wtorek, 29 września 2015

"Konkurs" Julie Murphy

Dziękuję!

Szesnastoletnia Willowdean zawsze akceptowała swoje ciało, choć mama, zwyciężczyni konkursu piękności, nazywała ją "Kluską". Wspierana przez przyjaciółkę, uosobienie amerykańskiej urody,i ciotkę z potężną nadwagą, nie zwracała uwagi na to, ile sama waży. Była w porządku. Aż spotkała przystojnego chłopaka, który jej się spodobał i, co ważniejsze, któremu ona też się spodobała. Zakochała się i wtedy straciła pewność siebie. Żeby ją odzyskać, postanawia zrobić najbardziej przerażającą rzecz, jaka przychodzi jej do głowy: wziąć udział w stanowym konkursie piękności! 
"To książka dla każdego, kto kiedykolwiek czuł się źle we własnej skórze. Pełna humoru, uczciwa, pozytywna powieść o akceptacji własnego ciała, o poczuciu tożsamości i o pokochaniu siebie."
"Konkurs" to taka mała i niepozorna książka, która zawiera całkiem głęboki przekaz i realność tego, jak ludzie patrzą na siebie i innych przez pryzmat wyglądu.

Nie słyszałam o tej książce wcześniej, nie czytałam opisu, po prostu w ciemno zagłębiłam się w treść, która bardzo przypadła mi do gustu. Powiem nawet, że jest lepsza od wychwalanej i pokochanej przez wielu czytelników "Eleonora&Park", chociaż samą treścią nie jest podobna... To i tak jakoś przyszło mi do głowy, że w tym zestawieniu wypada o wiele lepiej - jest ciekawsza, bardziej urocza i nie jest tak słodkopierdząca jak E&P. 

Słowa w objęte w cudzysłów zaraz pod opisem książki, są jak najbardziej trafne. Dokładnie o tym opowiada "Konkurs". O akceptacji samego siebie, pomimo swych wad i pomimo tego, że społeczeństwo często wyklucza "inne" osoby. Każdy z nas posiada pewne wady. Nie każdy z nas potrafi przejść nad nimi do porządku dziennego, a dąży do ich, że tak powiem "naprostowania". W dobie dzisiejszego świata, gdzie jest nagonka na bycie fit, bycie niczym modelka z okładki najlepszych magazynów, nie każdy może sobie pozwolić na bycie kimś z magazynu, na zmianę swojego dotychczasowego życia na to życie fit. Niektórzy chorują i ich organizm nie może przestawić się z krągłej figury, na figurę szczuplaczka. Co jednak wcale nie znaczy, że taka osoba powinna czuć się gorsza. Absolutnie nie! Ja wiem, że łatwo się mówi, ale taka jest prawda. Nie trzeba się katować dietami i ćwiczeniami dlatego, że raz: jest to takie trendy, a dwa: bo komuś nie podoba się to, jacy jesteśmy.

Murphy w swojej książce pragnie pokazać, że osoba, która ma się za kogoś brzydszego, czy grubszego, czy jeszcze coś innego - jeśli pokocha siebie samą, pokochają ją również inni. Mówi nam, że przede wszystkim powinniśmy być sobą, a nie kimś, kim widzieliby nas inni. Tutaj idealnie nakreśla nam to, pokazując relację matka - córka, gdzie matka głównej bohaterki wstydzi się  (naprawdę!) swojego dziecka, bo to jest pulchne. No ludzie, patologia jakaś! Jednak nasza pulchna  Willowdean, nie zmienia się tylko dlatego, żeby mama była z niej dumna. Nie, Will ma twardy charakter, piękną duszę i mądry umysł. Jest to taka postać, którą czytelnik polubi na samym starcie. I chociaż czasem Will mnie denerwowała, to i tak miałam i mam do niej ogromny szacunek.

"Bo nie zawsze trzeba wygrać konkurs, żeby nosić koronę."

"Zastanawiałeś się kiedyś, co pomyślą ludzie? Co powiedzą, jak zobaczą nas idących za rękę?" - właśnie. Co powiedzą ludzie... Ktoś nie zrobi czegoś, bo się będzie bał tego, co inny ktoś pomyśli czy powie. Dość częste zjawisko. Przyznam, że sama kiedyś miałam podobnie, ale teraz? Teraz olewam to, co powiedzą inni. Dlaczego? A co mnie obchodzi co powie ten, czy tamta? Przecież oni mnie nie znają, ja nie znam ich, tym samym mam ich zdanie w głębokim poważaniu. Jednak tutaj rzecz ma się przystojnego chłopaka, który pójdzie za rękę z grubszą dziewczyną, a słowa przytoczone są słowami głównej bohaterki. Dość dosadne, takie na czasie. Jednak czy na pewno warto rezygnować z uczucia tylko dlatego, że ja jestem gruba a on przystojny? Właściwie częstym zjawiskiem jest myślenie "ja nie jestem taka ładna, on na pewno mnie nie zechce, na pewno podobają mu się inne dziewczyny" - i autorka fajnie pokazała nam to wszech istniejące zjawisko o poczuciu tożsamości i akceptacji. O tej pewności siebie, której nam brak. O tych wszystkich obawach, jakie nami targają. I chociaż to wszystko robi zgrabnie i całkiem lekko, to i tak trafia w sedno. 

"Ale tacy kolesie jak Bo nie spotykają się z takimi dziewczynami jak my?"

Ta książka jest idealna zarówno dla nastoletnich dziewczyn, które zmagają się z problemami współczesnego świata i tego, jak "ważny" jest wygląd dla każdej z nas, która ciężko ma zaakceptować siebie i swoje ciało takim, jakie ono jest. "Konkurs" pokaże Wam, moje drogie, jakie wartości należy pielęgnować i co tak naprawdę jest ważne, a nie jest to na pewno to, co myślą o nas inni. Szkoda naszego życia na takie podejście do wielu spraw. Książka Julie Murphy opowiada o sięganiu po rzeczy, o których marzymy; po rzeczy, które pozornie nie są dla nas. Nie bójmy się życia!

I piosenka, która przyszła mi na myśl podczas pisania niniejszego tekstu. Chyba trochę się wpasowała, prawda?


5 komentarzy:

  1. W sumie bym chętnie przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tym tytule, ale nie jestem zdecydowana na jej kupno - może gdy spotkam po promocji? :D Nadal mam "Eleonora&Park" nieprzeczytane (a zakupione), więc może najpierw przeczytam to (Fangirl było całkiem ok), a potem rozejrzę się za "Konkursem"?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiałam się nad tą pozycją :) Może i mi by się spodobała, w końcu rasowy pulpet to ja :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę kojarzyłam jeszcze przed premierą i mam wielką ochotę ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń