sobota, 28 lutego 2015

Muzycznie!

Dzień dobry, cześć i czołem!


Dzisiaj - jak sama nazwa postu wskazuje - muzycznie! Zapodam Wam kawałki trochę już starsze, niektórym mało, bądź wcale nieznane :) Co jakiś czas zarzucam Was muzyką której sama słucham i nawet nie wiecie jak mi miło, gdy pod postem widzę Wasze komentarze typu: nie znałam/znałem tego, fajny kawałek. Dlatego może i z dzisiejszej listy komuś coś przypadnie do gustu. Zatem nie będę się rozgadywała. Zaczynamy. Play!

Kilka kultowych kawałków z Supernatural. Dean popiera :D

A ten kawałek gościł u mnie w radio samochodowym przez długi czas. Zresztą tak jak ten niżej :)


Odchodząc od Supernatural...


Zastrzyk muzyczny na dzisiaj :)
Miłego dnia!

piątek, 27 lutego 2015

Konkurs z Kotkiem od Prószyński i S-ka!

Kici kici meow meow!

Pamiętacie moją ostatnią recenzję na temat książki "Będzie dobrze kotku"? Jeśli nie to zapraszam [recenzja] Książkę gorąco Wam polecałam i nadal polecam. Zresztą nie tylko ją, bo i tom poprzedni [recenzja]. Dzisiaj jednak nie recenzyjnie, a konkursowo. Już 10 marca trafi do księgarń książka, którą możecie wygrać biorąc udział w konkursie organizowanym przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Zadanie nie jest trudne, a można zdobyć fajną nagrodę. Zachęcam Was do wzięcia udziału! Naprawdę warto :)



Życzę powodzenia!

niedziela, 22 lutego 2015

[Przedpremierowo] "Będzie dobrze kotku" Wioletta Sawicka

 PREMIERA 10 MARCA 2015

Dziękuję!
Dalsze losy bohaterów „Wyjdziesz za mnie, kotku?”. Wracają dawne demony: u Patryka zazdrość, u Anny – poczucie niespełnienia, a u Małgosi – pech.
Anna jest dobrą żoną i matką. Odnalazła swoje miejsce na ziemi, tylko że... Czasem ma wrażenie, że czegoś jej brakuje, że nie żyje w pełni. Słodki schemat „kury domowej” nie wystarcza. W miarę upływu czasu dochodzi do głosu przekonanie, że jednak chciałaby od życia czegoś więcej.
Stara się nie narzekać, nawet w myślach, bo przecież liczy się przede wszystkim rodzina. No i to, że Patryk jest taki szczęśliwy. Realizuje się nie tylko jako lekarz, ale też jako ojciec, głowa domu. Oboje bardzo się troszczą o Majkę. Pragną, by dziewczyna, która tak wiele w życiu przeszła, wreszcie poczuła się bezpiecznie. Jednak Patryk robi wszystko zgodnie ze swoją naturą – to znaczy despotycznie i nazbyt gorliwie. Zaczyna ograniczać córkę, tak jak wcześniej ograniczał Annę. Chce mieć je obie na wyłączność.
Maja dorasta, a Anna potrzebuje powiernika… Wierzy, że stanie się nim poszukiwany ojciec.
Z Małgosi przewrotny los zadrwił, spełniając jej najskrytsze marzenie. Ujawnienie prawdy będzie dla wszystkich szokiem.
"Wyjdziesz za mnie kotku?" to pozycja obowiązkowa dla kobiet, które lubią niebanalne, nieprzewidywalne romanse i obyczajowe książki, skłaniające do refleksji. Ja sięgając po tę książkę nie sądziłam, że aż tak bardzo mi się spodoba, a już w ogóle nie myślałam, że będzie jej kontynuacja. Kiedy dowiedziałam się o ciągu dalszym pt. „Będzie dobrze kotku” zatkało mnie. Poważnie. Myślałam, że autorka zamknęła historię Anny, Patryka i Mai w jednym tomie. Jednak tak się nie stało. Postanowiła ją kontynuować i podzielić się tym z czytelnikami. Z początku obawiałam się, że kontynuacja może nie być taka fajna... I co też można jeszcze dopowiedzieć? Otóż można, i to -  jak się okazało - całkiem sporo. W dodatku drugi tom wciągnął mnie równie mocno, jak pierwszy, a może nawet bardziej...

