechem. Tam też Della zaczyna treningi, by pracować dla JBF. I nie życzy sobie, żeby coś ją od tego odrywało. Co oznacza, że nie ma czasu na romans ze Steve’em, gorącym zmiennokształtnym, którego pocałunki topią jej serce.
Kiedy w obozie pojawia się nowy wampir, Chase, świat Delli pogrąża się w chaosie. Arogancki i irytująco seksowny Chase stanowi zagadkę… a Della lubi tylko te zagadki, które umie rozwiązać. Nie potrafi rozgryźć Chase’a, a przynajmniej nie wtedy, kiedy musi mierzyć się z nawiedzeniami, gangami wampirów i masą rodzinnych tajemnic. Czy uda jej się udowodnić, że nadaje się do JBF, przeżyć… i nie dać sobie złamać serca?

Dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na temat książki "Odrodzona", która jest spin-offem serii "Wodospady cienia". Na pewno niektórzy z Was słyszeli o tym cyklu. Tym, którym nie obiło się o uczy/oczy, postaram się zobrazować sytuację. Cykl ten zapoczątkował pierwszy tom noszący nazwę "Urodzona o północy"; młodzieżowy paranormal, w którym prym wiodą wampiry, czarownice i inne gatunki postaci nadnaturalnych. Główną bohaterką Urodzonej jest Kylie Galen. Tym razem "Odrodzona" opowiada nam losy wampirzycy, którą wszyscy, którym obca nie jest niniejsza seria - na pewno dobrze znają. Della, opryskliwa, nerwowa białogłowa, która próbuje odkryć pewną tajemnicę...

Wiecie co? Polubiłam tę postać w poprzednich tomach i z niemałą dozą ciekawości sięgnęłam po tę książkę, która opowiada nam losy Delli, jako głównej bohaterki. Owszem, książka jest schematyczna i lekko przewidywalna, ale jakoś szczególnie mnie to nie drażniło. Bardzo fajnie czytało mi się "Odrodzoną". To zabawna, momentami zaskakująca i na pewno nie nudna powieść, która trafi do każdego, kto lubi wampiry. Ja za tym gatunkiem szczególnie nie przepadam. Przejadł mi się, po prostu. Aczkolwiek, jak już wspomniałam, książka przyjemna. 

Jeżeli chodzi o postaci, to zapewne domyślacie się, kim jest główna bohaterka - Della - tak, brawo! Już w mojej opinii na temat "Urodzona o północy" mogliście przeczytać... Pozwolę sobie siebie zacytować "Za to bardzo polubiłam zadziorną i nieokiełznaną wampirzycę Dellę, czarownicę Mirandę i (oczywiście!) tajemniczego i niebezpiecznego (lekko mrocznego) Lucasa. W ogólnym rozrachunku, postaci są dobrze wykreowane i gdyby tylko nie głupawe i niedojrzałe zachowania Kylie, całości nie mogłabym niczego zarzucić." - Tak więc widzicie, że bardzo polubiłam Dellę i to się nie zmieniło, aczkolwiek czasami ta jej porywczość i nieprzemyślane działania mnie drażniły. Cieszę się, że autorka nie zapomniała o wyrazistości poprzednich postaci i tak, jak w poprzednich tomach były one mocną stroną książki, tak w Odrodzonej nadal nią są. Bardzo chciałabym przeczytać historię Mirandy, gdzie to właśnie ona będzie główną bohaterką. Kto wie, może C. C. Hunter wpadnie na taki pomysł. 

Komu polecam? Głównie młodzieży, bo to właśnie do niej skierowana jest ta seria. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Język, postaci... Co nie oznacza, że każdy, kto lubi wampiry i paranormale nie może po nią sięgnąć. Jeśli spodobały Wam się "Wodospady cienia" i lubicie takie książki, to z pewnością i "Odrodzona" do Was trafi. 

wtorek, 13 października 2015

"W poszukiwaniu szczęścia" Melissa Hill


Dziękuję!
Dawno temu Holly O’Neill otrzymała tajemniczą przesyłkę z bransoletką. Od tej chwili kolejne paczki z bransoletkami pojawiają się akurat wtedy, kiedy Holly ich najbardziej potrzebuje, czyli w trudnych momentach. Wygląda to tak, jak gdyby nieznany dobroczyńca dokładnie wiedział, kiedy w jej życiu potrzebna jest odrobina magii i dobrej energii. Dla Holly bransoletki są największym skarbem, za nic świecie nie chce się ich pozbyć. Dziewczyna wierzy, że opowiadają one jakąś magiczną historię. Kiedy więc znajduje podobną bransoletkę, czuje, że musi ją oddać właścicielowi. Podczas świąt Bożego Narodzenia Holly wyrusza do Nowego Jorku i zaczyna poszukiwania. Jest coraz bardziej zdeterminowana; nie spodziewa się jednak, jakie tajemnice uda jej się odkryć i gdzie zaprowadzi ją ta historia…

Przychodzę do Was z dzisiejszą premierą!

