środa, 30 września 2015

Mega zdobycze wrześniowe!

Dzień dobry, cześć i czołem!

Dzisiaj przychodzę do Was ze zdobyczami wrześniowymi. Jest tego naprawdę sporo. Nawiązałam nowe współprace i - że tak powiem - odświeżyłam jedną starszą :) Jestem bardzo zadowolona z takiej ilości książek, ponieważ ostatnio mam wielki apetyt na powieści i "łykam" je z przyjemnością, co możecie zobaczyć po postach na blogu. Pomimo tego, że mam apetyt na książki, to również mam dużo czasu na ich czytanie. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej... Niestety nie bardzo.

Stos podzieliłam na dwie części; przeczytaną i czekającą na przeczytanie. Zacznę od tej przeczytanej (od lewej):

"We dnie, w nocy" - wydawnictwo Prószyński i S-ka finalny egzemplarz. Opinia [KLIK]
"Szczęście do poprawki" - jw [KLIK]
"Ostatnie dni Królika" - książka , którą pokochałam od wydawnictwa Harper Collins [KLIK]
"Między światami" - wydawnictwo SQN [KLIK]
"Kiedy nadejdą dobre wieści?" - wydawnictwo Czarna Owca [KLIK]
"Zanim się pojawiłeś" - kupiłam w biedronce. Jedna z moich ulubionych powieści, to co, że mam ją w miękkiej oprawie, jak kosztowała grosze? Teraz mam dwie. Moja opinia [KLIK]
"Jeden Krok" - wydawnictwo Filia, moja opinia już niebawem
"Wybrana" - wydawnictwo Rebis [KLIK]
"Dwa szczęście do wyboru" - wydawnictwo Amber
"Konkurs" - jw nie ma jej na zdjęciu, ponieważ poszła już w świat [KLIK]
"Tease" - wydawnictwo Muza [KLIK]
"Fangirl" - czytałam ebooka, ale musiałam ją mieć w papierowej wersji. Efekt wymiany na LC

"Klątwa czarownicy" - wydawnictwo Prószyński i S-ka [KLIK]
"W obcym domu" - wydawnictwo Muza, nie ma na zdjęciu, ponieważ jest na stoliku nocnym i będzie zaczytywana wieczorem.

Stosik oczekujący:
"Między książkami" - za śmieszną cenę, dałam za nią niecałe 8zł
"Sny bogów i potworów" cz. 2 - niespodzianka od wydawnictwa Amber 
"Miecze cesarza" - wydawnictwo Rebis - taka mała niespodzianka.
"O czym nigdy nie powiedziała ci matka" - biedronkowy łup, bo okładka piękna.
"Z innej bajki" - wymiana na LC. niebawem ukaże się tom II, więc chcę zapoznać się z I.
"Dziedzictwo ognia" - grupa wydawnicza Foksal + zakup własny - zdublowało mi się, pójdzie na wymianę bądź sprzedaż. 
"Światło, którego nie widać" - wydawnictwo Czarna Owca jw.
"Jej wszystkie życia" - jw. Taka piękna oprawa, taka zimowa i klimatyczna!

Do tego kilka ebooków wskoczyło na mojego Bukusia :)

Na koniec coś pięknego. Zarówno piosenka, jak i teledysk, polecam!


Życzę miłego dnia i uciekam oglądać Minionki :D

"Jeden krok" Heather Gudenkauf

Dziękuję!
Emocjonująca powieść, w której napięcie wzrasta z każdą umykającą minutą, a na światło dzienne wychodzą ukryte lęki i konflikty małej społeczności Broken Branch.
Mieszkańcy próbują ustalić tożsamość napastnika z bronią, przetrzymującego w szkole ich dzieci jako zakładników.
Na policjantce Meg Barrett spoczywa odpowiedzialność za dzieci z Broken Branch.
Will Thwaite, opiekujący się dwójką wnucząt, powierzonych mu niechętnie przez córkę, przypatruje się wszystkiemu bezradnie, zastanawiając, czy znów zawiódł swoje dziecko.
Uwięziona w klasie nauczycielka Evelyn Oliver wyczekuje okazji, by uratować swoich uczniów. Zaś trzynastoletnia Augie Baker zmagająca się z konsekwencjami straszliwego wypadku, zaryzykuje swoim życiem, aby ocalić młodszego brata.
Krucha normalność miasteczka zostaje zachwiana. Liczy się każda minuta, prawda musi zostać odkryta.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Heather Gudenkauf. Widziałam już porównania do Jodie Picoult, której książki bardzo lubię, więc powiedziałam sobie - muszę poznać styl Gudenkauf. W dodatku sam opis książki mnie zaintrygował i pobudził nieco moją wyobraźnię. Przyznaję, że spodziewałam się przewidywalności, ale autorka potrafi zaskoczyć czytelnika. Zwłaszcza to zakończenie - kwintesencja całości...

"Od życia, śmierci, tragedii zawsze dzieli nas tylko jeden krok, jeden oddech i czasem nie można nic na to poradzić."
Może zacznę od tego porównania do niesamowitej Picoult. Owszem, podobieństwa są, ale jednak Picoult i Gudenkauf różnią się od siebie. Poruszają trudne tematy w swoich powieściach i robią to podobnie, ale jednak stylem nieco lepsza jest Picoult. Podobnie budują napięcie, znakomicie budzą emocje... A to jest ważnie i to nie tylko w powieściach obyczajowych, po które ostatnio często sięgam. Obydwie autorki piszą na pozór przewidywalne historie, ale za każdym razem czytelnik daje się wprowadzić w błąd, bo nie wszystko idzie przewidzieć, a już na pewno nie historię "Jeden krok". 

Spodobało mi się to, że autorka ukazuje nam fabułę z kilku perspektyw, chociaż muszę przyznać, że kilka z nich było jak najbardziej zbędnych. Na ten przykład prowadzenie narracji przez Willa czy czasem Holly, ich rola jako narratora niewiele dawała czytelnikowi. Chociaż to jest tylko moje zdanie, a ja mogę się mylić. Niemniej to, co zostało nam pokazane z punktu widzenia osób przetrzymywanych w szkole było ważne, tak samo jeśli idzie o policjantkę "prowadzącą" akcję (cudzysłów, ponieważ Meg nie była odpowiedzialna za akcję, ale to dzięki niej mieliśmy wgląd w policyjny umysł). 

Jeśli chodzi o postaci, trochę będę się czepiała, bo jakoś nie bardzo poczułam z nimi więź. Najbardziej polubiłam rezolutną i diabelnie odważną dziewczynkę o imieniu Augie, która nie zostawiła swojego brata w potrzebie. PJ, brat Augie, również przypadł mi do gustu. Bardzo podobała mi się tajemnicza rola czarnego charakteru! Oj, jak mi się podobała. Obstawiałam wraz z postaciami, kto to może być, ale i prowadziłam własne dochodzenie i ani przez myśl nie pomyślałam o osobie, która za tym wszystkim stała. Misternie uknuta intryga, pani Gudenkauf, ogromny plus! 

Co tutaj dużo mówić, historia, którą zaserwowała nam autorka jest smaczna i nieprzekombinowana. Podobała mi się i sądzę, że spodoba się również osobom, które lubują się w tych klimatach, w niezwyczajnych powieściach obyczajowych. Osobom, które lubią książki Picoult i Chamberlain. 

wtorek, 29 września 2015

"Konkurs" Julie Murphy

Dziękuję!

Szesnastoletnia Willowdean zawsze akceptowała swoje ciało, choć mama, zwyciężczyni konkursu piękności, nazywała ją "Kluską". Wspierana przez przyjaciółkę, uosobienie amerykańskiej urody,i ciotkę z potężną nadwagą, nie zwracała uwagi na to, ile sama waży. Była w porządku. Aż spotkała przystojnego chłopaka, który jej się spodobał i, co ważniejsze, któremu ona też się spodobała. Zakochała się i wtedy straciła pewność siebie. Żeby ją odzyskać, postanawia zrobić najbardziej przerażającą rzecz, jaka przychodzi jej do głowy: wziąć udział w stanowym konkursie piękności! 
"To książka dla każdego, kto kiedykolwiek czuł się źle we własnej skórze. Pełna humoru, uczciwa, pozytywna powieść o akceptacji własnego ciała, o poczuciu tożsamości i o pokochaniu siebie."
"Konkurs" to taka mała i niepozorna książka, która zawiera całkiem głęboki przekaz i realność tego, jak ludzie patrzą na siebie i innych przez pryzmat wyglądu.

Nie słyszałam o tej książce wcześniej, nie czytałam opisu, po prostu w ciemno zagłębiłam się w treść, która bardzo przypadła mi do gustu. Powiem nawet, że jest lepsza od wychwalanej i pokochanej przez wielu czytelników "Eleonora&Park", chociaż samą treścią nie jest podobna... To i tak jakoś przyszło mi do głowy, że w tym zestawieniu wypada o wiele lepiej - jest ciekawsza, bardziej urocza i nie jest tak słodkopierdząca jak E&P. 

