Leigh Bardugo, autorka z listy bestsellerów New York Timesa, zainspirowana mitami, baśniami i folklorem stworzyła cudownie klimatyczny zbiór opowiadań, których akcja wprost skrzy się od zdrad, zemsty, aktów poświęcenia i miłości. Wejdźcie do świata griszów...
Miłość przemawia kwiatami. Prawda wymaga cierni.
Udajcie się do świata mrocznych paktów zawieranych w blasku księżyca; świata nawiedzonych miast i głodnych lasów; świata zwierząt mówiących ludzkim głosem i golemów z piernika. Do świata, w którym młoda syrena głosem przywołuje śmiercionośne sztormy, a strumień może spełnić życzenie usychającego z miłości chłopaka - lecz zażąda za to okrutnej ceny.
Pełny tytuł Język Cierni. Opowieści snute o północy i niebezpieczna magia".
Zacznę od tego przepięknego wydania, które totalnie mnie zauroczyło i kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź, a w niej informacje o okładce - wiedziałam, że ta książka musi być moja! I dostałam ją od Ukochanego na Gwiazdkę! Moja radość z posiadania tego cuda była duża. Wiedziałam, że będzie to jedna z tych książek, które długo nie będą musiały czekać na przeczytanie. Wzięłam się za nią na początku stycznia i zakochałam się w treści tak bardzo, jak w samym wydaniu.
Magiczny zbiór opowiadań, niekoniecznie dla najmłodszych. Znajdziecie tutaj opowieści o miłości, poświęceniu, zaufaniu... Wszystkie zaczynają się niewinnie, by później uderzyć w czytelnika z mocą. Moim ulubionym opowiadaniem jest to o lisie "O lisie, który chciał być za sprytny". Przyznaję... Czytałam je dwa razy pod rząd. A teraz ponownie nabrałam ochoty, na przeczytanie go po raz trzeci. Na drugim miejscu wylądowało "Ayama i cierniowy las", a na trzecim "Wiedźma z Duvy".
Bardugo na pewno inspirowała się znanymi baśniami, to można zauważyć gołym okiem. Jednak zrobiła z nich tak inne historie, że zastanawiałam się, które bardziej przypadły mi do gustu. Te którymi się inspirowała, czy te jej. W Języku Cierni historie są smutne, czasami straszne, 'przebiegłe' i na pewno nie bajkowe.
Miłość przemawia kwiatami.
Prawda wymaga cierni.
Osobiście polecam każdemu, nie tylko tym którzy czytali Trylogię Griszów, bo nie powiedziałabym, żeby opowiadania jakoś specjalnie nawiązywały do trylogii. Dlatego śmiało możecie się z nią zapoznać bez znajomości wspomnianego cyklu. Ja jestem całkowicie zauroczona i cieszę się przeogromnie, że mam ją w swojej kolekcji!
Niestety, tym razem nie moja bajka ,ale recenzja bardzo dobra.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze trylogii, a więc myślę, że to będzie ciekawy wstęp :)
OdpowiedzUsuń