W poszukiwaniu właścicielki pewnej bransoletki...

Kiedy tylko zobaczyłam w zapowiedziach tę książkę, stwierdziłam, że muszę ją przeczytać. Wystarczyła mi sama okładka, która zapowiadała ciepłą, sympatyczną i dobrą lekturę. Tak wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale co zrobić. Jak się okazało, wszystko się sprawdziło. Hill stworzyła bardzo ciepłą, mądrą i ujmującą powieść, od której ciężko było mi się oderwać, ponieważ właśnie czegoś takiego potrzebowałam w danej chwili. 

Autorka zaserwowała nam opowieść w zimowej scenerii, która idealnie sprawdzi się jako prezent świąteczny, ale nie tylko! Sądzę, że "W poszukiwaniu szczęścia" jest książką, którą można czytać o każdej porze roku, dnia i nocy. Spędzając przy tym bardzo miło czas.

Można by pomyśleć, że niniejsza książka okaże się tą lekką i jednorazową lekturą. Otóż nie do końca bym się z tym zgodziła, ponieważ w książce "W poszukiwaniu szczęścia" znajdziemy wiele istotnych momentów, które możemy przenieść do życia realnego. Chociażby życzliwość, bezinteresowność, konsekwencję w działaniu i wiele, wiele innych. Historia, jaką nakreśliła nam Melissa Hill jest pełna momentów, które zmuszają czytelnika do refleksji - przyjemniej w moim przypadku tak właśnie było. Nie jest to też zwyczajne romansidło. Owszem jest to książka o miłości, a raczej o sile, jaką ta daje. Miłości do dziecka, bliskich... Uczuciu tak wielkim i ponadczasowym, które może nawet góry przenosić. Zupełnie jak wiara.

Jeśli chodzi o postaci, to bardzo zżyłam się z główną bohaterką, ciepłą, serdeczną, zaradną miłą i sentymentalną Holly. Jest to pozytywna postać, która nie wzbudza w czytelniku nawet iskierki złych emocji. W ogóle ciężko w tej książce znaleźć negatywną postać. Nie to, żeby wszystkie były przerysowane swoją dobrocią. Wcale nie. Omawiany w niniejszym poście tytuł, składa się z samych pozytywów, a kluczowym pozytywem jest przesłanie i postacie wykreowane przez Hill. 

Coś czuję, że zostanie mi do tej książki sentyment. Po pierwsze, sama posiadam taką bransoletkę z przywieszkami (a raczej jedną, ale liczba będzie się konsekwentnie powiększać). Po drugie bardzo jest dla mnie ważna. Po trzecie jestem tak emocjonalna i sentymentalna jak dwie kluczowe postaci w "W poszukiwaniu szczęścia". O tak, Melissa Hill trafiła swoją historią do mojego serca i zostanie tam na dłużej. 

poniedziałek, 12 października 2015

"Miecze cesarza" Brian Staveley


 Dziękuję!
Miecze cesarza to debiut roku w kategorii fantasy na Reddit Fantasy, wybrane jako jedna z najlepszych książek fantasy w plebiscycie Goodreads Choice Awards, pojawiły się na licznych listach najlepszych tytułów tego gatunku i najlepszych debiutów roku 2014, m.in. na "Liście polecanych lektur" czasopisma "Locus".
Brawurowo zarysowana historia - pełna makiawelicznych postaci, spisków, walk, zdrady i niesamowitej magii - w której każde z trójki głównych bohaterów odbywa zapierającą dech w piersiach podróż
Złożony, przebogaty świat, w którym spotykają się członkowie cesarskiego rodu, elitarni żołnierze, kapłani śmierci, tajemniczy mnisi-wojownicy, uwikłani w meandry polityki i starożytne tajemnice. Czytelnicy George'a R.R. Martina będą zachwyceni tą nową serią. - "Library Journal"
Ginie cesarz Annuru, zamordowany przez nieznanych wrogów. Jego córka i dwaj synowie, rozrzuceni po świecie, robią, co w ich mocy, żeby pozostać przy życiu i zdemaskować zdrajców. Każde z nich podąża jednak własną życiową drogą wybraną przez ojca, a na ich losy wpływają działania odwiecznych nieprzyjaciół i nieodgadnione zrządzenia bogów.