Słowa w objęte w cudzysłów zaraz pod opisem książki, są jak najbardziej trafne. Dokładnie o tym opowiada "Konkurs". O akceptacji samego siebie, pomimo swych wad i pomimo tego, że społeczeństwo często wyklucza "inne" osoby. Każdy z nas posiada pewne wady. Nie każdy z nas potrafi przejść nad nimi do porządku dziennego, a dąży do ich, że tak powiem "naprostowania". W dobie dzisiejszego świata, gdzie jest nagonka na bycie fit, bycie niczym modelka z okładki najlepszych magazynów, nie każdy może sobie pozwolić na bycie kimś z magazynu, na zmianę swojego dotychczasowego życia na to życie fit. Niektórzy chorują i ich organizm nie może przestawić się z krągłej figury, na figurę szczuplaczka. Co jednak wcale nie znaczy, że taka osoba powinna czuć się gorsza. Absolutnie nie! Ja wiem, że łatwo się mówi, ale taka jest prawda. Nie trzeba się katować dietami i ćwiczeniami dlatego, że raz: jest to takie trendy, a dwa: bo komuś nie podoba się to, jacy jesteśmy.

Murphy w swojej książce pragnie pokazać, że osoba, która ma się za kogoś brzydszego, czy grubszego, czy jeszcze coś innego - jeśli pokocha siebie samą, pokochają ją również inni. Mówi nam, że przede wszystkim powinniśmy być sobą, a nie kimś, kim widzieliby nas inni. Tutaj idealnie nakreśla nam to, pokazując relację matka - córka, gdzie matka głównej bohaterki wstydzi się  (naprawdę!) swojego dziecka, bo to jest pulchne. No ludzie, patologia jakaś! Jednak nasza pulchna  Willowdean, nie zmienia się tylko dlatego, żeby mama była z niej dumna. Nie, Will ma twardy charakter, piękną duszę i mądry umysł. Jest to taka postać, którą czytelnik polubi na samym starcie. I chociaż czasem Will mnie denerwowała, to i tak miałam i mam do niej ogromny szacunek.

"Bo nie zawsze trzeba wygrać konkurs, żeby nosić koronę."

"Zastanawiałeś się kiedyś, co pomyślą ludzie? Co powiedzą, jak zobaczą nas idących za rękę?" - właśnie. Co powiedzą ludzie... Ktoś nie zrobi czegoś, bo się będzie bał tego, co inny ktoś pomyśli czy powie. Dość częste zjawisko. Przyznam, że sama kiedyś miałam podobnie, ale teraz? Teraz olewam to, co powiedzą inni. Dlaczego? A co mnie obchodzi co powie ten, czy tamta? Przecież oni mnie nie znają, ja nie znam ich, tym samym mam ich zdanie w głębokim poważaniu. Jednak tutaj rzecz ma się przystojnego chłopaka, który pójdzie za rękę z grubszą dziewczyną, a słowa przytoczone są słowami głównej bohaterki. Dość dosadne, takie na czasie. Jednak czy na pewno warto rezygnować z uczucia tylko dlatego, że ja jestem gruba a on przystojny? Właściwie częstym zjawiskiem jest myślenie "ja nie jestem taka ładna, on na pewno mnie nie zechce, na pewno podobają mu się inne dziewczyny" - i autorka fajnie pokazała nam to wszech istniejące zjawisko o poczuciu tożsamości i akceptacji. O tej pewności siebie, której nam brak. O tych wszystkich obawach, jakie nami targają. I chociaż to wszystko robi zgrabnie i całkiem lekko, to i tak trafia w sedno. 

"Ale tacy kolesie jak Bo nie spotykają się z takimi dziewczynami jak my?"

Ta książka jest idealna zarówno dla nastoletnich dziewczyn, które zmagają się z problemami współczesnego świata i tego, jak "ważny" jest wygląd dla każdej z nas, która ciężko ma zaakceptować siebie i swoje ciało takim, jakie ono jest. "Konkurs" pokaże Wam, moje drogie, jakie wartości należy pielęgnować i co tak naprawdę jest ważne, a nie jest to na pewno to, co myślą o nas inni. Szkoda naszego życia na takie podejście do wielu spraw. Książka Julie Murphy opowiada o sięganiu po rzeczy, o których marzymy; po rzeczy, które pozornie nie są dla nas. Nie bójmy się życia!

I piosenka, która przyszła mi na myśl podczas pisania niniejszego tekstu. Chyba trochę się wpasowała, prawda?


sobota, 26 września 2015

"Ostatnie dni Królika" Anna McPartlin

Dziękuję!

Ostatnio w moje ręce wpadają same dobre tytuły, ale od dawna już nie dałam książce maksymalnej oceny tj. 10/10. Przyszedł czas na "Ostatnie dni Królika" i przepadłam. Pokochałam tę smutną i prawdziwie przedstawioną historię. W momencie, kiedy zaczęłam czytać tę książkę, wiedziałam, że dam jej najwyższą notę z możliwych... Moi drodzy czytelnicy "Ostatnie dni Królika" to książka, którą całym sercem Wam polecam. Może tak, jak ja, będziecie się w niej zaczytywać i śmiać się przez łzy?

Historia, jaką stworzyła McPartlin jest poruszająca, na swój drastyczny sposób piękna i zabawna. Książki, których główny bohater jest ciężko chory, zawsze wzbudzały we mnie ogromne emocje. Nie było takiej sytuacji, żebym podczas czytania takiej książki nie uroniła ani jednej łzy. Jednak w tym przypadku płakałam i śmiałam się jednocześnie, ponieważ inaczej się po prostu nie da. Autorka genialnie równoważyła smutek i wesoły humor. Stworzyła prawdziwą bombę emocjonalną i za to właśnie pokochałam Króliczą powieść. Za tą realność... Głęboką walkę z przeciwnościami losu, miłość i oparcie w bliskich osobach, ukazanie życia w szarościach, przez które czasami przebijają się inne barwy. Naprawdę ciężko jest mi napisać moje odczucia, ponieważ chciałabym Wam wszystko, co podpowiada mi serce i co wylewa się z mojej głowy, napisać. Wiem jednak, że temu nie podołam, bo po prawdzie jest to kompletnie nielogiczne. Dlatego też powiem tyle: wspaniała książka ze wspaniałym i głębokim przekazem, którą pokochałam i którą mogę Wam polecić całym sercem!

Teraz wcielę się w fikcyjnego bohatera tej fikcyjnej powieści, aby nieco urozmaicić Wam lekturę niniejszej opinii... 3...2...1

Jestem jak dobry duszek, który siedzi w kącie sali, w której leży Królik, znana również jako Mia Hayes. Siedzę i obserwuję samą główną bohaterkę i jej najbliższych, którzy przychodzą do niej w odwiedziny. Mia jest waleczna, wesoła, dobra... Jest matką młodej damy o imieniu Juliet, jest ukochaną córką, cudowną siostrą, niezastąpioną przyjaciółką. Nie sądziłam, że w jednym pomieszczeniu może być tyle bólu, cierpienia i taki ogrom miłości jednocześnie. Przytłacza mnie to, ale nie mogę wyjść. Nie mogę jej zostawić, chociaż tak naprawdę Królik nigdy nie jest sama. Jest z nią ten przeklęty rak, który nie daje jej żyć i sprawia, że walka o każdy oddech jest coraz trudniejsza. Wiele razy zastanawiałam się dlaczego dobrych ludzi spotykają takie złe rzeczy. Dobrych ludzi i przy okazji ich bliskich, którzy obrywają rykoszetem. Ciężko jest patrzeć na cierpienie innych. Nie mówię tutaj tylko o Króliku, ale i o jej córeczce, która ciągle wierzy, że jej mama za "tydzień" poczuje się lepiej i wyjdzie ze szpitala, choć to nieprawda. Mówię również o bracie i siostrze Mii o jej matce, przyjaciółce i ojcu.

Prawda jest taka, że nie tylko Mia jest tutaj główną bohaterką. Pomimo tego, że wszystko kręci się wokół niej, to odniosłam wrażenie, że każda postać jest tą najważniejszą. Nawet Johnny ze wspomnień. Johnny, który również sprawił, że moje oczy zalśniły od łez. Nie wiem jak inaczej napisać to jak bardzo polubiłam te wszystkie charaktery. Te wszystkie historie, uśmiechy i tę siłę rodzinną. Rodzina zawsze była i jest dla mnie najważniejsza, a ta książka pokazuje nam, że właśnie w rodzinie drzemie moc, której nigdzie indziej nie znajdziecie.

Ale wiecie co? W tej historii nie ma samych smutków. Jest też śmiech, taki prawdziwy, nie udawany. Żarty i wspomnienia, dzięki którym chociaż na chwilę Mia wraca do siebie i ma siłę walczyć, a my, czytelnicy zaśmiewamy się w głos. 

Cóż ja mogę na sam koniec dodać. Książkę uwielbiam i nie oddam jej nigdy i nikomu za nic! Polecam ją bardzo, bardzo. Jest w niej trochę przekleństw, ale biorąc pod uwagę sytuacje, w których się pojawiają, są jak najbardziej adekwatne, a czasem nawet zabawnie wkomponowane w zdania. 

