piątek, 29 września 2017

"Metoda na wnuczkę" Marta Obuch

Dziękuję!

Adam Gryziewicz spotyka kobietę swych marzeń, ale zostaje przez nią źle zrozumiany i nagle z dentysty musi przeistoczyć się w romantycznego artystę malarza. Sprawa jest trudna, ponieważ powinien dysponować pracownią, na dodatek zobowiązał się przecież do wykonania portretu, choć nie potrafi rysować.
Jego wybranka, Ewa, to bystra osóbka, która również ma mnóstwo na głowie. Musi odnaleźć złodzieja zaginionego obrazu, uchronić brata przed zawarciem małżeństwa z pewną zołzą, wyswatać nieśmiałą przyjaciółkę i zrobić z niej zmysłową femme fatale, a przede wszystkim chce dać pstryczka w nos zapatrzonemu w siebie pseudoartyście.
Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy zza grobu odzywa się prababcia Matylda… 


Jakiś czas temu miałam okazję zapoznać się z twórczością Marty Obuch, czytając jej książkę pt. Francuski piesek, która bardzo mi się podobała. Miałam nadzieję, że w przypadku książki Metoda na wnuczkę będzie tak samo, niestety muszę z przykrością stwierdzić, że ta książka dużo mniej podobała mi się, aniżeli Francuski piesek...

Zacznę może od tego, co mojej skromnej osobie się nie podobało. Nie wczułam się w klimat tej historii. Jak dla mnie za dużo zamieszania, za dużo poplątanych relacji i ogólnie nie wciągnęłam się niestety w historię, jaką przedstawiła nam autorka. A szkoda, bo naprawdę liczyłam na coś, co mnie porwie, oderwie od rzeczywistości i rozbawi. O! Właśnie... Z tym humorem też mi jakoś nie było po drodze. Wydaje mi się on taki wymuszony... Nachalny. Mam wrażenie, że autorka usilnie chciała obrócić wszystko w żart. Co prawda momentami śmieszne "gagi" do mnie trafiały, ale było ich wyraźnie i stanowczo za wiele. Ja rozumiem, komedia... Ale nawet w dobrych komediach filmowych fabuła ciągnie się na poważnie, a nie ciągle z jajem. 

Kolejnym elementem, który do mnie nie przemówił, to bohaterowie. Jak babcia i dziadek głównej bohaterki skradli moje serce i uważam, że są oni najmocniejszym ogniwem tej historii, tak główni bohaterowie zostali spaleni niemalże na samym starcie. Ewa strasznie infantylna, drażniąca... Adam takie trochę ciepłe kluchy. No po prostu nie. 

Plusem tej książki jest pomysł, jaki autorka na nią miała. Sposób narracji również na plus. Dziadkowie, o których wcześniej wspomniałam, skradli moje serce i rozwalali system! Niektóre dialogi, które były z humorem w punkt i nie były przesadzone, również na plus. Nutka kryminalna również bardzo mi się podobała. Historia Ewy i Adama (oraz wszelkie poboczne wątki) jest lekka, zabawna, niezobowiązująca i taka "na jeden raz". Można się przy niej odmóżdżyć i oderwać, więc jeśli akurat tego szukacie w książkach, to polecam. Powinna Wam się spodobać. Ja oceniłam ją 6/10.

poniedziałek, 25 września 2017

[Przedpremierowo] "Najlepszy powód, by żyć" Augusta Docher

Dziękuję!

„Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią."
Dominika budzi się po kilku dniach. Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić. Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie. Chociaż właściwie, to inni walczą za nią, ponieważ ona się już poddała. Ale to, co miało być końcem, okazuje się być początkiem…
Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę.
Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać? I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?

A miało być tak pięknie... Tymi słowami zaczynam niniejszy wpis, ponieważ okładka fajna, opis ciekawy, kilka osób wychwala, a ja? A ja się zawiodłam. Niestety. Spodziewałam się łapiącej za serce historii, która wprawi moje emocje w prawdziwą huśtawkę, a niestety czytałam historię Dominiki kręcąc nosem. Początek nawet mi się spodobał, pomyślałam sobie, że później pewnie będzie lepiej, skoro tak wiele osób zachwala. Tyle, że... Później niestety nie było lepiej. Czytałam tę książkę i miałam wrażenie, że napisała ją nastolatka, która nie ułożyła sobie dokładnego planu jak to ma wszystko wyglądać i, jak ma to przedstawić. Tyle, że autorką książki jest dojrzała kobieta i dlatego moje wymagania były inne, niż to, co otrzymałam. 

Nie polubiłam żadnego z bohaterów, nad czym mogłabym ubolewać, ponieważ rzadko mi się zdarza, aby żaden z bohaterów do mnie nie przemówił... Jednak nie ubolewam, ponieważ Dominika, Marcel czy też Tomek wydali mi się po prostu nijacy. Sądziłam, że chociaż główna bohaterka uratuje sytuację swoimi tragicznymi przeżyciami, ale niestety. Biernie czytałam to wszystko, co ją spotkało, ponieważ nie poczułam żadnej emocji w tym tekście. Nie było mi jej żal, bo zwyczajnie autorka nie dała mi na to szansy. Dominika sama nie wie czego chce, jej osoba jest tak niespójna, że już dawno nie spotkałam się z taką postacią. Niby pokrzywdzona, naiwna, ale też niby twarda i wiedząca czego chce. A najlepsza akcja gdzieś na stronach 54 i 55... Doktor tłumaczy dziewczynie pewne rzeczy, których ona nie rozumie, do czego kilkakrotnie się przyznała, a kiedy ten jej wszystko wyjaśnia, to ona wielce oburzona, że traktuje ją jak dziecko. Serio?


 Marcel natomiast to taki typ chłopaka, którego kijem przez szmatę bym nie tknęła. Serio, taki typ wiecznego chłopca, który pragnie się popisywać, być luzakiem i... A szkoda gadać. To jego słownictwo, te myśli, to podejście do życia. Mam wrażenie, że Docher chciała z niego NA SIŁĘ zrobić takiego niegrzecznego chłopca, którego odmienia miłość. Cóż, jak dla mnie okazał się żenującym chłopaczkiem, któremu szkoda poświęcać czas. 

Kolejną rzeczą , którą ciężko jest mi zrozumieć jest akcja z podpaleniem Dominiki przez jej ojca. Serio? Co to w ogóle za sprawa... Mało rozwinięta, wiele niedopowiedzeń. Jak dla mnie, mogłoby to być nieco bardziej rozwinięte. Pomijając już tę relację, przyczepię się również do tego zamieszania w podziale treści "teraz" i "przedtem". Tak niby każdy powrót do przeszłości jest oznaczony, ale czytałam już masę książek, gdzie autor właśnie tak prowadził historię bohaterów, ale tutaj (jak dla mnie) wprowadzało to zamęt. Zwyczajnie się gubiłam... Zwłaszcza w pierwszej połowie książki.

Może ja już lepiej skończę niniejszą opinię, bo za bardzo się rozpiszę i nikomu nie będzie się chciało tego czytać. Jak widzicie, nie jestem zadowolona z lektury. Jedyne co, to podobał mi się pomysł na tę historię, cała reszta poległa. Dlatego uważam, że jest to najlepszy powód, by zakończyć mój wywód. Czy sięgniecie po tę książkę? Wybór pozostawiam Wam.

sobota, 23 września 2017

[Przedpremierowo] "Consolation" Corinne Michaels

Dziękuję!

Liam nie miał być moim szczęśliwym zakończeniem.
Nawet nie byłam nim zainteresowana.

Był najlepszym przyjacielem mojego męża – zakazanym owocem.Tyle że mój mąż nie żyje, a ja czuję się samotna. Tęsknię za nim i ląduję w ramionach Liama.
Jedna wspólna noc zmienia wszystko. Teraz muszę zdecydować, czy naprawdę go kocham, czy jest dla mnie tylko nagrodą pocieszenia.

Znakomita powieść dla fanek Colleen Hoover. Poruszająca historia, którą pokochały tysiące czytelniczek!

Uzależniająca. Intensywna. Emocjonująca.

To opowieść o złamanych sercach, tęsknocie, słodko-gorzkim smaku zakazanego owocu.

Porywająca. Wzruszająca. Chwytająca za serce.

Tej historii nie zapomnisz. A kiedy poznasz jej zakończenie, będziesz marzyć o tym, aby natychmiast poznać jej dalszy ciąg!
 Consolation przeczytałam już jakiś czas temu, ale z moją weną do pisania na blogu było kiepsko, więc wybaczcie, że dopiero teraz coś więcej Wam o niej napiszę. O tej książce naczytałam i nasłuchałam się naprawdę sporo. W większości na zagranicznych portalach, czy na youtube. Niektórzy porównywali powieści Michaels do twórczości Hooveer czy Cole. I muszę się z nimi zgodzić. Bardzo podobny styl, co mnie się osobiście podoba. Przechodząc jednak do konkretów...