Pamiętam spokojną i delikatną Annę, która postanawia zmienić swoje życie i despotycznego Patryka, który dowiaduje się, że ma nastoletnią córkę, która wywraca ich życie do góry nogami. Czytając drugą część i znając już perypetie oraz osobowości głównych bohaterów czułam się, jakbym spotkała starych znajomych, tyle, że są to znajomi ze stronic powieści. Wioletta Sawicka lekką ręką stworzyła swoje postaci. Pisząc "lekką" nie mam na myśli niczego złego, wręcz przeciwnie. Bardzo podoba mi się kreacja bohaterów na takich z sąsiedztwa. Na takich, z którymi dosłownie każdy  może się utożsamić. Tak samo jest z ich problemami i światem przedstawionym, w którym łatwo się jest odnaleźć.

Można by było pomyśleć, że "Wyjdziesz za mnie kotku?", to zwykłe romansidło. Nic bardziej mylnego. Więcej na ten temat znajdziecie TUTAJ.
Kontynuacja odpowiedziała mi na kilka pytań, które zajmowały moje myśli po przeczytaniu „jedynki”. Fajnie też było się dowiedzieć, co też zgotował los (w tej roli autorka) swoim postaciom. A samo zakończenie przyprawiło mnie o palpitacje serca.

Czy jestem zadowolona z kontynuacji? Oczywiście, że tak. Teraz czekam niecierpliwie na kolejną powieść autorki. Mam nadzieję, że nie będę musiała zbyt długo czekać. Wioletta Sawicka oczarowała mnie swoją twórczością i chcę więcej. Znowu.

Polecam Wam "Wyjdziesz za mnie kotku?" oraz "Będzie dobrze kotku" ponieważ, moje drogie Panie, jestem pewna, że spędzicie z nimi bardzo miłe chwile.

W dodatku mam dla Was pewną niespodziankę. Otóż już niebawem będziecie mogli przeczytać wywiad z autorką niniejszej pozycji i poznać ją nieco lepiej. Pani Wioletta jest bardzo sympatyczną i ciepłą osobą.

piątek, 20 lutego 2015

"Gniewna gwiazda. Kroniki czerwonej pustyni" Moira Young

Dziękuję!

"Saba szykuje się do ostatecznej rozgrywki z DeMalo. Tymczasem on chce, żeby do niego dołączyła, stworzyła wspaniały świat – Nowy Eden. I została z nim już na zawsze.Serce Saby jest jednak przy Jacku. Rozpoczyna się walka z Tontonem. Niestety szanse buntowników są zatrważająco małe. Mimo to DeMalo składa Sabie kuszącą ofertę. Czy dziewczyna będzie w stanie mu odmówić? Jak bardzo poświęci się, by ratować ludzi, których kocha? Zapierający dech w piersiach ostatni tom trylogii Kroniki Czerwonej Pustyni!"

Pamiętam moment, w którym rozpoczęłam przygodę z Sabą. W pierwszych akapitach poznałam dziewczynę, która od samego początku była nieugięta i miała obrany cel, który za wszelką cenę musiała zrealizować. Na początku chodziło o odnalezienie brata bliźniaka, Lugh. W następnym tomie znowu autorka rzuciła Sabę wraz z jej przyjaciółmi na głęboką wodę. Kilku uśmierciła, stworzyła nowe porywające wątki i relacje pomiędzy bohaterami. Moira Young zaskakiwała mnie z tomu na tom tak bardzo, że ciągle chciałam więcej...Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Wszystkie postaci przeszły wiele, a to wszystko ukształtowało ich charaktery, które od pierwszego tomu uległy pewnej metamorfozie. Z jednej strony cieszę się, że to już koniec tej historii, ponieważ nie chciałabym aby autorka na siłę kombinowała z kontynuacją. Z drugiej strony trochę mi smutno, że muszę zakończyć swoją znajomość z wszystkimi bohaterami i nie będę mogła kontynuować z nimi wędrówki w ich wyimaginowanym życiu.

Początek mnie nie wciągnął. Niestety dość opornie mi szło wbicie się w fabułę. Za to czytanie szło mi bardzo płynnie, co trochę mnie dziwi, ponieważ brak wyróżnienia dialogów wcześniej działał trochę spowalniająco. Bowiem wszystko jest napisane jednym ciągiem - bez myślników - co jednym utrudnia czytanie, a inni nie zwracają na to szczególnej uwagi. 