środa, 23 września 2015

"Tajemnica rodu Sogliano" Sveva Casati Modignani


Dziękuję!
Antyczna willa rodu Sogliano, skryta w cieniu drzemiącego Wezuwiusza, przez całe stulecia była świadkiem rosnącej potęgi i fortuny klanu handlarzy koralu – złota południowych mórz, kruszcu zdobiącego klejnoty koronne najważniejszych ludzi świata. Pasja, honor i wierność rodowym tradycjom, przekazywane z ojca na syna, z matki na córkę, przydały chwały nazwisku Sogliano, czyniąc klan jednym z najbardziej wpływowych w swoim fachu. Za zimną maską kupieckiego profesjonalizmu kryją się jednak szaleńcze namiętności i słabości członków klanu, przez lata osnute mgłą tajemnicy. Teraz, po śmierci głowy rodziny – Edoarda Sogliana, jego ukochana żona Orsola będzie musiała stawić czoło demonom przeszłości męża i swoim własnym, niedokończonym historiom, których echo, towarzyszące jej przez całe życie, powróci w najtrudniejszym momencie żałoby. Zwłaszcza że w niezmąconą małżeńską idyllę jak grom z jasnego nieba wdziera się wiadomość o nieślubnym potomku krystalicznego jak łza Edoarda. Czy misterna struktura zależności wewnątrz familii, pozbawiona głównego filaru, nie runie nagle niczym domek z kart?

Muszę przyznać, że podchodziłam do tej książki trochę ostrożnie. Spodziewałam się sztampowego romansu. Czegoś, co niespecjalnie mnie zaskoczy. A tutaj? Taka niespodzianka. Owszem romans jest, ale prócz tego w tej książce jest tyle ciepła, miłości, zrozumienia...
Podczas czytania "Tajemnicy rodu Sogliano" , zrobiło mi się tak ciepło na sercu... Tak przyjemnie. A tego się akurat nie spodziewałam.

Podobało mi się, jak autorzy (bo w zasadzie za pseudonimem artystycznym Sveva Casati Modignani, kryje się małżeństwo. Mąż niestety już nie żyje, ale żona nadal wydaje książki pod tym pseudonimem) dopracowali detale powieści. Mam tutaj na myśli podział książki na kilka części, z których każda opowiada losy innych osób, a które tworzą zgrabną całość. Podobał mi się również zabieg retrospekcyjny - ja osobiście lubię, kiedy autor przedstawia nam życie teraźniejsze postaci i czasem wróci do jej przeszłości, żeby klarownie przedstawić czytelnikowi swojego bohatera. 

Pomimo iż książka opowiada nam dzieje bardzo zamożnej rodziny, to autorka nie świeci nam po oczach tym całym przepychem. Wszystko to jest stonowane, a na pierwszym miejscu przedstawione są więzi rodzinne i emocje, a to z kolei bardzo mi się podoba. Jako czytelnicy wchodzimy do świata rodziny Sogliano w momencie, w którym ta przeżywa żałobę po swoim mężu, synu, ojcu, przyjacielu... Odkrywamy tajemnice nie tylko głowy rodu (Edoardo) , ale i jego szyi (żony Orsoli). Orsola po śmierci męża odkrywa, że ten ją zdradzał, ale jak się później okazuje, ona również święta nie była... 

W zasadzie nie mam żadnych uwag co do książki. Mam ogromną nadzieję, że będę mogła poznać dalsze losy młodego pokolenia rodu Sogliano, ponieważ jestem niezmiernie ciekawa, co "przeznaczenie" im zgotowało. Tajemnic w tej książce jest wiele, pytanie brzmi, czy Ty, drogi czytelniku, zechcesz je wszystkie odkryć?

wtorek, 22 września 2015

"Wybrana" Naomi Novik

Dziękuję!
Naomi Novik, wychowywana na polskich bajkach i baśniach, wplata poznanych w nich bohaterów do swojej najnowszej powieści.
 Agnieszka kocha swój dom w dolinie, swoją cichą wioskę położoną na peryferiach królestwa Polnii, niedaleko granicy z sąsiednią Rusją. Uwielbia okoliczne lasy i lśniącą błękitną rzekę. Niestety, w pobliżu rozpościera się także złowrogi i tajemniczy Bór, pełen złych mocy i drapieżnych stworów. Mieszkańcy doliny mogą liczyć tylko na to, że żyjący w odosobnieniu czarodziej zwany Smokiem nie dopuści do rozprzestrzeniania się zła. Jego pomoc oparta jest jednak na okropnym warunku - co dziesięć lat zabiera on z doliny jedną siedemnastolatkę, która będzie mu usługiwać w jego wieży.
Zbliża się dzień kolejnego wyboru. Agnieszka jest w grupie kandydatek i martwi się tym, że - zgodnie z przypuszczeniami mieszkańców - Smok zabierze jej przyjaciółkę Kasię, najpiękniejszą i najzdolniejszą z dziewczyn. Czarodziej jednak podejmuje inną decyzję...

Zacznę od okładki, która jest tak piękna... Ma w sobie coś magicznego, co przyciąga wzrok. W ogóle w dotyku jest taka milusia, delikatna. Po prostu achy i ochy! Koniec o okładce, czas przejść do treści.

Książka, w której jest smok? I to nie taki zwyczajny smok, tylko Smok? Biorę w ciemno. Uwielbiam smoki! A tego, którego wykreowała Naomi Novik biorę w ciemno nie jeden i nie dwa razy! Lepszego Smoka nie mogła stworzyć. Taka charakterna, sarkastyczna i ironiczna bestia, a raczej... wybitny czarodziej. Wiecie co? Nie czytałam opisu na okładce, dlatego zdziwiłam się, że postać Smoka nie jest jaszczurem, a człowiekiem. W zasadzie to nie jestem zawiedziona, aczkolwiek smoczego tchu mi trochę brakowało.

Naomi Novik zaczerpnęła swoją twórczą wenę z baśni i bajek, które kiedyś opowiadała jej mama. A tak dosadniej mówiąc, to inspiracja do napisania "Wybranej" wzięła się z konkretnie jednej "Agnieszka - Skrawek Nieba". Baśnie i bajki w takim wydaniu, jakie zaserwowała nam autorka są przepyszne i chce się je jeść garściami. Ja osobiście nie mogłam się oderwać od książki. Czas w którym smoka nie było, baardzo mi się dłużył. Niemniej pomimo tej tęsknoty za drugim głównym bohaterem nie nudziłam się za bardzo, ponieważ ciągle coś się działo. Ciągle nowe tajemnice i ta niekończąca się przygoda, która bardzo wciąga czytelnika - to wszystko sprawia, że nudzie Novik mówi stanowcze nie!

Główna bohaterka ma na imię Agnieszka, jak ja i dlatego zapałałam do niej ogromną sympatią. W dodatku znalazłam  w niej cząstkę siebie, co jeszcze bardziej mnie do niej przekonało. Chociaż z początku mnie odrobinkę irytowała swoim zachowaniem, to szybko przeistoczyła się w pewniejsze siebie dziewczę, które umie postawić na swoim. Uparte te Agnieszki i czasami niemożliwe... A Smok? Cóż... Smok to przeuroczy jegomość.  Wystarczy przeczytać poniższy cytat... Prawda, że uroczy?

" Aga - Mój ojciec jest drwalem - sprostowałam.
Smok - Raczej burakiem z siekierą! - warknął"

"Wybrana" to książka fantastyczna, zabawna, magiczna... Na pewno oryginalna. Zajęła w moim sercu, jak i w mojej domowej biblioteczce bardzo ważne miejsce. Jeśli szukacie czegoś nowego, tak zwanego świeżego powiewu w literaturze, to sądzę, że "Wybrana" będzie właśnie tym powiewem. Dla mnie była to niesamowita przygoda i mam nadzieję, że dla Was również taka będzie.

niedziela, 20 września 2015

"Kiedy nadejdą dobre wieści?" Kate Atkinson


Dziękuję!
Upalny letni dzień. Rodzina Joanny Mason wybiera się na leniwą przechadzkę wiejską ścieżką. Za chwilę życie Joanny zmieni się na zawsze…
Trzydzieści lat później, noc. Były prywatny detektyw Jackson Brodie jedzie zatłoczonym pociągiem. Pogrążony w myślach nie przeczuwa, że jego podróż zostanie brutalnie przerwana…
Po męczącym dniu 16-letnia Reggie chciałaby odpocząć przed telewizorem. Jednak spokojny wieczór przerywa przerażający dźwięk. Na szczęście Reggie jest z zasady przygotowana na wszelkie niespodzianki...
Pewnego dnia losy tych trzech osób nieoczekiwanie się splatają.
Perfekcyjnie skonstruowana opowieść o roli przypadku i przeznaczenia oraz o miłości i wielkiej tęsknocie. Książka obfituje we wstrząsające wydarzenia i dramatyczne zwroty akcji, ale w przeciwieństwie do klasyki gatunku nie zawsze daje ostateczne odpowiedzi, pozostawiając czytelnikowi miejsce na własne rozwiązania. Przy całej brutalności książka przynosi pociechę i odkupienie.
Kate Atkinson, laureatka Nagrody Whitebread (obecnie Costa Book Award) w kategorii Książka Roku, przyznanej za jej debiutancką powieść „Za obrazami w muzeum”, ceniona przez krytykę i czytelników na całym świecie. Bohaterem jej czterech bestsellerowych powieści jest były prywatny detektyw, Jackson Brodie.