Już w pierwszym rozdziale autorce udało się mnie wzruszyć i to bardzo. Wiecie, jeśli autorka dobrze poprowadziła wątek straty i cierpienia po stracie ukochanej osoby, to mnie to bierze. I to bardzo. Czasami bywa tak, że łzy leją się strumieniami... W tym przypadku nie uroniłam ich wiele, ale gdy wczułam się w ból bohaterki, i wyobraziłam sobie utratę ukochanej osoby, to dosłownie gdzieś w środku mnie zabolało. Dlatego jedno muszę przyznać, Corinne Michaels potrafi pisać o uczuciach i potrafi wzbudzić we wrażliwym czytelniku masę emocji. Za to ogromny plus.

Nie wszystko jednak jawi się tak kolorowo, jakby się wydawało. Wątek miłosny został fajnie przedstawiony, ale niestety nie został do końca rozwinięty i hmm... rozciągnięty (?). Wszystko stało się tak (jak ja to mawiam) na hop siup. Ja rozumiem, że każdy z żałobą i stratą radzi sobie inaczej i w pełni to akceptuję, ale patrząc przez pryzmat tego, jak ja przeżywałam żałoby w swoim życiu, trochę raziło mnie to, jak poradzili sobie z nią bohaterowie tej książki. Nie wyobrażam też sobie, aby osoba, dla której ukochany był całym światem, tak szybko mogła znaleźć ukojenie w innych ramionach. Oczywiście są pewne okoliczności łagodzące, o których nie chcę Wam tutaj wspominać, aby nie psuć elementu zaskoczenia... Niemniej uważam, że ten wybuch uczucia pomiędzy Liamem a Natalie był za szybki i zbyt intensywny. Właściwie tylko tego się czepiam, bo cała reszta była na plus.

Autorka lekko i przyjemnie przedstawiła nam relację pomiędzy głównymi bohaterami i pomimo tego, że czepiam się tempa, w jakim to wszystko się wydarzyło, to z przyjemnością śledziłam losy tej dwójki. Liam urzekł mnie swoją stanowczością, cierpliwością i opiekuńczością wobec Natalie i jej malutkiej córeczki. Natomiast nie wiem dlaczego, ale Natalie jakoś nieszczególnie zaskarbiła sobie moją sympatię. Owszem, na początku poczułam, że się polubimy, ale później coś poszło nie tak...

I to zakończenie. Serio?! Chociaż... Przyznam, że podejrzewałam, iż autorka wywinie taki numer. Skąd te moje podejrzenia, co do zakończenia? Ano autorka sama podrzucała smaczne kąski, dzięki którym taki plan rysował się w mojej głownie. Istotne jest jednak to, że takim, a nie innym zakończeniem wzbudziła moją ciekawość tak bardzo, że najchętniej chciałabym już teraz mieć tom drugi. Jestem cholernie ciekawa, jak to się rozwinie. Czy polecam Wam Consolation? Jeśli lubicie styl Brittainy C. Cherry, Colleen Hoover czy Tillie Cole, to sądzę, że i Corinne Michaels trafi do Was w punkt. Ja czekam na tom drugi i polecam Wam zapoznanie się z tą historią.

"Na gigancie" Peter May


Dziękuję!

Pięciu nastolatków z marzeniami.
Pięć dekad strachu.
JEDNA MROCZNA PRAWDA.

Glasgow, 1965 rok. Jack Mackay, nieustępliwy, uparcie dążący do celu nastolatek, nie wyobraża sobie życia, które miałoby być nudne i przewidywalne. Chłopak ma tylko jedno marzenie, a jest nim przeprowadzka do Londynu. Udaje mu się przekonać czterech muzyków ze swojego zespołu, by wyjechali do Wielkiej Brytanii, gdzie czeka ich kariera muzyczna.

Glasgow, 2015 rok. Sześćdziesięciosiedmioletni Jack Mackay nie ma odwagi spojrzeć wstecz na życie pełne niepowodzeń i przeciętności. Wciąż nękają go obrazy tego, co wydarzyło się przed pięćdziesięciu laty. Dręczą go wspomnienia, przed którymi tak uciekał.

Londyn, 2015 rok. Martwy mężczyzna leży w jednopokojowym mieszkaniu. Nad jego ciałem stoi bezlitosny zabójca. Nie odczuwa żadnych wyrzutów sumienia. To, co pięć dekad temu zaczęło się jako niewinna pogoń nastolatków za marzeniami, dziś stało się koszmarem na jawie, gotowym zniszczyć życie wszystkich pięciu mężczyzn.

„Na gigancie” jest trzymającym w napięciu thrillerem, przedstawiającym losy trwającej półwiecze przyjaźni między pięcioma chłopakami, których połączyły wspólna pasja i wspólne marzenia, a wszystko to na tle dwóch wyjątkowo klimatycznych miast. 

Na tę książkę miałam ochotę, gdy tylko przeczytałam o niej w zapowiedziach wydawnictwa Albatros. Pięciu przyjaciół, jedna mroczna tajemnica i niewyjaśnione sprawy, które ciągną się przez lata. Powrót do przeszłości, który może być odkupieniem win, albo czymś gorszym... Od samego początku byłam ciekawa o co tutaj chodzi i strona po stronie, wciągałam się coraz bardziej i bardziej...

Na gigancie, to książka, która wciągnęła mnie od samego początku, a po dość dłuższej przerwie, jaką zrobiłam sobie od czytania, było to dla mnie zaskakujące. Sądziłam, że ten zastój czytelniczy przerwie jakaś lekka i niezobowiązująca historia, a tutaj zaskoczenie, bo Na gigancie nie należy do łatwych i tych niezobowiązujących. Jest dość zajmująca, ciężkawa (ale nie w negatywnym sensie) i niepozorna. Niemniej spodziewajcie się również dobrego i wyważonego humoru. Na story na Instagramie wrzuciłam raz pewien zabawny cytat z książki i miałam później masę pytań "co to za książka?". Mam nadzieję, że niejedna z tych osób sięgnie po Na gigancie, bo moim skromnym zdaniem warto. Jeśli oczywiście lubicie tego typu historie.

Historia jest podzielona na to, co dzieje się teraz i to, co działo się w przeszłości. Ja uwielbiam, kiedy autorzy pokuszą się o właśnie taki zabieg w swoich książkach. Oczywiście nie we wszystkich to pasuje, niemniej w tej konkretnej powieści było to nawet wskazane i cieszę się, że Peter May tak przedstawił historię piątki swoich bohaterów. W teraźniejszości panowie są już w podeszłym wieku i pragną wyjaśnić to, co stało się wtedy, gdy  byli na tytułowym i nastoletnim gigancie. Zaś (jak można się domyśleć) w przeszłości, autor przedstawia nam ich, jako zagubioną grupę nastolatków, którzy buntując się przeciw wszystkiemu wyruszają w podróż pełną przygód. Oj i to jakich przygód!

Książka moim zdaniem jest jak najbardziej warta przeczytania. Interesująca przygoda, świetnie nakreślone postaci, przyjemny język, akcja goniąca akcję, zagadki, zabawne dialogi i sytuacje... I wiele więcej. Ja jestem zadowolona z lektury i z czystym sumieniem Wam ją polecam.

piątek, 22 września 2017

Zapowiadam Wam! Wrzesień i październik

Dzień dobry, cześć i czołem!


Dzisiaj przychodzę z zapowiedziami książek, które sama bardzo chcę przeczytać i posiadać w swoich zbiorach. Stwierdziłam, że od tej pory innych książek nie będę Wam w tych postach pokazywała. Tylko to, co sama bardzo mocno chcę mieć i to, na co z niecierpliwością czekam.


Wydawnictwo Albatros

27 września

32-letni Russell Green ma wszystko: wspaniałą żonę, uroczą 6-letnią córkę, prestiżową posadę dyrektora reklamy w dużej firmie oraz wygodny dom w Charlotte. Jego życie przypomina piękny sen, a szczęście skupia się wokół jego miłości, Vivian. Ale na lśniącej powierzchni idealnej bańki mydlanej zaczynają pojawiać się rysy… Ku rozpaczy i zaskoczeniu Russa, jego życie niespodziewanie wywraca się do góry nogami. W ciągu kilku miesięcy traci żonę i pracę. Musi zająć się córką i zaadaptować się do nowej rzeczywistości. Przyjdzie mu zmierzyć się z nieznanym, pokonać własne słabości, sięgnąć po umiejętności, z których nigdy nie korzystał. Czeka go wielki emocjonalny test, ale też… niespodziewana nagroda.