Z tomu na tom autorka wciągała mnie coraz bardziej. Zakończenie trylogii naprawdę jej się udało. Chociaż muszę przyznać, że tak do połowy książki jakoś nieszczególnie skłonna byłam przyznać, że ta część podobała mi się tak bardzo jak poprzednie. Jednak w drugiej połowie książki zmieniłam zdanie. "Gniewna gwiazda" jest godnym zakończeniem całości, ale czegoś ciągle mi w niej brakuje i (jak to zwykle ze mną bywa) sama nie wiem czego. Nie wiem jak to „coś” określić. Zakończenie, że tak kolokwialnie powiem - wgniotło mnie w fotel i byłam w szoku czytając ostatnie strony III tomu. Ogarnął mnie smutek i żal... Czemu? Tego Wam nie zdradzę. Sami musicie się przekonać, bo co to za frajda spoilerować innym? Ostatnio miałam wątpliwy zaszczyt przeczytać finał pewnego wątku, ponieważ pewna osoba uwieczniła fragment aparatem i go upubliczniła. Ogarnęło mnie takie zdenerwowanie, że aż odechciało mi się czytać tej pewnej książki. Tak się nie robi!

Jeśli więc chodzi o emocjonalność, to przez większość książki nie działo się nic, co mogłoby porwać me serce w bieg, natomiast to wyczekiwanie typu: "kto, co, dlaczego i kiedy się w końcu tego dowiem?" towarzyszyło mi do samego końca. Podejrzewałam dwie osoby, jednak dosyć szybko wytypowałam zdrajcę i tylko czekałam na koniec, by się dowiedzieć, czy mój typ był celny. A zakończenie? No! Tego się nie spodziewałam. Autorka kompletnie mnie zaskoczyła!

Co tutaj dużo mówić. Trylogię "Kroniki czerwonej pustyni"  polecam głównie młodzieży, chociaż nie tylko jej się spodoba. Sądzę jednak, że ci bardziej wymagający czytelnicy i płeć męska może nie do końca być zadowolona z całokształtu. Chociaż ja, jako ten wymagający czytelnik się zadowoliłam trylogią, więc może wyjątki od reguły się znajdą.

Recenzje poprzednich tomów:


czwartek, 19 lutego 2015

Zdobycze z lutego!

Dzień dobry, cześć i czołem!

Dzisiaj przyszedł czas na stosik. Zaszalałam i zakupiłam aż... uwaga... aż jedną książkę. Co prawda zdobyłam też wiele ebooków. Niemniej jednak, odbiję sobie już niebawem. Mam na mojej liście chciejstwa dużo książek i, co najważniejsze - wszystkie muszę mieć! Dzisiaj nie o tym co chcę, czy czego nie chcę, ale o tym co mam. O tym co do mnie w ostatnim czasie przywędrowało. Tak więc, przedstawiam Wam mój maleńki stosik :)

Zaczynając od dołu:
"Twój umysł na detoksie" - do recenzji. Zazwyczaj nie czytuję tego typu książek, jednak na tę się skusiłam. Ciekawy przekaz i opis mnie przekonał.
"Wiem o tobie wszystko" - do recenzji, która ukaże się już niebawem.
"Gniewna gwiazda" - od wydawnictwa Egmont. Recenzja napisana już niebawem pojawi się na blogu. Zakończenie bardzo fajnej trylogii, które na sam koniec zwaliło mnie z nóg.
"Będzie dobrze, kotku" - od wydawnictwa Prószyński i S-ka. Recenzja i pewna niespodzianka już niebawem jw.
"Kocham cię nad życie" - to nowość, którą dostałam do recenzji od Grupy Wydawniczej Publicat. Bardzo lubię powieści tej autorki, więc na pewno się nie zawiodę!
"Zac & Mia" - prezent od kochanej Madzi :* [recenzja]
"Na wojnie nie ma niewinnych" - również prezent od Madzi :) Ona potrafi zrobić niespodziankę!
No i Gromyko zakupiona przeze mnie na allegro. Muszę mieć wszystkie tomy!

Tam gdzie zaznaczyłam, że recenzja pojawi się niebawem, znaczy to dokładnie na dniach. Teksty są już gotowe.

