wtorek, 31 stycznia 2017

"W plątaninie uczuć" Gabriela Gargaś

Dziękuję!
Historia o prawdziwej kobiecej przyjaźni i o tym, jak trudną sztuką jest pięknie żyć.
Dorota jest mężatką i matką dwójki dzieci, którą przytłacza codzienność i nadmiar obowiązków. Czy znajdzie w sobie siły, by przebaczyć zdradę?
Hanna to trzydziestopięcioletnia singielka, która pnie się po szczeblach kariery w międzynarodowej korporacji. Nie ma czasu na nic, a już na pewno nie na miłość.
 Z kolei Kalina jest w szczęśliwym związku od dziesięciu lat. To właścicielka ekskluzywnego butiku, wiodąca spokojne i poukładane życie. Nagle jej życiu pojawia się dawna miłość i wywraca wszystko do góry nogami.
Życie trzech kobiet zmienia się, gdy stają w obliczu śmiertelnej choroby. Ich przyjaźń zostaje wystawiona na największą próbę.
 Muszą zmierzyć się z własnymi słabościami i pomóc sobie nawzajem.
Bo życie składa się z miliona małych szczęść i kilku wielkich tragedii.
Czasem to właśnie przyjaźń pozwala przetrwać i uwierzyć w przyszłość.
"W plątaninie uczuć", to moja druga, przeczytana książka Gabrieli Gargaś. Pamiętam, że pierwsza mi się podobała, dlatego zapragnęłam poznać inne jej powieści. Tutaj pierwszym co mnie skusiło, była okładka. Subtelna, kobieca grafika na froncie oraz ta kolorystyka, która do mnie przemówiła. Później zapoznałam się z opisem i stwierdziłam, że takie czysto kobiece czytadło jest czymś, czego potrzebuję. A jak z moimi odczuciami na temat całości? Zapraszam do dalszej lektury.

W tej książce głównych bohaterów, a raczej bohaterek jest aż trzy. Dorota - wspaniała mama dwójki chłopców, oddana żona, która beznadziejnie zakochana jest w swoim beznadziejnym mężu, który ją zdradza i właściwie wcale się z tym nie kryje. Przyznaję, że postać Doroty, to nie przypadła mi ona specjalnie do gustu, jeśli chodzi o jej naiwność, a czasem nawet bezmyślność. Beznadziejnie zakochana - to dobre określenie. Mąż ją obraża, rani, zdradza, nie wspiera jej, a ta na siłę próbuję jego i siebie uszczęśliwiać i przekonywać, że to małżeństwo można uratować. Chociaż jak dla mnie od początku było skazane na porażkę. Tutaj jest idealne oddanie słów z okładki "...jak trudną sztuką jest pięknie żyć". Dorota na siłę chce pięknie żyć, ale na szczęście w pewnym momencie - lepiej późno niż wcale - otwiera oczy.

Następną główną bohaterką jest Hanna, wieczna singielka. Niestety nie z własnego wyboru, chociaż można by tak pomyśleć. Hanię polubiłam chyba najbardziej. Taka szczera, otwarta i pełna empatii osoba, która wie czego pragnie, ale boi się po to sięgnąć, bo została zraniona i to nie jeden raz. Czy Hania w końcu otworzy się na swoje pragnienia i zechce spełnić swoje najcenniejsze marzenie? Bardzo jej kibicowałam, ale los jak zawsze, okazał się przewrotny. Daje i zabiera.

Trzecią z przyjaciółek jest nieco pogubiona Kalina, która uważa, że można mieć ciastko i zjeść ciastko. Niestety, tak się nie da. I Kalina staje przed trudnym wyborem, czy zostać ze swoim obecnym partnerem i spróbować zmienić tę nieszczęsną rutynę w prawdziwy związek pełen pasji? Czy może zacząć od pasji i pożądania, które mogą się wypalić zanim dojdzie do konkretów... 

Każda z tych kobiet i oddanych sobie przyjaciółek ma pod górkę. Jedne problemy wydają się błahe na tle pozostałych, jednak wszystkie są ciężkie do rozwiązania. We wszystkim największą rolę odgrywają emocje i uczucia, które są nieodzownym towarzyszem każdego człowieka. Bardzo podoba mi się to, jak Gargaś ukazała przyjaźń w swojej książce. Te trzy panie: Dorota, Hania i Kalina są sobie bardzo oddane i jedna za drugą skoczyłaby w ogień. Nie słodzą sobie niepotrzebnie, a dają kopa wzajemnie. Każda otrzymuje od pozostałych reprymendę za swoje zachowanie, ale i ogromne wsparcie. To jest świetne i często już, niestety, niespotykane. 

Osobiście jestem zadowolona z lektury "W plątaninie uczuć". Gabriela Gargaś jest jedną z lepszych autorek książek obyczajowych w Polsce, jakie czytałam. A mam w najbliższym planie kolejną jej książkę "A między nami wspomnienia", która zbiera same pochwalne opinie, więc nie mogę się doczekać, aż po nią sięgnę. Tymczasem drogie panie, jeśli szukacie fajnej kobiecej literatury, to zainteresujcie się książką "W plątaninie uczuć". Myślę, że warto. 

niedziela, 29 stycznia 2017

[Przedpremierowo] "Bez szans" Mia Sheridan

Premiera 1 lutego
Dziękuję!

Kyland marzy tylko o tym, by przetrwać. Zaciska zęby i robi wszystko, by nie pokonała go bieda i samotność. Nie szuka miłości. Nie zamierza też oglądać się za siebie, gdy uda mu się wyrwać z piekła, w którym przyszło mu dorastać. Dla Ten codzienność to nieustanna walka o własną godność. Zmagania z chorobą matki i ludzką nieprzychylnością wymagają od niej wyjątkowej siły. Oboje rywalizują o bilet do lepszego życia, który może otrzymać tylko jedno z nich. Ktoś odejdzie, ktoś zostanie. Czy po latach zdołają spojrzeć sobie w oczy, jeśli poświęcą miłość dla przetrwania?

Książki Mii Sheridan są chyba większości znane. "Bez szans", to trzecia książka w tej szacie graficznej, w której są również poprzednie tomy, ale nie są one ze sobą powiązane. Każda z nich opowiada inne historie i można je śmiało czytać osobno. Wspominam o tym, ponieważ okładki mogą wprowadzić w błąd swoją szatą graficzną. Niemniej bardzo mi się ona podoba!

Znam twórczość tej autorki i mniej więcej wiem czego się spodziewać po jej książkach. Chociaż autorka lubi zaskakiwać swoich czytelników, to jednak niestety idzie w pewne schematy. Nie jest to rażące i w zasadzie nie będę się tego czepiała, bo cała treść - schematyczna, czy nie - bardzo mi się podobała. O jakim schemacie mówię? Miłość i poświęcenie, których jest całkiem sporo w książkach. Właściwie wątki miłosne są prawie w każdej powieści, a i poświęcenie nie jest nikomu obce, bo z miłością wiąże się chyba zawsze. I szkolne perypetie, chociaż tych w niniejszej powieści jest całkiem mało. Co mnie zaskoczyło i, co okazało się plusem i strzałem w dziesiątkę, jest to, że autorka pokusiła się o taki sam status społeczny swoich bohaterów. Często jest tak, że ona biedna, on bogaty, albo odwrotnie. A tutaj Sheridan pokazała nam "dzielnicę" biedoty i ubogich bohaterów, więc nie ma księcia i brzydkiego kaczątka. Za co plus. W dodatku nie jest tak, że jeden z bohaterów jest bożyszczem, a drugie niezbyt urodziwą istotą. Oboje są urodziwi. Czym również zapunktowała, bo już przejadły mi się zachwyty jednej płci nad drugą i użalanie typu "ale ja jestem nieładna, a on jest bogiem seksu <płacz>". Sami powiedzcie, ileż można? Dlatego "Bez szans" wyróżnia się na tle tych wszystkich powieści, które irytowały mnie właśnie ze względu na wymienione aspekty.

Tyle jeśli chodzi o taką ogólną ocenę. Teraz chciałam Wam nieco przybliżyć treść i bohaterów, ale bez spoilerów czy też, bez zdradzania  konkretów, które zepsują Wam odbiór całości. Całości, którą sami musicie poznać, bo sądzę, że warto. 

Historię zawartą w "Bez szans" poznajemy z dwóch punktów widzenia, dzięki głównym bohaterom. Kyland oraz Tenleigh mieszkają w miasteczku, gdzie bieda szumi i piszczy. Oni sami nie należą do osób, które mogą sobie pozwolić na jakiekolwiek przyjemności związane z dostatkiem czy, życiem na poziomie. Oboje walczą o lepsze życie, a jedyną szansą na nie jest zdobycie stypendium, które finansuje studia i życie w większym mieście. Oboje walczą o to stypendium, o lepsze życie... Jednak nie ma lekko... Wydarzy się coś, co skomplikuje im życie jeszcze bardziej. A tym czymś jest uczucie, którym siebie nawzajem obdarzają, a z którym walczą. Niby miłość prowadzi do czegoś dobrego, a w tym przypadku, cóż, niekoniecznie. 