Kocham książki Sparksa i bardzo żałuję, że nie będzie dane mi go poznać na Krakowskich Targach Książki. Niemniej, nie mogę doczekać się tej cudownej perełki. Już sama okładka skradła moje serce!

29 września


Księga I trylogii z Mickeyem Bolitarem
Bratankiem Myrona Bolitara

Mickey próbuje rozwiązać zagadkę śmierci ojca

PODEJRZANY WYPADEK
ZMOWA MILCZENIA
TAJEMNICZE ZAGINIĘCIE

Mickey Bolitar, nastoletni bratanek detektywa Myrona Bolitara, ma za sobą traumatyczne przeżycia. Na jego oczach zginął ojciec. Matka trafiła na odwyk. A on sam musi zmienić szkołę i zamieszkać z nielubianym wujem.

Okazuje się jednak, że Mickey i Myron mają ze sobą wiele wspólnego. Zamiłowanie do zagadek i… nieodpowiednich dziewczyn. Takich, które znikają bez ostrzeżenia – jak Ashley, pozornie skromna nastolatka, która najwyraźniej nie była tym, za kogo się podawała.

Mickey rozpoczyna śledztwo. I spotyka samotną staruszkę, która wypowiada do niego tylko kilka słów: „Twój ojciec nie umarł, nadal żyje”. Bełkot wariatki…?

 20 października

Księga II trylogii z Mickeyem Bolitarem
Bratankiem Myrona Bolitara

Intryga, której początki sięgają czasów holocaustu…

TAJEMNICZA ORGANIZACJA
LABIRYNT KŁAMSTW
KRWAWA ZBRODNIA…


Kontynuacja „Schronienia”, która zaczyna się zaledwie kilka dni po opisanych tam wydarzeniach.

Mickey, nastolatek, który niedawno zamieszkał z Myronem, powoli odnajduje swoje miejsce w nowej rzeczywistości, ale wciąż wpada w kłopoty. Tym razem zostaje zamieszany w podpalenie i morderstwo. I wpada na trop tajemniczej organizacji – Schroniska Abeony – która być może ma coś wspólnego ze śmiercią jego ojca. Będzie musiał zmobilizować wszystkie siły, by ochronić przed nadciągającym niebezpieczeństwem tych, których kocha...

25 października


W kolejnej powieści z serii opowiadającej o detektyw Jane Rizzoli i lekarce sądowej Maurze Isles, która stała się inspiracją dla emitowanego na antenie TNT serialu Partnerki, prowadzący śledztwo kobiecy duet będzie musiał zmierzyć się z bestialskim morderstwem producentki popularnych horrorów.

Jane Rizzoli i Maura Isles w swoim życiu widziały niemal wszystko. Można by się spodziewać, że nic ich nie zaskoczy, a jednak tym razem miejsce zbrodni nie przypomina niczego, z czym kiedykolwiek miały do czynienia. Bez wątpienia leżąca na łóżku młoda kobieta jest martwa, choć na pierwszy rzut oka wygląda tak, jakby właśnie drzemała. Jest jednak drobny szczegół… Zabójca pokusił się o makabryczny żart, umieszczając gałki oczne ofiary na jej dłoni, co niepokojąco przypomina kadr rodem z produkowanych przez nią horrorów. Bardziej przerażające od samego widoku jest jednak to, że zapytana o przyczynę śmierci Maura nie potrafi znaleźć właściwej odpowiedzi. Czy to możliwe, by jakiś obsesyjny fan odgrywał sceny z filmów grozy?

Kiedy kilka dni później zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, Jane i Maura zyskują pewność, że poszukiwany szaleniec morduje według pewnego klucza. Jego odkrycie pozwala policji przewidzieć, kiedy dojdzie do kolejnego zabójstwa i jaka śmierć spotka ofiarę. Okazuje się, że morderca wybrał już nawet swój następny cel. Ta kobieta jest jedyną osobą, która może pomóc Jane i Maurze go złapać. Ukrywa jednak mroczną tajemnicę, której nawet w obliczu zagrożenia nie zamierza zdradzić…

Wydawnictwo Uroboros

 27 września

Przypadek czy przeznaczenie? Ten list mógł przecież znaleźć każdy…

Declan Murphy to „typ spod ciemnej gwiazdy”. W szkole boją się go nawet nauczyciele. Zbuntowany siedemnastolatek odbywa na cmentarzu obowiązkową pracę na cele społeczne. Pewnego dnia na jednym z grobów znajduje list. Zaintrygowany czyta go i postanawia odpowiedzieć. Gdy Juliet Young odkrywa, że ktoś naruszył jej prywatność i przeczytał list do zmarłej przed niecałym rokiem matki, jest zdruzgotana. Matka Juliet pracowała jako fotoreporterka w różnych miejscach na świecie, dlatego często porozumiewała się z córką poprzez listy. Pokonując złość, odpisuje na wiadomość nieznajomego. Z czasem między Juliet i Declan rodzi się miedzy nimi nić porozumienia.
Książka już jest w sprzedaży: KLIK


 8 listopada

Kolejna powieść bestsellerowej autorki serii "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów".
Sasha i Ray spędzają każde lato w starym domu na Long Island. Od dziecka wiele ich łączyło. Czytali te same książki, wędrowali tymi samymi piaszczystymi ścieżkami, jedli brzoskwinie z tego samego straganu, śmieli się przy tym samym stole w jadalni. Spali nawet w tym samym łóżku. Sasha i Ray nigdy się nie poznali. Tata Sashy był kiedyś mężem mamy Raya, wspólnie mieli trzy córki: perfekcjonistkę Emmę, piękną Mattie oraz ulubienicę Quinn. Małżeństwo jednak rozpadło się na dwie rodziny, z których każda pragnie zatrzymać stary dom dla siebie. Bez względu na to jak słodko-gorzkie wspomnienia się z nim wiążą. Tego lata jednak losy Sashy, Raya i ich rodzeństwa splotą się w sposób, którego nie przewidziało żadne z nich…


 25 października


Długo oczekiwana trzecia część bestsellerowego cyklu Sarah J. Maas!

Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat.

W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.
Książka już jest w przedsprzedaży! KLIK

Już nie mogę się doczekać!



Wydawnictwo Feeria Young
Mój cudowny patronat i cudowna Kasie West <3

11 października

Maddie nie jest impulsywna. Ceni ciężką pracę i lubi planować. Ale któregoś wieczora pod wpływem chwili kupuje los na loterię. I, ku własnemu zdziwieniu – wygrywa masę pieniędzy!
W jednej sekundzie Maddie nie poznaje swojego życia. Koniec ze stresowaniem się systemem stypendialnym w college’u. Ni stąd ni zowąd Maddie myśli o wynajęciu jachtu. A bycie w centrum uwagi całej szkoły jest super, dopóki nie zaczynają docierać do niej przykre plotki na jej temat, a przypadkowe osoby proszą  ją o pożyczkę. I teraz Maddie nie ma pojęcia, komu można zaufać.
Poza Sethem Nguyenem, z którym pracuje w miejscowym zoo. Seth jest miły i zabawny, i chyba wcale nie wie o wielkiej zmianie w życiu Maddie, a dziewczyna jakoś nie ma ochoty nic mu mówić. Co się stanie jednak, jeśli Seth pozna prawdę?
Oto pełna humoru i czułości historia w bestsellerowym stylu Kasie West: o wygranej, przegranej i… miłości.

25 października

Być może również będę jej patronować, trzymajcie kciuki!


Eliza ma 18 lat i jest prawdziwą ekscentryczką i nerdem, a do tego boryka się z nieśmiałością
oraz brakiem przyjaciół. Tak wygląda jej życie w realu. W internecie za to jest Lady Konstelacją, ekstremalnie popularną na całym świecie autorką komiksu Morze potworne. Żyje więc właściwie tylko w sieci, rzeczywistości poświęcając tak mało uwagi, jak tylko się da. I wtedy do jej szkoły trafia Wallace, były piłkarz, a obecnie fan Morza potwornego, który sprawia, że Eliza zaczyna dopuszczać do siebie myśl o funkcjonowaniu poza internetem. Hm, może takie życie ma nawet odrobinę sensu? Wkrótce jednak przez przypadek jej głęboko skrywana tajemnica wychodzi na jaw, a wtedy wszystko, co z takim trudem budowała, zaczyna walić się w gruzy. Czy stawi czoła swoim obawom, pokona lęki i przetrwa trudności?