Zacznę od tego, że ci, którzy czytają mojego bloga od dłuższego czasu, zapewne wiedzą, że bardzo ukochałam sobie gatunek literacki, jakim jest fantasy. Nie gardzę żadną książką o wątku fantastycznym. Kiedy więc polecono mi debiut roku o zacnej nazwie "Miecze cesarza", pomyślałam sobie, że prędzej czy później się z nim zaznajomię. Dzięki uprzejmości wydawnictwa, miałam taką możliwość. Przyznam, że słyszałam kilka negatywnych wypowiedzi na temat niniejszego tytułu, co mnie nieco dziwi, bo patrząc na nieprzeciętny świat oraz interesujące charaktery naprawdę nie rozumiem, co może nie podobać się czytelnikowi, który lubuje się w tym gatunku. Niemniej, nie mnie oceniać i dyktować innym co mają czytać. Mnie się podobało i to najważniejsze. Może nie jestem przepełniona zachwytem (dam szansę kontynuacji), to jednak książka, jak na debiut jest naprawdę dobra.

Autor wykreował nam trzy główne postaci. Jest to rodzeństwo, którego losy poznajemy z punktu widzenia każdego z tej cesarskiej trójcy. Na samym początku autor zaznajamia nas z Kadenem, który jest pierwszym dziedzicem Nieciosanego Tronu i to właśnie on powinien objąć władze po tym, jak ginie jego ojciec. Kadena poznajemy, kiedy ten obecnie przebywa w klasztorze i tam szkoli się już osiem lat, aby móc zapanować nad starożytną mocą, co nie jest wcale takie łatwe. 
Następnie poznajemy Valyn, który jako pierwszy dowiaduje się o śmierci swojego ojca i odkrywa, że Cesarz jak i cesarstwo zostało przez kogoś zdradzone. Jest jeszcze ona, Adare, siostra K. i V. która objęła stanowisko ministra finansów, co więcej,  domyśla się kim jest morderca i zdrajca...

Przyznam, że z całej trójki najbardziej przypadł mi do gustu Kaden, aczkolwiek jego brat i waleczna siostra również zaskarbili sobie moją sympatię. Autor wykreował barwne i charakterne postaci i za to mu chwała. Nie ma niczego gorszego niż mdłe i nic niewarte charaktery w książce. 

Staveley ciekawie stworzył świat, w którym rozgrywa się ta imperialna krucjata, aczkolwiek czasami łapałam się na myśli, że są to tak naprawdę trzy pomniejsze światy, które czytelnik poznaje wraz z postaciami "Mieczy cesarza". W końcu poznajemy życie każdego bohatera odrębnie i w dodatku, każdy z nich jest zupełnie gdzie indziej i jest inny, niż poprzedni, a to czyni książkę jeszcze bardziej fantastyczną. 

Przyznam, że raz czy dwa, powiało nudą, jednakże ten powiew nie sprawił, że moja ocena książki w jakimś stopniu się zmniejszyła. Nie jest to książka z tych, co to zawierają masę humoru, tego jawnego, czy tego nie do końca oczywistego. Raczej jest to książka z tych typowych poważnych, mrocznych a nawet czasem ponurawych fantasy. 

Świat pełen magii, interesujących postaci i porywających zwrotów akcji... Jeśli jesteście gotowi na przyjemną i fantastyczną lekturę, to polecam Wam "Miecze cesarza".

sobota, 10 października 2015

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult, Samantha van Leer


Dziękuję!

Druga część opowieści o księciu Oliverze, który bardzo pragnął żyć w prawdziwym świecie. Za sprawą Delilah udaje mu się w końcu wydostać spomiędzy okładek. Pomimo pewnych mniej lub bardziej zabawnych komplikacji Oliver szybko odnajduje się w szkolnej rzeczywistości i z fascynacją poznaje nowy świat. Potem jednak książka zaczyna się o niego upominać. Na skutek całego szeregu dziwnych zdarzeń rzeczywistość bohaterów opowieści i licealistów z prawdziwego świata zaczyna się poważnie komplikować. A potem daje o sobie znać tak zwane prawdziwe życie. Na szczęście okazuje się, że bajka kryje w sobie naprawdę niezwykłą moc…

"Po drugiej stronie kartki" to druga część cyklu Z innej bajki. Cyklu, który na pewno jest oryginalnym tworem i który jest wydany z pięknymi ilustracjami. Autorki wpadły na pomysł aby połączyć świat bajki ze światem realnym. Jednak nie w sposób oczywisty. Nie byłam pewna jak chciały to zrobić i szczerze powiem, że jestem miło zaskoczona, bo tego, co stworzyła Picoult i Leer się nie spodziewałam.