Poświęcenie, trudy życia, choroba, pierwsza miłość, zawody miłosne, pożądanie i spełnianie marzeń - to wszystko i wiele więcej znajdziecie w tej książce. Ja od początku, kiedy tylko poznałam głównych bohaterów wiedziałam, że ta książka będzie dobra. Wciągnęłam się w nią i kibicowałam bohaterom, chociaż wiedziałam, że autorka będzie rzucała im kłody pod nogi (w tym przypadku, jakże realne!).  Dzięki takim realnym problemom, można sobie wyobrazić sytuację Ky i Ten... Bezproblemowo wczuć się w ich sytuację i im współczuć. Mia Sheridan swoimi historiami potrafi wzbudzić w czytelniku wiele emocji. Każda jej książka, którą do tej pory przeczytałam albo mnie wzruszała, albo drażniła. Niemniej każdą bardzo lubię i mam nadzieję, że w Polsce zostaną wydane wszystkie. Mam sentyment do jej pióra i to się chyba nie zmieni.

"Bez szans" jest książką, którą warto poznać. Nawet jeśli nie znacie poprzednich książek autorki, to sądzę, że możecie zacząć od tej. Nie zawiedziecie się. Polecam!


piątek, 27 stycznia 2017

[Przedpremierowo] "Był sobie pies" Bruce Cameron

Premiera 15 lutego 2017 ale przedpremierowo i w okazyjnej cenie możecie zakupić: TUTAJ

Dziękuję!

„Był sobie pies”, książka, która przez rok nie schodziła z listy bestsellerów New York Timesa, wchodzi na wielkie ekrany!
Oto pełna głębokich uczuć i zdumiewająca opowieść o oddanym psie, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha.
Bailey jest zszokowany – po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego psiaka odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze – dobrego, poczciwego pupila. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa!
„Był sobie pies” to pokrzepiająca i pomysłowa historia. Doprowadza czytelnika do łez – zarówno tych ze śmiechu, jak i wzruszenia.
Ta książka w piękny sposób pokazuje, że miłość nie zna granic oraz że nasi najbliżsi zawsze są przy nas.
WSZYSTKIE PSY IDĄ DO NIEBA… CHYBA ŻE MAJĄ NIEDOKOŃCZONE SPRAWY NA ZIEMI



"Był sobie pies" to książka idealna dla miłośników zwierząt, a zwłaszcza psiaków. Przepiękna historia, którą poznajemy w punktu widzenia czworonoga. Dla mnie to coś nowego i fajnego. Bardzo podobało mi się to, że mogłam wczuć się w postać psiaka i poznawać wszystko jego oczami. Świetna przygoda, a sama historia niebywale urocza, ciepła, pełna miłości i niewątpliwie jedna z moich ulubionych. Sama kocham zwierzaki, mam ich trochę i jestem wrażliwa na ich punkcie, więc ta powieść pokazała mi jak wygląda psi świat. Jak te zwierzaki czują i odbierają świat. Uważam, że "Był sobie pies" jest cudowna i jestem ciekawa filmu. Obawiam się tylko, że łzy polecą strumieniami.

Pierwsze co przyciąga wzrok, to okładka. Przepiękna, prosta i łapiąca za serce. Psiak z takimi rozmarzonymi ślepkami i uśmiechniętym, ufnym pyszczkiem? Jestem kupiona! Coś pięknego. Często czytając książkę, po prostu zamykałam ją, żeby popatrzeć na ten ufny i przyjazny pysk psiaka. Sądzę, że nie tylko ja zostałam kupiona okładką. W księgarni większość nie przejdzie koło niej obojętnie. Później sam opis, który przekonał mnie od pierwszego przeczytania. Lubię historie, które wzbudzają we mnie wiele emocji, a "Był sobie pies" niewątpliwie do takich należy. Co do tego nie miałam najmniejszych wątpliwości. Później obejrzałam zwiastun filmu na podstawie książki i przepadłam. Książka przeczytana i pokochana całym sercem. Teraz przyjdzie czas na film.

Bailey uważa, że ten świat jest naprawdę pomerdany! Nie ma czemu się dziwić. Jeśli skusicie się na tę przepiękną powieść, sami utwierdzicie się w tym przekonaniu. Tak naprawdę psiaka poznajemy w kilku jego życiach. Na początku jako szczeniaka, który dorasta z trójką rodzeństwa na dziko - bezpańsko, w lesie. Nie będę zdradzała, jakie życie będzie miał później, bo to sama frajda dowiedzieć się samemu, ale co mnie zaskoczyło pozytywnie to, to, że psiak każde życie pamięta. Dzięki temu pewne wydarzenia będą miały ciąg dalszy i tym bardziej wzruszają czytelnika. 

"Był sobie pies", to książka która nie tylko wzrusza i bawi. To książka, która opowiada nam jak ważna jest więź człowieka i zwierzęcia, jak wielkie jest to oddanie i miłość łącząca te dwie istoty. Każdy kto miał, bądź ma ukochanego psiaka, wie o czym mowa. Przychodzi jednak ten czas, kiedy trzeba się rozstać... Żal, cierpienie i smutek temu towarzyszące są obezwładniające i to wie każdy, kto stracił oddanego przyjaciela. I o tym realnym aspekcie nie zapomniał autor. 

Książka Camerona nie jest tylko i wyłącznie dla dorosłego czytelnika. Osobiście uważam, że śmiało można ją podarować trochę starszym dzieciakom, które kochają czytać, ponieważ ta przygoda jest naprawdę wspaniała. Uważam, że "Był sobie pies", to lektura dla każdego i każdemu ją polecam, i polecać będę. A sama na pewno jeszcze kilka razy do niej wrócę. Teraz nie mogę się doczekać premiery filmu! Zapas chusteczek się przyda, to na pewno!


czwartek, 26 stycznia 2017

Nie samymi książkami człowiek żyje... part 1


Hop hooop!

Nie samymi książkami człowiek żyje, czyli filmy i seriale również oglądam namiętnie. A dzisiaj o filmach, a raczej nowinkach roku 2017, które mam zamiar prędzej czy później obejrzeć. O serialach, które oglądam opowiem Wam w innym poście. Tak, więc zaczynamy!

Styczeń


Autopsja Jane Doe

Widziałam zapowiedź w kinie i...Ten film to tylko w towarzystwie, bo ja horrorów sama nie oglądam. Chociaż moje towarzystwo w osobie mojego ukochanego lubi przysypiać na filmach, a ja się oburzam. Jak tak można?! :D Zwłaszcza na horrorach, gdzie mnie pożera strach...

Sam zwiastun mrozi krew w żyłach, ale często bywa tak, że zwiastun jest lepszy od samego filmu. Ciekawe jak będzie w tym przypadku. 


Dlaczego on?

Coś komediowego. Bardzo lubię Jamesa Franco i jestem pewna, że ta komedia przypadnie mi do gustu. Lubię zakręcone komedie przy których śmieję się do rozpuku.

Luty

Rings

Kolejny straszny film. Chyba każdy zna serial o tajemniczej kasecie video, po obejrzeniu której po siedmiu dniach dzieją się straszne rzeczy? Brr! Jestem ciekawa jak ten film wypadnie. Mam nadzieję, że nie będzie to pic na wodę...


John Wick 2

Pierwszy film John Wick oglądałam i bardzo mi się podobał. Wiem, że są różne opinię na jego temat, ja swojej nie zmienię i z pewnością obejrzę kolejną "część"(?). Jestem jej niezmiernie ciekawa... W końcu główna rola należy do Keanu Reeves <3


Był sobie pies

To jest film, który muszę obejrzeć! Książka była wspaniała, więc ekranizacja też mnie interesuje. Tak, wieeem... Czytałam i oglądałam filmiki i oburzenia ludzi na temat "złego traktowania zwierząt", podczas kręcenia niektórych scen. Niemniej nie do końca zgadzam się z tym, że zwierzęta były dręczone. To nie jest domowa produkcja, bez przesady w końcu mamy dwudziesty pierwszy wiek i nie sądzę, żeby tym psom rzeczywiście działa się wielka krzywda. Czytałam na ten temat naprawdę sporo i nie będę opierała się na jednej przesłance. Wiele osób wypowiadało się, że nie obejrzy tego filmu, ale serio? Nie wierzę w to. Na pewno prędzej czy później się skusicie. Na pewno! 


xXx: Reaktywacja

I w końcu w trzeciej części pojawi się Vin Diesel, bez niego druga część to nie było to samo. Dlatego bardzo cieszy mnie, że Vin znowu będzie uczestniczył w tej rozpierdusze! 

