Dziękuję!
Nowa przejmująca LOVE STORY XXI WIEKU
Alice Culvert ma w sobie prawdziwą moc: jest pełna pasji, niezależna, bystra i prześliczna. Przyciąga uwagę wszędzie, gdzie tylko się pojawi, nawet w gwarnym Nowym Jorku lat 90. – i jest tym zachwycona. Żyje bardzo intensywnie – tym trudniej uwierzyć, kiedy poznaje lekarską diagnozę swego stanu... Tak pełna energii osoba nie może przecież po prostu zniknąć. Życie Alice i jej męża Olivera nagle sprowadza się do jednego: walki o przetrwanie. Para walczy z chorobą, stawiając również czoła meandrom systemu opieki zdrowotnej, dobrym intencjom bliskim i głębokiemu, niebezpiecznemu stresowi, który odpycha od siebie małżonków.
Charles Bock szczerze, humorystycznie, mądrze i czule opisuje niezapomnianą historię pewnej rodziny – zainspirowaną jego własnymi, osobistymi przeżyciami.
Książek o tak
ciężkim temacie, jakim jest wyniszczająca choroba, przerobiłam naprawdę
sporo. Rzadko na nie narzekałam, bo zdaję sobie sprawę z tego, że takie
książki nie są lekkie ani w napisaniu, ani w odbiorze. Nie sprawiają, że
czytelnik czuje się lepiej…. Niemniej sprawiają, że po przeczytaniu
takiej historii przemyśli kilka spraw. Zrobi reorganizację w
priorytetach życiowych, zastanowi się nad wieloma rzeczami. Przynajmniej
tak jest ze mną. We mnie tego typu powieści zawsze wzbudzają burzę
emocji, a ja uwielbiam kiedy książka wywołuje emocje. Niewątpliwie
historia Alice i Oliver do takich tytułów należy. Chociaż muszę
zaznaczyć, że nie są to emocje takie, jakie towarzyszą mi podczas
czytania fantastyki, czegoś śmiesznego czy pełnego zawrotnego tempa
akcji.
Jak
już wspomniałam, nie jest to książka lekka, wesoła i poprawiająca
nastrój, ale na pewno taka literatura jest potrzebna. Myślę jednak, że
żeby docenić taką literaturę, trzeba do niej dojrzeć, dlatego polecam ją
głównie osobom, które raz: są gotowe na dużą dawkę opisów o dorosłych
ludziach i ich problemach. Dwa: lubią tego typu powieści. I trzy: są
dojrzałe emocjonalnie. Warto to napisać, bo myślę, że Alice i Oliver to
historia, którą należy docenić, spodziewając się tego, że nie jest to
powieść na jeden wieczór.
Historia
naprawdę fajnego małżeństwa, takiego "z życia" wziętego, któremu los
spłatał dużego figla, bo przecież nie może być za dobrze, prawda?
Przyznać muszę, że pierwsze strony podobały mi się, później przez
kilkanaście, czy nawet może kilkadziesiąt stron, historia tej dwójki
nieco mi się dłużyła. Później wszystko wróciło na dobre tory i
jednogłośnie oceniam książkę, jako dobrą. Dała mi do myślenia i
poruszyła mnie - właśnie tego od niej oczekiwałam. W dodatku pomimo
ciężkiego tematu, a może właśnie dzięki niemu, okazała się ciepłą, dobrą
i taką… wbrew pozorom pozytywną powieścią, którą chętnie Wam polecam.
piękna, prosta okładka. lubię od czasu do czasu przeczytać poruszającą książkę :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię poruszające historię, więc na pewno przeczytam tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńKsiążka już czeka na mojej półce. Mam nadzieję, że się spodoba i mnie poruszy :)
OdpowiedzUsuńLubię takie historie, a piękna minimalistycznya okładka zachęca mnie do tej lektury. Mam nadzieję, że po nią sięgnę i się nie zawiodę. :)
OdpowiedzUsuńBiblioteka-wspomnien.blogspot.com
Świetna historia a okładka wspaniała :)
OdpowiedzUsuń"Alice i Oliver" to książka, która bez wątpienia wywołuje mnóstwo emocji. Z całą pewnością nie jest lekką lekturą, ale jest to tytuł potrzebny, który skłania do refleksji i zmusza do zastanowienia nad tym, co naprawdę ważne. Nie jest to także romantyczna historia, ale opowieść o życiu, które nierzadko potrafi silnie doświadczyć. Polecamy bardzo gorąco!
OdpowiedzUsuńJestem na tak :)
OdpowiedzUsuńMNie zaciekawiła książka w tle z tą różą
OdpowiedzUsuńKolejne love story do przeczytania na weekend.
OdpowiedzUsuńCzytałem i jestem pełen uznania.
OdpowiedzUsuń