Dawno już nie czytałam dobrego kryminału. Dlatego też, kiedy zobaczyłam w nowościach Czarnej serii najnowszy kryminał Kate Atkinson, którego opis bardzo mnie zachęcił, zapragnęłam się z nim zapoznać. Nie wspominając o tym, że od dawna bardzo chciałam przeczytać coś Atkinson, która jest zachwalana mi od dłuższego czasu. Jak ja żałuję, że nie poznałam wcześniejszych książek z serii o Jacksonie Brodiem! Mam wielki żal do siebie za to niedopatrzenie, ponieważ "Kiedy nadejdą dobre wieści?" jest świetna i w dodatku jest kontynuacją serii o detektywie Brodiem. Ale spokojnie można ją czytać oddzielnie. Ja nie odniosłam żadnego wrażenia, że czegoś mi brakuje. Niemniej wprost muszę poznać wcześniejsze tomy!

Kate Atkinson stworzyła wstrząsającą historię, od której nie mogłam się oderwać. Lubię takie tajemnicze i niebezpieczne powieści. Zagadki kryminalne do rozwiązania. Tropy, poszlaki, ślepe zaułki... Autorka sprawiła, że podczas czytania tej książki miałam niemałą gratkę, ale i niezłego pietra! 

Co prawda akcja rozwija się metodycznie, powoli wprowadzając czytelnika w główny wątek. Właśnie tak wolno rozwijająca się fabuła pozwala nam dostrzec pewne związki pomiędzy bohaterami. Pozwala nam również ich lepiej poznać i zrozumieć. Później, kiedy akcja się zagęszcza i nabiera szybkiego tempa, ze ściśniętym gardłem i nieustającym napięciem śledzimy każdy ruch postaci, które dążą do rozwiązania zagadki.  

Postaci są ogromnym plusem tej książki. Każda z nich jest zupełnie inna. Każda ma własną historię, która do kolorowych i wesołych nie należy... Zacznę od mojej ulubionej bohaterki "Kiedy nadejdą dobre wieści?", nastoletniej Reggie, która jest tak sympatyczną i rezolutną dziewczyną, że nie sposób jej nie polubić. W dodatku jaka odważna! Czasami zazdrościłam jej tej odwagi i tego, jak silna potrafi być nawet wtedy, kiedy życie daje jej potężnego kopa. W zasadzie polubiłam każdą postać wykreowaną przez Atkinson, prócz oczywiście łajdaka, który dopuścił się tak okropnej zbrodni, że serce mi na moment stanęło. Należy wspomnieć jednak o innych kluczowych postaciach. O samym Jacksonie autorka pisze niewiele (ale zapewne w poprzednich tomach jest więcej), mimo to, polubiłam jego surową naturę. Kolejna jest pani nadkomisarz Louise, której charakterek pasuje do Jacksona i, która po bliższym poznaniu okazuje się równą babką. I na koniec druga perełka powieści Atkinson, Joanna Mason - kobieta, która jako dziewczynka była naocznym świadkiem mrożącego krew w żyłach momentu, który zmienił całe jej życie.

"Kiedy nadejdą dobre wieści?" bardzo mi się spodobała. Jest to emocjonująca i wstrząsająca książka, która na pewno spodoba się wielu czytelnikom. Znaleźć w niej można nie tylko tragedie rodzinne, ale i nadzieję, wiarę, przede wszystkim zrozumienie. 

piątek, 18 września 2015

Zapowiadam Wam! Jesiennie part 1

Jesień, jeeesień! Bardzo lubię ten jesienny klimat. Kocyk, dobra i wciągająca książka, kubek czegoś herbaty i kominek w którym topię ulubione woski zapachowe. 

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić kilka smakowitości, które mają się niebawem (bądź w nieco dalszej przyszłości) ukazać. Kilku nie mogę się wprost doczekać!

WYDAWNICTWO PRÓSZYŃSKI I S-KA

Na sam początek książka, którą obecnie czytam w formie ebooka i która przypadła mi do gustu. Może sam jej opis nie wprawił mnie w zachwyt, to sama jej treść jest temu bliższa.

Sveva Casati Modignani
Tajemnica rodu Sogliano


Kategoria: Literatura światowa
Data wydania: 22.09.2015
Liczba stron: 488

Antyczna willa rodu Sogliano, skryta w cieniu drzemiącego Wezuwiusza, przez całe stulecia była świadkiem rosnącej potęgi i fortuny klanu handlarzy koralu – złota południowych mórz, kruszcu zdobiącego klejnoty koronne najważniejszych ludzi świata. Pasja, honor i wierność rodowym tradycjom, przekazywane z ojca na syna, z matki na córkę, przydały chwały nazwisku Sogliano, czyniąc klan jednym z najbardziej wpływowych w swoim fachu. Za zimną maską kupieckiego profesjonalizmu kryją się jednak szaleńcze namiętności i słabości członków klanu, przez lata osnute mgłą tajemnicy. Teraz, po śmierci głowy rodziny – Edoarda Sogliana, jego ukochana żona Orsola będzie musiała stawić czoło demonom przeszłości męża i swoim własnym, niedokończonym historiom, których echo, towarzyszące jej przez całe życie, powróci w najtrudniejszym momencie żałoby. Zwłaszcza że w niezmąconą małżeńską idyllę jak grom z jasnego nieba wdziera się wiadomość o nieślubnym potomku krystalicznego jak łza Edoarda. Czy misterna struktura zależności wewnątrz familii, pozbawiona głównego filaru, nie runie nagle niczym domek z kart?

Liane Moriarty
Wielkie kłamstewka


Kategoria: Literatura światowa
Data wydania: 22.09.2015
Liczba stron: 496

Zbrodnia? Nieszczęśliwy wypadek? A może zwyczajny wybryk?
 Wiadomo tylko, że ktoś nie żyje.
Trzy kobiety – nieśmiała, skryta i przebojowa spotykają się któregoś dnia, kiedy ich dzieci idą do przedszkola. Nie wiedzą, że pozornie drobna zmiana przewróci ich życie do góry nogami, a sielska rzeczywistość na przedmieściach Sydney to jedynie pozory. „Wielkie kłamstewka” to opowieść o byłych mężach i drugich żonach, matkach i córkach oraz burzach w szklance wody, a także niebezpiecznych kłamstwach, w których trwamy, by doczekać jutra. Żyjemy, żeby kłamać, czy kłamiemy, żeby żyć? Oto jest pytanie.

Powieść, od której nie można się oderwać... Moriarty napisała kolejny hit - wzruszająca, zabawna.
 „Huffington Post"
Moriarty wykazuje doskonały talent, odsłaniając ciemne strony naszego życia.... Gorąco polecam.
„Library Journal"

Pozyskałam z wymiany poprzedni tom i jestem zachwycona jego wydaniem!
Jodi Picoult, Samantha van Leer
Po drugiej stronie kartki


Kategoria: Literatura światowa
Data wydania: 06.10.2015
Liczba stron: 440

Druga część opowieści o księciu Oliverze, który bardzo pragnął żyć w prawdziwym świecie. Za sprawą Delilah udaje mu się w końcu wydostać spomiędzy okładek. Pomimo pewnych mniej lub bardziej zabawnych komplikacji Oliver szybko odnajduje się w szkolnej rzeczywistości i z fascynacją poznaje nowy świat. Potem jednak książka zaczyna się o niego upominać. Na skutek całego szeregu dziwnych zdarzeń rzeczywistość bohaterów opowieści i licealistów z prawdziwego świata zaczyna się poważnie komplikować. A potem daje o sobie znać tak zwane prawdziwe życie. Na szczęście okazuje się, że bajka kryje w sobie naprawdę niezwykłą moc…

Nie mogę się doczekać, aż wpadnie w moje ręce!
Melissa Hill
W poszukiwaniu szczęścia


Kategoria: Literatura światowa
Data wydania: 13.10.2015
Liczba stron: 408

Dawno temu Holly O’Neill otrzymała tajemniczą przesyłkę z bransoletką. Od tej chwili kolejne paczki z bransoletkami pojawiają się akurat wtedy, kiedy Holly ich najbardziej potrzebuje, czyli w trudnych momentach. Wygląda to tak, jak gdyby nieznany dobroczyńca dokładnie wiedział, kiedy w jej życiu potrzebna jest odrobina magii i dobrej energii. Dla Holly bransoletki są największym skarbem, za nic świecie nie chce się ich pozbyć. Dziewczyna wierzy, że opowiadają one jakąś magiczną historię. Kiedy więc znajduje podobną bransoletkę, czuje, że musi ją oddać właścicielowi. Podczas świąt Bożego Narodzenia Holly wyrusza do Nowego Jorku i zaczyna poszukiwania. Jest coraz bardziej zdeterminowana; nie spodziewa się jednak, jakie tajemnice uda jej się odkryć i gdzie zaprowadzi ją ta historia…

WYDAWNICTWO CZARNA OWCA

I jego perełka *_*

Anthony Doerr
Światło, którego nie widać
Kategoria: Literatura światowa
Data wydania: 23.10.2015
Liczba stron: 640

Marie-Laure mieszka wraz z ojcem w Paryżu, jako sześciolatka traci wzrok i odtąd uczy się poznawać świat przez dotyk i słuch.

Pięćset kilometrów na północny wschód od Paryża w Zagłębiu Ruhry mieszka Werner Pfennig, który jako mały chłopiec stracił rodziców. Podczas jednej z zabaw Werner znajduje zepsute radio, naprawia je i wkrótce staje się ekspertem w budowaniu i naprawianiu radioodbiorników. Odtąd Werner poznaje świat, słuchając radia.