Marzec

Logan: Wolverine 

Hugh Jackman, X-meni i wszystko jasne. Uwielbiam! Logan od pierwszego obejrzenia, został moim ulubieńcem. Nie mogę się doczekać tego filmu. Zwiastun już oglądałam w tamtym roku i wiedziałam, że muszę obejrzeć ten film.


Chata

Najpierw pragnę zdobyć książkę w cudownej, filmowej oprawie. Jakieś dwa lata temu koleżanka gorąco polecała mi tę historię, a ja ciągle byłam na nie... Nie wiem dlaczego. Teraz jestem przekonana, że muszę poznać tę historię, w dodatku najlepiej przed obejrzeniem filmu.


Jutro będziemy szczęśliwi

Głównego aktora, chyba znacie. W końcu grał jedną z kluczowych ról w wyśmienitym filmie "Nietykalni". Jeśli nie widzieliście tej produkcji, to gorąco Wam ją polecam, jest świetna! A tutaj gra aktorska Omara zapowiada się równie obiecująco. Ogólnie nie przepadam za francuskimi filmami, rzadko je oglądam... Jednak mam nosa, że ten będzie fajny.


Piękna i Bestia

Na koniec zostawiam coś bajkowego. Za granicą wiele mówi się o tym filmie i jestem niezmiernie ciekawa tego, jak twórcy sobie poradzą z tymi wszystkimi efektami specjalnymi. Też czekacie?


A czy Was zainteresował któryś z filmów? Wybieracie się na któryś z nich do kina?


środa, 25 stycznia 2017

Zapowiadam Wam! Luty

Book morning!

Książkoholicy! Radujmy się, albowiem w księgarniach pojawią się takie cuda, które skuszą niejednego z nas :) Ostatnio, co rusz widzę nowinki, jakimi planują uraczyć nas wydawnictwa. Ciężko się oprzeć większości z nich... Ciężkie życie miłośnika książek, bo miejsca w domu brak, kasy w portfelu brak, a ciągle chciałoby się jakąś piękność z księgarni. Jak żyć?! No... Ale trudno, przechodząc do rzeczy... W lutym możemy na swoje chciejlisty dodać takie piękności:

Wydawnictwo Kobiece

Cudowna książka, którą każdy miłośnik psiaków powinien mieć i pokochać! Niebawem recenzja na blogu ;)

15 lutego

„Był sobie pies”, książka, która przez rok nie schodziła z listy bestsellerów New York Timesa, wchodzi na wielkie ekrany!
Oto pełna głębokich uczuć i zdumiewająca opowieść o oddanym psie, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha. 
Bailey jest zszokowany – po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego psiaka odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze – dobrego, poczciwego pupila. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa!
„Był sobie pies” to pokrzepiająca i pomysłowa historia. Doprowadza czytelnika do łez – zarówno tych ze śmiechu, jak i wzruszenia.
Ta książka w piękny sposób pokazuje, że miłość nie zna granic oraz że nasi najbliżsi zawsze są przy nas.
WSZYSTKIE PSY IDĄ DO NIEBA… CHYBA ŻE MAJĄ NIEDOKOŃCZONE SPRAWY NA ZIEMI


17 lutego


OPOWIEŚĆ BĘDĄCA DOWODEM NA TO, ŻE MIŁOŚĆ TO DZIKI KWIAT, KTÓRY WYROŚNIE NA KAŻDYM, NAWET SKALANYM KRWIĄ GRUNCIE
Urokliwa sceneria wybrzeża Morza Czarnego oraz wesele przyjaciółki wprawiają Anhusz Czarkudian w nostalgiczny nastrój. Kobieta marzy o życiu poza swoją niewielką, nie dającą żadnych perspektyw ormiańską wsią. Realia okrutnego konfliktu zbrojnego nie pomagają w realizacji celów… Na dodatek Anhusz doskonale zdaje sobie sprawę, że miłość to nieprzewidywalna i nieokiełznana siła. Na przekór społecznym normom, wdaje się w sekretny i niebezpieczny romans z oficerem tureckim – Dżahanem Orfalea. Na tle szalejącej I wojny światowej Ormianie są uznawani za nieprzyjaciół stanu, a okrutnym zbrodniom nie ma końca.
JAK POGODZIĆ SIĘ Z LOSEM SKORO MIESZKAŃCY ARMENII TO WROGOWIE STANU, A DO SZALEŃSTWA KOCHA SIĘ PRZEDSTAWICIELKĘ TEGO NARODU?
Wewnętrznie rozdarci, mimowolnie wciągnięci w bezwzględne sidła trwającego konfliktu zbrojnego, kochankowie uparcie próbują zostać razem, mierząc się z prześladowaniami i nienawiścią. 

Wydawnictwo Filia

 8 lutego

Miałam zaplanowane całe życie. Idealny chłopak. Świetni przyjaciele. Wszystko układało się dokładnie po mojej myśli.
 Było tak aż do pewnej feralnej nocy, z której nic nie mogę sobie przypomnieć. To wszystko moja wina, a teraz zostały mi po nim jedynie wspomnienia.
 Tonęłam w wyrzutach sumienia, póki Sam Shea nie wrócił do mojego życia i nie pomógł mi się pozbierać. Powoli otworzył moje serce i zamieszkał w nim, zanim się zorientowałam, co właściwie się dzieje. Wiem, że na niego nie zasługuję.
 Próbuję poukładać swoje życie na nowo, ale zaczynają wracać do mnie okruchy wspomnień z tamtej pamiętnej nocy. Kłamstwa i sekrety powoli niszczą wszystko, co dla mnie drogie.
Okazuje się, że być może nie jestem jedyną, która powinna czegoś żałować.

15 lutego


Wyjątkowo długa i mroźna zima, małe miasteczko pod Gdańskiem i morderca, który zbiera krwawe żniwo. W lasach i na bezdrożach zamarzają ludzie. Starsi mieszkańcy zaczynają szeptać o tajemniczej klątwie sprzed lat.

Sprawę bada nie tylko lokalna policja, ale również Felicja Stefańska - ambitna i ekscentryczna rzeczniczka prasowa urzędu gminy. Ślady wydają się prowadzić do Królowej Śniegu. Czy ktoś umiejętnie wciela się w rolę baśniowej postaci, by wywrzeć okrutną zemstę?

„Królowa Śniegu” to mroczna i mrożąca krew w żyłach opowieść kryminalna, w której podczas prowadzenia śledztwa odbijają się echem głosy z nieodległej przeszłości.

Czy dobro - jak w baśni - pokona zło?


Wydawnictwo Prószyński i S-ka

2 lutego

Z pozoru normalna rodzina skrywa za zamkniętymi drzwiami mroczny sekret, który zmieni życie wszystkich jej znajomych…

Sarah Laden, młoda wdowa wychowująca dwóch synów, robi wszystko, aby jej rodzina, wbrew wszelkim przeciwnościom, trzymała się razem. Gdy wskutek wstrząsającego odkrycia rozpada się rodzina jej najlepszej przyjaciółki, Sarah znajduje w swoim i bez tego burzliwym życiu miejsce dla jeszcze jednego chłopca, ciężko doświadczonego przez los.
Jordan, cichy, wyobcowany szkolny kolega syna Sarah, Danny’ego, przeżył straszliwy koszmar. Sarah zgadza się wziąć go pod opiekę, nieświadoma, że decyzja ta zmusi ją to do zakwestionowania wszystkiego, w co od dawna wierzyła. Gdy łączące ich kruche więzy zaczynają pękać, Ladenowie muszą zmierzyć się z trudnymi prawdami o sobie i swoich relacjach i odkryć moc miłości, niezbędną, by przebaczyć i zaleczyć rany.

Przejmująca powieść, która ukazuje walkę ze skutkami molestowania seksualnego w dzieciństwie; czysty, klarowny styl Kittle przydaje blasku jej opowieści o triumfie wbrew wszelkim przeciwnościom.
„People”

7 lutego

Sarah D’Villez jako nastolatka została uprowadzona, lecz udało się jej uciec od porywacza, który więził ją przez jedenaście dni. Wokół zdarzenia zrobiło się głośno, twarz Sarah pojawiała się w telewizji i na pierwszych stronach gazet. Dziś, po siedemnastu latach, nadchodzi wiadomość o zwolnieniu z więzienia sprawcy porwania. W obawie, by znów nie znaleźć się w centrum zainteresowania mediów, Sarah, nie informując o tym nikogo, postanawia wyjechać z Londynu i zaszyć się w małej wiosce w odległym zakątku Walii, zmieniając nazwisko i wygląd. Stara się odzyskać poczucie bezpieczeństwa w swojej idyllicznej kryjówce, nawiązując znajomości z sympatycznymi Walijczykami, wkrótce jednak zdaje sobie sprawę, że ktoś ją obserwuje, ktoś, kto najwyraźniej wie o niej bardzo dużo.

