środa, 13 lutego 2019

"Wszystko oprócz prawdy" Gillian McAllister



Czy zdarza ci się sprawdzać telefon partnera?
Czy masz do tego prawo?
I czy jesteś przygotowana na to, co tam znajdziesz?

Wszystko zaczęło się od wiadomości. Do której Rachel nawet nie chciała zajrzeć. Kocha Jacka. Spodziewa się jego dziecka. Ufa mu bezgranicznie.
Ale co się stało, to się nie odstanie. Rachel nie cofnie czasu i nie uwolni się od myśli, które nie dają jej spokoju po tym, co przeczytała.
Dlaczego Jack kłamie na temat swojej przeszłości? Co właściwie ukrywa? I czy Rachel ma prawo za wszelką cenę dociekać prawdy, zwłaszcza że sama nie gra w otwarte karty?

Nie będzie to długa nota na temat moich opinii z lektury. Postaram się jednak w tej krótkiej notce napisać wszystko, co mi przyjdzie na myśl o lekturze "Wszystko oprócz prawdy". Opis - cholernie mnie zaintrygował. Liczyłam na to, że będę podczas lektury tego tytułu bawiła się wyśmienicie,  moje emocje będą ze mnie wychodzić uszami, a napięcie nie opuści mnie aż do ostatniej kropki. 
Niestety nie mogę się zgodzić z tym, że książka jest wyjątkowa i w ogóle super-ekstra. Niemniej, nie mogę jej odebrać tego, że pomimo wielu mankamentów jest to powieść wciągająca i intrygująca. Chciałam wiedzieć, czy główna bohaterka się opamięta i w ogóle jak to wszystko się rozwinie. Pomysł był naprawdę dobry, ale niestety niewykorzystany.

Dlaczego nie pieję z zachwytu nad tą książką? Głównie z wielu absurdalnych sytuacji, jakie mają w niej miejsce. Pierwszy z brzegu: główna bohaterka pracuje w kancelarii adwokackiej i musi sprawdzić znaczenie słowa ZBRODNIA. No... A... Ona jest asystentką adwokata.


Poza tym, główna bohaterka jest niezrównoważona: emocjonalnie, psychicznie, osobowościowo i w ogóle, aż się dziwię, że doczytałam tę książkę do końca, bo tak mnie wkurzała, że miałam ochotę rzucić nią w kąt. Może właśnie taki był zamysł autorki, żeby jej postać była taka... hmm fajna?


Nie rzuciłam książką, doczytałam do końca, bo zżerała mnie ciekawość pt. O CO TUTAJ W OGÓLE CHODZI?! 

Rachel - mocno wkurzająca kobieta, która odkrywa, że ten ma przed nią pewne sekrety. Dziewczyna jest tak chorobliwie zafiksowana (nie wiem czemu, w końcu nie przeczytała jakiejś mega intrygującej wiadomości na jego telefonie), że nie może normalnie funkcjonować. A właśnie na tym zafiksowaniu opiera się cała ta książka. Na chorobliwej ciekawości i wścibstwie głównej bohaterki, która też ma wiele za uszami, ale według siebie jest super krystaliczna - takie odniosłam wrażenie.

Liczyłam na dużo lepszą treść. Gdyby autorka stworzyła lepsze postaci i lepiej poprowadziła wątek, byłabym usatysfakcjonowana. A tak? Obeszłam się smakiem. Z ciekawości, jak to się wszystko rozwinie - doczytałam do końca. A zakończenie wcale nie powaliło mnie na kolana. Było takie: meh.
Dla kogo jest "Wszystko oprócz prawdy", myślę, że dla mniej wymagającego czytelnika, który dopiero wchodzi w świat thrillerów.

2 komentarze:

  1. Szkoda, zpe książka nie spełniła do końca Twoich oczekiwań. Ja czytałam i mnie się podobało. 😊

    OdpowiedzUsuń