Kiedy hitlerowcy wkraczają do Paryża, dwunastoletnia Marie-Laure i jej ojciec uciekają do miasteczka Saint-Malo w Bretanii.

Werner Pfennig trafia tam kilka lat później. Służy w elitarnym oddziale żołnierzy, który zajmuje się namierzaniem wrogich transmisji radiowych. Podczas nalotu aliantów na Saint-Malo losy tej dwójki splatają się…

WYDAWNICTWO FEERIA YOUNG

C.C. Hunter
Odrodzona: Wodospady Cienia po zmroku 1
Kategoria: literatura młodzieżowa
Data premiery: 7.10.2015
Liczba stron: 424

Poznajcie historię Delli, wampirzycy z Wodospadów Cienia, która właśnie wkracza na drogę
swojego przeznaczenia! Życie Delli było idealne: rodzina, chłopak, świetlana przyszłość. Przed przemianą. Wtedy wszyscy, których kochała, odeszli. Dziewczyna znalazła schronienie w Wodospadach Cienia, obozie dla nastolatków o nadnaturalnych zdolnościach. Tam właśnie Della i jej przyjaciółki, Kylie i Miranda, leczą sobie nawzajem złamane serca śmiechem. Tam też Della zaczyna treningi, by pracować dla JBF. I nie życzy sobie, żeby coś ją od tego odrywało. Co oznacza, że nie ma czasu na romans ze Steve’em, gorącym zmiennokształtnym, którego pocałunki topią jej serce. Kiedy na obozie pojawia się nowy wampir, Chase, świat Delli pogrąża się w chaosie. Arogancki i irytująco seksowny Chase stanowi zagadkę… a Della lubi tylko te zagadki, które umie rozwiązać. Nie potrafi rozgryźć Chase’a, a przynajmniej nie wtedy, kiedy musi mierzyć się z nawiedzeniami, gangami wampirów i masą rodzinnych tajemnic. Czy uda jej się udowodnić, że nadaje się do JBF, przeżyć… i nie dać sobie złamać serca?

Michelle Falkoff
Playlist for the Dead. Posłuchaj, a zrozumiesz

Kategoria: literatura młodzieżowa
Liczba stron: 300
Data premiery: 4.11.2015

Najpierw była impreza. Potem bójka. Następnego ranka Hayden, najlepszy przyjaciel Sama,
nie żyje. Zostawił tylko playlistę z dołączonym liścikiem: „Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz”. Chcąc poznać prawdę o tym, co się wydarzyło, Sam musi polegać na piosenkach z listy i własnych wspomnieniach. Z każdym kolejnym utworem jednak uświadamia sobie, że jego pamięć nie jest tak wiarygodna, jak sądził. I że uda mu się poskłada historię swojego przyjaciela z rozrzuconych kawałków tylko wtedy, gdy wyjmie z uszu słuchawki i otworzy oczy na ludzi dookoła. I że to może zmienić jego własną historię. Szczera, bolesna i fascynująca opowieść o stracie, gniewie i wyrastaniu z przyjaźni, która zawsze nas określała; o trudnym procesie tworzenia.

Marie Rutkoski
Pojedynek. Niezwyciężona 1
 
Kategoria: literatura młodzieżowa
Liczba stron: 380
Data premiery: 18.11.2015

Pierwszy tom emocjonującej trylogii, pełnej zakulisowych szeptów i salonowych zdrad! Czasem zwycięstwo może kosztować cię wszystko, co kochasz… Nigdy nie mieli być razem. 17-letnia Kestrel, córka generała, prowadzi ekstrawaganckie życie i cieszy się wieloma przywilejami. Arin nie ma nic poza koszulą na grzbiecie. Kestrel jednak, pod wpływem impulsu, podejmuje decyzję, która nieodwołalnie związuje ich ze sobą. Chociaż oboje próbują z tym walczyć, nie mogą nic poradzić na to, że rodzi się między nimi miłość.
W imię bycia razem muszą zdradzić swoich ludzi… a w imię lojalności krajowi muszą zdradzić siebie nawzajem. Pojedynek to zajadłe pojedynki, tańce w sali balowej, podłe plotki, brudne sekrety, nieczyste gierki i dzika rewolta w nowym, okrutnym świecie. Gdy stawką jest wszystko, czy wolałabyś zachować głowę… czy stracić serce?

Na dzisiaj tyle. Sądzę, że na te premiery warto czekać i na pewno warto je zdobyć! A Wy? Jak myślicie?

czwartek, 17 września 2015

Cykl: "Rodzina O’Dwyer: Siły ciemności, Zaklęty w cień, Klątwa czarownicy" Nora Roberts

Dziękuję!


 Na samym początku wspomnę tylko, że znam styl Nory Roberts i mniej więcej wiem, czego się spodziewać. Co prawda intrygującym aspektem jest to, że nie wiedziałam, iż Roberts tworzy światy fantastyczne, a swoim postaciom przydziela poszczególne magiczne role. To właśnie najbardziej mnie zainteresowało. Chciałam zobaczyć, jak autorka poradziła sobie z tą magią. I w gruncie rzeczy wyszło jej to bardzo zgrabnie.

Czarownice, magia, złe moce. Walka dobra ze złem, mroczna przeszłość i niebezpieczeństwo czające się niemalże za każdym rogiem. Z grubsza tego oczekiwałam po niniejszej serii czytając same opisy poszczególnych tomów. Było trochę tego i owego, niemniej to wszystko było na drugim planie. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Na pierwszy plan wysuwały się miłosne wątki, które były zgrabnie opisane. Szkoda, że tej magii było tak mało. A jeśli już była, to, że tak powiem - opisana trochę naokoło. 

Nie będę opisywała każdego tomu po kolei, ponieważ w każdym mniej więcej akcja toczy się tak samo i właściwie każda z części różni się od siebie kilkoma rzeczami. Na pewno tym, że w każdej śledzimy losy innego głównego bohatera, który ma nieco inne zdolności od swojego poprzednika. Inaczej też wygląda sprawa z wątkiem miłosnym i problemami, z jakimi dany bohater się boryka. 

W pierwszym tomie pt. "Siły ciemności" i, który odgrywa rolę tomu wprowadzającego w świat O'Dwyerów, poznajemy Ionę Sheehan, która jest świadoma swojej mocy i tego, z jakiego rodu się wywodzi. Wie czego chce, jest zdecydowana, przebojowa, trochę roztrzepana, ale dzięki temu urocza. Ilona zabiera nas do  hrabstwa Mayo, gdzie poznajemy wszystkie kluczowe postaci. Najważniejsze, o których będą kolejne tomy to jej kuzynostwo; Branna i Connora O’Dwyer. Poznajemy również postaci równie ważne, które nazwę tymi drugoplanowymi, chociaż w moim przekonaniu nie do końca nimi są, ponieważ pełnią równie ważną rolę, jak cała trójka O'Dwyer. "Boyle McGrath. Kowboj, pirat, dziki jeździec – jest on uosobieniem jej wszystkich najskrytszych fantazji." - czyich? Oczywiście Ilony. I wszystko jasne.

W kolejnym tomie pt. "Zaklęty w cień" śledzimy losy Connora.. Pozwolę sobie zacytować: "Meara Quinn jest najlepszą przyjaciółką Branny, jej siostrą pod każdym względem – oprócz krwi. Ścieżki Meary i Connora przecinają się prawie codziennie, kiedy on prowadzi turystów na spacery z sokołami, a ona z końskiego grzbietu pokazuje przyjezdnym uroki okolicy. Meara ma oczy Cyganki i ciało bogini… na co Connor nie zwraca uwagi, dopóki dotknięcie śmierci nie doprowadzi pary przyjaciół do wybuchu namiętności.
Wiele kobiet znajdowało drogę do łóżka Connora, ale jeszcze żadna nie odnalazła klucza do jego serca. Jak na złość, Mearze wystarcza sama namiętność, boi się zaryzykować łączącą ich przyjaźń – dla czegoś więcej. Jednak wkrótce Connor pozna w pełni siłę daru, który płynie w jego krwi. I będzie potrzebował przy swym boku przyjaciół oraz rodziny, gdy jego przeszłość nadciągnie niczym mgła, zagrażając wszystkiemu, co kocha."
- sądzę, że nie trzeba dopowiadać zbyt wiele na ten temat. 
Connor jest bardzo sympatycznym i ciepłym mężczyzną, którego polubiłam już w tomie pierwszym.

W trzeciej części pt. "Klątwa czarownicy" poznajemy losy Branny, kolejnej postaci kobiecej, którą bardzo polubiłam. Tym razem love story pt. Branna i Fin - przyjaciel wszystkich wcześniej wspomnianych bohaterów. Interesujący jegomość, który jest równie sympatyczny, jak praktycznie każda postać w tej serii. "Branna i Finbar Burke, najlepszy kolega jej brata, kiedyś byli w sobie do szaleństwa zakochani. Lecz choć łączyło ich naprawdę silne, gorące uczucie, równie silne okazało się to, co ich rozdzieliło." - też nie muszę chyba nic więcej dodawać.

I jest jeszcze on. Czarny charakter, który gnębi czarownice od zarania dziejów. Czego chce? Dlaczego upatrzył sobie akurat tę rodzinę? Jak bardzo czarna jest jego dusza? Nie będę psuć Wam zabawy w odkrywaniu tajników tego złego pana. 