Coraz częściej autorzy/autorki czerpią inspirację z baśni, jednak nie każdy wpadł na pomysł, aby w swojej powieści wyciągnąć baśniowego księcia z książki i uczynić go prawdziwym. Zapewne niejedna dziewczyna, która uwielbia czytać książki, chciałaby aby jej książkowy bohater mógł żyć w realnym świecie. Aby mogła wyciągnąć go z kart powieści i mieć obok siebie. Otóż główna bohaterka "Z innej bajki" uczyniła niemożliwe, możliwym. 

Sam pomysł, jak już wspomniałam, jest świetny, wykonanie jest całkiem zgrabne, ale brakuje mu trochę charakteru. Co nie czyni książki złą, ale czegoś mi w niej brakowało. Owszem bohaterowie są zgrabnie nakreśleni, ale nie posiadają tej iskry, która czyni ich wyjątkowymi. Chociaż muszę zaznaczyć, że w tomie II lepiej wypadli niż w I. Świat, jaki nakreśliły nam pisarki jest interesujący i spodobał mi się na tyle, że sięgnęłam po kontynuację. Książka jest zabawna, co oczywiście działa na jej plus. Nie jest to historia z tych smutnych, aczkolwiek zdarzają się takie momenty. 

Osobiście uważam, że książka jest dobra i właśnie czegoś takiego - odrywającego od szarej rzeczywistości i sprawiającego, że na powrót poczułam się małą dziewczynką, która wierzy, że wszystko jest możliwe - potrzebowałam. Znam styl Jodi Picoult z jej wcześniejszych książek, które miałam okazję czytać, i tutaj pokazała się z zupełnie innej strony, co sprawiło, że jeszcze bardziej polubiłam ją, jako pisarkę. 

Drogi czytelniku, jeśli szukasz książki, która umili Ci nie tylko jesienne wieczory, i która sprawi, że znowu uwierzysz, tak jak ja, że wszystko może być możliwe, to sądzę, że ten cykl jest dla Ciebie. Dlatego zadaję Ci pytanie, czy chcesz wiedzieć co znajduje się "Po drugiej stronie kartki"?

piątek, 9 października 2015

"Dziedzictwo ognia" Sarah J. Mass



Dziękuję!

Celaena Sardothien przeżyła już wiele – brutalne szkolenia, niewolę, turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni… Tym razem jednak przyjdzie się jej zmierzyć z własnymi demonami, z ciężarem jej dziedzictwa. Aby uzyskać informacje – kluczowe w wojnie z okrutnym królem Adarlanu – musi nauczyć się panować nad ogniem, który nosi w sobie. Podczas gdy codziennie ćwiczy pod czujnym okiem nieśmiertelnego Rowana, król wciela w życie kolejne z jego mrocznych planów. Jednak i na dworze władcy zawiązują się sojusze, mające na celu zakończenie jego panowania i przywrócenie magii na kontynencie. 
Celaena, nieświadoma tego, co się dzieje w Rifthold, ma jeden cel – dostać się do legendarnego Doranelle, którym rządzi Maeve, i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jak jej władca zdołał usunąć magię? Co zrobić, by ją przywrócić? Jednak opanowanie jej mocy to niejedyna rzecz, z którą będzie musiała się przedtem zmierzyć – król Adarlanu już o to zadbał. Czy dziewczynie uda się wyjść cało z koszmaru, jaki zgotował jej władca pozbawionego magii kontynentu? Co jeszcze planuje król? I jaki los czeka rebeliantów?

Serię o Zabójczyni uwielbiłam sobie już od pierwszego tomu. Następnie był tom drugi i dzięki niemu oraz dzięki nowelkom przeżyłam czas oczekiwania do wydania tomu III. Jak ja teraz dam sobie radę, skoro premiera tomu IV być może dopiero za rok? No jak? Zwłaszcza po tym, co autorka zaserwowała mi w "Dziedzictwie ognia". No ludzie, no. Tak się nie godzi! Tyle jeśli chodzi o takie pozytywne marudzenie, a tak poważnie to... Polecam Wam gorąco serię Mass, nie przechodźcie obok niej obojętnie, nie odkładajcie jej kupienia na "zaś", bo zgrzeszycie i będziecie żałować.


To, co wyczynia autorka ze swoimi bohaterami... To, jak bardzo zmieniają się z książki na książkę... Tego nie da się wprost opisać. Osobiście bardzo lubię, kiedy postaci rozwijają się na kartach powieści. Kiedy w ich życiu i zachowaniu zachodzą zmiany... Kiedy dojrzewają. Sarah J. Mass idealnie przemyślała i stworzyła swoich bohaterów. Począwszy od samej tytułowej zabójczyni, aż po każdy nowo napotkany charakter. O! I tutaj druga rzecz, którą lubię - nowe postaci wprowadzane w kolejnych tomach powieści. Postaci, które czytelnik lubi od pierwszego poznania. Wielki szacunek dla Mass, oj wielki!

