Wstrząsająca opowieść o demonach przeszłości, głęboko skrywanych tajemnicach i o wielkiej miłości. Opowieść o zagmatwanych i dramatycznych losach Kati i Tommy’ego. On jest wielką gwiazdą, wokalistą grupy Semtex, do którego wzdychają całe rzesze fanek. Ona, to zwyczajna dziewczyna skrywająca pewien sekret. Dziewczyna, która wie, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach. Jednak kiedy poznaje Tommy’ego, nie wszystko idzie tak, jakby sama tego chciała. Przeznaczenie czasami lubi płatać figle. Nieoczekiwane uczucie, które rozkwita pomiędzy tą dwójką, wiele zmieni w ich życiu.
Z twórczością Agnieszki Lingas – Łoniewskiej miałam już styczność kilka razy. Zazwyczaj czytałam jej książki/opowiadania, które publikowała w Internecie. Przyznam, że wszystko, co napisała, pochłaniałam z przyjemnością. Wtedy dopiero wkraczałam w świat tekstów fan fiction, a utwory tejże autorki były dla mnie czymś nowym i interesującym. Później było coraz głośniej o twórczości pani Lingas – Łoniewskiej, a teksty ze stron, z których można je było pobrać, znikały w trybie natychmiastowym… Stwierdziłam, że jeśli nadarza się okazja, to chętnie sobie przypomnę „Brudny świat”, który był jednym z tych lepszych utworów fan fiction, jakie miałam okazję poznać. Takie odświeżenie treści było kuszące, ale też lekko mnie rozczarowało. Nie odczuwałam już tych samych emocji, które towarzyszyły mi podczas pierwszego czytania, kiedy poznawałam bohaterów i ich historię. Muszę przyznać, że niestety, ale wiele rzeczy mnie irytowało.
Książkę czyta się przyjemnie, lekko zagłębiając się w jej treść, stopniowo poznajemy każdego z bohaterów. Nie mają tutaj wyłączności tylko postaci główne, ale z zaciekawieniem poznajemy również bohaterów drugoplanowych, za co należy się wielki plus autorce. Jednak, jak wiadomo, to właśnie główne postaci najbardziej przykuwają naszą uwagę i to właśnie na nich skupia się autorka, sprawiając tym samym, że ich kreacja jest bardziej wyrazista aniżeli całej reszty. Wszystko to decyduje o tym, że czytelnik zżywa się w pewnym stopniu z danymi postaciami, bardziej lub mniej. W moim przypadku jest tak, że porównuję odczucia po przeczytaniu książki z tymi, które towarzyszyły mi podczas czytania jej za pierwszym razem. Mam wrażenie, że postaci się zmieniły, jednak jest to złudzenie, gdyż treść i one same pozostały przecież takie same. To tylko moje podejście się zmieniło i nie pokochałam ich teraz tak, jak uczyniłam to za pierwszym razem. Tak więc jest mi trochę trudno ocenić postaci, mając w pamięci obraz bohaterów sprzed kilku lat i to teraźniejsze ich postrzeganie. Niemniej jednak spróbuję temu podołać.
Postać kobieca jest bardzo dobrze dopracowana. Pani Lingas – Łoniewska stworzyła kruchą i jednocześnie bardzo silną kobietę, która radzi sobie bardzo dobrze z przeciwnościami losu. Natomiast jeśli wziąć pod lupę postać męską… Nie powiem, że jest ona źle nakreślona, gdyż byłabym w swej ocenie niesprawiedliwa. Sądzę jednak, że Tommy urasta do rangi typowego macho, który myśli, że wszystko może – a takie zachowanie mnie bardzo drażniło. Jednak w tej postaci zachodzi wielka zmiana – a ja metamorfozy w bohaterach zawsze sobie bardzo cenię.
Wspomniałam, że wiele rzeczy mnie w książce irytowało, więc czas wymienić kilka z nich. Denerwujące było postępowanie niektórych postaci (w głównej mierze tych głównych). Często zachowywały się one jak rozwydrzone nastolatki, a nie dojrzałe osoby, które mają za sobą całkiem spory bagaż doświadczeń życiowych. Niektóre dialogi sprawiały, iż miałam ochotę jak najszybciej przewrócić kartkę, żeby nie musieć ich dłużej czytać. I na koniec ta schematyczność, która, niestety, jest coraz częstsza, jeżeli chodzi o jakikolwiek gatunek literacki.
Oczywiście fabuła jest do bólu przewidywalna, jednak nie spodziewałam się tutaj jakichś innowacyjnych posunięć w kwestii miłosnego wątku. I, jak nie lubię przewidywalności, tak w tym przypadku nie przeszkadzała mi ona kompletnie. Książka ta ma za zadanie nas rozluźnić i uprzyjemnić nam czas. Ale w „Brudnym świecie” znalazł się również wątek, który zmusza do refleksji, do pewnych przemyśleń nad tym, co w życiu jest ważne, a czym nie należy się przejmować. Dlatego też uważam, że jest to pozycja, która może zainteresować miłośników romansów i książek, w których nie wszystko jest piękne i kolorowe. Warto poszukać jej więc na półkach księgarskich, nawet jeśli nie jest to utwór oryginalny i wybitny.
Z twórczością Agnieszki Lingas – Łoniewskiej miałam już styczność kilka razy. Zazwyczaj czytałam jej książki/opowiadania, które publikowała w Internecie. Przyznam, że wszystko, co napisała, pochłaniałam z przyjemnością. Wtedy dopiero wkraczałam w świat tekstów fan fiction, a utwory tejże autorki były dla mnie czymś nowym i interesującym. Później było coraz głośniej o twórczości pani Lingas – Łoniewskiej, a teksty ze stron, z których można je było pobrać, znikały w trybie natychmiastowym… Stwierdziłam, że jeśli nadarza się okazja, to chętnie sobie przypomnę „Brudny świat”, który był jednym z tych lepszych utworów fan fiction, jakie miałam okazję poznać. Takie odświeżenie treści było kuszące, ale też lekko mnie rozczarowało. Nie odczuwałam już tych samych emocji, które towarzyszyły mi podczas pierwszego czytania, kiedy poznawałam bohaterów i ich historię. Muszę przyznać, że niestety, ale wiele rzeczy mnie irytowało.