Szkoda, że jest tak mało opisów miejsc... Bardzo lubię czytać książki, których akcja toczy się w Irlandii i wręcz pochłaniam całą sobą opisy widoków. Tutaj mi ich zabrakło. Niemniej sama Irlandia jest dla mnie plusem. Podobały mi się również te "powroty" do przeszłości, a w zasadzie do korzeni rodziny całej trójki, gdzie to mogliśmy poznać wcześniejszą wersję postaci Connora, Ilony i Branny.

Chociaż książka jest przewidywalna, to i tak dobrze się przy niej bawiłam. Jeśli więc szukacie niezobowiązującej historii, to polecam Wam ten cykl. Miło spędzicie czas z bohaterami powieści. A! I spodziewajcie się kilku namiętnych scen. 

wtorek, 15 września 2015

[Przedpremierowo] "Między światami. Moje życie i niewola w Iranie." Roxana Saberi

Premiera 23 września 2015r


Dziękuję!

Kobieca determinacja w starciu z okrucieństwem totalitaryzmu.
 Rankiem 31 stycznia 2009 roku pracująca w Iranie amerykańska dziennikarka Roxana Saberi została wyciągnięta z domu przez czterech mężczyzn i brutalnie aresztowana. Agenci irańskiego wywiadu oskarżyli ją o szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych. W pokazowym, absurdalnym procesie, który trafił na pierwsze strony gazet całego świata, skazano ją na karę ośmiu lat więzienia. Miała ją odbyć w okrutnym teherańskim więzieniu Evin – miejscu, skąd każdy wychodzi zmaltretowany psychicznie, fizycznie bądź nie wychodzi wcale…
 Saberi rozpoczęła brawurową walkę o wolność. W jej sprawie interweniowali Hillary Clinton, Barack Obama, liczne organizacje międzynarodowe, a także tysiące poruszonych jej losem ludzi, którzy niestrudzenie protestowali u irańskich władz przeciwko uwięzieniu dziennikarki.
Między światami to poruszająca i przerażająca historia uwięzienia młodej, niewinnej kobiety w samym środku totalitarnego piekła. To także opowieść o heroicznej walce o sprawiedliwość, godność i respektowanie praw człowieka oraz szczere świadectwo życia w Iranie – kraju fascynujących kontrastów.

Liczyłam na dobrą, poruszającą i wciągającą lekturę. Nie zawiodłam się! Ciężko było oderwać mi się od tej historii. Rzadko sięgam po tego typu książki, ponieważ czytając ich opisy nie czuję potrzeby przeczytania całości. Z "Między światami" było zupełnie inaczej. Kiedy tylko zapoznałam się z jej opisem, pomyślałam "muszę to przeczytać!". Tak też zrobiłam, i jak sami zauważyliście jestem na - ogromne tak!

Pierwsza połowa książki była dobra, ale druga była jeszcze lepsza, bardziej emocjonująca i całość skończyłam praktycznie bez jej odkładania. Bardzo zżyłam się z Roxaną i czułam ogarniający mnie smutek z powodu tego, co jej się przytrafiło. I chociaż z początku, kiedy się złamała, nie byłam do końca pewna czy się polubimy, to później, kiedy pokazała kto tutaj rządzi, bardzo szybko zmieniłam zdanie na jej temat. Chociaż spodziewałam się tortur cielesnych - aaa jaka ja jestem zła! - bo czytając słowa "wstrząsająca" czy "starcie z okrucieństwem totalitaryzmu", sądziłam, że będzie konkretniej, ale z drugiej strony gnębienie psychiczne jest o wiele gorsze...

Cała historia jest nam opowiadana przez samą autorkę, która wszystko to przeżyła, a mimo to, nadal kocha kraj, który jej to piekło zgotował. Właśnie dzięki temu punktowi widzenia, czytelnik ma możliwość przeżyć to wszystko wraz z Roxaną. Przeżywa to psychiczne nękanie, smutek, rozpacz, nadzieję i wiarę w Boga. Niewątpliwie jest to ogromnym plusem "Między światami". Oczywiście historia sama w sobie jest czymś niezwykłym.

Nie potrafię więcej napisać... Natal jestem pod wrażeniem "Między światami" i kiedy tylko będę słuchała o tym, co dzieje się w świecie Iranu, to za każdym razem będę sobie przypominała Roxanę i to, co ją spotkało. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że autorka pokazuje nam jak ogromna siła w niej drzemie. Roxana nie poddała się pomimo nacisków, gróźb jej i jej bliskim... Pomimo bezsilności i chwilowego zawahania, pokazała, jak ważna jest wiara we własne przekonania... Jak ważne jest to, aby się nie poddawać. Ciało może zostać złamane, ale dusza... Dusza nigdy.

poniedziałek, 14 września 2015

"Wyspa" Joanna Miszczuk


Dziękuję!

Kobiecość, fantazja i bogactwo postaci. Opowieść, która dowodzi, że wyobraźnia Joanny Miszczuk nie zna granic.

Maxime Dupont, francuska ciastkarka, dzięki swoim innym ukrytym talentom, prowadzi podwójne życie. Jej przeszłość naznaczona została cierpieniem: osierocona jako dziecko, ofiara przemocy jako nastolatka, brutalnie pozbawiona ukochanego. Już jako dorosła ujawnia w swej drugiej osobowości wielką siłę drzemiącą w kobiecej duszy. Czy to, kim jesteśmy, implikuje nasza przeszłość czy nasze decyzje?
 Maxime w wyniku dramatycznych wydarzeń trafia na tajemniczą wyspę Lumię. Wyspa jest praktycznie odcięta od świata, ukryta tak, że nawet bliska Europa nie ma pojęcia o jej istnieniu. Mieszkańcy Lumii rozwijają cywilizację równoległą do naszej, jednak opartą na zupełnie innych podstawach – zarówno technologicznych, jak i moralnych.
Podobnie jak we wcześniejszych powieściach Miszczuk, w „Wyspie” jest wiele wątków historycznych i – oczywiście – silne kobiety.

Szczerze powiedziawszy sama nie wiem czego oczekiwałam od tej powieści, ale na pewno nie tego, co otrzymałam. Oczywiście w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Autorka stworzyła oryginalną powieść, obok której niektórzy zapewne przejdą obojętnie, a nie powinni!

Już sam początek powieści zwiastował interesującą opowieść. Tak, początek wciągający i taki tajemniczy! Miszczuk przedstawia nam życie swojej głównej postaci o imieniu Maxime od jej narodzin, przez co bardzo dobrze poznajemy dziewczynę. Mamy wgląd w jej przeszłość oraz teraźniejszość, śledząc jej losy praktycznie na bieżąco. Jednak Max nie jest jedyną postacią, jaką znajdziecie w niniejszej powieści. Jest ich całkiem sporo i autorka poradziła sobie ze stworzeniem ich wszystkich, jako te, o których nie tak łatwo zapomnieć. 

"Wyspa" jest książką, która zawiera w sobie dwa światy; ten realistyczny i ten magiczny. I właśnie to bardzo mi się podobało, i to mnie w tej powieści ujęło najbardziej. Ten świetnie ukazany kontrast, opis wyspy Lumia... Pokazanie czytelnikowi dwóch historii, które tylko pozornie są od siebie różne. Lumia jest krainą, w której wszystko jest dobre, a zło nie istnieje - co należy do oryginalności, ponieważ w praktycznie każdej powieści zło istnieje i zaczyna się walka dobra ze złem. Dlatego spodobało mi się zobrazowanie szczęśliwej krainy. Chociaż z drugiej strony autorka ukazuje nam realność Europy, gdzie zło jak najbardziej ma swój byt, tak samo jak smutek, cierpienie i tym podobne. 

Joanna Miszczuk pokazała nam jak bardzo jej wyobraźnia jest pobudzona, jak wiele i jak doskonale autor może jeszcze pokazać czytelnikowi, nie powielając utartych schematów. I chociaż czasami sama nie ogarniałam niektórych wydarzeń, to z pewnością doceniam całokształt "Wyspy", która ujęła mnie swoją oryginalnością. 

piątek, 11 września 2015

Social Media BookTAG

Dzień dobry, cześć i czołem!

Jak ja dawno tagu nie robiłam na blogu! Korzystając z okazji, że do zabawy zaprosiła mnie Mitchelia Vitamo postanowiłam się pobawić, bo przyznam, że tag jest interesujący :) Dziękuję!

TWITTER
Twoja ulubiona krótka książka

Hmmm... Pierwsza przyszła mi na myśl powieść Gayle Forman "Jeśli zostanę".


Książka, którą każdy przeczytał i poczułaś presję, żeby ją przeczytać

<myśli> Swego czasu wiele się mówiło o książkach Anne Bishop. Zdobyłam kilka jej książek, przeczytałam pierwszy tom "Czarnych Kamieni" i zawiodłam się na całej linii. Po resztę książek z tego cyklu nie sięgnęłam. Szkoda mojego czasu i nerwów. Później zapoznałam się z "Pisane Szkarłatem" i również nie czuję się zachwycona. Styl nijaki, bohaterowie poniżej normy, dialogi tak fascynujące, jak zwiędłe i opadające liście. Tyle.

Książka, którą przeczytałaś, zanim to było popularne

Na pewno są "Miasto Kości", które kupiłam w dniu premiery i zakochałam się na amen. W zasadzie można podpiąć pod to całą serię "Dary Anioła". Seria "Zmierzch" również była tą serią, którą przeczytałam zanim zrobiło się o niej głośno.