Ponownie przykłada lornetkę do oczu, kieruje ją w stronę spacerującej po wzgórzu dziewczyny i czuje, jak czerwone znamię na policzku pali go z podniecenia. Przeszywa go dreszcz zachwytu. W swojej kryjówce jest na tyle bezpieczny, że może bez pośpiechu chłonąć jej widok… I zastanawia się, nie po raz pierwszy od kilku dni, co może zrobić, żeby się do niej zbliżyć.
Fragment książki

Wydawnictwo Albatros


15 lutego

BĘDZIESZ MUSIAŁ SIĘ ZASTANOWIĆ NAD TYM, W CO MOŻESZ WIERZYĆ I KOMU POWINIENEŚ UFAĆ…

Maya Stern, była oficer sił specjalnych, niedawno powróciła do domu z misji w Iraku. Pewnego dnia zamontowana w jej domu ukryta kamera, mająca śledzić zachowanie opiekunki dwuletniej Lily, ukochanej córeczki Mai, nagrywa filmik z udziałem bawiącej się dziewczynki i jej ojca. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że Joe został brutalnie zamordowany dwa tygodnie wcześniej. Wytrącona z równowagi kobieta zastanawia się nad tym, co przed chwilą zobaczyła. Czy może uwierzyć w to, co widziała? Ale to przecież by oznaczało, że Joe żyje. Czy to w ogóle możliwe? Była przecież naocznym świadkiem jego zabójstwa, a po wszystkim zorganizowała mu pogrzeb. Aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, Maya musi uporać się z mrocznymi tajemnicami własnej przeszłości. Gdy tego dokona, będzie zmuszona stawić czoła nieprawdopodobnej i niekoniecznie przyjemnej prawdzie o swoim mężu… i o sobie.

15 lutego

Perfekcyjna para? Doskonałe małżeństwo? Czy idealne kłamstwo?

ŚWIATOWY BESTSELLER, KTÓRY WYWOŁAŁ SENSACJĘ NA MIĘDZYNARODOWYM RYNKU WYDAWNICZYM

Wszyscy znamy takie pary jak Jack i Grace: on jest przystojny i bogaty, ona czarująca i elegancka. Chciałoby się poznać Grace nieco lepiej, ale to niełatwe, bo Jack i Grace są nierozłączni. Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością.
Wyobraź sobie uroczystą kolację w ich idealnym domu, miłą konwersację, kolejne kieliszki dobrego wina. Oboje wydają się w swoim żywiole. Przyjaciele Grace chcieliby zrewanżować się lunchem w przyszłym tygodniu. Ona chętnie przyjęłaby zaproszenie, ale wie, że nigdy z nimi nie wyjdzie. Ktoś mógłby spytać, dlaczego Grace nigdy nie odbiera telefonów, nie wychodzi z domu, a nawet nie pracuje. I jak to możliwe, że gotując tak wymyślne potrawy, w ogóle nie tyje? I dlaczego w oknach sypialni są kraty? Doskonałe małżeństwo czy perfekcyjne kłamstwo?

Wydawnictwo Novae Res

15 lutego

Słodko-gorzka opowieść o miłości, zemście i zbrodni, z wielką historią w tle.

W pewien styczniowy poranek w domu prawie stuletniej Nataszy Silsterwitz zjawia się młody Anglik, Artur Adams. Przywozi ze sobą kopertę wypełnioną starymi fotografiami i srebrną piersiówkę, na widok której Nataszę ogarnia panika. Kobieta ma pewność, że ten mężczyzna przynajmniej w części zna jej dramatyczną przeszłość. Przeszłość, o której nie powiedziała nikomu – nawet najbliższej rodzinie.

Adams z determinacją dąży do rozmowy z nestorką, a ona wie, że nie będzie w stanie przed nim uciec. I oto – u schyłku życia – przyjdzie jej wyjawić prawdę o sobie. Przed Arturem, ale i przed własną wnuczką, których Natasza zabiera w pełną napięcia podróż do przeszłości - na przedwojenną Wileńszczyznę i skutą lodem Syberię.

Wydawnictwo Otwarte

1 lutego

W upadającym górskim miasteczku Kyland i Tenleigh zakochują się w sobie wbrew rozsądkowi i na przekór surowej rzeczywistości.
Kyland marzy tylko o tym, by przetrwać. Zaciska zęby i robi wszystko, by nie pokonała go bieda i samotność. Nie szuka miłości. Nie zamierza też oglądać się za siebie, gdy uda mu się wyrwać z piekła, w którym przyszło mu dorastać.
Dla Tenleigh codzienność to nieustanna walka o własną godność. Zmagania z chorobą matki i ludzką nieprzychylnością wymagają od niej wyjątkowej siły.

Oboje rywalizują o bilet do lepszego życia, który może otrzymać tylko jedno z nich. Ktoś odejdzie, ktoś zostanie.

Czy po latach zdołają spojrzeć sobie w oczy, jeśli poświęcą miłość dla przetrwania?


15 lutego

Diaboliki nie znają litości.
Diaboliki są silne.
Ich przeznaczeniem jest zabijać w obronie człowieka, dla którego zostały wyhodowane.
Nic więcej się nie liczy.
Wyglądamy jak ludzie. Jesteśmy agresywni, zdolni do bezgranicznego okrucieństwa i absolutnej lojalności. Właśnie dlatego jesteśmy strażnikami zamożnych rodzin.
Służę córce senatora, Sidonii, którą traktuję jak siostrę. Zrobiłabym dla niej wszystko. Teraz, aby ją ochronić, muszę udawać, że nią jestem, zachowując w tajemnicy moje zdolności. Wśród bezwzględnych polityków walczących o władzę w imperium odkryłam w sobie cechę, której zawsze mi odmawiano – człowieczeństwo.
Mam na imię Nemezis i jestem diaboliką. Czy mogę zostać iskrą, która rozbłyśnie w mroku imperium?

Wydawnictwo Zysk i S-ka

6 lutego

On wie, co to podbój, zarówno na, jak i poza lodowiskiem. On wie, jak celnie strzelać….

Allie Hayes przechodzi kryzys. Zakończenie studiów zbliża się wielkimi krokami, a ona wciąż stoi przed dylematem, którą ścieżkę kariery wybrać. Na domiar złego leczy złamane serce po rozstaniu z wieloletnim chłopakiem. Dziki seks bez zobowiązań, by zapomnieć, nie jest lekarstwem na jej problemy, ale nie sposób oprzeć się Deanowi Di Laurentisowi, przystojniakowi z drużyny hokejowej. Tylko ten jeden raz, bo mimo że przyszłość rysuje się niewyraźnie, to jasne jak słońce, że nie ma w niej miejsca dla króla jednorazowych numerków.

Lans i pewność siebie nie wystarczy, by ją do siebie przekonać…

Dean zawsze dostaje to, czego chce. Dziewczyny, oceny, dziewczyny, uznanie, dziewczyny… To kobieciarz, zgadza się, i póki co nie spotkał kobiety odpornej na jego wdzięki. Aż poznał Allie... Przebojowa blondynka zawojowała jego świat przez jedną noc – i teraz chce, żeby zostali przyjaciółmi? O nie. To on mówi, kiedy jest koniec. Dean nie ustąpi w pogoni za swoim celem, ale gdy na drodze pojawiają się nieoczekiwane przeszkody, zaczyna się zastanawiać, czy nie nadszedł czas, by przestać zaliczać… a oddać strzał prosto w serce.

27 lutego

Poznajcie Aśkę – pozytywnie zakręconą studentkę ekonomii, której złośliwy los co rusz rzuca kłody pod nogi. Zakończenie kilkuletniego związku, zawalone egzaminy, uciążliwa praca... Dobrze, że pod ręką są przyjaciółki, na które zawsze można liczyć i pogadać dosłownie o wszystkim. I jeszcze kolega o dziwnie brzmiącym imieniu, który udzieli wsparcia w każdej sytuacji. Co ona by bez nich zrobiła?

Niespodziewanie w życiu Asi następuje zwrot o 180 stopni: pojawia się idealny mężczyzna, dzięki któremu jej szara rzeczywistość zaczyna przypominać bajkę. Przystojny, bogaty, dżentelmen w każdym calu... Czyżby to był wymarzony książę? A może dziewczynie pisany jest ktoś inny? I co ze znienawidzonymi studiami i aktorstwem, które od zawsze było jej pasją? Po prostu przeczytajcie!


Wydawnictwo Między Słowami/Znak

1 lutego

Po śmierci ukochanej, utracie domu i pracy Alan wyruszył w pieszą podróż przez całą Amerykę. Sam. Z jednym plecakiem. Z mnóstwem pytań o sens życia i cierpienia.

Podczas swej niezwykłej wędrówki doświadczył dobra i ciepła, otrzymał pomoc i przekonał się o sile, jaką dać może tylko przyjaźń. Spotkał ludzi, którzy na zawsze odmienili jego życie.
Powoli odzyskiwał nadzieję.

