sobota, 27 kwietnia 2019

"Drive" Kate Stewart



Muzyka… najwierniejsze odbicie serca. Przeciętna piosenka trwa trzy i pół minuty. Może sprawić, że zatrzymasz się, zamrugasz i pomyślisz o przeszłości lub przeniesie cię do rozrywających serce wspomnień. W szczytowym okresie kariery miałam wszystko, czego pragnęłam i wiodłam wymarzone życie. Odnalazłam swoje tempo, wpadłam we właściwy rytm, ale jakiś czas później odebrałam telefon, który sprawił, że wszystko przepadło. Widzisz, moje ulubione piosenki potrafiły się na siebie nakładać i grać równocześnie. Zakochałam się w melodii jednego mężczyzny a słowach drugiego. Jeśli chodzi jednak o podkład muzyczny naszego życia, to czy ktokolwiek potrafiłby wybrać ulubioną piosenkę? I właśnie po to, by wyzbyć się wątpliwości, zrezygnowałam z miejsca w pierwszej klasie samolotu i postawiłam na jazdę samochodem i przemyślenia. Dwa dni. Jedna playlista. I długa droga do domu, do czekającego na mnie mężczyzny.

Muzyka jest ważna ważna w życiu chyba każdego z nas. Każdy ma swoje ulubione piosenki, ulubionych wykonawców, czy gatunek. Towarzyszy nam podczas ważnych momentów, w domu, w drodze do pracy/szkoły/na wakacje, podczas uprawiania sportu, czy nawet w pracy.  Dla bohaterów "Drive" muzyka jest życiem. A autorka w piękny sposób opisuje, jak jej bohaterowie kochają dźwięki muzyki. Jak nią żyją. Można powiedzieć, że muzyka jest ich powietrzem, które jest wtłaczane w ich ciało. Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej książki, bo jest naprawdę piękna.

Muszę przyznać, że Filia wydaje cudowne powieści o miłości. Chociaż właściwie na pozostałe też nie narzekam. Dlatego ufam temu wydawnictwu, jeśli chodzi o wydawane pod ich szyldem książki. Wręcz ich łaknę! I "Drive" okazała się jedną z tych dobrych powieści, które powinna przeczytać każda osoba lubiąca ich powieści. Jest to Must read fanek romansów, NA, i YA.

Jeśli chodzi o sam początek, to niestety ciężko było mi się w niej zakochać, ale im dalej w las, tym lepiej. I chociaż zakończenie było do przewidzenia, to po drodze autorka rzucała nam inne rozwiązania, ale widać było, że to taki zabieg dla zamydlenia oczu. Sprytna bestia! Było również kilka absurdalnych sytuacji, które mnie śmieszyły, ale co tam. Przymykam na to oko, bo jeśli chodzi o całość, to jestem na tak. Jeśli Kate Stewart wyda coś nowego, to ja chętnie po nią sięgnę, bo autorka ma fajny styl i podobała mi się jej powieść. Liczę na więcej takich!

Sądziłam, że "Drive" wzbudzi we mnie więcej emocji, że może poleci jakaś łezka, a tutaj nic. A szkoda, liczyłam na płaczliwe momenty - czasami lubię sobie popłakać nad książką. No nic, może następnym razem? Niemniej książkę polecam, wrażliwcom, czytelnikom, którzy lubują się w powieściach wciągających i lekkich zarazem. Miłość gra tutaj pierwsze skrzypce, więc fani romansów będą zadowoleni.