8 listopada


MacKenzie Rivers ma poukładane życie, albo tak jej się wydaje. Mieszka w miasteczku Windsor w stanie Colorado, ma wspaniałych przyjaciół, dobrze sobie radzi w szkole, a jej przystojny ekschłopak marzy o tym, by do niej wrócić. Ale w jej życiu czegoś brak. I chociaż bardzo ją to wkurza, tym „czymś” może być Jaden Hunter. W zeszłymroku Kenzie niemal zakochała się w nim i jego krzywym uśmieszku. Teraz wszystko wygląda inaczej. W rodzinie Jadena zdarzył się tragiczny wypadek,
i wbrew swoim uczuciom, Kenzie nie potrafi już z nim rozmawiać. Zbyt dobrze wie, jaki wpływ ma na czyjeś życie tragedia o takim wymiarze. Jest pewna, że nie da rady przejść przez to jeszcze raz z Jadenem. Więc robi to, co swoim zdaniem umie najlepiej: odchodzi.
Kiedy pewnego wieczoru Kenzie i Jaden spotykają się zupełnym przypadkiem, do dziewczyny dociera, że nie może dłużej dusić w sobie uczuć do niego. Ale gdy znów pojawia się w życiu Jadena, czuje się jak w pułapce pomiędzy swoją wciąż nieobecną najlepszą przyjaciółką, wścibskim ekschłopakiem i własnymi lękami przed otwarciem
się na Jadena. Czy Kenzie ośmieli się pokochać jedyną osobę, bliskości z którą tak się obawia?

Wydawnictwo Filia

 27 września

Staliśmy się nieśmiertelni. Czego więc powinniśmy się bać?

Będziesz zabijać.

Świat bez głodu, wojen, chorób i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji.
Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym.
Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.

Stałem się najpotworniejszym z potworów, pomyślał, gdy przyglądał się pożodze. Rzeźnikiem lwów. Mordercą orłów.

 11 października


 – Dobranoc, księżycu. Gwiazdki, dobranoc – mamroczę, dotykając palcami niewielkiego okienka. – Dobranoc, świetliki, przylećcie znów rano.

Ta książka nie jest baśniowym romansem. To podróż pełna cierpienia i straty, nadziei i szczęścia. Jest zarówno boleśnie tragiczna jak i niesłychanie piękna. To historia miłosna. Opowiada o prawdziwym uczuciu – takim, które dostrzega Cię w nocy i tuli, gdy płaczesz. O miłości, z której nie chcesz zrezygnować i odpuścić – takiej, o której wszyscy marzą, ale tylko nieliczni ją znajdują. Oto nasza historia. Prawdziwa opowieść o łączącej nas miłości.

 25 października

Współczesne Salem, malowniczo położone na chłostanym wichrami wybrzeżu Atlantyku. Historia kilku pokoleń kobiet i opowieść o przeszłości zaklętej w teraźniejszości.

John Rafferty, komendant policji w Salem i mąż Towner Whitney, wróżącej z koronek, bada zbrodnię sprzed dwudziestu pięciu lat.
Z pomocą córki jednej z ofiar, Callie Cahil, która niedawno wróciła do miasta, Rafferty odkrywa fragment po fragmencie mroczny rozdział z przeszłości Salem.
Malownicze miasteczko, które każdego roku przyciąga tłumy turystów, ma swoje tajemnice i sekrety.
Jego mieszkańcy muszą zmierzyć się z przeszłością, ale także z codziennością i wzajemnymi relacjami.

Czy tajemnice sprzed lat muszą ujrzeć światło dzienne, aby można było zbudować nowe, trwałe szczęście?
Czy może lepiej, żeby przeszłość przykryły wody czasu, a miłość i dobro zakiełkowały od nowa?

 25 października


Młody weteran wojenny, Christopher Barlow cudem uniknął śmierci. Jest zdruzgotany. Nie potrafi już kochać, za to nienawidzi z pasją; nie potrafi wyrwać się z kręgu cierpienia, mrocznej zasłony przesłaniającej mu cały świat. Dopiero gdy przymusowo dołącza do grupy równie nieszczęśliwych, walczących z własnymi problemami osób, ponownie zaczyna przyglądać się swojemu życiu.

Czego ci ludzie mogą się od siebie nauczyć? Jak mogą nawzajem sobie pomóc? Christophera nieustannie dręczy też pytanie, czy będzie w stanie ponownie obudzić w sobie miłość.
Odpowiedź uzyska wyruszając w podróż z piękną kobietą, która stopniowo traci wzrok, umierającym nastolatkiem w terminalnym stadium raka i molestowaną w dzieciństwie dziewczyną, która nie potrafi zdecydować czy chce dalej żyć.

Cztery osoby, które prócz przeznaczenia nie mają ze sobą nic wspólnego. Cztery osoby, które spotka przygoda, strach, ból i miłość. Podczas swej podróży odrobią najważniejszą w życiu lekcję.

Dowiedzą się czym jest cała prawda o szczęściu…

8 listopada

Z Grahamem Russellem nie byliśmy dla siebie stworzeni. Mną targały emocje, on pogrążony był w apatii. Ja śniłam na jawie, jego trawiły koszmary. Płakałam, podczas gdy jego oczy pozostawały suche.

Pomimo jego skutego lodem serca i mojego porywczego temperamentu, czasami łączyły nas chwile. Chwile, gdy patrzyliśmy sobie w oczy, dostrzegając skrywane w nich tajemnice. Chwile, gdy jego usta doświadczały moich obaw, a ja oddychałam jego bólem. Chwile, kiedy wyobrażaliśmy sobie jakby to było, gdybyśmy byli zakochani.

Dzięki tym chwilom unosiliśmy się ku chmurom, tam jednak dopadała nas rzeczywistość i jakaś siła zmuszała do zejścia na ziemię.
Graham Russell nie był mężczyzną, który potrafi kochać. Ja również nie byłam w tym dobra. Mimo to, gdyby dane mi było znów się zakochać, zatraciłabym się w nim już na zawsze.

Nawet jeśli przeznaczone byłoby nam roztrzaskać się o skały.

Wydawnictwo Otwarte




11 października 
Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.
Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi wzajemna fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze.
Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co się kryje za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie.
Gdyby złamane serce mogło przybrać jakąś formę, stałoby się tą książką. Odważna i głęboko osobista powieść Colleen Hoover zdobyła w 2016 roku nagrodę czytelników Goodreads Choice Awards za najlepszy romans.

                                                              Wydawnictwo Papierowy Księżyc 

 20 września
Mój patronat!


Najlepsza książka o zombie, jaką czytałem.
Brad Thor, autor bestsellerów

Apokalipsa zombie”, kiedyś będąca na marginesie horroru, stała się ostatnio jednym z najmodniejszych gatunków w popkulturze. Armagedon dzień po dniu. Więcej niż wygnanie to drugi tom postpokaliptycznego cyklu J.L.Bourne'a. To błyskotliwy i wciągający thriller, który z zapartym tchem przeczytają zarówno nowi, jak i zagorzali miłośnicy żywych trupów. Cykl Armagedon dzień po dniu uznawany jest za najlepszy horror o zombie obok The Walking Dead.

Urywkowe doniesienia medialne wskazują na chaos i przemoc, które rozprzestrzeniają się w amerykańskich miastach. Planetę ogarnia zło nieznanego pochodzenia. Umarli powstają, by objąć Ziemię we władanie jako nowy dominujący gatunek w łańcuchu pokarmowym. „Więcej niż wygnanie”, kontynuacja powieści „Armagedon dzień po dniu”, to pisany odręcznie dziennik ocalałego, który walczy o przetrwanie w obliczu globalnej katastrofy. Esencja tego, co w książkach o zombie najlepsze oraz opowieść, która zabierze Cię na nowy poziom przerażenia.

 27 września

Dużo magii, przygód i wartkiej akcji, okraszonej wyjątkowym humorem tak lubianym przez wszystkich miłośników rosyjskiej fantastyki.
Naprawdę trudno jest być najmłodszym, szczególnie w rodzinie Mrocznego Władcy. Szczególnie kiedy cała reszta braci prowadzi już samodzielne życie, a ciebie nadal próbują karmić z łyżeczki. Jedyna możliwość to uciec z domu, najlepiej do jakiejś szkoły magii. A żeby nie było za nudno to zawsze można zabrać do towarzystwa drużynę bohaterów, siedzących w zamkowych lochach… i chyba lepiej zrobić to incognito, tak na wszelki wypadek.

27 września


Jeżeli w ciągu czterdziestu ośmiu godzin odgadniesz, dlaczego uprowadziłem tę kobietę, zostanie ona przy życiu. W przeciwnym razie – zginie”.

Takim komunikatem rozpoczyna się perwersyjna gra seryjnego mordercy. Głodzenie, wlewanie atramentu do płuc, zamurowywanie żywcem w betonowym słupie...