Uważam, że z tomu, na tom, ta seria jest coraz lepsza. "Dziedzictwo ognia" jest dość grubą książką, ale czyta się ją zaskakująco szybko. Pewnie dlatego, że ciągle coś się dzieje, a i na pewno dzięki świetnemu językowi, jakim posługuje się autorka. Ciężko będzie Wam odłożyć książkę w trakcie czytania - wiem z doświadczenia. Chciałam sobie dozować przyjemność czytania, ale niestety... Nie dało się! Jeden rozdział się zakończył, a ja już musiałam rozpoczynać następny...

Podobało mi się to, że pomimo wyjazdu panny  Sardothien, autorka nie zapomniała o bohaterach pozostałych w Adarlanie. Zgrabnie i bez zamieszania ukazywała nam realia panujące w miejscu przebywania Celaeny, jak i to wszystko, co ma miejsce w królestwie, gdzie zostali jej przyjaciele/wrogowie. Jest jeszcze jedna niespodziewana akcja, otóż mamy też zupełnie inny punkt widzenia. Ale o tym cicho sza!

 Ja jestem fanką świata, jaki wykreowała Sarah J. Mass, co możecie zauważyć po zdjęciu mojej kolekcji. Dlatego mogę Wam polecić całą serię o Celaenie Sardothien.


Do zobaczenia w następnym tomie, moi kochani bohaterowie!

MOJE OPINIE NA TEMAT POZOSTAŁYCH TOMÓW:

środa, 7 października 2015

Zapowiadam Wam! Jesiennie part 2

Dzień dobry, cześć i czołem!


Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną częścią zapowiedzi jesiennych nowości. Jest ich tyle, że nie sposób pokazać ich w jednym poście. Proszę Państwa, wraz z Deanem i Samem prezentujemy interesujące premiery!

Co prawda już jestem bankrutem, ale patrząc na niektóre piękności to stwierdzam, że będę pod krechą... grubą krechą... Ktoś udzieli mi kredytu? 

WYDAWNICTWO CZARNA OWCA:

Randall Munroe
What if? A co gdyby? Naukowe odpowiedzi na absurdalne i hipotetyczne pytania

Data wydania: Październik 2015
Liczba stron: 320


Jeden z największych fenomenów czytelniczych ostatniego roku. Książka, która zebrała świetne recenzje w najważniejszych światowych mediach, poczynając od „Wall Street Journal” i „Rolling Stone'a”, a na „Wired” kończąc. Zadebiutowała na 1 miejscu listy bestsellerów non-fiction „New York Timesa” i utrzymywała się w jej czołówce przez pół roku. Jedna z ulubionych lektur Billa Gatesa. W ciągu zaledwie 24 godzin od premiery osiągnęła status bestsellera na Amazonie. „What If?” Randalla Munroe to zbiór naukowych odpowiedzi na hipotetyczne i absurdalne pytania ilustrowany przezabawnymi komiksami. Książka pełna jest uszczypliwego humoru, a przy tym, naprawdę zaskakująco dużo można się z niej nauczyć. Munroe z naukowym zacięciem odpowiada nawet na najgłupsze pytania, cierpliwie tłumaczy jaką moc może wygenerować Yoda, czy co by się stało, gdyby każdy z nas miał naprawdę przeznaczoną tylko jedną drugą połówkę.


Brooke Davis
Zgubiono znaleziono
Data wydania: Październik 2015
Liczba stron: 280


Historia, która was rozśmieszy i zasmuci, a nawet czegoś nauczy.
Wzruszająca powieść o tym, czym naprawdę są miłość i życie.
 Siedmioletnia Millie uświadamia sobie, że wszystko dokoła niej umiera. W swojej Księdze Nieżyłków odnotowała już śmierć dwudziestu siedmiu różnych stworzeń. Teraz musi do niej wpisać swojego ojca.
 Agatha Pantha ma osiemdziesiąt dwa lata i od śmierci męża nie wychodzi z domu. Siedzi przy oknie, ukryta za zasłonami i bluszczem, i wrzeszczy na przechodniów, wyładowując swój gniew na obcych ludziach. Aż do dnia, gdy po drugiej stronie ulicy dostrzega dziewczynkę.
 Karl Maszynopiszący ma osiemdziesiąt siedem lat, kiedy jego syn przywozi go do domu starców, całuje go w policzek na pożegnanie i znika. Wtedy właśnie Karl przeżywa chwilę umysłowej klarowności. Ucieka z domu starców i wyrusza na poszukiwania czegoś innego.
 Troje zagubionych ludzi, którzy muszą się odnaleźć. Millie, Agatha i Karl łamią zasady i dzięki temu odkrywają sens życia.
Poznaj historię, w której zakochał się świat.