piątek, 19 kwietnia 2019

"Macocha" Natasza Socha


Przezabawna i ciepła opowieść o tym jak trudno pokochać obce dziecko. Szczególnie jeśli ono jest dorastającą panną, ma pryszcze i dość szczególny światopogląd…
Roma wzięła ślub z fajnym facetem. Mogli żyć długo i szczęśliwie gdyby nie to, że pewnego dnia w drzwiach ICH mieszkania stanęła JEGO córka...
Roma dobiega trzydziestki, kocha i jest kochana przez swojego męża - weterynarza Bruna.
Sielanka zostaje brutalnie przerwana przez wtargnięcie w ich spokojne życie czternastoletniej Kasi, córki Bruna z pierwszego małżeństwa.
Niezależna, czasami lekkomyślna i zupełnie do tego nieprzygotowana Roma zostaje z dnia na dzień macochą krnąbrnej i bezczelnej dziewczyny o niewyparzonym języku.
Czy uda im się do siebie zbliżyć? Czy dwie tak silne osobowości potrafią żyć pod jednym dachem?
Jak zachowa się w środku tego huraganu Bruno?
Dowcipna i wzruszająca powieść o nietypowej rodzinie w nietypowej sytuacji. 

Szukacie czegoś lekkiego i zabawnego? Czegoś, przy czym można się zrelaksować, nie myśleć, po prostu czytać? Mam takie coś. A jest to "Macocha" autorstwa rodzimej autorki, która zapewne znana jest większości czytelniczek - Natasza Socha. Na instastories wrzucałam kilka zabawnych tekstów z książki i za każdym razem miałam sporo wiadomości prywatnych z pytaniem "co to za książka?". Myślę więc, że sporo osób zainteresowałam na tyle, by po nią sięgnęli. 

Nie powiem, żeby tak do końca było sielankowo, bo główna bohaterka owszem, jest zabawna i bystra, ale bywa również chamska i wkurzająca. Ha! Nigdy nie może być za dobrze. Wiecie, Roma to taka lekko sfrustrowana kobieta, która chciałaby aby jej ukochany mąż poświęcał czas jej i tylko jej. A nie jakiejś wredocie, która wpakowała się w ich życie. A! Ta wredota, to córka męża Romy z poprzedniego małżeństwa. W sumie, nie dziwię się kobiecie, bo w każdy plan muszą wpisywać Kasię (w tej roli wspomniana wredota). Zero prywatności, zero wspólnych romantycznych wyjazdów we dwoje, bo jest jeszcze to trzecie. I te wszystkie sytuacje są przezabawnie opisywane. Wiele razy śmiałam się w głos! Co naprawdę podczas czytania książek, rzadko mi się zdarza. Autorko - wielki plus za humor!

Forma, jaką Natasza Socha przedstawiła nam swoje dzieło też jest ciekawa. Otóż całą historię poznajemy w taki sposób, jakbyśmy czytali dziennik głównej bohaterki. Mamy datę, dzień a czasem zdarzała się również i pora dnia. Z taką formą rzadko miałam do czynienia, więc było to tym bardziej ciekawe doświadczenie. 

Język lekki, przyjemny. Książkę czyta  się szybciutko, a nawet rzekłabym - ekspresowo! Świetnie spędziłam z nią czas i pewnie kiedyś jeszcze do niej wrócę. Może wtedy, kiedy będę potrzebowała czegoś, co mnie rozweseli, poprawi humor. Na takie ewentualności, ta książka jest w sam raz!

Jednak nie jest to tylko komedia pisana. Wiecie... W tej historii są dwie strony medalu. Jest to powieść słodka, ale i czasami gorzka, ale o tym dlaczego, musicie przekonać się sami. Osobiście polecam!


środa, 17 kwietnia 2019

"Ta druga" Michelle Frances



ZA KAŻDĄ DOSKONAŁĄ KOBIETĄ KRYJE SIĘ... STO INNYCH, RÓWNIE PERFEKCYJNYCH, KTÓRE TYLKO CZEKAJĄ, BY ZAJĄĆ JEJ MIEJSCE.
Carrie sporo poświęciła, by znaleźć się na szczycie. Teraz, kiedy ma czterdzieści lat, jest uznaną producentką telewizyjną, ma za męża odnoszącego sukcesy scenarzystę, a czas dzieli między dwa piękne domy. Odchodząc na urlop macierzyński, jest pełna obaw – nie wierzy, że uda jej się znaleźć godną następczynię, która będzie w stanie podołać jej dotychczasowym obowiązkom.