Monachijska policjantka Sabine Nemez rozpaczliwie szuka motywu, wyjaśnienia. Tym bardziej, że chodzi również o życie jej matki. Dopiero gdy do śledztwa włącza się pewien Holender, schemat działania sprawcy staje się jasny. Przerażającą inspiracją psychopaty okazuje się stara książka obrazkowa...

48” to jeden z najlepszych thrillerów, jaki ukazał się na rynku niemieckim w ostatnich latach. Przez wiele tygodni gościł na listach bestsellerów, a z Andreasa Grubera uczynił jedną z największych gwiazd niemieckiego thrillera obok Sebastiana Fitzka.

Wielowątkowa, pełna zagadek i zwrotów akcji opowieść to mistrzowski thriller psychologiczny, który fanów gatunku przyprawi o szybkie bicie serca i będzie trzymał w nieustannym napięciu aż do ostatniej strony.

Kryminalna uczta, której nie możesz przegapić!


                                                        Wydawnictwo Szósty Zmysł 

11 października


Znakomita powieść dla fanek Colleen Hoover.
Uzależniająca. Intensywna. Emocjonująca.
To historia o złamanych sercach, tęsknocie, słodko-gorzkim smaku zakazanego owocu. Porywająca. Wzruszająca. Chwytająca za serce.
Tej historii nie zapomnisz. A kiedy poznasz jej zakończenie, będziesz marzyć o tym, aby natychmiast poznać jej dalszy ciąg!
Liam nie miał być moim szczęśliwym zakończeniem. Nawet nie byłam nim zainteresowana.Był najlepszym przyjacielem mojego męża – zakazanym owocem.
Tyle że mój mąż nie żyje, a ja czuję się samotna. Tęsknię za nim i ląduję w ramionach Liama. Jedna wspólna noc zmienia wszystko. Teraz muszę zdecydować, czy naprawdę go kocham, czy jest dla mnie tylko nagrodą pocieszenia.

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka

25 września
Moja przedpremierowa recenzja KLIK

Międzynarodowy bestseller. Najlepszy thriller lata wg "Guardiana". Thriller miesiąca wg "Observera"
Co jesteś w stanie zrobić, by ochronić najbliższych? Elektryzujący i porywający thriller o nierozerwalnej więzi łączącej rodzica z dzieckiem.
Ogród zoologiczny jest prawie pusty, gdy Joan i jej czteroletni syn cieszą się ostatnimi chwilami zabawy. Są szczęśliwi, bo był to niemal doskonały dzień. Jednak to, co Joan zauważa, spiesząc z synem do wyjścia na kilka minut przed zamknięciem, sprawia, że pędem wraca w głąb ogrodu, niosąc dziecko na rękach.
Nagle matka i syn zostają uwięzieni w zoo jak zwierzęta. Tylko doskonała znajomość tego terenu, z którym wiążą ją szczęśliwe wspomnienia wczesnego macierzyństwa - ukrytych przejść i remontowanych wybiegów, najlepszych miejsc na karuzeli i przeładowanych dystrybutorów z przekąskami i napojami - pozwala im unikać niebezpieczeństwa.
Dzikie królestwo to mistrzowski dreszczowiec i analiza macierzyństwa - zarówno jego czułych stron, jak i nieposkromionej siły - stawiający pytanie o granicę pomiędzy instynktowną wolą przetrwania a obowiązkiem chronienia innych ludzi.
 

 Wydawnictwo Bukowy Las

27 września 
Nie mogę się doczekać!


Przejmująca historia o znajdowaniu osoby, która widzi cię takim, jakim jesteś naprawdę.

Wszystkim się wydaje, że dobrze znają Libby,dziewczynę kiedyś zwaną „najgrubszą nastolatką w Ameryce”. Nikt jednak nie zadaje sobie trudu, żeby dojrzeć cokolwiek poza jej wagą, poznać ją tak naprawdę. Po śmierci mamy Libby zajadała się w czterech ścianach swojego domu w towarzystwie załamanego ojca i własnego smutku. Teraz dziewczyna wraca do szkoły, jest gotowa na nowych przyjaciół, miłość, na wszystko, co życie ma jej do zaoferowania.
Wszystkim się wydaje, że dobrze znają Jacka.Owszem, to popularny i lubiany uczeń, ale i osoba, która nauczyła się nie rzucać w oczy. Nikt nie zna wielkiego sekretu Jacka: chłopak nie rozpoznaje twarzy, nawet rodzeni bracia wyglądają dla niego jak obcy ludzie. Jack potrafi zaprojektować i zbudować niemal wszystko, ale nie jest w stanie zrozumieć, jak działają trybiki jego własnego mózgu.
Aż w końcu Jack spotyka Libby. Połączeni okrutną licealną zabawą lądują na szkolnej terapii. Oboje są wściekli, ale wściekłość powoli przeradza się w zaskoczenie. Odkrywają, że im więcej czasu spędzają ze sobą, tym mniej samotni się czują.
Wydawnictwo Mag
27 września 
 Clare i wszystko jasne <3
Czy oddałbyś bratnią duszę… za swoją prawdziwą duszę?
Życie Nocnego Łowcy to życie w pętach powinności. W więzach honoru. Świat Nocnego Łowcy to świat uroczystych przysiąg, a nie ma ślubów świętszych niż te łączące parabatai – wojowników-partnerów, którzy mają razem walczyć i razem ginąć, lecz nigdy, przenigdy nie wolno im się zakochać.
Emma Carstairs odkryła, że miłość odwzajemniona przez jej parabatai, Juliana Blackthorna, jest nie tylko zakazana, lecz także śmiertelnie niebezpieczna: może zniszczyć ich oboje. Wie, że powinna uciec od Juliana, lecz jakże miałaby to zrobić, gdy Blackthornom ze wszystkich stron zagrażają wrogowie?
Ich jedyną nadzieją jest Czarna Księga Umarłych, magiczny wolumin o ogromnej mocy. Wszyscy chcą ją dostać, ale tylko Blackthornowie są w stanie ją odnaleźć. Emma, jej najlepsza przyjaciółka Cristina oraz Mark i Julian Blackthornowie przybywają do Faerie – gdzie hulaszcze zabawy skrywają krwawe zagrożenie i żadnej obietnicy nie można ufać – by tam zawrzeć mroczny pakt z królową Jasnego Dworu. Tymczasem narastające napięcie między Nocnymi Łowcami i Podziemnymi doprowadziło do wyłonienia Kohorty, grupy ekstremistów wśród Nocnych Łowców, którzy domagają się wprowadzenia obowiązku rejestracji Podziemnych i „niewygodnych” Nefilim. Zrobią wszystko, co w ich mocy, by ujawnić tajemnice Juliana i przejąć władzę nad Instytutem w Los Angeles.
Kiedy Podziemni zwracają się przeciw Clave, pojawia się nowa groźba w postaci Władcy Cieni – króla Ciemnego Dworu, który wysyła swoich najlepszych wojowników z zadaniem wymordowania wszystkich, w których żyłach płynie krew Blackthornów, i przechwycenia Czarnej Księgi. Gdy mordercza pętla zaciska się wokół Juliana, ten opracowuje ryzykowny plan ratunkowy. Jego powodzenie zależy od współpracy z nieprzewidywalnym nieprzyjacielem. Sukces może jednak mieć swoją cenę, której ani on, ani Emma nawet sobie nie wyobrażają; krwawy rachunek, który – być może – przyjdzie zapłacić wszystkim, których kochają. 
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
16 listopada
Lata 40. XX wieku. Czternastoletnia Elizabeth Poor, córka latarników z Kiss River, zakochuje się w Sandym, żołnierzu ze Straży Wybrzeża. Na świecie panuje wojna, w Kiss River działa niemiecki szpieg. Bess wpada na jego trop – a później znika.

Współcześnie. Nauczycielka Gina Higgins przemierza setki kilometrów, by dotrzeć do Kiss River. Na miejscu z rozpaczą przekonuje się, że latarnię przed laty zniszczył sztorm, a jej imponującą soczewkę pochłonął ocean. Zawiedzioną Ginę, która podaje się za badaczkę zabytkowych latarni morskich, przyjmują pod swój dach Lacey i jej brat Clay. Gina nagłaśnia akcję wydobycia soczewki z dna oceanu, pod pozorem przywrócenia Kiss River ważnego dziedzictwa. Zataja przed wszystkimi, że w soczewce latarni ukryty jest skarb… Gdy jednak zakocha się w Clayu, przekona się, że jej brak szczerości może zniszczyć kiełkującą miłość. Ich relacja, złożona i niełatwa, przypomina romans Bess z Sandym. Ale nie tylko skłonność do trudnych związków łączy te dwie kobiety. Jest coś jeszcze… Diane Chamberlain z właściwą sobie lekkością połączyła dwie na pozór odrębne opowieści.