Ale nigdy nie wiemy, co czeka nas za zakrętem drogi. Los znów kazał Alanowi przerwać podróż i poddał go kolejnej ciężkiej próbie. Teraz jednak Alan ma coś, czego mu brakowało, zanim wyruszył – bagaż doświadczeń i mądrość zdobyte podczas wędrówki.

Czy to wystarczy, aby dokończyć podróż? Czy Alan zostawi za sobą przeszłość i znajdzie siłę, by żyć na nowo? Czy odzyska szanse na miłość i zwykłe ludzkie szczęście?

Wydawnictwo Uroboros

1 lutego



Między światłem a ciemnością
Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż
Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie.
Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeńtwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina – Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że… to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić?
Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie.
Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż! Nie zaśniesz, nim nie odkryjesz wszystkich sekretów!


Wydawnictwo SQN

15 lutego

Wszystko, w co wierzyła, okazało się kłamstwem. Nie wie już, kim jest ani czemu przez większość życia karmiono ją bredniami. Była mistrzynią fałszywych tożsamości, a teraz na niczym nie zależy jej tak mocno, jak na poznaniu tej prawdziwej.

Zdradzona przez najbliższych, ścigana przez płatnych zabójców i nękana przez domagające się uwagi duchy przeszłości, rusza do kolebki wszystkich strachów – do magicznej Norwegii, gdzie wszystko się zaczęło.

Tam czekać będą na Nikitę ludożercze trolle, boskie pszczoły, niespuszczające jej z oka kruki i tajemniczy Akuszer Bogów. Odpowiedzi oczywiście też – ale czy takie, jakich oczekuje?

Jedno jest pewne: nie będzie to spokojna i sentymentalna wyprawa do źródeł.

Sporo tego, a to dopiero początek roku! Czaicie się na którąś z nich?

wtorek, 24 stycznia 2017

"Przebudzenie Króla" Maggie Stiefvater

Dziękuję!

Elektryzujące jak linia mocy zakończenie magicznego cyklu bestsellerowej autorki.
 Poszukiwania Glendowera trwają. Gansey i jego przyjaciele – Adam, Ronan, Noah i Blue – z każdym dniem są coraz bliżej znalezienia kryjówki legendarnego walijskiego króla. Czasu jest jednak coraz mniej. By ocalić Ganseya, który według przepowiedni niedługo umrze zabity pocałunkiem Blue, muszą obudzić go jak najszybciej. Krok za nimi czają się jednak ciemność i groza, bardziej przerażające niż cokolwiek, czego do tej pory zaznali… Czy i tym razem dadzą radę stawić jej czoła? I czy wszyscy wyjdą cało z tego ostatniego starcia?
Przebudzenie króla to ostatnia część bestsellerowego cyklu Maggie Stiefvater. Przekonaj się, jak kończy się opowieść o magii i miłości, która porwała czytelników na całym świecie.

"Przebudzenie Króla", to ostatni tom magicznego i niewątpliwie urokliwego cyklu  "The Raven Cycle". Cyklu, który większość czytelników pokochało, wychwala i w ogóle wszystko, co najlepsze. Jednak spotkałam się też z nie do końca pochlebnymi opiniami, których autorzy twierdzą, iż książka jest nudna. W takim razie nie przejdę obojętnie i napiszę, że nie ma w niej ciągłej i porywającej akcji, ale ma to swój urok. Pewnie nie każdy go zrozumie, czy też poprawnie zinterpretuje. Treść jest bowiem całkiem spokojna, są długie opisy i sporo magii w fajnym wydaniu. Mnie się to podoba, a co jeszcze mi się podoba? O tym nieco niżej...

Jak dziś, pamiętam tom pierwszy pt. "Król kruków", a czytałam go w 2013 roku - dlatego uważam, że seria o kruczych chłopcach jest specyficzna i zapadająca w pamięć. Tom pierwszy najbardziej mi się podobał... Aczkolwiek tom ostatni stawiam na równi z tym pierwszym, co oczywiście nie znaczy, że te dwa pośrodku "Złodzieje snów" oraz "Wiedźma z lustra" są słabe. Nie. Wszystkie trzymają poziom, ale jednak mam swoich faworytów. 

Bardzo lubię motyw snów w książkach, jednak musi być on dobrze wykorzystany. A Stiefvater poradziła sobie z tym śpiewająco. Stworzyła coś nowego, coś co mnie zuroczyło i chociaż czasami rzeczywiście wiało nudą, to i tak zbytnio mi to nie przeszkadzało. Dlaczego? Dlatego, że cały klimat cyklu o kruczych chłopcach jest stonowany, magiczny i taki... Tajemniczy, a co za tym idzie - nienachalny. Rzadko spotykam się z takim czymś w literaturze tego typu, więc tym bardziej to doceniam. 

Moim ulubieńcem tej serii jest Ronan. Jego porażająca szczerość, cięty język i nieowijanie w bawełnę jest wręcz rozbrajające. Cieszyłam się, że jest go w ostatnim tomie tak wiele. Chociaż w zasadzie Blue, Adam, czy Gansey nie odbiegają za bardzo od Ronana, to on jest jedyny w swoim rodzaju. Jest chyba najbardziej charyzmatyczny z całej ferajny kruczych chłopców. Poza tym jest śniącym, a to postać jedyna w swoim rodzaju, więc wiecie. Jedna relacja mnie trochę zaskoczyła, chociaż pewnie były jakieś sygnały we wcześniejszych tomach, to ja je przeoczyłam. Dlatego zaliczyłam mały zonk! Ale i tak się cieszyłam, że tak wyszło.

W tej ostatniej części wiele spraw zostaje wyjaśnionych, wiele wątków zamkniętych, ale mam wrażenie, że jednak nie wszystkie... Czy ostatni tom trzyma wysoki poziom? Uważam, że tak. Autorka z przytupem zamknęła ten magiczny cykl i, jak w poprzednich dwóch tomach akcja była raczej spokojna, tak w tym jest jej całkiem sporo. Zdarza się monotonia, ale kiedy już coś się dzieje, to naprawdę wciąga czytelnika!

Jeśli lubicie zakręcone postaci, dobrze wykorzystany motyw snów w książkach, magię, wiedźmy i fajny humor, to polecam Wam tę serię. Może akcja nie jest jakoś wybitnie szybka (przynajmniej nie we wszystkich częściach), niemniej ciągle coś się dzieje... Ja nie nudziłam się podczas czytania "Przebudzenia Króla".

niedziela, 22 stycznia 2017

"Rok szczura. Świeca" Olga Gromyko

Dziękuję! 
Rok Szczura. Świeca to ostatni tom trylogii Rok Szczura – bestsellerowej sagi, która opowiada losy Ryski – wiejskiej dziewczyny wykazującej pewne zdolności jasnowidzenia, której w pełnej przygód wędrówce towarzyszą: jej przyjaciel z dzieciństwa Żar – złodziejaszek oraz znaleziony na drodze szczur Alk – którego największym życzeniem jest zmienić się z powrotem w człowieka.
 Po raz kolejny Olga Gromyko – bestsellerowa autorka Wiernych wrogów i serii o przygodach wiedźmy Wolhy gwarantuje niezapomnianą dawkę fantastycznej przygody z dużą dozą humoru, tak cenioną przez jej licznych fanów. 
Niestety, spokojne życie w miłej miejscowości nie było naszym bohaterom pisane. Ktoś poluje na całą trójkę, a najwyraźniej sprawa dotyczy tajemniczego listu, który wpadł im przypadkowo w ręce. Alka, Ryskę i Żara znów czeka ucieczka, pełne napięcia przygody i zuchwałe przedsięwzięcia. Nie mają pojęcia, że ten niepozorny kawałek papieru jest języczkiem u wagi, na której leżą losy dwóch krajów, a na horyzoncie zbierają się czarne chmury wojny... 


Olga Gromyko i wszystko jasne. Ja wprost uwielbiam jej książki. Nie ma ani jednej, która by mi się nie podobała. Autorka ma po prostu ten styl, humor i wszystko to, co lubię w książkach, pewnie dlatego nigdy nie psioczę, nawet w najmniejszym stopniu na jej powieści. 

"Rok szczura. Świeca" to trzeci i niestety ostatni tom przygód niewinnej, głupiutkiej i naiwnej Ryski, rozbestwionego, oddanego i sprytnego Żara oraz szczurzego cynika z ciętym językiem, którego imię brzmi Alk. Poprzedni tom tak się zakończył, że miałam ochotę rzucić książką w ścianę. Byłam zła, bardzo zła! Na szczęście całkiem szybko doczekałam się tomu trzeciego w którym wiele się wyjaśnia... I to ukoiło moje nerwy, bo tak zabawnego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Ah ten szczur! Zatem przejdźmy do rzeczy...

