czwartek, 14 kwietnia 2016

"Stinger. Żądło namiętności" Mia Sheridan

Dziękuję!

Los czasem płata figle...
 Kto powiedział, że konferencje branżowe muszą być nudne? Nawet jeśli tak bywa, to na pewno nie w Las Vegas, mieście, w którym wszystko może się zdarzyć. To właśnie tam pewna poważna młoda osoba, Grace Hamilton, uczestnicząca w Międzynarodowym Zjeździe Studentów Prawa, poznaje Carsona Stingera, aktora z branży erotycznej, z którym spędza kilka upojnych chwil. Ale cóż może na dłużej połączyć dwoje tak odmiennych ludzi, mających całkowicie inne poglądy na świat i życie?
 Grace to dziewczyna, która uparcie dąży do realizacji swoich celów, a Carson żyje z dnia na dzień i na niczym szczególnie mu nie zależy. Oboje doskonale wiedzą, że ich drogi skrzyżowały się tylko na chwilę... A jednak nie potrafią o sobie zapomnieć.
Kiedy szczęśliwym zrządzeniem losu wpadają na siebie ponownie, nie mogą odrzucić tej szansy. Zwłaszcza że w międzyczasie oboje nieco dojrzeli, a Stinger porzucił branżę porno na rzecz służby w armii USA. Romans pięknej pani prokurator i przystojnego komandosa nie przypomina sielanki, ale czy życie bez emocji jest ciekawe?

Na wstępie powiem tak - ci, którzy mnie znają (mojego bloga), wiedzą jak to jest ze mną i z powieściami erotycznymi. Jakoś nieszczególnie się z nimi ostatnio lubiłam. Dlaczego więc sięgnęłam po "Stinger"? Okładka przykuła mój wzrok, opis dodał swoje trzy grosze, ale najbardziej przykuła mnie sama autorka, która jest wszędzie wychwalana. Jak zatem ma się sprawa ze mną i z tą powieścią, która jest, jak to oceniłam "grzmotliwa"? Przekonajcie się sami.

Pierwsze porównanie, jakie wpadło mi do głowy, podczas oceny "Stinger" to papryczka chili. Tak jak jej skórka, początek powieści był gładziutki i subtelny. Potem pierwszy gryz - i doznanie szoku zarówno w smakowaniu papryczki, jak i w treści książki. Następnie ogień! O tak w książce jest ogień! Rozgrzewa czytelnika do czerwoności. Potem sięgamy po kolejną papryczkę ale tym razem słodką -  druga część książki. I doznajemy szoku smakowego, jak i czytelniczego. Dlaczego? Ponieważ Mia Sheridan nie poszła na łatwiznę i nie napisała swojej książki jednotorowo. Nie ma tutaj czasu na nudę smakową, ot co! Druga część książki jest zupełnie inna od pierwszej. Stąd moje ogromne zaskoczenie i zachwyt. Spodobało mi się to, jak autorka najpierw szokuje czytelnika, a potem spokojnie przestawia go na spokojniejsze tory powieści. Daje mu teraz czas na oswojenie się z tym, co wydarzyło się w części pierwszej i przybliża nam charaktery postaci. A potem? Potem to już tak fajnie się czyta perypetie bohaterów, że nawet się nie zdaje sprawy z nieuchronnego ich zakończenia.

Może w kilku słowach przedstawię zarys postaci, które bardzo polubiłam. Na pierwszy ogień pójdzie postać męska, tytułowy Stinger, który za tą całą fasadą lovelasa, podrywacza i gościa, który ma wszystko gdzieś, skrywa prawdziwego i ciepłego mężczyznę. Mężczyznę, który jako dziecko został zmuszony przywdziać maskę obojętności. Takie życie. Drugą postacią jest Grace, która czasami dawała mi swoim zachowaniem w kość - ale u mnie to normalne, że główne bohaterki jakoś tak... lubią mnie drażnić. Grace, która wydaje się opanowaną kobietą, ale jednak nie do końca czerpiącą z życia przyjemności, jakie to nam daje. Wtedy pojawia się On. I zaczyna się zabawa!

Dlatego też nie zaliczam Stingera do zwyczajnej erotycznej książki. Nie. "Stinger" ma interesującą i wciągającą fabułę. Nie znajdziecie tutaj pustego, erotycznego (często niesmacznego) przekazu. Nie. Autorka postarała się, aby czytelnik czerpał radość z czytania i poznawania postaci. Dlatego też z ogromną przyjemnością i dużą dozą ciekawości czekam na kolejną powieść z tego cyklu!

10 komentarzy:

  1. Przyznam, że przez większość czasu byłam niesprawiedliwa wobec literatury erotycznej. Żadnej książki nie przeczytałam, a z góry uznawałam je za wyuzdane, pozbawione dobrego smaku. Postanowiłam zmienić ocenianie po pozorach i miło się rozczarowałam. W tej kategorii lektur można znaleźć naprawdę dużo fajnych książek! A tę uważam za ciekawą, tak po Twoim opisie. Zapiszę sobie tytuł. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja! Ale mi narobiłaś apetytu! Właśnie robię zamówienie i wiem co wpadnie do koszyka <3

    Uściski~ Luna

    ps. Wszystkiego najlepszego! Dużo zdrówka, miłości i szczęścia. No i oczywiście książek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowałaś mnie tymi dwiema różnymi częściami powieści... Dobrze, że czeka już na półce! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciesze się, że oprócz erotyki jest ciekawa fabuła. Lubię powieści, w których sceny erotyczne nie są najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytam erotyków, to nie na mój wiek (mentalnie jestem na poziomie naiwnych powieści młodzieżowych w przerwach między fantasy)... Nie mniej jednak będąc z tobą szczera powiem, że wpadłam na tego posta tylko po to aby życzyć ci wszystkiego najlepszego z okazi urodzin (heh... mam nadzieję, że nie pomyliłam się w datach, bo odbił mi się o uszy ten czwartek;p). 100lat :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedno trzeba przyznać twórczości Mii Sheridan -- jej erotyczne pozycje są wysublimowane, opisy nie są wulgarne, bywają wręcz romantyczne. Jeśli ktoś czuje opór wobec literatury erotycznej (jak np. ja;) ), to zdecydowanie warto zacząć właśnie od Sheridan. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) Sheridan świetnie zabrała się za "kąsek" erotycznych powieści :)

      Usuń
  7. Właśnie ją sobie podczytuję i jestem zachwycona :D Zobaczymy jak to będzie gdy ją skończę.

    OdpowiedzUsuń