WYDAWNICTWO REBIS:


MONS KALLENTOFT , MARKUS LUTTEMAN
Na imię mi Zack
Liczba stron: 392

Na imię mi Zack to pierwszy tom serii "Herkules" autorstwa pisarskiego duetu: Mons Kallentoft i Markus Lutteman
Wszyscy bohaterowie zrodzili się z tragedii.
Leży w ciemnościach. Kiedy chce wstać, uderza się w głowę. Próbuje usiąść, ale to niemożliwe.
Chropowate drewno.
Z każdej strony.
To trumna? Pogrzebali mnie żywcem?
Próbuje poruszać nogami; zauważa, że może nimi swobodnie przebierać.
Zawadza o coś udami. Wygląda na to, że nogi wystają ze skrzyni.
Co to takiego? Gdzie ja jestem?
Słychać warczenie.

W mieszkaniu w Sztokholmie zostają znalezione cztery brutalnie zamordowane Azjatki. Piątą, poważnie okaleczoną, ktoś porzuca pod szpitalem. Obrażenia kobiety wskazują, że została zaatakowana przez psy.
Dwudziestosiedmioletni Zack robi błyskotliwą karierę w policji. W ciągu dnia jest pełnym pasji nadkomisarzem w Jednostce do Zadań Specjalnych. W nocy ucieka od rzeczywistości, ćpając po klubach. Dobrze wie, że długo tak się nie da, ale bolesne wspomnienia z dzieciństwa sprawiają, że wciąż balansuje na skraju przepaści. Po piętach depczą mu śledczy z wydziału spraw wewnętrznych. A on wspólnie z koleżanką po fachu próbuje rozwiązać zagadkę najpotworniejszych morderstw we współczesnej historii Szwecji. Czy mają do czynienia z chorobliwą nienawiścią do kobiet, rasizmem, a może z handlem ludźmi? Pewne jest jedno: zginą kolejne kobiety, jeżeli nie uda im się odnaleźć mordercy.

Jay Asher
Trzynaście powodów
Data wydania II: 20 października 2015
Liczba stron: 272

„Istnieje trzynaście powodów śmierci twojej przyjaciółki. Ty jesteś jednym z nich”.
Clay Jensen wraca do domu ze szkoły i na przed drzwiami znajduje dziwną paczkę. W środku jest kilka taśm magnetofonowych nagranych przez Hannah, koleżankę z klasy, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Dziewczyna wyjaśnia, że istnieje trzynaście powodów, dla których zdecydowała się odebrać sobie życie. Clay jest jednym z nich i jeśli wysłucha nagrania, dowie się dlaczego. Chłopak przez całą noc kluczy po mieście, a za przewodnika służy mu głos Hannah. Staje się świadkiem jej bólu i osamotnienia, a przy okazji poznaje prawdę o sobie i otaczających go ludziach, której nigdy nie chciał stawić czoła. Z przeraźliwa jasnością dociera do niego, że nie da się cofnąć przeszłości, podobnie jak nie da się powstrzymać przyszłości…
„Trzynaście powodów” to rewelacyjny debiut Jaya Ashera, który snuje swoją opowieść z taką szczerością i prostotą, że tragedia za nią ukryta, wydaje się wstrząsająco prawdziwa.

WYDAWNICTWO PAPIEROWY KSIĘŻYC:

Kat Zhang
Co ze mnie zostało
Data wydania: 21 października 2015

Genialna, rozdzierająca serce i absolutnie niezapomniana. Uwielbiam tę książkę.
 -Sarah J. Maas, autorka Szklanego tronu
Wyobraźcie sobie, że macie dwa umysły dzielące jedno ciało. Wy i wasze drugie ja jesteście sobie bliżsi niż bliźnięta, jesteście czymś więcej niż przyjaciółmi. Znacie się od zawsze.
Potem wyobraźcie sobie, że wszyscy nienawidzą i boją się ludzi takich jak wy. Że rząd waszego kraju chce was wytropić i wyrwać waszą drugą duszę, oddzielając od osoby, którą kochacie najbardziej na świecie.
A teraz poznajcie Evę i Addie.
One nie muszą sobie niczego wyobrażać.