Na sam koniec zamieszczę Wam jeszcze coś miłego dla duszy :) 
Pozdrawiam ciepło!

wtorek, 17 lutego 2015

"Zac & Mia" A.J. Betts

17-letni Zac jest chory na raka. W zasadzie mieszka w szpitalu i z pełnym rezygnacji optymizmem znosi wszystkie niewygody takiego życia. Coś się zmienia, gdy do pokoju obok wprowadza się Mia – zadziorna, wściekła na cały świat fanka Lady Gagi. Bardzo wiele ich dzieli – w prawdziwym świecie pewnie nigdy by się nie spotkali. Tu jednak obowiązują inne reguły, więc ich relacja, rozpoczęta stuknięciem w ścianę, staje się coraz silniejsza. Pobyt w szpitalu wymaga odwagi, ale żeby z niego wyjść, potrzeba jej jeszcze więcej. Czy Zac i Mia spotkają się poza szpitalem – i już razem pozostaną?
Bardzo emocjonalna, pełna humoru, realna opowieść o relacji dwojga nastolatków w obliczu groźnej choroby.
Często porównuje się nowości/zapowiedzi konkretnych tytułów, do znanych już książek, które rewelacyjnie się dotąd sprzedawały. Po co? Ano po to, by i te nowe sprzedawały się równie dobrze, jak te znane już niemalże wszystkim. Na ten przykład "Mroczne umysły" - "Najbardziej niepokojąca książka od czasów „Igrzysk śmierci”!" Czy "Zac&Mia" - "Książka porównywana do bestsellera „Gwiazd naszych wina” Johna Greena".

Ja rozumiem, że książka musi się sprzedać, ale poważnie? Jak jakaś książka jest ociupinkę podobna, to koniecznie trzeba ją porównywać do innej? Dla mnie jest to nieco niepokojące i gdy widzę takie slogany reklamowe, to mam dość i działa to na mnie odwrotnie, do zamierzeń wydawnictwa. Do czego piję? Do tego, że gdy pojawiła się książka Betts o nastolatkach, którzy cierpią z powodu ciężkiej choroby, to automatycznie wszyscy biorą się za porównywanie jej do książki Greena "Gwiazd naszych wina". A guzik prawda! Nastolatki - zgadza się. Walka z chorobą? - Zgadza się. Jednak ani przez myśl mi nie przeszło by te dwie książki w jakikolwiek sposób porównać do siebie. Green po mistrzowsku co rusz wzruszał mnie do łez, a Betts niestety nie ma już tego daru (przynajmniej nie pokazała go w "Zac&Mia"). Niemniej jest to bardzo przyjemna książka, która... NIE JEST GNW!  To tyle jeśli chodzi o wstęp. Skupmy się teraz na Zaku i Mii, a nie na Hazelopodobieńswie i Gusopodobieństwie.

Zac i Mia, to tytułowe postaci, które dostały potężnego kopa od życia. Ta dwójka nastoletnich bohaterów musiała dojrzeć szybciej, i szybciej zrezygnować z beztroskiej młodości. Wszystko przez chorobę, która zrujnowała im wiele opcji na życie. Diagnoza? Nowotwór. Jak wszystkim wiadomo, choroba ta potrafi powalić na łopatki nawet najsilniejszego z najsilniejszych. Nie należy się jednak poddawać, trzeba walczyć. I tutaj mamy Zaca, który walczy z chorobą i się jej nie poddaje. Dzielnie radzi sobie ze wszystkim, co zgotował mu los, mimo iż rokowania nie są najlepsze. Chłopak nie traci nadziei i walczy dla siebie i najbliższych. Po drugiej stronie mamy dziewczynę o imieniu Mia. Mia to wystraszone dziewczę, które tylko udaje twardzielkę. Odsuwa od siebie najbliższych i twierdzi, że nie potrzebuje pomocy. Dla niej los przygotował nowotwór w wersji light - że tak to ujmę. Jej rokowania są o wiele lepsze. Mimo wszystko dla niej to koniec świata.

Te dwa światy zderzają się i powstają dwa punkty widzenia, do których czytelnik ma wgląd. Przez co może się utożsamić z jedną i, z drugą postacią. Zac bardziej przypadł mi do gustu, może przez to, że nie użalał się nad sobą. Niemniej Mia również jest bardzo sympatyczną osobą, którą potrafię doskonale zrozumieć.

Książki o tematyce, gdzie choroba i śmierć idą ze sobą w parze, są naprawdę ciężkie. Zarówno dla samego autora, jak i dla czytelników. Autor bowiem musi wczuć się w rolę czytelnika i grać na jego emocjach niczym Chopin wygrywający z największą łatwością najtrudniejsze sztuki na fortepianie oddając tym samym swoją miłość do muzyki. Autor musi wiedzieć, w którą strunę uderzyć, aby ta skradła serce czytelnika, aby go wzruszyła i sprawiła by ten pokochał jego dzieło. Betts poradziła sobie z tematem i bardzo ciekawie przedstawiła swoją wizję. Natomiast jeśli chodzi o wzruszenie... Cóż, może raz zdarzyło mi się zasmucić na tyle, że było blisko łez. Szkoda, bo naprawdę lubię sobie popłakać przy tego typu książkach.  