Diane Chamberlain z właściwą sobie lekkością splata ich losy w drugiej części trylogii o Kiss River i kontynuacji powieści "Światło nie może zgasnąć", wyjaśnia tajemnicę zniknięcia córki latarniczki, odsłania dalsze losy rodziny zmarłej w tragicznych okolicznościach Anne O’Neil, i wprowadza na scenę nowych bohaterów, z którymi równie szybko się zaprzyjaźnimy. 
28 listopada 
Ostatnia część z bestsellerowego cyklu Wallflowers.

Na święta Bożego Narodzenia do Londynu przybywa z Ameryki Rafe Bowman, by poznać pannę Natalie Blandford, piękną i dobrze wychowaną córkę lorda Blandforda. Dzięki swojej urodzie i imponującej sylwetce Rafe Bowman mógłby zdobyć serce i rękę każdej damy, ale przeszkadzają mu w tym jego szokujące amerykańskie maniery i reputacja hulaki. Zanim więc rozpocznie zaloty, Rafe musi nauczyć się reguł londyńskiego życia. Zdobycie panny okazuje się jednak o wiele trudniejsze, niż Rafe mógłby przypuszczać. A największa komplikacja nosi imię Hannah.
Na szczęście cud Bożego Narodzenia działa na każdego i nawet największego cynika może zamienić w romantyka, a w najbardziej nieśmiałym sercu rozpalić płomień namiętności.

W nowym cyklu Lisy Kleypas ukazały się:
"Sekret letniej nocy"
"Jesienne zauroczenie"
"Zimowy ślub"
"Wiosna pełna tajmnic" 
Hmm... chyba wszystko :) Czaicie się na którąś z tych piękności? A może na coś, czego tutaj nie ma? 

środa, 20 września 2017

"Szamanka od umarlaków" Martyna Raduchowska



Medium ma w życiu przerąbane. Medium, które nie chce być medium, ma przerąbane w dwójnasób. Medium bez powołania, za to z awersją do duchów, ma przerąbane wzdłuż, wszerz i naokoło.
 Ida Brzezińska świetnie wie, czego chce: normalnego życia. I gdyby to od niej zależało, w jej rodzinie na pewno nie byłoby ojca maga, matki czarownicy, babki jasnowidzki ani ciotki medium. Ani bez mała dwudziestu pokoleń podobnych wariatów. Tymczasem jednak – o, zgrozo - są. A geny sumiennie robią swoje, obdarzając Idę równie nadprzyrodzonym co niepożądanym szóstym zmysłem. Do tego jeszcze wredny, podły Pech o sadystycznych skłonnościach z upodobaniem krzyżuje jej plany, wpycha w szpony apodyktycznej ciotki, nęka stałą obecnością umarłych i wplątuje w aferę, od której na kilometry czuć pieprzem i imbirem – zapachem czarnej magii.
Postawmy sprawę jasno - Ida nie ma Pecha.
To Pech ma Idę.

Zacznę może od tego, że nie miałam dotąd ulubionej polskiej autorki fantasy. Wszystko zmieniło się z dniem, kiedy przeczytałam Szamankę od umarlaków, Martyny Raduchowskiej. O tak! Genialna autorka, o której nie jest tak głośno, jak np. o Anecie Jadowskiej, z której stylem też już miałam okazję się zaznajomić. Jednakże, nie podbiła mojego serca, i choć jej seria o Dorze Wilk jest fajna, to jednak trochę... Jakby to rzec, banalna i przewidywalna. Za to Raduchowska pojechała po całości! Humor, główna postać, postaci poboczne, główny wątek, pomysł, wykonanie... Po prostu cud, miód i malinka - palce lizać.
Szczerze powiedziawszy miałam nie pisać mojej opinii na temat niniejszej pozycji, bo nie miałam jej w planie. Ale stanowczo za cicho jest o Szamance! Ledwo skończyłam tom I, a już mi mało. Chcę więcej. Dużo więcej przygód Idy. Wspomnę jeszcze tylko o jednej bardzo ważnej rzeczy: lubicie twórczość Olgi Gromyko czy Kiry Izmajłowej? A może Briggs, czy Andrews? Ha! Mamy taką jedną Raduchowską, co pisze bardzo podobnie, jak wyżej wspomniane panie (i pan).

Humor, humor i jeszcze raz humor! Uwielbiam taki specyficzny humor w książkach! Właśnie taki sam znaleźć można w powieściach wyżej wymienionych autorów. I właśnie dlatego, że jest w nich taki humor - są one moimi ulubionymi książkami. Wniosek? Prosty. "Szamanka od umarlaków" również trafiła do grona ulubionych, ot, co! W dodatku postaci. Główna bohaterka, Ida Brzezińska należy do tych postaci kobiecych, które ja osobiście bardzo lubię. Przebojowa, wie czego chce, zabawna, no po prostu twarda sztuka. Bohaterowie drugoplanowi są równie dobrze dopracowani i tak samo charakterystyczni.

Podobało mi się również to, jak autorka rozbudowuje napięcie, rozwija powieść. Nie ma niczego na tak zwane hop siup. Wszystko dzieje się metodycznie, a dzięki temu czytelnik ma możliwość spokojnie wdrożyć się w fabułę, niczego nie tracąc. Co mam na myśli mówiąc "tracąc"? Ano często bywa tak, że czytając książki, gdzie wszystko, albo przynajmniej większość - rozgrywa się na wariackich papierach, ja przez to tracę wątek, zamazuje mi się obraz postaci, czy po prostu nie odczuwam emocji związanych z wydarzeniami głównych bohaterów. Na szczęście "Szamanka od umarlaków" jest świetnie skonstruowana i za to ogromny plus.

Komu mogę polecić niniejszą pozycję? Ano na pewno komuś, kto lubi niebanalny humor, oryginalne powieści i lubi się pośmiać podczas czytania książek. Polecam również wszystkim fanom wyżej wymienionych autorów. "Szamanka od umarlaków" rządzi!

wtorek, 19 września 2017

"Zachód słońca w Central Parku" Sarah Morgan


Dziękuję!
Frankie jest konkretna i rzeczowa, nie lubi wylewności, nie wierzy też w romantyczne związki. Ale choć wygląda na silną i opanowaną, kłębi się w niej mnóstwo emocji. Rozwód rodziców i złośliwość rówieśników mocno ją zraniły, dlatego Frankie ukrywa się za pozą twardzielki i za okularami. Nie może jednak udawać i maskować się w nieskończoność. Na szczęście może liczyć na przyjaciółki, a zwłaszcza brata jednej z nich, Matta, który szczególnie ją lubi. Lecz co robić, kiedy to właśnie Matt, najlepszy przyjaciel, staje się problemem, odkrywając przed nią własne sekrety? 

Zachód słońca w Central Parku, to moje drugie spotkanie z twórczością Sarah Morgan. Jej poprzednia powieść Bezsenność na Manhattanie (link do mojej opinii KLIK) wyśmienicie rozpoczęła cykl: Pozdrowienia z Nowego Jorku. Cykl o piątce przyjaciół, których łączą relacje zawodowe, życiowe i miłosne. W pierwszym tomie byliśmy świadkami perypetii Paige oraz Jake'a. Świetnie bawiłam się podczas czytania ich historii i byłam niezmiernie ciekawa, jak autorka pociągnie losy pozostałych bohaterów. Każdy jest inny i każdy szuka czegoś innego, a to zwiastuje wiele emocji!

Po Paige przyszła pora na Frankie. Piękną, uroczą, zabawną i kochającą rośliny. Przynajmniej tak dała nam ją poznać autorka. Już w pierwszej części dało się wyczuć, że Frankie i Matta coś do siebie ciągnie. Cieszę się, że autorka rozwinęła tak fajnie ich wątek. Subtelnie, zabawnie i ujmująco. Nie wprowadziła urozmaiconego zamętu, poprowadziła tę historię przyziemnie i bez przesady.

Zachód słońca w Central Parku, przybliżył nam życie Matta i Frankie. Dzięki tej części poznajemy ich lepiej. Co prawda, moim zdaniem Frankie lubi dramatyzować, przez co zachowuje się tak, a nie inaczej, niemniej taki jej urok. Matta nie da się nie lubić, tak sympatyczny mężczyzna, pełen troski, ciepła... Taki męski i charakterny, po prostu w punkt. Poza tym ciągle mamy wgląd w życie pozostałych bohaterów. Wiemy co dzieje się u Paige i Jack'a, autorka nakreśla nam przyszłość Eve, której losu jestem niezmiernie ciekawa!