WYDAWNICTWO GALERIA KSIĄŻKI:

Trudi Canavan
Anioł burz
Data wydania: 28 października 2015


Tyen naucza magii mechanicznej w Liftre – powszechnie poważanej szkole. Dociera tam wieść, że Raen, najpotężniejszy mag i władca wszystkich światów, powrócił po długiej nieobecności. Nauczyciele i studenci uciekają, gdyż w Liftre uczono zakazanej przez Raena magii, w przekonaniu że ten nie żyje. W jednej chwili Tyen traci dom i cel… Pozostaje mu jedynie złożona Velli obietnica przywrócenia jej cielesnej postaci.
Raen odzyskuje władzę, a wokół wzbiera bunt, Tyen zaś musi postanowić, do czego jest w stanie się posunąć, by dotrzymać danego Velli słowa.
Po pięciu latach spędzonych wśród tkaczy gobelinów w Schpecie w spokojne życie Rielle wkracza wojna. W obliczu porażki i nieuchronnej okupacji wszyscy ze zdumieniem obserwują, jak wrogie wojska wycofują się, a do bram miasta zbliżają się trzy postacie – w czarnych włosach jednej z nich pobłyskują niebieskie refleksy. Przeszłość dziewczyny z dalekiego kraju i jej magiczne zdolności to nie wszystkie sekrety, jakie mógłby wyjawić tajemniczy przybysz…
Anioł zamierza wrócić do swojego świata i pragnie zabrać Rielle ze sobą.

Kontynuacja Złodziejskiej Magii - muszę zakupić obie książki w twardej oprawie, bo są genialnie wydane!

WYDAWNICTWO AKURAT:

Sabaa Tahir
Imperium Ognia
Data wydania: 4 listopada 2015
Liczba stron: 416


Zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników już w niemal czterdziestu krajach na całym świecie.

Laia należy do kasty Uczonych – w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.

WYDAWNICTWO ZYSK:

Jessica Sorensen
Ocalenie Callie i Kaydena
Data wydania: 19 października 2015


Mroczny sekret, od lat skrywany przez Kaydena w końcu wyszedł na jaw. Co gorsza, chłopak stoi w obliczu groźby oskarżenia przed sądem o pobicie. Jedynym sposobem, by mógł oczyścić swoje imię jest zdradzenie przez Callie jej tajemnicy. Ale Kayden nigdy jej o to nie poprosi. Zamiast tego zrobi wszystko, co w jego mocy, by ją chronić. Nawet jeśli oznacza to opuszczenie przez niego jedynej dziewczyny, którą kiedykolwiek pokochał.

Callie wie, że Kayden pogrąża się w ciemności i rozpaczliwie pragnie go ocalić. Lecz uda jej się to jedynie wtedy, gdy stawi czoła swojemu największemu lękowi i wyzna wszystkim własne bolesne tajemnice. Pomysł przerwania milczenia wzbudza u niej trwogę, ale nie tak wielką, jak myśl o utracie Kaydena.

Tom pierwszy bardzo mi się spodobał :)

A te perełki możecie nabyć już dzisiaj!

poniedziałek, 5 października 2015

"Światło, którego nie widać" Anthony Doerr

  Nagroda Pulitzera 2015

 

Dziękuję!
Marie-Laure mieszka wraz z ojcem w Paryżu, jako sześciolatka traci wzrok i odtąd uczy się poznawać świat przez dotyk i słuch.
Pięćset kilometrów na północny wschód od Paryża w Zagłębiu Ruhry mieszka Werner Pfennig, który jako mały chłopiec stracił rodziców. Podczas jednej z zabaw Werner znajduje zepsute radio, naprawia je i wkrótce staje się ekspertem w budowaniu i naprawianiu radioodbiorników. Odtąd Werner poznaje świat, słuchając radia.
Kiedy hitlerowcy wkraczają do Paryża, dwunastoletnia Marie-Laure i jej ojciec uciekają do miasteczka Saint-Malo w Bretanii.
Werner Pfennig trafia tam kilka lat później. Służy w elitarnym oddziale żołnierzy, który zajmuje się namierzaniem wrogich transmisji radiowych. Podczas nalotu aliantów na Saint-Malo losy tej dwójki splatają się…

"Światło, którego nie widać" było już osławione przez zagranicznych youtuberów jakiś czas temu i, kiedy tylko zobaczyłam okładkę, powiedziałam sobie, że muszę mieć tę książkę. Jednak wydawnictwo Czarna Owca przeszło samo siebie i wydało jeszcze ładniej niniejszą pozycję. Nie dość, że nie zmieniło grafiki, to twarda oprawa jest czarno - biała, a obwoluta piękna, niebieska. Czy można chcieć czegoś więcej? Brawo!