Akcja tomu trzeciego rozpoczyna się mniej więcej tam, gdzie skończyła się w tomie drugim. Dlatego też, nie ma możliwości sięgać po tomy tej serii oddzielnie... Książka jest przepełniona typowym dla Gromyko, wyszukanym humorem, który nie każdego może rozbawić. Osobiście go uwielbiam i uważam, że zawsze trafia w punkt.  Poza tym jeśli znacie poprzednie książki autorki "Zawód wiedźma" czy "Wierni wrogowie", to wiecie, że autorka lubi konkretne postaci kobiece... Tym razem jest zupełnie inaczej i być może ci, którzy zaczynają przygodę z twórczością autorki mogą pomyśleć, że w każdej jej książce kobiety są tak samo kreowane. Otóż nie! Autorka stawia na różnorodność i właśnie za to ją cenię. Tym razem postawiła na konkretną postać męską - chociaż w zasadzie w każdej jej książce są silne męskie charaktery.

Ryska, Żar i Alk ciągle wpadają w tarapaty szukając odpowiedzi i rozwiązań, które pomogą im w pewnych sprawach. I w tym tomie nie zabrakło kilku przygód, które rozbawiały mnie co chwila. W tle toczy się spór pomiędzy Rintarczykami a Sawarianami (mam nadzieję, że dobrze to odmieniłam). Cieszę się, że autorka nie skupiła się za bardzo na wojowaniu pomiędzy tymi dwoma narodami, bo sądzę, że wtedy książka nie byłaby taka lekka. A właśnie taką, lekką i zabawną lekturę Gromyko lubię najbardziej.

Trochę mi przykro, że to już koniec. Bardzo polubiłam bohaterów, te ich spory, zauroczenia i zabawne dialogi. Pewnie przeczytam całą serię od nowa, a co!

Podoba mi się to, jak autorka zróżnicowała charaktery głównych postaci. Mamy jeden dominujący - Alk, jeden silny, ale jednak nie do końca - Żar i całkowicie poddany - Ryska. Dzięki temu jest ciekawie, a na pewno zapewnia to czytelnikowi kupę śmiechu. Całą trójkę bardzo polubiłam, dlatego też smutno mi, że nie będę mogła już poczytać o ich dalszych losach. Chociaż... Kto wie? Autorka sprytnie zakończyła ten tom, zostawiając sobie furtkę... Tak zwane otwarte zakończenie, gdyby chciała jeszcze wrócić do tego świata, to bez problemu może pociągnąć fabułę dalej. Oj, bardzo bym chciała!

Komu polecam tę nieprzeciętną serię? Każdemu. Uważam, że może się ona spodobać naprawdę każdemu, aczkolwiek nie dam sobie ręki uciąć, bo przecież są różne gusta. Niemniej jeśli szukacie dobrej, zabawnej, lekkiej, przyjemnej i wciągającej książki, to warto sięgnąć po książki Gromyko. Czy to "Rok szczura" czy pozostałe serie. Ja uważam, że warto... Może dlatego, że sama uwielbiam książki tej autorki. No nic... Gorąco polecam!
Pozostałe tomy:


sobota, 21 stycznia 2017

"Jak gdybyś tańczyła" Diane Chamberlaine


Dziękuję!
Czy kłamstwo lepsze jest od najgorszej prawdy? Czy wydarzenia z przeszłości mogą wpłynąć negatywnie na przyszłość? Czy rodzina może nas skrzywdzić? Jak pogodzić się z prawdą?
Molly ma fajne życie, ciekawą pracę, kochającego męża i… pilnie strzeżoną tajemnicę z przeszłości. Ich rodzina wkrótce się powiększy – pojawi się w niej adoptowane dziecko, tymczasem Molly walczy z niepewnością i lękiem. Czy pokocha maleństwo, którego nie urodziła? Czy będzie dobrą matką? Uświadamia sobie, że prawdziwa rodzina powinna być zbudowana na prawdzie. Dwadzieścia lat wcześniej w tragicznych okolicznościach straciła ukochanego ojca. Nigdy nie wybaczyła bliskim kłamstw, jakimi ją karmili. Odeszła z domu i przed światem udawała sierotę. Teraz musi wyznać mężowi, że jej matka wcale nie umarła na raka, a jej krewni wciąż mieszkają w Morrison Ridge, małej miejscowości w Karolinie Północnej. Co więcej, Molly ma dwie matki – adopcyjną i biologiczną. I obie nigdy o niej nie zapomniały. Molly boi się teraz, że wyznanie prawdy przekreśli jej największe marzenie, by zostać matką i zrujnuje jej małżeństwo. Skoro pragnie być dobrą mamą, musi jednak znaleźć sposób, by pogodzić się ze swoją przeszłością i uwierzyć w przyszłość.

Bardzo lubię powieści tej autorki. Niesamowicie mnie wciągają i każda z nich niesie ze sobą pewne mądrości, nad którymi rozmyślam po zakończeniu lektury. A najlepsze jest to, że każda jest wyjątkowa. I nie spotkałam się jeszcze z jakimś jej tytułem, który by mi się nie spodobał, a to już coś znaczy. Przynajmniej dla mnie.

"Jak gdybyś tańczyła" to dwie historie jednej bohaterki. Jedna toczy się w przeszłości, Molly jest nastolatką, która nie ma łatwego życia, ale jednocześnie jej życie jest szczęśliwe. Dziewczyna radzi sobie z problemami dojrzewania i żyje, jakby pod kloszem - ochroną rodziny. Wielu rzeczy nie jest świadoma, ale może to i lepiej, bo jako czternastolatka czerpie z dzieciństwa to co najlepsze, nie mącąc sobie umysłu. Niestety pod wpływem pewnych osób, traci na swojej dziecinności i niewinności, która powinna jeszcze trwać. Nastoletnia Molly bardzo kocha swojego tatę, ich relacja jest wręcz bajkowa, bardzo mi się podoba. Jest taka szczerość w tym wszystkim, oddanie i moc miłości - coś pięknego. Szkoda tylko, że jest też pewien smutek, który ciąży nie tylko na ich relacji, ale na całej rodzinie... A przede wszystkim na ojcu Molly, który nie może sobie poradzić ze śmiertelną chorobą, z którą i tak dzielnie sobie radzi.

Druga historia, toczy się w rzeczywistości na bieżąco. Dorosła Molly wraz ze swoim mężem pragnie mieć dziecko. Niestety nie mogą mieć go w sposób naturalny, dlatego też postanawiają postawić na adopcję otwartą. Poznajemy Molly zupełnie z innej strony. Kobieta ukrywa przed swoim mężem swoją przeszłość, w której wydarzyło się coś okropnego, a o czym sam czytelnik dowiaduje się z biegiem fabuły. I chociaż można się powoli domyślać o co chodzi, to i tak koniec końców jest zasmucony finałem...

Autorka świetnie pokazała nam, jaka okropna jest choroba wyniszczająca krok po kroku człowieka i jego człowieczeństwo. A jest nią stwardnienie rozsiane. Okropne cholerstwo, którego nie da się wyleczyć, a i żyć z tym naprawdę ciężko. Wzruszyłam się niejeden raz, kiedy pewne momenty były wprost nie do opanowania łez. Autorka wie, jak wzruszyć czytelnika. Zwłaszcza jeśli ten miał doświadczenie z daną sytuacją. Kolejny motyw to adopcja i problemy z jej, że tak powiem - sfinalizowaniem. Chamberlaine zgrabnie pokazuje nam jej trudy, ale również te słodkie i ważne momenty.

W książce tej jest wiele ciepła, ale i smutku. Główni bohaterowie są prawie namacalni... Autorka bardzo fajnie ich wykreowała i muszę przyznać, że każda z postaci mi się podobała. "Jak gdybyś tańczyła", to powieść emocjonująca... mówi nam o sile miłości, sile przetrwania, ważnych wyborach, żalach, stracie, dokonywaniu ważnych wyborów, przebaczeniu... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Najlepiej będzie, jeśli sami sięgniecie po nią i przekonacie się na własnej skórze. Ja gorąco Wam polecam lekturę "Jak gdybyś tańczyła", jest naprawdę wspaniała. 

czwartek, 19 stycznia 2017

"Mine" Katy Evans

Dziękuję!
Brooke nigdy nie wyobrażała sobie, że skończy u boku mężczyzny, który jest marzeniem wszystkich kobiet. Nie wszystkie marzenia maja jednak szczęśliwe zakończenie. Kiedy Remington potrzebuje jej najbardziej, Brooke dokonuje odkrycia, które zmusza ją do zniknięcia z otoczenia ringu. Teraz, gdy dzieli ich odległość i mrok, jedyną rzeczą, która jej pozostaje, jest walczyć o miłość mężczyzny , o którym mówi " Mój ".  

Po zakończeniu pierwszego tomu tej serii pt. "Real", byłam ciekawa ciągu dalszego. Spodziewałam się, że będzie on pokazany z punktu widzenia Brooke i właściwie nie spodziewałam się tomu trzeciego, który jest przede mną... Tom pierwszy mi się podobał, ale co do tego mam całkiem sporo "ale". Niemniej ciągle jestem ciekawa tego, co autorka zawarła w trzecim tomie, bo chociaż drugi, w mojej ocenie okazał się słabszy od pierwszego, to działo się w nim sporo... Dlatego niebawem będę chciała poznać tom pt "Remy". Przechodząc jednak do rzeczy...