W książkach Sarah nie ma co doszukiwać się przesłań, drugiego dna i wybitnych lotów. To książki, które mają nam uprzyjemnić wieczór po ciężkim dniu, albo zająć przez chwilę czas, kiedy się nudzimy. To historie, które polecam z przyjemnością moim znajomym. Są to powieści niezobowiązujące, ale mam wrażenie, że nie "na jeden raz", bo ja sama chętnie do nich wrócę, kiedy będę potrzebowała oderwania myśli od codzienności.  Książki Sarah Morgan są książkami dla kobiet, które szukają lekkiej, przyjemnej i zabawnej historii o miłości. Dlatego też, to właśnie im polecam powieści tej autorki. Sama nie mogąc doczekać się historii Evy.

niedziela, 17 września 2017

"Światło nie może zgasnąć" Diane Chamberlain


Dziękuję!

Czy warto strzec tajemnic za wszelką cenę?
Czy zemsta przynosi ulgę?
Czy można wybaczyć zdradę?

Doktor Olivia Simon kończy właśnie dyżur na pogotowiu. Mąż czeka na nią ze świąteczną kolacją. Od miesięcy między nimi się nie układa. Ona stara się ratować swoje małżeństwo, ale Paul nie ukrywa swojej fascynacji artystką Annie O’Neill.

Olivię zatrzymuje jednak w pracy nagły przypadek. Kobieta postrzelona w klatkę piersiową, w której lekarka rozpoznaje piękną Annie O’Neill. Stan rannej jest
krytyczny, dlatego Olivia decyduje się na natychmiastową operację. Mimo to Annie umiera. Czy Olivia zrobiła wszystko, by ją uratować? To pytanie zadaje jej Paul, obsesyjnie zakochany w Annie. O to zapyta ją także Alec O’Neill, który widział w Annie idealną żonę i matkę. A czy sama Olivia pewna jest odpowiedzi? Stara się podążać śladami swojej rywalki, by zrozumieć fascynację swojego męża. Annie dopiero po śmierci pozwala bliskim zrozumieć, jaka była naprawdę. Poznają jej pilnie strzeżone tajemnice, które odmienią ich życie na zawsze.

Książki Diane Chamberlain zawsze do mnie przemawiają. Kiedy widzę w zapowiedziach jej powieści, to zacieram rączki, bo wiem, że je przeczytam. Nie ma innej opcji. Autorka świetnie tworzy kobiece powieści, a te przemawiają do mnie po całości. Mam za sobą kilka jej historii i każda z nich była inna, niosła ze sobą inny przekaz, była poruszająca, szokująca... Po prostu dobra. Czy Światło nie może zgasnąć, również zalicza się do tych dobrych? 

Jasne, że tak! Światło nie może zgasnąć, to kolejna poruszająca, ciepła i zarazem smutna historia stworzona z myślą o dojrzałych kobietach. Książka, która wciąga, trzyma w niepewności i napięciu. Dlatego już na samym początku mojej opinii, zachęcam Was, Drogie Panie, abyście po nią sięgnęły i oddały się przyjemności czytania. Kto wie, może właśnie dzięki tej historii rozpocznie się Wasza przygoda z powieściami Chamberlain. Taką mam nadzieję.

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, zastanawiałam się jaki będzie jej wydźwięk. Co autorka przekaże swojemu czytelnikowi, bo każda jej poprzednia książka była... Mocna. Tak, to chyba dobre słowo. Zaczytywałam się w historii kobiety, która żyje w cieniu tej drugiej. Kobiety, która straciła męża i nie wie co tak naprawdę powinna zrobić, żeby ten do niej wrócił. Kiedy poznałam Olivię i śledziłam jej poczynania, nie byłam pewna, czy ta obrała dobrą drogę. Dlaczego chce stać się kimś, kto odebrał jej wszystko... Dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. I wtedy pojęłam, że ona po prostu, jako zagubiona w tym wszystkim, co się wydarzyło, pragnie zrozumieć dlaczego to się stało. Osobiście polubiłam Olivię od samego początku, autorka stworzyła silną, pewną siebie i swoich racji kobietę, której świat trochę się zatrząsł, ale mimo to, ona walczyła dalej. Natomiast bardzo nie polubiłam Annie... Tej, którą wszyscy kochali i, nad którą piali z zachwytu. Od samego początku coś mi w niej nie grało, a z biegiem fabuły, wychodziły na jaw jej paskudne sekreciki. Nie polubiłam jeszcze męża Olivii, słabego, wiecznie niezadowolonego mężczyznę, który tylko ją unieszczęśliwiał. Na szczęście pojawił się ktoś godny głównej bohaterki. Męski, wrażliwy, wyrozumiały i szczery. Ktoś idealny dla Olivii.

Światło nie może zgasnąć, to książka o poszukiwaniu samego siebie, spojrzeniu na wszystko z dystansu i dojrzeniu pewnych niejasności... Przejrzeniu na oczy, bo nie wszystko, co jest wiecznie okraszone zachwytami, jest godne tych zachwytów. Diane Chamberlain rzuciła tytułowe światło na życie swoich bohaterów i zmieniła to życie o 180 stopni. Bohaterowie, jakich stworzyła wydają się prawdziwi, wraz z tymi ich historiami. Zresztą Chamberlain zawsze stara się w swoich powieściach (takie mam wrażenie) pokazać coś prawdziwego i namacalnego. Nie wiem czy czerpie te historie z życia, ale na takie wyglądają. I dlatego tak lubię jej powieści.

Jeśli szukacie czegoś bardziej przyziemnego, dobrego, wciągającego, poruszającego i lekko szokującego, to polecam Wam Światło nie może zgasnąć. W tej książce jest miłość, i są zawody miłosne. Jest utrata, przyjaźń, smutek i nadzieja. Ja jestem zadowolona z lektury i to bardzo.

sobota, 16 września 2017

[Przedpremierowo] "Dzikie królestwo" Gin Phillips

Dziękuję!

PREMIERA: 25 WRZEŚNIA

Co jesteś w stanie zrobić, by ochronić najbliższych? Elektryzujący i porywający thriller o nierozerwalnej więzi łączącej rodzica z dzieckiem.

Ogród zoologiczny jest prawie pusty, gdy Joan i jej czteroletni syn cieszą się ostatnimi chwilami zabawy. Są szczęśliwi, bo był to niemal doskonały dzień. Jednak to, co Joan zauważa, spiesząc z synem do wyjścia na kilka minut przed zamknięciem, sprawia, że pędem wraca w głąb ogrodu, niosąc dziecko na rękach.
Nagle matka i syn zostają uwięzieni w zoo jak zwierzęta. Tylko doskonała znajomość tego terenu, z którym wiążą ją szczęśliwe wspomnienia wczesnego macierzyństwa - ukrytych przejść i remontowanych wybiegów, najlepszych miejsc na karuzeli i przeładowanych dystrybutorów z przekąskami i napojami - pozwala im unikać niebezpieczeństwa.

Dzikie królestwo to mistrzowski dreszczowiec i analiza macierzyństwa - zarówno jego czułych stron, jak i nieposkromionej siły - stawiający pytanie o granicę pomiędzy instynktowną wolą przetrwania a obowiązkiem chronienia innych ludzi.


Dzikie królestwo, to książka, która swego czasu była często-gęsto pokazywana na youtube. Zagraniczni czytelnicy w większości chwalili ją tak, że sama nabrałam ochoty na przeczytanie. Dlatego, kiedy tylko dostałam taką możliwość, nie wahałam się ani chwili. Niby noty na pewnym portalu czytelniczym nie są zbyt wysokie, ale szczerze nie wiem dlaczego. Po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że zasługuje ona na wyższe noty. Niemniej, to moje spostrzeżenie. 

Gin Phillips stworzyła interesującą, trzymającą w napięciu i zastanawiającą historię. Historię kobiety, która dla swojego dziecka jest w stanie zrobić naprawdę wiele. Zwłaszcza, że dziecku i jej samej grozi śmierć, bowiem w ZOO w którym powinno spędzić się beztrosko czas, pojawił się ktoś, kto sieje spustoszenie i śmierć. Joan i jej czteroletni synek o imieniu Lincoln, już mają opuścić ogród zoologiczny, jednak tuż przy bramie zostają świadkami masakry:porozrzucane ciała, mężczyzna z bronią... ZAGROŻENIE! - to pojawia się w głowie Joan, która niewiele się zastanawiając, ucieka i szuka schronienia dla siebie i synka. A później "wystarczy" tylko przeżyć.