Wiecie co? Ciężko było mi się zabrać za napisanie tej opinii... Chodzi o samą historię, którą napisał Doerr. Na okładce widnieją takie oto słowa "Zniewalająca powieść i ambitny projekt literacki". Jak się okazało, książka jest na tyle zniewalająca, że nie potrafię opisać słowami tego, jak wielkie wrażenie na mnie wywarła. Wiecie.. To jest książka z tych, które poruszają najcięższy temat w dziejach ludzkości, wojnę i żniwo śmierci. Jak dla mnie, nie ma cięższego tematu... Kocham takie książki. Weźmy pod lupę "Złodziejkę książek" czy "Białe śniegi Syberii", które poruszają ten sam temat. Te dwie książki zajmują ważne miejsce nie tylko w mojej biblioteczce, pamięci, ale i sercu. A teraz dołączyła do nich powieść "Światło, którego nie widać". Powieść, która mnie powaliła na łopatki i sprawiła, że ciągle o niej myślę...
"A zatem, dzieci, jak to się dzieje, że mózg, który nie zna światła, potrafi stworzyć świat pełen światła?"
Anthony Doerr stworzył ambitną książkę i porwał czytelnika w jej odmęty. Od tej historii ciężko się oderwać, ciężko myśleć o czymś innym, niż jedynie o jej bohaterach i tym, co ich spotyka na kartach powieści. A to jak cudownie została napisana, sprawia, że nie sposób jej nie pokochać... I pomimo, że nie jest lekka, to lekko przepływamy przez to wspaniałe morze słów. Ba! Ocean.

Postaci - rewelacja.
Styl - rewelacja.
Świat przedstawiony - rewelacja.
Emocje - rewelacja.
Napięcie i akcja - rewelacja.
Zakończenie - rewelacja.
Całość - rewelacja. 


Jeśli sądzicie, że "Światło, którego nie widać" to taka typowa wojenna powieść, to grubo się mylicie. Jest to książka o... wszystkim.  Na pewno będę ją czytała jeszcze kilka razy, bo nie jest to książka na jeden raz. Jest to książka, do której czytelnik wraca z czystą przyjemnością.

"A zatem, dzieci, z matematycznego punktu widzenia całe światło jest niewidzialne"

sobota, 3 października 2015

"W obcym domu" Sabina Waszut


Dziękuję!



Dokładnie 30 listopada 2014 roku recenzowałam książkę pt. "Rozdroża" [KLIK] i muszę przyznać, że ogromnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że książka będzie miała kontynuację. Co prawda autorka zostawiła sobie otwarte drzwi i w każdej chwili mogła pociągnąć historię Zosi i Władka, ale nie sądziłam, że to zrobi. Niemniej bardzo mnie to cieszy, szkoda tylko, że okładka nie ma żadnego elementu wspólnego z tomem I. Jest bardzo ładna, ale nijak nie łączy się z jedynką.

Tom pierwszy bardzo mi się spodobał. Sabina Waszut o rzeczach trudnych potrafi pisać niebywale lekko, co jest swego rodzaju dobrodziejstwem. Nie tylko lekkość pisania, ale i warsztat pisarski ma świetny. Czasami łapałam się na tym, czy to aby na pewno Polska pisarka napisała tekst, który właśnie czytam. Nie ma czemu się więc dziwić, że książka "Rozdroża" została nominowana do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus oraz do Nagrody Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach w kategorii Pióro dla najbardziej poruszającej polskiej powieści w 2014 roku. Niejedna polska autorka mogłaby się uczyć od Sabiny Waszut, jak napisać zgrabną, poruszającą książkę i  nie łamaną, a poprawną polszczyzną.

Przechodząc do tomu drugiego pt. "W obcym domu" wspomnieć należy, że ta część rozgrywa się tuż po II wojnie światowej. Można by pomyśleć, że teraz Zosia i Władek mają lepsze życie. Owszem nie muszą się bać żadnych najazdów itp. Jednak ciągle są pod tak zwaną "lupą". Muszą ważyć słowa, patrzeć gdzie stąpają, a i życie w czasie powojennym nie jest sielanką... Brak jedzenia, brak własnego dachu nad głową, ciągła tułaczka.

"W obcym domu" jest to książka realistycznie przedstawiająca prawdziwe oblicze człowieka żyjącego w czasie powojennym. Natomiast "Rozdroża" idealnie ukazała nam skrawek życia wojennego. Oba tomy są bardzo przejmujące, emocjonujące, a czasem nawet rozdzierające serce. Bardzo się cieszę, że miałam możliwość zapoznania się z historią dwójki wspaniałych bohaterów, jakich nakreśliła nam autorka. I mam nadzieję, że takie powieści nie będą przechodziły bez echa, ponieważ są ważne i zachęcam każdego, by zapoznał się z oboma tomami. Sądzę, że czas jesienno - zimowy, będzie ku temu idealny, ponieważ ten czas kojarzy mi się zawsze z zadumą i właśnie wtedy lubię czytać książki o poważnej tematyce.