środa, 21 września 2016

"Sweet Ache. Krew gęstsza od wody" K. Bromberg

Dziękuję!

Kiedy Rylee pławi się w swoim szczęściu, rozpoczyna się niezwykły romans siostry Coltona, seksownej i pięknej Quinlan Westin i Hawkina Playa. Hawkin, sławny muzyk o dobrym sercu, po raz kolejny bierze na siebie wybryki młodszego brata, Huntera. Ponownie daje się wykorzystać, ale tym razem grozi mu odsiadka. Przyszłość jego zespołu staje pod znakiem zapytania. Aby zdobyć przychylność sędziego, Hawkin zgadza się gościnnie poprowadzić serię wykładów na miejscowej uczelni. A Quinlan... Cóż, Hawkin zakłada się z kolegą z zespołu, że zaciągnie ją do łóżka.
 Uwiedzenie Quinlan, która nie ma najmniejszej ochoty stać się kolejną zdobyczą gwiazdora, okazuje się o wiele trudniejsze niż seria wykładów. Im bardziej on się stara, tym bardziej ona go unika, ale nieoczekiwanie między tym dwojgiem rodzi się coś pięknego i prawdziwego. Złożoną sytuację dodatkowo komplikuje Hunter: gdy tylko zorientuje się, że jego starszy brat ma słaby punkt, zrobi wszystko, żeby go wykorzystać...
Jak to się skończy? Czy historia o tak zagmatwanym początku może zaowocować prawdziwym uczuciem? Czy Quinlan i Hawkin wbrew wszystkiemu znajdą szczęście?
Zaczęłam zaczytywać się w historii Quinlan i w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że gdzieś już to czytałam. Skądś znam tę historię, ale myślę sobie - czytam dalej, zobaczymy jak się to rozwinie. Kiedy byłam już w połowie książki, zdałam sobie sprawę, że ja już to czytałam! Poszperałam, poszukałam i okazało się, że "Sweet Ache" czytałam w wersji angielskiej. Bardzo miło wspominałam tę książkę i przyjemnie było poznać ją od nowa. 

Nie ma co tutaj się rozwodzić nad oryginalnością powieści tego typu, gdyż jest ich cała masa i wszystkie są do siebie podobne. Jednak K. Bromberg moim zdaniem dodaje do swoich książek to, tak zwane "coś", co sprawia, że przyjemnie czyta mi się historie przez nią nakreślone. A wątek erotyczny nie jest niesmaczny i wulgarny. Nie jest też stworzony po to, żeby był i nie jest głównym wątkiem tej książki. "Sweet Ache" jest dopracowaną, obmyśloną historią, w której wszystko ma swoje miejsce, a bohaterowie są świetnie nakreśleni i odgrywając swoją rolę tworzą interesującą rozrywkę dla czytelnika. 

Historia Hawkin'a oraz Quinlan porwała mnie od samego początku i do samego końca byłam nią żywo zainteresowana. Ciekawiło mnie, jak to wszystko się potoczy, jak się ułożą pewne relacje... Jak rozwiną się pewne wątki, które spędzały mi sen z oczu. Zdarzały się momenty, które mnie denerwowały i odkładałam książkę, ale na minutkę (albo dwie), bo tak mnie do niej ciągnęło, że nie mogłam nie poznać ciągu dalszego danej sytuacji. Hawkin ujął mnie swoją historią, bo jakoś na samym początku nie zapałałam do niego sympatią. Boski cwaniaczek, który myśli, że wszystko mu wolno - takie było moje pierwsze wrażenie. Dopiero, kiedy poznałam jego przeszłość, polubiłam tego boskiego cwaniaczka. Tak samo było z Q. od początku wydawała mi się irytującą panienką z dobrego domu. Ale jednocześnie była taką twardą babką, która wiedziała czego chciała.

Jeśli chodzi o postaci, to jak najbardziej na plus. Nawet te drugoplanowe, jak brat Hawkin'a czy przyjaciele z zespołu oraz najbliżsi Q. Zauważyłam, że autorka lubi tworzyć charakterne postaci, które zapadają w pamięć. Jak wspominałam  na samym początku, od razu przypomniała mi się historia tej dwójki, jak tylko zaczęłam czytać, to zaświtało mi, że ich znam. Dlatego też śmiało mogę stwierdzić, że postaci zapadają w pamięć i nie da się ich tak łatwo zapomnieć. 

"Hard Beat" podobało mi się mniej, niż "Sweet Ache". Ciekawa jestem jak będzie w przypadku "Slow Burn". Jestem dobrej myśli, a Wam polecam tę serię, bo rozgrzeje Wasze zmysły, ale również serca. 

1 komentarz:

  1. Wszystkie trzy najnowsze części serii Driven czekają na mnie. Zapowiada się całkiem interesująca lektura :)

    OdpowiedzUsuń