Na koniec powiem tylko, że po książkę warto sięgnąć. Jeśli lubicie tego typu powieści, to "Zac&Mia" powinna przypaść Wam do gustu. Ja na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.

poniedziałek, 16 lutego 2015

"Telefon od Anioła" Guillaume Musso

Madeline Greene i Jonathan Lempereur.  Obydwoje mają za sobą trudne chwile, a kiedy wpadają na siebie na lotnisku w Nowym Jorku, nie mają ochoty na uprzejmości. W zatłoczonej kawiarni jest jeden wolny stolik, muszą więc usiąść razem... Zarówno Madeline, jak i Jonathan mają telefony komórkowe. Ale, że przypadkiem je zamienili, zdają sobie sprawę po dotarciu do celu podróży... Przypadek, czy przeznaczenie?
Ludzka ciekawość jest nieposkromiona. Ani Madeline, ani Jonathan nie mogą powstrzymać się od przejrzenia zawartości komórek tego drugiego, a prywatne dokumenty kryją różne tajemnice...

Książki Musso cieszą się dobrą sławą. I ja przekonałam się o tym czytając jego powieść pt. "Potem...". Kiedy tylko przeczytałam tę powieść i utwierdziłam się w przekonaniu, że muszę poznać również resztę książek autora - postanowiłam sukcesywnie powiększać kolekcję swojej biblioteczki o jego działa. Tak oto dzisiaj przedstawię Wam moje odczucia względem książki "Telefon od Anioła". 

Pozwalam sobie porównywać styl Musso do stylu Sparksa, czy Picoult. Oczywiście ktoś może się z tym nie zgodzić, gdyż zaznaczam, jest to tylko moje odczucie. Jednak jeśli lubujecie się w książkach Sparksa i Picoult, to na pewno i Musso zawróci Wam w głowie. 

"Potem..." było ciekawą książką, która umiliła mi czas i, która niewątpliwie zmusiła mnie do refleksji nad wieloma sprawami. Jeśli chodzi o "Telefon od Anioła", to przyznam, że ciut bardziej przypadła mi do gustu, ale nie przyprawiła mnie o refleksje.
Podobały mi się takie cytaty rozpoczynające każdy rozdział 

Romans z sensacją w tle? Z początku nie odczułam tej "sensacji", niemniej historia Johnathana i Madeline wciągnęła mnie już od samego początku i zawładnęła mną tak, że nie mogłam odłożyć książki. To jakiego los spłatał im figla i to, jak ten figiel okazał się czynnikiem zmieniającym życie tej dwójki było fajnym pomysłem, który autor wziął ze swojego życia. Co tylko działa na plus całości. Dlaczego? Ano dlatego, że książka zyskuje dzięki temu swoistą prawdę, realność i jako czytelnik mam poczucie tej prawdy i tego, że coś takiego jest możliwe w prawdziwym życiu. Coś tak małego i niewinnego jak chociażby sytuacja z zamianą telefonów, która może zmienić nasze życie nieodwracalnie. 

W dodatku autor pozytywnie zaskoczył mnie budowaniem napięcia i tej tajemniczej atmosfery. Atmosfery która dojrzewała w cieniu romantycznych przeżyć bohaterów, aby później móc wciągnąć czytelnika w swoje odmęty. Dla czytelnika wątek pewnego morderstwa staje się nie lada gratką. Ja naprawdę się wciągnęłam i jestem pod wrażeniem wielopoziomowej historii stworzonej przez Musso.

sobota, 14 lutego 2015

"Rok szczura. Widząca" Olga Gromyko


"Rok Szczura. Widząca" to pierwszy tom trzytomowej sagi, która opowiada losy Ryski – wiejskiej dziewczyny wykazującej pewne zdolności jasnowidzenia, której w pełnej przygód wędrówce towarzyszą: jej przyjaciel z dzieciństwa Żar – złodziejaszek i znaleziony na drodze szczur Alk – który właściwie szczurem nie jest.
Daj się porwać niezapomnianej przygodzie z dużą dawką humoru, którą potrafi zapewnić tylko proza Olgi Gromyko.
Jednak żeby jedno marzenie się spełniło, czasem trzeba zrezygnować z innych.