Książka, której nie pamiętasz, czy Ci się podobała, czy nie

Nie ma takiej książki. Doskonale pamiętam, która mi się podobała, a która nie.

instagram
Książka tak ładna, że musiałaś jej zrobić zdjęcie
Odkąd mam instagrama, to robię zdjęcie prawie każdej książce :D
Jednak wybrałam książkę "Z mgły zrodzony". Ta okładka jest obłędna!
Książka, której chciałabyś zobaczyć ekranizację

Zawsze obawiam się ekranizacji ulubionych książek, ale też jestem bardzo ciekawa ich odzwierciedlenia na dużym ekranie. Na pewno chciałabym zobaczyć ekranizację: "Zanim się pojawiłeś", serii "Mara Dyer", "Zostań" Allie Larkin i wiele innych.


Książka, którą polecasz wszystkim
Ha! "Ostatnie Imperium" Brandona Sandersona, "Wierni wrogowie" Olga Gromyko, "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes, "Czas Żniw" Samantha Shannon, wszystkie książki Ilony Andrews i Patricii Briggs.

Dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia :)

poniedziałek, 7 września 2015

"Studnia wstąpienia" Brandon Sanderson



Dziękuję!


Brandon Sanderson, autor fantasy, którego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Ja osobiście Sandersona wielbię, co mogliście już zauważyć podczas czytania mojej opinii na temat tomu pierwszego "Z mgły Zrodzony". Jeśli nie mieliście okazji zapoznać się z opinią, to zapraszam Was TUTAJ.
Tom pierwszy autor zakończył w taki sposób, że ciężko mi było wytrzymać do wydania tomu drugiego. I co Sanderson zrobił tym razem? Dokładnie to samo! Jak ja wytrzymam do października - nie wiem. Wiem jedno, podczas czytania "Studni wstąpienia" moje serce zostało złamane trzy, jak nie więcej razy.

Nie będę się zagłębiała w fabułę, żeby nie zdradzać tak zwanych - smaczków - tym, którzy dopiero mają zamiar rozpocząć swoją przygodę z tomem pierwszym. Wspomnę jedynie, że Brandon Sanderson wyśmienicie kontynuuje cykl "Ostatnie Imperium". Ba! Drugi tom jest nawet nieco lepszy od pierwszego (nawet nie wspomnę, jak zachwycałam się tomem pierwszym, domyślcie się zatem jak było z "dwójką"). "Studnia wstąpienia" jest obszerniejsza, więcej w niej niesamowitych opisów, pojawiają się nowe postaci, przeszkody, zawody i jeden tajemniczy jegomość, który nieco zamąci Vin w głowie. Dzieje się! Oj, dzieje się.

Postaci przechodzą dużą zmianę. Na sam początek wysuwa się nam dojrzalsza postać Vin, tuż za nią śmiało kroczy Elend. Cała ekipa, którą poznaliśmy w tomie pierwszym zmienia się, a to za sprawą smutnych wydarzeń, jakie miały miejsce w "Z mgły zrodzony". Zastanawiam się, co jeszcze się wydarzy i jak bardzo to coś wpłynie na bohaterów Sandersona, bo zakończenie było... Nawet nie będę próbowała opisać emocji, po tym, co zrobił autor. W ogóle to, co wyczynia Sanderson w swoich książkach zaskakuje mnie za każdym razem. Powinnam niby wiedzieć, jak pisarz traktuje swoje postaci, ale i tak zawsze dam się zrobić w bambuko. Myślę sobie: przeżyje, nic mu nie będzie. I nagle bam! Sanderson śmieje mi się w twarz. Nie to, żebym nie lubiła tych zaskakujących momentów, ale... Dlaczego on mi to robi?! Niemniej jednak mam ogromny szacunek do dzieł Brandona Sandersona i to się zapewne nie zmieni.

Nie mogę nie wspomnieć o tym, jak wiele emocji wzbudziła we mnie treść niniejszej pozycji (chociaż to możecie dostrzec, czytając tę opinię). Często pojawiało się zaskoczenie, złość, smutek, melancholia, śmiech... W części pierwszej głównie była ogromna ciekawość. W końcu Allomancja, to coś nowego, dlatego chłonęłam wszystkie informacje z wielkim i nieustającym zainteresowaniem. Nie to, żeby nie było również innych emocji, ale jednak zainteresowanie przejęło kontrolę. A! Pod koniec nawet łezka się w oku zakręciła. Chociaż, w zasadzie to były chyba dwa, jak nie trzy takie wzruszające momenty. Co będzie w tomie trzecim, zatytułowanym "Bohater wieków"? Już nie mogę się doczekać. Jest to najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka w październiku!

Co tutaj dużo mówić. Jeśli lubicie fantasy, to nie macie się co zastanawiać. Brandon Sanderson dostarczy Wam ogromnej rozrywki swoim cyklem "Ostatnie Imperium", co do tego nie mam wątpliwości.

sobota, 5 września 2015

"Szczurynki" Olga Gromyko

Dziękuję!


"Szczurynki" czyli szczurzy żywot w opowiastkach i obrazkach. Nie mogłam sobie odpuścić książki Olgi Gromyko, mimo że nie jest to typowa książka, a jak sama nazwa wskazuje - raczej kilka anegdotek związanych ze szczurkami. Poza tym po przeczytaniu książki jakżeż świetnej, jaką jest "Rok szczura", której moją opinię możecie przeczytać, klikając TUTAJ - nie mogłabym nie sięgnąć po "Szczurynki". 

W książce tej, jest wiele zabawnych obrazków i śmiesznych opowiadań ze szczurzego życia wziętych. Nie jest to typowa powieść, którą zazwyczaj się delektuję, aczkolwiek w "Szczurynkach" śledzimy losy interesujących bohaterek. Co z tego, że trochę kudłatych i ogonowatych, to wciąż są urocze bohaterki, których nie sposób nie polubić. Chyba, że ktoś nie cierpi szczurów - wtedy zapewne z postaciami pierwszoplanowymi się nie polubisz, drogi czytelniku. Chociaż, ja sama za wszystkim co myszowate nie przepadam, to jednak z przyjemnością zagłębiłam się w ułamek życia Olgi Gromyko, którą (jako autorkę) bardzo szanuję i lubię.  

Gromyko ma niebywale lekkie pióro, a co się z tym wiąże świetny humor, który zawsze trafia w punkt. Jest lekko ironiczny - a właśnie taki humor jest najlepszy - takie moje zdanie. Książka nie jest duża objętościowo, co przyczynia się do szybkiego jej zgłębienia, jednak to właśnie styl językowy autorki jest największym atutem wszystkich książek Gromyko. Ha! Niewątpliwie jednak ogromnym plusem każdej z jej książek są postaci. Bo to właśnie one są kwintesencją, każdej  powieści. Tak samo sprawa ma się tutaj, pomimo, że bohaterami są zwierzaki, to i tak każdy z nich jest charakterny i niesztampowy. Jak więc widać, autorka potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji.  

Nie ma co się za bardzo rozpisywać. Drogi czytelniku, jeśli lubisz powieści Gromyko, to z pewnością na tym zabawnym - że tak powiem - "dodatku" się nie zawiedziesz. Wciąż ta sama klasa, ten sam humor i tak samo oryginalny twór, jak każdy inny, który wyszedł spod pióra niniejszej autorki. Polecam! 

czwartek, 3 września 2015

"Szczęście do poprawki" Arleta Tylewicz

Dziękuję!

Historia Jagody może zdarzyć się każdej kobiecie – i niejedna w tej historii znajdzie opowieść o sobie.
Jagoda, dziennikarka kolorowej prasy, żyje w przekonaniu o swoim udanym małżeństwie. Priorytetem dla niej jest ukochany mąż. I właściwie niczego więcej nie oczekuje od losu. Nie próbuje wyjść poza ramy, które sama sobie stworzyła. Jej życie, pozornie pozbawione trosk, jest doskonałe do czasu, gdy dowiaduje się o zdradzie męża. Po raz pierwszy staje przed koniecznością podjęcia samodzielnej decyzji: co dalej? Zagubiona i nieprzystosowana do stawiania czoła przeciwnościom, musi dorosnąć i stać się kobietą niezależną. Spotyka na swej drodze życzliwych ludzi, którzy są gotowi dać jej wsparcie, jednak nie potrafi pozwolić sobie pomóc. Szamocze się między chęcią powrotu do dawnego życia, uratowaniem małżeństwa, a pragnieniem niezależności i szacunku do siebie samej. Jednak los daje Jagodzie oręż w walce o własne szczęście.
„Szczeście do poprawki” to opowieść o zranionym uczuciu, rozczarowaniu i zdradzie, ale też o bezinteresownej przyjaźni i głębokiej miłości. O tym, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć wszystko od nowa i tylko od nas zależy, czy będziemy żyć pełnią szczęścia, czy tylko jego iluzją.

Na wstępie wspomnę, że "Szczęście do poprawki" jest to lektura z tych, które można przeczytać w jeden dzień. Wszystko za sprawą lekkości pióra autorki, która równa się z przyjemnością i lekkością czytania. Przyznaję, że w formie ebooka książki czytam z szybkością wiatru. Tak było w tym przypadku. Jestem również zaskoczona tym, jak bardzo spodobała mi się niniejsza powieść i... Chcę więcej! 