Ale Emma jest inteligentna, zdeterminowana i drobiazgowa. Dokładnie taka, jak Carrie. A skrupulatność, z jaką Emma we wszystkim naśladuje swoją mentorkę, jest wręcz... przerażająca.
Otoczenie Carrie, z jej mężem na czele, już zaakceptowało jej młodą, pełną wigoru zastępczynię, ale świeżo upieczona matka zastanawia się, czy przypadkiem nie zatrudniła psychopatki…
NIELOJALNOŚĆ, KŁAMSTWA, CUDZOŁÓSTWO… MORDERSTWO.
NIEKTÓRE KOBIETY ZROBIĄ WSZYSTKO, BY OSIĄGNĄĆ TO, CZEGO PRAGNĄ.

Pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie poprzednia powieść Frances pt. "Ta dziewczyna", której recenzję możecie przeczytać o TUTAJ. Zapraszam do lektury. A dzisiaj pochylam się nad tytułem "Ta druga". Książką po której wiele się spodziewałam i wiele otrzymałam. Wzbudziła we mnie wiele emocji i spędziłam podczas jej czytania naprawdę świetny czas. 

Pozwolę sobie odnieść się do tekstu z okładki: ZA KAŻDĄ DOSKONAŁĄ KOBIETĄ KRYJE SIĘ... STO INNYCH, RÓWNIE PERFEKCYJNYCH, KTÓRE TYLKO CZEKAJĄ, BY ZAJĄĆ JEJ MIEJSCE. W obecnych czasach każdy ze sobą konkuruje. Czy to w życiu prywatnym, czy też zawodowym. Zauważyłam, że płeć piękna jest w tym lepsza, co wcale nie jest czymś pozytywnym. Kobiety bywają  dla siebie okropne. Podejrzliwe, zazdrosne, mściwe... Na pewno każda z czytelniczek spotkała się z takim niemiłym zachowaniem. Zamiast się wspierać, to wbijamy sobie szpile. I po co? Jednak nie mogę pakować wszystkich do jednego wora. Są też takie sytuacje, kiedy potrafimy się zjednoczyć i się wspierać. Chociaż czasami nawet w tych dobrych gestach doszukujemy się czegoś złego, bo przecież "tak bezinteresownie?!". Takie mamy czasy, niestety. I właśnie to jest też jednym z kluczowych elementów książki "Ta druga". Poznajemy Carrie i poznajemy tą tytułową - DRUGĄ, którą jest Emma. Zachowanie tych dwóch dam idealnie oddaje całość powyższego tekstu.

Jeśli chodzi o bohaterów książki Frances, muszę przyznać, że autorka naprawdę radzi sobie dobrze z ich kreacją. Pamiętam, jak zachwycałam się postaciami z poprzedniej jej książki. Jak to podobała mi się każda z postaci i tutaj jest tak samo. Oceniam każdą z postaci celująco. Mamy fajnie wykreowane postaci poboczne, czarne charaktery, jak i te, których do końca nie da się rozgryźć. Nie zawiodłam się!

Jeśli chodzi o pomysł na książkę -  tutaj również na plus. Chociaż nie od samego początku się wciągnęłam. Najpierw musiałam się wgryźć w fabułę, a później poszło już całkiem gładko. Działo się wiele. Wielowątkowość tej książki jest jak najbardziej na plus. Wiele w niej zawiłości, ale takich nieogłupiających - że tak się wyrażę. Mamy tutaj miłość, złość, zazdrość, tęsknotę i śmierć. Trzy główne postaci mają dla nas zagadki do rozwiązania, a klucz znajduje się w ich przeszłości.

Ja jestem na tak! Bardzo lubię powieści Michelle Frances i z niecierpliwością wyczekuję kolejnej. A Wam mogę polecić zarówno tytuł "Ta dziewczyna", jak i "Ta druga". Jeśli lubujecie się w thrillerach, powinny Wam się spodobać.