Instynkt macierzyński to dziwna rzecz. W obecnych czasach jedne kobiety go mają, a inne... Cóż. Joan należy do kobiet, które dla swojej latorośli zrobią wszystko. Miłość i więź matki z dzieckiem jest czymś pięknym, niewyobrażalnie silnym i czymś niepowtarzalnym. Gin Phillips w tej niepokojącej i przerażającej powieści pokazała, jak wiele matka jest zdolna zrobić, by ochronić swoje dziecko. Jak myśli człowiek będący w sytuacji zagrażającej życiu nie tylko swojemu, ale i własnego dziecka. Chociaż trochę się przyczepię, bo chociaż całość mi się podobała, to jednak uważam, że autorka mogła jeszcze lepiej pokazać czytelnikowi tok myślenia swojej bohaterki i bardziej rozbudować całą akcję. Niemniej, jak na "szybki"thriller, nie jest źle. 

Nie mogłam oderwać się od tej historii, chociaż domyślałam się jej zakończenia, to jednak ciekawość, co się wydarzy i, co spotka bohaterów trzymała mnie do końca. Doczytałam, że będzie ekranizacja, więc ja bardzo chętnie ją obejrzę. Jestem ciekawa, jak to zostanie przedstawione na dużym ekranie, a póki co, polecam Wam zapoznanie się z Dzikim królestwem. Uważam, że warto tej książce dać szansę.

poniedziałek, 11 września 2017

"Zła Julia" Leisa Rayven

Dziękuję!
Cassie przekonała się, że czasem miłość nie wystarczy. Minęło kilka lat, a ona nadal nie wie, dlaczego Ethan odszedł, nie oglądając się za siebie. Kiedy ponownie zjawia się w jej życiu, Cassie musi odegrać najtrudniejszą rolę – przybrać maskę obojętności, podczas gdy jej serce wyrywa się do ukochanego.
Gdy Ethan i Cassie otrzymują angaż w tej samej sztuce, ponownie zbliżają się do siebie. On w głębi duszy wierzy, że dostanie jeszcze jedną szansę, i przyrzeka, że naprawdę się zmienił. Ona wraca myślami do minionego czasu i próbuje zrozumieć to, co się wydarzyło. Przekonuje się jednocześnie, że nadal nie zna całej prawdy o swoim ukochanym. Czy nieufność rozdzieli ich na zawsze? A może miłość pozwoli im rozpocząć zupełnie nowy akt...?

Pierwszy tom bardzo mi się podobał (tutaj moja opinia KLIK). Zabawny, coś nowego, coś rozbrajającego. A drugi? Cóż... czy on się w ogóle czymś różni? Wydaje mi się, że to jest dokładnie to samo co było w jedynce. Nic nowego, nic co by mnie porwało, a nawet sądzę, że "żart" się popsuł. Jakoś w pierwszym tomie śmiałam się często, a tutaj, cóż. Może ze dwa razy? Coś poszło nie tak. I sądzę, że lepiej byłoby, gdyby autorka skończyła na tomie pierwszym.  

Treścią Złej Julii jestem rozczarowana i znudzona. Nie wciągnęłam się, bo i po co, skoro wszystko już wiem. Nie poczułam większej sympatii do bohaterów, bo dlaczego, skoro nic się u nich i w nich nie zmieniło. Treść mnie nie porwała, bo niczego porywającego w niej nie ma. A emocje? Hmm... Jakie emocje? No właśnie. Uważam, że Zła Julia jest dokładnie taka sama jak jej tytuł, po prostu ZŁA. Nie wiem, spodziewałam się czegoś super, czegoś takiego jak pierwszy tom, ale jestem zawiedziona i to bardzo.

Cassie w tym tomie straciła na charakterności, stała się taka mało konkretna. A w Złym Romeo była taką super laską! Ja nie wiem co to się porobiło. Yh.  Ethan? Hmm... Mam wrażenie, że jaki był, taki jest. Owszem fajny i skomplikowany, ale jeśli żadne zmiany nie zachodzą w postaciach i nie dzieje się w historii nic nowego, to uważam, że to jest po prostu słabe. A i okładka, taka sama, jak tomu pierwszego, tylko zmienione kolory... Szkoda, że tak wyszło, bo to również jest słabe. Zapewne nie tylko ja tak uważam.

Autorka nie rozwinęła się na przestrzeni tych dwóch tomów. Stanęła w miejscu i pociągnęła coś, jakby na siłę. Takie mam odczucie po przeczytaniu tomu drugiego. Nie wiem czy będzie tom trzeci, ale moim zdaniem jest on KOMPLETNIE zbędny. 

Moje zdanie na temat Złej Julii? Gdybym wiedziała, że jest to historia, która nic nowego nie wnosi w moje czytelnicze życie i życie bohaterów, to pewnie bym jej nie przeczytała. Szkoda. Spodziewałam się jakiegoś fajnego i zaskakującego zakończenia, fajnej kontynuacji, a przede wszystkim zabawnej. Niestety się zawiodłam. 

środa, 6 września 2017

"Nie myśl, że znikną" Marcin Grygier


Dziękuję!
Jest spokojny kwietniowy dzień, gdy grupa chłopców znajduje w parkowym jarze ciało mężczyzny. Zwłoki są nagie od pasa w dół, twarz zmasakrowana, a w pośladki wbite kawałki szkła. Ofiarą okazuje się śląski biznesmen.
Kilka dni później zostają odkryte kolejne zmasakrowane zwłoki.
Czy te sprawy są ze sobą powiązane? Czy komisarz Walter, który został przeniesiony do Katowic z komendy stołecznej, ma do czynienia z ofiarami szaleńca? A może to tylko zbieg okoliczności. Czasami wszystko jest po coś…

Poprzednia książka Marcina Grygiera bardzo mi się spodobała. Nie mogłam doczekać się kontynuacji. Nie myśl, że znikną dorównuje swojej poprzedniczce? Jak myślicie? Bywa tak, że kontynuacje wcale nie są lepsze, a i poziomem odbiegają od swoich poprzedniczek. Na szczęście w przypadku Nie myśl, że znikną, ta teoria się nie sprawdziła, bowiem ten tom jest równie dobry, jak poprzedni.

W tomie poprzednim (odsyłam do mojej recenzji KLIK) wiele się działo. Autor stworzył fajną i skomplikowaną sprawę. W kontynuacji serii o Komisarzu Walterze mam wrażenie, że sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, wciągająca i przerażająca. Bardzo podobało mi się to rozwiązywanie tych zawiłości. Rzucanie podejrzeniami na poszczególne postaci i odkrywanie prawdy strona, po stronie. Marcin Grygier ma niezwykły zmysł do tworzenia zarówno bohaterów, jak i wydarzeń. Doceniam jego twórczość i uważam, że tworzy swoje dzieła nawet lepiej od niektórych zagranicznych autorów i autorek powieści kryminalnych czy sensacyjnych. My, jako czytelnicy, musimy doceniać swoich autorów, a tego szczególnie. Dlatego zachęcam do sięgania po jego dzieła. Kawał dobrej roboty!

Z tego, co się orientuję, to nie tylko ja jestem zaskoczona faktem, że Marcin Grygier nie jest tak doceniany jak np. Remigiusz Mróz... A przyznać muszę, że mnie bardziej podoba się twórczość Grygiera. Trochę dziwne jest to, że tak dobry autor, który z mocą zadebiutował książką Nie patrz w tamtą stronę, nie wybił się tak, jak powinien. Rozumiem, że to ten (czasem przesadzony) szum wokół niektórych autorów, potrafi zagłuszyć i przyćmić innych pisarzy... Jednak wołam do Was: KSIĄŻKI MARCINA GRYGIERA SĄ WARTE PRZECZYTANIA I DAJCIE IM SZANSĘ! POLECAM!

Dobra, dość biadolenia, teraz przejdę do konkretów. Treści książki nie będę zdradzać, wszystko co potrzebne znajduje się w opisie wydawcy. Niemniej muszę wspomnieć o tej świetnie uknutej intrydze, tajemnicy i przyprawiających o ciary opisach. Nie mogłam oderwać się od treści Nie myśl, że znikną. Poważnie, kiedy zaczęłam czytać i wciągać się w treść, nie mogłam przestać. Tak wciągające historie lubię! W ogóle postaci, jakie stworzył autor są tak realne, przyziemne, że aż miło się jest z nimi "zaprzyjaźnić" i zżyć się z nimi. Może nieprzesadnie, ale chociaż tak trochę, bo z jedynym, z którym można zżyć się na dłużej jest Walter.

Akcja, morderstwa, tajemnice, Polska, świetny język, wciągająca sprawa kryminalna, świetni bohaterowie? To wszystko i jeszcze więcej w nowej książce Marcina Grygiera pt. Nie myśl, że znikną. Nie lada gratka dla fanów sensacji i kryminału. Ja bawiłam się wyśmienicie i gorąco polecam Wam zapoznanie się z tomem poprzednim i tym. Warto!