Zacznę od tego, co nie do końca przypadło mi do gustu, a chodzi głównie o niepotrzebną ilość wulgaryzmów. Autorka moim zdaniem nieco przesadziła, jeśli chodzi o niektóre zwroty, jakich używali bohaterowie względem siebie. Ja rozumiem, że w tomie pierwszym mogły się one zdarzać i tak dalej, ale tutaj Remy i Brooke znają się, a nawet wynika z tego, że darzą się przeogromnym uczuciem. Nie rozumiem więc, skąd takie okropności. A może to po prostu ja mam inne podejście do tych spraw? To niestety mnie odrzucało, bo ja tak miłości nie widzę i ciężko mi sobie ją, właśnie taką, wyobrazić. Dlatego też, w mojej skromnej ocenie uważam, że wszystko było na wyrost, a miłość nie do końca była tym, co naprawdę oznacza. Głównie seks i pożądanie, a nie o to przecież chodzi. Tyle. 

Druga rzecz... Brooke drażniła mnie swoim dziecinnym zachowaniem... Rozumiem upartość, ale nie taką dziecinną. Przecież Remy oraz cała ekipa wyjaśnili jej dlaczego nie może towarzyszyć im w dalszej podróży, i w tym przypadku mieli słuszność, a nawet więcej... Cała sprawa była logiczna, ale nie... Księżniczka przecież  nie rozumie. Śmiech na sali, zwłaszcza, że kilka stron wcześniej potakiwała głową i zgadzała się z innymi, bo coś (nie zdradzę, co) jest ważniejsze od dotrzymywania towarzystwa Tajfunowi. Takie lekkomyślne zachowanie zawsze mnie drażniło, a w wykonaniu Brooke jakoś szczególnie. 

Spodziewałam się czegoś innego, aniżeli to, co było w tomie pierwszym. Ciągle napalona Brooke, ciągle napalony Remy... Co, oni mają jakieś zaburzenia? Na to wychodzi. Autorka w zasadzie przez połowę książki, może nawet więcej niż połowę, wykorzystywała schematy z tomu I. Seks, kłótnia, znowu seks, zapewnianie o dozgonnej miłości i znowu... Zgadnijcie... Seks. Chyba mi się to najzwyczajniej przejadło i dlatego tak psioczę, bo ileż można czytać, jak kopuluje dwójka bohaterów?

To teraz może trochę plusów. Książkę czyta się (pomimo wulgaryzmów i niektórych schematów) dobrze, bo autorka ma bardzo fajny i lekki styl. Jeśli chodzi o książki, w które nie trzeba się zanadto wczuwać i zgłębiać ich sensu, to "Mine" jest fajna. Można się przy niej odprężyć i jest takim czytadłem na raz. Czytadłem, które spodoba się czytelniczkom, które lubują się w tego typu książkach. I sądzę, że właśnie im ta seria przypadnie do gustu. 

Pamiętam, jak zachwalałam tom pierwszy, bo naprawdę mi się podobał i w zasadzie nadal podoba. Szkoda, że kontynuacja mnie nie zadowoliła. Może tom trzeci będzie lepszy? Zobaczymy.

wtorek, 17 stycznia 2017

"Projekt Mefisto" Marcin Mortka


 Dziękuję!
Opowieść o polskim miasteczku, któremu nawet zastępy piekielne nie dają rady.
Piekło świeci pustkami. Zygmunt, szeregowy pracownik, przybywa do Wyplut, miasteczka na prowincji Polski, by tam wdrażać projekt Mefisto 2.0, błyskotliwą strategię zarządu na pogrążenie ludzkości w grzechach. Cyniczny i przystojny diabeł nie przewidział jednak, że przyjdzie mu mierzyć się z ludźmi, którym Piekło może co najwyżej czyścić buty.

Plejada barwnych postaci, wspaniały obraz małomiasteczkowego życia, cięty humor i słowiańskie wierzenia – Marcin Mortka w najlepszym wydaniu!
Z Marcinem Mortką jest tak, że ja bardzo lubię jego przekłady, zwłaszcza książek z serii "Szklany tron". Byłam ciekawa jego twórczości własnej. Słyszałam o jego wcześniejszych książkach i kojarzę je, ale niestety nie znam, więc nie mogę porównać "Projektu Mefisto" do innych... Po tej spodziewałam się naprawdę wiele. Może dlatego, że autor ma niemały dorobek twórczy, może też dlatego, że opis naprawdę mnie przekonał i sprawił, że liczyłam na konkret. A i okładka dawała duże nadzieje. To nie tak, że "Projekt Mefisto" jest zły, po prostu liczyłam na nieco więcej. 

Spodziewałam się diabła z prawdziwego zdarzenia - przebiegłego drania, sprytnego lisa, sarkastycznego cwaniaczka... A otrzymałam takiego trochę melepetę, który mnie irytował swoją nieporadnością i brakiem pomysłowego działania, chociaż później się rozkręcił, ale nie zamazało to pierwszego wrażenia. Pewnie taki był zamiar autora, ale sądzę, że gdyby opis tego, czego się spodziewałam został wdrożony w niniejszą książkę, to zyskałaby ona naprawdę wiele. Przynajmniej w moich oczach. Niemniej z drugiej strony (chociaż nie przemawia to do mnie, to docenić muszę) autor pewnie chciał pokazać diabelskość w komicznym w nieco innym świetle, z przymrużeniem oka. I temu też zesłany diabełek został do takiego a nie innego miejsca, pełnego niezbyt inteligentnych ludzi, pijaczków i nieudaczników życiowych. 

Autor świetnie przedstawił pewną rzeczywistość małomiasteczkowych miejscowości. Może nie z każdego takiego małego miasteczka, czy wioski wyziera buractwo, menelstwo, chamstwo, fanatyzm kulturowy czy religijny, zabobony czy wszystkowiedzące Gienie, ale pewnie w większości tak i autor całkiem realnie to pokazał. Powiedziałabym nawet, że dobitnie.

Nie tylko kreacja głównego bohatera mi nie spasowała. Niestety. Jakoś tak... Całe to ukazanie diabelskiej korporacji mi nie pasowało... Spodziewałam się czegoś mocniejszego, bardziej fantastycznego i bardziej... Konkretnego. Niemniej tylko w połowie przyćmiło mi to cały odbiór powieści Marcina Mortki, a jest ona przyjemna, momentami zabawna, lekka i dobra na niejeden wieczór. Zwłaszcza jak akcja się rozkręci i wciągnie czytelnika. Ja z nią miałam słabsze i lepsze momenty, ale koniec końców stwierdzam, że jeśli macie ochotę przekonać się na własnej skórze czy "Projekt Mefisto" do Was przemówi, to powinniście sięgnąć.

niedziela, 15 stycznia 2017

"Zawód wiedźma" Olga Gromyko

Dziękuję!
  
"Zawód wiedźma" to pierwsza powieść Olgi Gromyko, a zarazem otwarcie cyklu Kroniki Belorskie, na który składa się kilka tomów opowieści osadzonych w magicznym świecie Belorii.
Ta seria to znak firmowy tej autorki – połączenie niezwykle wartkiej, pełnej fantastycznych przygód akcji z dużą dozą humoru i iskrzących relacji między bohaterami.

Wolha Redna to jedyna kobieta na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Rudowłosa, wścibska, ciekawska... Posiadaczka wyjątkowego talentu do praktyk magicznych, nieprzeciętnej intuicji i inteligencji. Zapewne właśnie dlatego została wybrana przez mistrza do rozwiązania zagadki, która do tej pory pochłonęła już życie 13 osób, o wiele bardziej od niej doświadczonych.

W Dogewie, krainie zamieszkiwanej przez wampiry i inne stwory źle się dzieje. Umiera coraz więcej istot, a magicy wysyłani na ratunek nie powracają. Czy młodej wiedźmie uda się odkryć co, lub kto zabija, jeśli starsi i bardziej doświadczeni magowie polegli na polu bitwy?

Czy tak naprawdę Wolha Redna okaże się królikiem doświadczalnym, ofiarą czy wybawicielką?
Na tę książkę polowałam już od dłuższego czasu, zwłaszcza, że główna bohaterka, to, jak sama nazwa wskazuje - wiedźma, w dodatku władająca ciętymi ripostami i ponadprzeciętną błyskotliwością. Cieszę się, że wydawnictwo Papierowy Księżyc wznowiło wydanie tego cyklu. W dodatku w ładniejszej okładce i... Uwaga! Nie poszło na ilość (dwa tomy, żeby zarobić więcej) a zrobiło tak, jak być powinno - jeden tom. Brawo! Przejdę może teraz do swoich odczuć na temat tej książki, a będzie pozytywnie, bo uwielbiam i autorkę, i "Zawód wiedźma".