Ah, oh, eh... Gromyko! Uwielbiam jej humor, teksty, postaci, historie, przygody... Jednym słowem: wszystko. Obok jej książek nie mogę przejść obojętnie. Nigdy. Dlatego, kiedy tylko pojawiła się nowość, to kliknęłam "dodaj do koszyka" jako pierwszą książkę, którą kupiłam. Czy polecam? Zapoznajcie się z tekstem poniżej, tam wszystko zostaje wyjaśnione...

Po książki napisane przez Olgę Gromyko mogę sięgać w ciemno, bo jestem pewna, że się nie zawiodę. Dlatego też każdemu z czystym sumieniem mogę polecić zarówno tę, jak i pozostałe książki tejże autorki. Jeśli szukacie niebanalnych postaci z którymi chcielibyście wyruszyć we  wspaniałą i wciągającą przygodę, to na pewno Rok szczura. Widząca Wam się spodoba.

Mając na myśli niebanalne postaci, głównie chodziło mi o szczura, który szczurem nie jest. Za postacią wrednego gryzonia skrywa się równie wredny młodzieniec, który wprost skradł me serce. Ma chłopak charrrakterrek, oj ma! Jego kąśliwy (dosłownie) humor potrafił mnie doprowadzić do śmiechu. Główna bohaterka, Ryska, też charakterna, chociaż sądziłam, że będzie to druga Wolha. Jednak autorka postanowiła odejść od podobizny swojej nowej postaci od tych wcześniejszych. Tym razem główna postać kobieca jest bardziej nieporadna, nieśmiała ale też ma silny charakter i dobre serce. Jest jeszcze jedna ważna postać, która odgrywa w książce ważną rolę.... Złodziejaszek Żar z lisim charakterkiem i zarazem najlepszy przyjaciel naszej bohaterki. 

Jak widać mamy tutaj zupełnie odmienne charaktery, przez co historia jest ciekawsza i na pewno nie jest monotonna, bo właśnie bohaterowie zapewniają nam od groma rozrywki. Spokojna i nieśmiała Ryska, pewny siebie i chytry Żar oraz cyniczny, sarkastyczny i bardzo inteligentny gryzoń Alk.

Przyznaję, że chociaż nie od samego początku byłam zafascynowana historią, ponieważ kilkadziesiąt pierwszych stron wprowadzających w treść nie zrobiło na mnie większego wrażenia, to przez resztę płynęłam niczym deska surfingowa łapiąca coraz to lepsze fale. Nie mogłam się wprost oderwać i koniec końców Rok szczura. Widząca ląduje na półce z ulubionymi lekturami. Ot co! Polecam Wam gorąco wszystkie książki Olgi Gromyko. 



niedziela, 8 lutego 2015

Wyniki konkursu!

Dzień dobry, cześć i czołem!

Na wstępie chcę bardzo przeprosić za opóźnienia w ogłoszeniu wyników, ale niestety nowy rok nie jest dla mnie łaskawy i ostatnio podupadłam na zdrowiu. Nie miałam kompletnie głowy ani siły na wybranie zwycięzcy. Nie dość, że sprawiliście mi ogromną przyjemność swoimi słowami, to dodatkowo duży kłopot z wyborem zwycięzcy. Na szczęście moja "lewa ręka" pomogła mi w wyborze. Dziękuję Wam za masę ciepłych słów, niektóre naprawdę mnie wzruszyły i poprawiły humor, ale przede wszystkim dały ogromnego kopa motywacyjnego. Cieszę się, że moje teksty sprawiają Wam tyle przyjemności, poprawiają humor czy pozwalają zwrócić uwagę na godne uwagi pozycje. Aż się zawstydziłam...

Źródło: Tumblr
Naprawdę jesteście wspaniali! Dość już tej SZCZEREJ wazeliny z mojej strony. Czas ogłosić zwycięzcę. Chociaż pozwoliłam sobie nagrodzić trzy osoby :)


Główną nagrodę w postaci dwóch wybranych przez siebie książek oraz jednej niespodzianki wygrywa anonim, za którym skrywa się imię MARTA (martalewandowska0@op.pl) 

Natomiast postanowiłam nagrodzić również Magdę Borkowską do której powędruje książka "Lawendowy pokój" (magda.borkowska4@wp.pl)

Książkę  "Do wszystkich chłopców, których kochałam" otrzymuje need2read6 (perhonen94@gmail.com)

Na maila zostaną wysłane wiadomości o wygranej.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim i pozdrawiam cieplutko!