Ostatnio przekonałam się do rodzimych autorek, które tworzą obyczajowe powieści. Może w obyczajówkach nie ma zbyt wiele oryginalności, to jednak są takie, które wyróżniają się na tle innych. I właśnie powieść Arlety Tylewicz do takich należy. Chociażby same zawiłości, które autorka wprowadziła w świat swojej głównej bohaterki. Tak częste zwroty akcji zdarzają się w powieściach tego typu bardzo rzadko. A jeśli chodzi o tak zwane "jednotomówki" to czasem nie zdarzają się wcale. Dlatego bardzo się cieszę, że autorka stworzyła swoją powieść tak, a nie inaczej, ponieważ dzięki temu historia Jagody była dla mnie bardzo emocjonującym przeżyciem. Pomimo tego, że Jagoda często mnie irytowała, to jednak polubiłam ją, ale o tym niżej.

Postaci, jakie nakreśliła nam autorka "Szczęścia do poprawki" są bardzo zgrabnie stworzone. W zasadzie nie mam im nic do zarzucenia. Główna bohaterka, o której już wspomniałam, czasami swoją naiwnością i łatwowiernością, która wynikała zapewne z wiary w drugiego człowieka - czasem sprawiała, że musiałam zaczerpnąć trzy głębsze oddechy i czytać dalej. Nie zmienia to jednak faktu, że Jagoda jest pozytywną postacią. Trochę zagubioną, ale kto nie byłby zagubiony po takim czymś, co sprawiła bliska mu osoba? Z Jagodą miałam swoje 4 etapy - na początku za jej słaby charakter się z nią nie polubiłam. Później pokazała mi, że jednak nie jest wcale taka słaba i wtedy zapałałam do niej sympatią. Po krótkim czasie znowu z nią zerwałam, bo znowu okazało się, że jest zbyt słaba emocjonalnie. Następnie, kiedy pokazała swoje pazurki, znowu trafiła w moje łaski i tak już zostało.
Kolejną postacią, którą chcę Wam przybliżyć, to mąż głównej bohaterki, Leszek. Samolubny lekkoduch, nieodpowiedzialny, duży chłopiec, który działał mi bardzo na nerwy swoim słabym charakterem. Bardzo nie polubiłam się z tym typem. Leszka ciężko nazwać prawdziwym mężczyzną, bo prawdziwy mężczyzna bierze odpowiedzialność za swoje czyny, a poza tym nie zachowuje się jak niezdecydowany chłopiec. 
Jest również ktoś tajemniczy, kogo Wam nie zdradzę, ale bardzo tę osobę polubiłam. 

Na koniec lektury można sobie zadać ważne pytanie: Czy warto wchodzić do tej samej rzeki drugi raz? Jagoda weszła (o ile dobrze pamiętam) trzy razy i za każdym razem dno okazało się zdradzieckie. Sam muł, w którym grzęzła sprawiał, że kobieta stawała się coraz mocniejsza i to był jedyny plus wchodzenia drugi raz do tej samej rzeki. Moim zdaniem można dać drugiemu człowiekowi szansę, ale trzeba również mieć świadomość tego, że ludzie się nie zmieniają... 

Książka bardzo mi się podobała i polecam ją gorąco płci pięknej.

środa, 2 września 2015

[Przedpremierowo] "Tease" Amanda Maciel

PREMIERA: 9 WRZEŚNIA

Dziękuję!



Powiem jedno: Łał!

Wiecie co? Sama nie wiem jak mam się zabrać za opinię "Tease". Jest to książka kontrowersyjna, dramatyczna, przerażająca... Prawdziwa. Na pewno bardzo emocjonująca. Ciężko mi opisać swoje wrażenia i uczucia, jakie towarzyszyły mi podczas poznawania historii, jaką nakreśliła Maciel. Wiem jedno, autorka (że tak brzydko powiem) odwaliła kawał dobrej roboty! Ja osobiście rzadko czytam książki tego typu, ale jeśli Maciel napisze kolejną, to będę jej wyczekiwała z niecierpliwością, bo autorka wie, co robi. Ostrzegam Was, że niniejszy post będzie długi, ponieważ pragnę zawrzeć w nim wszystko, co przychodzi mi na myśl. A przynajmniej będę się starała to zrobić. Mam jednak nadzieję, że nie zanudzę Was swoją pisaniną. Niemniej, książka nie jest długa, ale nie potrafię napisać o niej krótko. Za wiele emocji, prawdy i przekazu, o których chcę wspomnieć...

Zacznijmy więc od samego początku. O czym opowiada nam autorka - tak ogólnie, a nie personalnie (do książki). Prześladowanie, gnębienie, mobbing... Zapewne było to zjawisko znane już wcześniej, ale osobiście mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Ludzie są coraz bardziej zawistni. I tutaj teza, którą niegdyś przedstawił Thomas Hobbes "Człowiek człowiekowi wilkiem" - pasuje jak ulał. Nie potrafię jednak zrozumieć, jak jedna istota ludzka potrafi tak zniszczyć drugą istotę... Znaczy potrafię zrozumieć, że tak się dzieje, ale dlaczego? To jest nurtujące mnie pytanie. Może dlatego, że ten niszczyciel ma za małe ego i gnębiąc kogoś słabszego, sobie to ego powiększa? Może dlatego, żeby czuć się kimś ważnym? Po co wzbudzać strach w innych? Po co niszczyć kogoś psychicznie? Najgorszy jest ten przejaw u nastolatków. Coraz więcej słyszy się o samobójstwach, jakie mają miejsce w świecie nastolatków. Przeważnie słyszy się, że dana osoba targnęła się na własne życie ze względu na to, iż jego "znajomi" rozpuszczają nieprawdziwe informacje, obrażają, wyzywają, gnębią - rzadko, biją. Mam wrażenie, że takie uderzenie w twarz byłoby lepsze od gnębienia psychicznego. 

Ile człowiek może wytrzymać upokarzania? Niewiele. Dorosły zapewne więcej niż nastolatek, który dopiero buduje swój charakter, szuka wzorców... A jednocześnie musi walczyć z traktowaniem jak śmieć. Dlatego autorka "Tease" idealnie pokazała nam, jak można zniszczyć komuś życie. Pokazała nam jednak wszystko z punktu widzenia potwora - osoby, która jest zapalnikiem tego wszystkiego. Motorem napędzającym tę machinę nienawiści. Tym oto sposobem przejdę do rzeczy, a mianowicie przedstawię Wam co myślę o samej historii i postaciach, które dość ciężko mi jest ocenić...

Podoba mi się punkt widzenia, z jakiego autorka postanowiła pokazać czytelnikowi całą historię. Smutną, przerażającą historię. Poznajemy Sarę, jedną z dziewczyn, które znęcają się psychicznie nad Emmą Putnam, która jest kwintesencją całej powieści. Sara opowiada nam wydarzenia PRZED: te które doprowadziły do tragedii. I zdarzenia PO: te które rozgrywają się w czasie rzeczywistym. 

Wkurzało mnie zachowanie Sary i jej durnej przyjaciółki Brielle - ale to nie powinno zdziwić nikogo. Jak można tak szkalować jedną osobę i twierdzić, że wszystko jest w porządku? W dodatku każda z osobna pewnie by się bała cokolwiek zrobić, no ale w grupie raźniej prawda? Największe chojraki chowają się za plecami innych, a każ takiemu wyjść przed szereg. Ha! Ucieknie z podkulonym ogonem! Niemniej wracając do sedna - po tym, co wyprawiały te dwie dziewczyny (i reszta przyjemniaczków) - powinny iść siedzieć. I nie ma głupiego tłumaczenia: "Ja jej nie zabiłam...". Może nie założyłaś jej pętli na szyję, ale moja droga, doprowadziłaś do takiego stanu rzeczy! - aż chciało mi się krzyknąć i przepowiedzieć do rozumu tym głupim pannom. TO SĄ EMOCJE. Można powiedzieć, że ta powieść jest jedną wielką emocją.

Nie usprawiedliwiałam żadnego bohatera czytając tę książkę. Jednak czułam, że Sara nie byłaby takim złym człowiekiem, gdyby nie podjudzała jej Brie, bo głównie te wyskoki i teksty, napędzała ona. Sarę poznajemy z tej okropnej strony, ale poznajemy jej drugie, zupełnie odmienne oblicze. Widzimy jaka jest opiekuńcza, troskliwa i zagubiona. Tym ciężej mi zrozumieć, dlaczego nie postawiła się w roli Emmy? Dlaczego nie pomyślała co jej robi i co tamta musi czuć? Na szczęście później sama ma okazję w ułamku przekonać się, jak to było oceniać i skazać kogoś tylko na podstawie tego, co ktoś powiedział. Bo gdzieś tam, ktoś tam widział, powiedział, usłyszał... Emma również nie była niewiniątkiem, ale nie zasłużyła na takie traktowanie. Tego jestem pewna w 100%.

Dawno nie czytałam książki, która wzbudziłaby we mnie tyle uczuć... "Tease" wciągnęło mnie w swoje odmęty i ciężko było się od tej książki oderwać. Jeśli lubicie, kiedy historia Was pochłania i jeśli lubicie niesztampowe powieści, to wprost musicie zapoznać się z książką Amandy Maciel. Naprawdę warto!