Dlaczego zainteresowałam się książką? Lubuję się w takich klimatach, uwielbiam Olgę Gromyko i nie mogłabym przejść obojętnie obok tejże pozycji. Byłoby to wręcz niewybaczalne!
Na początek przedstawię nieco fabułę. Postaram się nie zdradzić wielu szczegółów. Jak wiadomo, nie po to się pisze recenzję, ażeby streszczać zawartość książki i w dodatku zdradzić potencjalnym czytelnikom najciekawsze kąski. Zaskoczenie jest elementem kluczowym, każdej książki/filmu etc. Część pierwsza...

Przedstawiam Wam Wolhę Redną, adeptkę VIII roku Magii Praktycznej w Starmińskiej Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Wolha dostaje bojowe zadanie od swojego mistrza. Otóż zostaje ona wysłana do wioski wampirów, gdzie dzieją się cuda niewidy. Każdy mag, który podjął się tego zadania, nie wrócił, a słuch po nim zaginął. Zatem, czy opierzona wiedźma poradzi sobie z tajemniczym potworem i zdoła rozwikłać zagadkę?
Kiedy Wolha trafia do miasta wampirów istniejącego pod nazwą Dogewa, nie wie czego ma się spodziewać, bowiem w jej świecie niewiele mówi się o tych stworzeniach, a wszystkie księgi są oparte na baśniach i legendach, które z rzeczywistością (jak się sama bohaterka przekonuje) nie mają nic wspólnego.
Sam władca Dogewy wpada Rednej w oko, czego młoda wiedźma nie ukrywa. Wolha zostaje wtajemniczona w życie i standardy wampirów, ale o samym potworze mieszkańcy niewiele mówią. Tylko książę udziela zainteresowanej kilku istotnych szczegółów, które jednak nie rzucają wiele światła na sprawę. Zatem czy Wolha wyjdzie z tego cało? Czy odkryje co to za potworna magia sprawia, że ludzie znikają?
"-E, rozczarowałeś mnie. Czosnku się nie boisz, latać nie umiesz, na słońcu nie wyparowujesz... - Rzuciłam okiem pod nogi - Cień rzucasz.
- Przepraszam, postaram się poprawić - złośliwie obiecał wampir."
    Książkę czytało mi się wprost wyśmienicie dzięki pierwszoosobowej narracji, prowadzonej przez główną bohaterkę. Trzeba przyznać, że autorka ma ciekawy styl pisania, bowiem jej dzieło czyta się z zaciekawieniem od początku, aż po jego kres. W dodatku w zastraszającym tempie. Jak sama objętość wskazuje, książkę można pochłonąć dosłownie w jeden wieczór i przyjemnie go spędzić z bohaterami, jakie autorka zarysowała  na jej potrzeby.
 Skoro już zaczęłam o bohaterach... Wolha jest wprost niesamowita! Uwielbiam takie sarkastyczne i ziejące ironią bohaterki, z którymi nie sposób się nudzić. Jej poczynania i dialogi sprawiały, że czasami śmiałam się w głos. Olga Gromyko stworzyła taką, że tak pozwolę sobie rzec - swojską dziewczynę z sąsiedztwa, która ma w sobie tyle werwy i życia, że z łatwością można ją utożsamić z kimś z otoczenia. Sama chciałabym poznać taką Wolhę, jestem pewna, że dogadałabym się z nią wyśmienicie! Reasumując, Wolha to jedna z moich ulubionych bohaterek i nie mogę się doczekać, aby sięgnąć po kolejny tom, żeby poznać jej dalsze losy. Co do samego wampirzego księcia - kiedy już poznałam wiedźmę, nie miałam żadnych wątpliwości, że postać męska będzie równie ciekawa jak damska. Księcia jednak wyobrażałam sobie trochę inaczej, niemniej jednak nie jest to wampirza piękność, która ma siebie za wspaniałego i świecącego w słońcu lowelasa. Len jest strasznie sympatyczną postacią, której wprost chciało się więcej i więcej.
Reszta postaci jest tylko lekko zarysowana, to właśnie te dwie wymienione wiodą prym i to wokół nich toczy się cała akcja.

Co do akcji. Tutaj muszę z przykrością stwierdzić, że specjalnego szału nie ma. Fabuła toczy się swoim leniwym tempem, co zupełnie mi nie przeszkadzało, gdyż dialogi i śmieszne sytuacje nadrabiały wszystko. Trzeba również wziąć pod uwagę, że to jedynie początek historii Wolhy, gdyż jej dalsze losy (jak i może żwawsza akcja) toczyć się będą w kolejnych częściach: Zawód: Wiedźma. Część 2, Wiedźma opiekunka. Część 1, Wiedźma opiekunka. Część 2, Wiedźma naczelna. Tak więc, jak mniemam akcja dopiero rozkręci się w kolejnych częściach, a tutaj mieliśmy jedynie zarys całej sytuacji i zapoznanie się z bohaterami, którzy będą nam towarzyszyli jeszcze przez kolejne 4 tomy. Jestem jak najbardziej na TAK!
Książkę polecam gorąco. Nie będziecie się nudzić podczas jej czytania - to zapewni Wam sama główna bohaterka. Każdy kto lubi wiedźmy i świetny wyszukany humor powinien sięgnąć właśnie po tę pozycję.

Pierwszą częścią byłam zachwycona. Lubię takie wiedźmie klimaty. Czary, smoki, trolle, nietypowe wampiry, śmieszne gagi (to przede wszystkim) oraz nieźle zakręcona przygoda. W tej książce wiele rzeczy mnie zaskakuje, wiele trzyma w lekkim napięciu. Np. taki smok, który przechodzi na dietę... Czy też, podryw na trolla. A może jeszcze wampir i wilk w jednym? Zastanawiałam się, ile mogę znaleźć ciekawych rzeczy w tak cienkiej książce. Jak się później okazało - całą masę. Lubię takie książki i będę je zachwalała ot co!
Przejdźmy jednak do samej fabuły części drugiej (tej, która była poprzednio wydana osobno). Niby pomysł oklepany - bo przecież o wiedźmach książek cała masa. Wampiry przewijają się w większości paranormali, czy to sporadycznie, czy też mają główne role. Magia również w nich góruje, a jednak Olga Gromyko stworzyła coś, czego nie mogę nazwać schematyczną historią. Niby z pozoru szału nie ma, ale jak się zacznie czytać to czapki z głów. 
   
Wolha sądziła, że Len nieprędko znowu zaprzątnie jej głowę i skradnie wolny czas, się dziewoja pomyliła! Oto i on, wkracza za mury Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Niby tylko dla rozrywki, tudzież w celach reprezentacyjnych, ale kto go wie po co się przypałętał? Otóż Wolha wie, że Len na pewno ma interes i niebawem dowiaduje się jaki.
I w taki oto sposób Wolha, Len i trolli najemnik imieniem Wal wyruszają na "podbój" świata, a radochy przy tym wszystkim cała masa.
"W dawnych czasach mężczyźni przepuszczali kobiety przodem albo wręcz wnosili do domu na rękach. A już na pewno się nie przepychali.
- Przyjąłem do wiadomości - obiecał Len, łapiąc mnie na ręce.
- Hej no, puszczaj, żartowałam!
Ale on jeszcze nie skończył. Nie zwracając uwagi na wściekły opór, zarzucił mnie na ramię, brzuchem do dołu.
- A jeszcze wcześniej - kontynuował niewzruszenie, przytrzymując jedną ręką moje wierzgające nogi - kobiety wnoszono do jaskini w ten właśnie sposób. Uprzednio ogłuszywszy maczugą przez łeb. I właśnie stąd wzięła się owa tradycja."
 Autorka z lekkością włada językiem, dzięki czemu książkę czyta się z wielką przyjemnością. Humor jakim się posługuje, jest idealnie wpasowany w mój, a bohaterowie są przesyceni barwami i charyzmą. Sama Wolha skradła moje serce w pierwszym rozdziale, części pierwszej. Natomiast Len - lekko zdystansowany, dowcipny i wyrazisty - no czego chcieć więcej? Do tego Wal (troll) trochę agresywny, trochę stuknięty, ale z głową na karku. Poboczne postaci schodzą na drugi tor, ale nie mam nic przeciwko, bo akurat ja łaknę Lena i Wolhy, a reszta może być jedynie dodatkiem w tej kompozycji!
Ja bardzo sobie chwalę książki pani Gromyko i mam nadzieję, że pozostałe części nadal będą mnie zachwycać i, że się nie zawiodę, bo oczekiwania rosną! Polecam każdemu, kto lubuje się w wiedźmich tematach, szuka ciekawej i bogatej w humor akcji, chce przeczytać coś, co pozwoli mu się odprężyć i oczywiście spędzić przyjemnie czas!