niedziela, 7 grudnia 2014

"Miłość bez scenariusza" i "Próba uczuć" Tina Reber

Ryan Christensen po prostu chciał być aktorem. Nigdy nie przypuszczał, że będą go ścigać wielbicielki, paparazzi zaczną zatruwać mu życie, a hollywoodzkie wytwórnie będą na wyścigi zabiegać o jego względy, zechcą go mieć na własność. Podczas kręcenia kolejnego filmu, Ryan ucieka do pubu przed tabunem rozhisteryzowanych fanek, znajduje tam znacznie więcej, niż się spodziewał…
Taryn Mitchell leczy rany po niedawnym zawodzie miłosnym i trzyma mężczyzn na dystans. Kiedy jednak do jej pubu niespodziewanie wpada boski Ryan Christensen, daje się zauroczyć temu sympatycznemu, dowcipnemu i nieziemsko przystojnemu mężczyźnie. Szybko stwierdza, że zakochała się w Ryanie. Czy jednak ich uczucie okaże się wystarczająco mocne, by przetrwać natręctwo paparazzi, sensacyjne publikacje w bulwarówkach nagłówki gazet i zazdrość niezliczonych wielbicielek? - empik

Książkę czytało mi się tak dobrze, że mogę to śmiało porównać do oglądania filmu. Przez treść po prostu się płynie. Wszystko dzięki prostemu, a zarazem obrazowemu językowi, jakim posługuje się autorka. Bardzo lubię kiedy czytanie obszernych książek idzie mi łatwo i nie muszę się męczyć pochłaniając tak treściwe historie. Dlatego, mimo iż książka liczy sobie prawie 700 stron, to skończyłam ją bardzo szybko, bo aż w dwa dni (kilkanaście godzin). Sama jestem zaskoczona. Historia Ryana i Taryn tak mnie wciągnęła, że sama nie wiem kiedy dobrnęłam do końca. Dobrze, że mam już kontynuację!

Przyznać muszę, że mimo iż książka Tiny Reber nie jest żadnym arcydziełem, to oceniam ją wysoko. Od dawna już nie czytałam tak przyjemnej historii miłosnej, która by mnie nie doprowadzała do szału i zniesmaczała wątkami erotycznymi - bo tych trochę jest. Na szczęście nie ma w nich krzty wulgarności, ani niesmacznych przekleństw. Scen erotyczne są, ale bez przesady. Nie ma tak, że bohaterowie nie robią nic, tylko lądują w łóżku - co często widywałam w książkach, które miały być o miłości, a nie o erotycznych doznaniach bohaterów niniejszych pozycji. W książce „Miłość bez scenariusza” bardzo fajnie przedstawione zostało uczucie pomiędzy zwyczajną dziewczyną, a gwiazdą kina. To jak to uczucie się rodzi, jak dojrzewa, jak jest trudne.

Choć trudno w to uwierzyć, zaręczyny Taryn Mitchell i Ryana Christensena okazują się zaledwie początkiem prawdziwych kłopotów. Taryn – skromna dziewczyna prowadząca niewielki pub na Rhode Island – nie jest w stanie poradzić sobie z rosnącą popularnością swojego chłopaka. Filmowa kariera Ryana rozwija się w błyskawicznym tempie; wciąż pojawiają się kolejne propozycje, a aktor ma coraz więcej fanek. Najwięcej obaw budzą w Taryn sceny łóżkowe, w które obfitują filmy z udziałem jej ukochanego. Nic dziwnego, Ryan jest przecież nieziemsko przystojny… Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy była dziewczyna gwiazdora postanawia odzyskać jego względy, Ryan zaś za jedną ze swoich ról otrzymuje nominację do Oskara. Czy burzliwy związek dwojga młodych, tak bardzo różniących się ludzi, wypłynie na czyste wody? Czy Taryn i Ryan odnajdą szczęście, na którym tak bardzo im zależy? - empik