Książkę czyta się przyjemnie, lekko zagłębiając się w jej treść, stopniowo poznajemy każdego z bohaterów. Nie mają tutaj wyłączności tylko postaci główne, ale z zaciekawieniem poznajemy również bohaterów drugoplanowych, za co należy się wielki plus autorce. Jednak, jak wiadomo, to właśnie główne postaci najbardziej przykuwają naszą uwagę i to właśnie na nich skupia się autorka, sprawiając tym samym, że ich kreacja jest bardziej wyrazista aniżeli całej reszty. Wszystko to decyduje o tym, że czytelnik zżywa się w pewnym stopniu z danymi postaciami, bardziej lub mniej. W moim przypadku jest tak, że porównuję odczucia po przeczytaniu książki z tymi, które towarzyszyły mi podczas czytania jej za pierwszym razem. Mam wrażenie, że postaci się zmieniły, jednak jest to złudzenie, gdyż treść i one same pozostały przecież takie same. To tylko moje podejście się zmieniło i nie pokochałam ich teraz tak, jak uczyniłam to za pierwszym razem. Tak więc jest mi trochę trudno ocenić postaci, mając w pamięci obraz bohaterów sprzed kilku lat i to teraźniejsze ich postrzeganie. Niemniej jednak spróbuję temu podołać.
Postać kobieca jest bardzo dobrze dopracowana. Pani Lingas – Łoniewska stworzyła kruchą i jednocześnie bardzo silną kobietę, która radzi sobie bardzo dobrze z przeciwnościami losu. Natomiast jeśli wziąć pod lupę postać męską… Nie powiem, że jest ona źle nakreślona, gdyż byłabym w swej ocenie niesprawiedliwa. Sądzę jednak, że Tommy urasta do rangi typowego macho, który myśli, że wszystko może – a takie zachowanie mnie bardzo drażniło. Jednak w tej postaci zachodzi wielka zmiana – a ja metamorfozy w bohaterach zawsze sobie bardzo cenię.
Wspomniałam, że wiele rzeczy mnie w książce irytowało, więc czas wymienić kilka z nich. Denerwujące było postępowanie niektórych postaci (w głównej mierze tych głównych). Często zachowywały się one jak rozwydrzone nastolatki, a nie dojrzałe osoby, które mają za sobą całkiem spory bagaż doświadczeń życiowych. Niektóre dialogi sprawiały, iż miałam ochotę jak najszybciej przewrócić kartkę, żeby nie musieć ich dłużej czytać. I na koniec ta schematyczność, która, niestety, jest coraz częstsza, jeżeli chodzi o jakikolwiek gatunek literacki.
Oczywiście fabuła jest do bólu przewidywalna, jednak nie spodziewałam się tutaj jakichś innowacyjnych posunięć w kwestii miłosnego wątku. I, jak nie lubię przewidywalności, tak w tym przypadku nie przeszkadzała mi ona kompletnie. Książka ta ma za zadanie nas rozluźnić i uprzyjemnić nam czas. Ale w „Brudnym świecie” znalazł się również wątek, który zmusza do refleksji, do pewnych przemyśleń nad tym, co w życiu jest ważne, a czym nie należy się przejmować. Dlatego też uważam, że jest to pozycja, która może zainteresować miłośników romansów i książek, w których nie wszystko jest piękne i kolorowe. Warto poszukać jej więc na półkach księgarskich, nawet jeśli nie jest to utwór oryginalny i wybitny.
Recenzja napisana dla literatura.juventum.pl
nie poznałam jeszcze pióra tej autorki, być może się skusze na coś lekkiego i realnego :)
OdpowiedzUsuńNiedługo dorwę ,,Brudny świat" w swoje ręce, choć wzmianka o schematyczności trochę mnie zniechęca... Ale może nadrobi w moich oczach innymi elementami.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że to autorka fan fiction. To wiele wyjaśnia. Tej książki nie czytałam i chyba się nie skuszę, nie ciągnie mnie. Czytałam natomiast Obrońcę nocy i choć lektura była przyjemna, została oparta na utartych schematach, narracja jak dla mnie zbyt przekombinowana a fabuła bez jakiegokolwiek miejsca na zaskoczenie. Sama nie wiem, jak oceniłabym całość. Było fajnie, ale chyba do autorki nie wrócę.
OdpowiedzUsuńPragnę ją przeczytać!! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cieplutko! :3
Ja z autorką zapoznałam się w trakcie czytania "Zakrętów losu" (trylogia o braciach Borowskich). Bardzo dobrze wspominam tę powieść, aczkolwiek miała ona kilka rażących błędów. Czytałaś to? :) Za tą książka nie będę się raczej oglądała, ale z chęcią ją przeczytam, jeśli wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, lecz mam w planach to zrobić.
OdpowiedzUsuńPolubiłam twórczość tej autorki za inne powieści. Po "Brudny świat" też chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńDo tej pory przeczytałam dopiero jedną powieść tej autorki, mianowicie "W szpilkach od Manolo". Na półce czekają jeszcze "Zakręty losu", więc na pewno niebawem zabiorę się za nie. "Brudny świat" przyciąga mnie fabułą, więc na pewno dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej recenzji, w której byłaby mowa o schematach... Tak czy owak mam ogromną ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuń