sobota, 26 września 2015

"Ostatnie dni Królika" Anna McPartlin

Dziękuję!

Ostatnio w moje ręce wpadają same dobre tytuły, ale od dawna już nie dałam książce maksymalnej oceny tj. 10/10. Przyszedł czas na "Ostatnie dni Królika" i przepadłam. Pokochałam tę smutną i prawdziwie przedstawioną historię. W momencie, kiedy zaczęłam czytać tę książkę, wiedziałam, że dam jej najwyższą notę z możliwych... Moi drodzy czytelnicy "Ostatnie dni Królika" to książka, którą całym sercem Wam polecam. Może tak, jak ja, będziecie się w niej zaczytywać i śmiać się przez łzy?

Historia, jaką stworzyła McPartlin jest poruszająca, na swój drastyczny sposób piękna i zabawna. Książki, których główny bohater jest ciężko chory, zawsze wzbudzały we mnie ogromne emocje. Nie było takiej sytuacji, żebym podczas czytania takiej książki nie uroniła ani jednej łzy. Jednak w tym przypadku płakałam i śmiałam się jednocześnie, ponieważ inaczej się po prostu nie da. Autorka genialnie równoważyła smutek i wesoły humor. Stworzyła prawdziwą bombę emocjonalną i za to właśnie pokochałam Króliczą powieść. Za tą realność... Głęboką walkę z przeciwnościami losu, miłość i oparcie w bliskich osobach, ukazanie życia w szarościach, przez które czasami przebijają się inne barwy. Naprawdę ciężko jest mi napisać moje odczucia, ponieważ chciałabym Wam wszystko, co podpowiada mi serce i co wylewa się z mojej głowy, napisać. Wiem jednak, że temu nie podołam, bo po prawdzie jest to kompletnie nielogiczne. Dlatego też powiem tyle: wspaniała książka ze wspaniałym i głębokim przekazem, którą pokochałam i którą mogę Wam polecić całym sercem!

Teraz wcielę się w fikcyjnego bohatera tej fikcyjnej powieści, aby nieco urozmaicić Wam lekturę niniejszej opinii... 3...2...1

Jestem jak dobry duszek, który siedzi w kącie sali, w której leży Królik, znana również jako Mia Hayes. Siedzę i obserwuję samą główną bohaterkę i jej najbliższych, którzy przychodzą do niej w odwiedziny. Mia jest waleczna, wesoła, dobra... Jest matką młodej damy o imieniu Juliet, jest ukochaną córką, cudowną siostrą, niezastąpioną przyjaciółką. Nie sądziłam, że w jednym pomieszczeniu może być tyle bólu, cierpienia i taki ogrom miłości jednocześnie. Przytłacza mnie to, ale nie mogę wyjść. Nie mogę jej zostawić, chociaż tak naprawdę Królik nigdy nie jest sama. Jest z nią ten przeklęty rak, który nie daje jej żyć i sprawia, że walka o każdy oddech jest coraz trudniejsza. Wiele razy zastanawiałam się dlaczego dobrych ludzi spotykają takie złe rzeczy. Dobrych ludzi i przy okazji ich bliskich, którzy obrywają rykoszetem. Ciężko jest patrzeć na cierpienie innych. Nie mówię tutaj tylko o Króliku, ale i o jej córeczce, która ciągle wierzy, że jej mama za "tydzień" poczuje się lepiej i wyjdzie ze szpitala, choć to nieprawda. Mówię również o bracie i siostrze Mii o jej matce, przyjaciółce i ojcu.

Prawda jest taka, że nie tylko Mia jest tutaj główną bohaterką. Pomimo tego, że wszystko kręci się wokół niej, to odniosłam wrażenie, że każda postać jest tą najważniejszą. Nawet Johnny ze wspomnień. Johnny, który również sprawił, że moje oczy zalśniły od łez. Nie wiem jak inaczej napisać to jak bardzo polubiłam te wszystkie charaktery. Te wszystkie historie, uśmiechy i tę siłę rodzinną. Rodzina zawsze była i jest dla mnie najważniejsza, a ta książka pokazuje nam, że właśnie w rodzinie drzemie moc, której nigdzie indziej nie znajdziecie.

Ale wiecie co? W tej historii nie ma samych smutków. Jest też śmiech, taki prawdziwy, nie udawany. Żarty i wspomnienia, dzięki którym chociaż na chwilę Mia wraca do siebie i ma siłę walczyć, a my, czytelnicy zaśmiewamy się w głos. 

Cóż ja mogę na sam koniec dodać. Książkę uwielbiam i nie oddam jej nigdy i nikomu za nic! Polecam ją bardzo, bardzo. Jest w niej trochę przekleństw, ale biorąc pod uwagę sytuacje, w których się pojawiają, są jak najbardziej adekwatne, a czasem nawet zabawnie wkomponowane w zdania. 

8 komentarzy:

  1. Cudowna książka, prawdziwa, bez słodkości. Ciężko jest napisać tak dobrą książkę na taki bolesny temat. Ja nigdy na blogu nie dałam 10/10, ale chyba teraz dam, zostało mi jakieś 50 stron do końca. Masz różową okładkę? Ja mam niebieską :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O książce słyszałam naprawdę niewiele. Jednak swoją recenzją zachęciłaś mnie bym w dalszej przyszłości :)
    No o ta cudowna oprawa graficzna *.*
    Pozdrawiam serdecznie :*
    my-life-in-bookland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie czytanie książek o chorych ludziach nie jest wskazane. Bardzo przeżywam te historie. Raczej się nie skusze choć bardzo polecasz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w samej okładce *_* Wskakuje na listę: must have! :)
    Czuję, że i mi może się niesamowicie spodobać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam podobne zdanie. Już od pierwszych stron polubiłam Królika i wiedziałam, że ciężko będzie mi odłożyć tę historię chociażby na chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapisane do must have. Teraz trzeba tylko zdobyć książkę i czas żeby ją przeczytać. Tylko kiedy? Oto jest pytanie... :)
    zaczytanabella

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już kilka recenzji tej książki, wiem, że koniecznie muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przewinęła mi się kilka razy przed oczami, ale nigdy nie zwróciłam na nią uwagi. Teraz tą recenzją bardzo mocno mnie zachęciłaś! :D

    OdpowiedzUsuń