Przyznam, że nie mogłam się doczekać aż sięgnę po kontynuację, więc w następnej kolejności pod lupę poszła "Próba uczuć". Jak pierwszy tom był na tyle zaskakujący, żeby mnie wciągnąć, tak kontynuacja powielała utarte schematy z "jedynki". Niestety. Przynajmniej przez większą część książki nie działo się zbyt wiele, żebym mogła się nią zachwycić. Taryn raz była pewna, że chce być z Ryan'em, a co chwila ta pewność chwiała się w posadach. To było męczące, bo przecież wiadomym było, że i tak będą razem, jak i tak. Nie można przecież powiedzieć, że romanse nie są przewidywalne. Bo cóż... są.

W opinii pierwszego tomu mogliście zauważyć, że postaci nie grały mi na nerwach. Natomiast w kontynuacji niestety wszystko się zmieniło. Z tym, że to Taryn była tą, której udało się mnie parę razy rozdrażnić swoim zachowaniem. Wydaje mi się, że autorka wprowadziła pewne niekorzystne zmiany jeśli chodzi o osobowość tejże postaci. Straciła na pewności siebie, podejmując działania, które kompromitowały ją i Ryana. Po prostu  zachowywała się jak dziecko. 

Zmieniło się jeszcze to, że w książce "Próba uczuć" autorka śmielej rozbudowuje wątki erotyczne, oraz to, że jest ich więcej. Wkradają się również drobne przekleństwa, jednak nadal da się to zjeść, że tak powiem.
Fajne jest to, że dowiadujemy się więcej o przeszłości Taryn i jesteśmy niemal tak samo zaskoczeni tym, jaka prawda czai się w ciemności, jak ona sama. Fajna sprawa, że Reber nie skupia się tylko na wątku miłosnym i szarpaniną miłości ze sławą, ale również ukazuje nam plusy i minusy sławy, oraz to jak ciężko dokonywać wyborów pod presją otoczenia.

Niemniej książka i tak mi się spodobała. Pal licho przewidywalność, schematyczność narastającą irytację zachowaniem głównych bohaterów - historię gwiazdy kina i barmanki czytało się naprawdę przyjemnie. Jeśli zapoznacie się z książką "Miłość bez scenariusza" i wam się ona spodoba, to sądzę, że warto zapoznać się z kontynuacją.

Za obie książki dziękuję bardzo wydawnictwu:



8 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie, aczkolwiek nie są to moje jakieś priorytety literackie, póki co książek mi przybyło i muszę je w pierwszej kolejności przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez pierwszą część wręcz przeleciałam z prędkością błyskawicy, ciekawe jak będzie przy drugim tytule, bo czeka już na swoją kolej. Chociaż widzę już po kilku opiniach również i u ciebie, że ta część nie do końca zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że w bliższej przyszłości zapoznam się z tą historią. Zaintrygował mnie wątek miłosny między zwykłą dziewczyną a gwiazdą filmową. Z prawdziwą przyjemnością zagłębie się w stronach tej powieści.

    [http://wachajac-ksiazki.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem nawet przewidywalność nie jest w stanie zepsuć nam odbioru książki, bo niektóre są magiczne po prostu, widzę, że na taką właśnie serię trafiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Miłość bez scenariusza" skutecznie umiliła mi letnie popołudnia spędzane na ławce przed domem w słoneczne dni. Mam nadzieję, że ta magia powróci już za kilka dni kiedy zacznę "Próbę uczuć" ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Te dwie pozycje czekają u mnie na półce, już nie mogę się doczekać lektury!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde, całkowicie różne okładki, a niby jedna historia. No ale skoro czyta się super, to chyba warto rzucić okiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Próbę uczuć już mam więc na pewno przeczytam, choć już mi troszkę smutno, że autorka powiela schemat - to może być lekko nudne.

    OdpowiedzUsuń