Dziękuję!
Złe nocne stwory grasujące po Cincinnati gardzą czarownicą i łowczynią nagród Rachel Morgan. Jej nowa reputacja w dziedzinie czarnej magii sprawia, że ludzie i nieumarli pragną ją opętać, zaciągnąć do łóżka i zabić – niekoniecznie w takiej kolejności.
Wrócił nękany tajemną przeszłością śmiertelny kochanek Rachel, który ją wcześniej porzucił. A to, co posiada Nick, pragną przejąć brutalne bestie, gotowe w razie konieczności zniszczyć Zapadlisko i wszystkich jego mieszkańców.
Zmuszona do trzymania się w cieniu, bo inaczej grozi jej wieczny gniew mściwego demona, Rachel musi szybko działać, bo po raz pierwszy od tysiącleci zbiera się wataha, by siać spustoszenie i rządzić. I nagle stawką jest coś więcej niż dusza Rachel...
Jest! W końcu doczekałam się kontynuacji w Polsce jednej z moich ulubionych serii urban fantasy. Trzy poprzednie tomy czytałam około sześć lat temu, więc trochę się naczekałam. Mam nadzieję, że na kolejny tom nie będzie mi trzeba długo czekać, bo będę zawiedziona! Chociaż... Kurczę, wiem, że warto czekać! Seria jest naprawdę dobra, pełna akcji, humoru, zaskakujących zwrotów akcji oraz magii. Dlatego też, po przeczytaniu tomu czwartego i narobieniu sobie apetytu na kolejny, nie uśmiecha mi się czekać kolejne kilka lat! Bo będę zua!
Świetnie było powrócić do Zapadliskowego świata. Do pyskatej wiedźmy Rachel Morgan, seksownego wampira, którego stanowczo w tym tomie było za mało, Kistena, zadziornego, mega zabawnego i jędzowatego Jenksa oraz niebezpiecznej Ivy. Tak bardzo ich wszystkich polubiłam, że czytając ich historię czułam się, jakbym spotkała dawno niewidzianych przyjaciół. Naprawdę świetne uczucie, bo dość rzadko zdarza mi się taka silna sympatia do bohaterów powieści. A co najlepsze... Tyle lat minęło, od kiedy czytałam ostatni tom, a tutaj pach! Pamiętam prawie wszystko. Poważnie, kilka rzeczy musiałam sobie utrwalić, ale jednak większość mi świtała.
Pewna akcja z tomu poprzedniego, pozostawiła pewien niesmak. Nie sądziłam, że po tym, co zrobił Nick, Morgan będzie chciała mu pomóc. Będzie chciała się w znacznym stopniu narazić się niebezpieczeństwu. W zasadzie nie tylko siebie, ale i Jenksa. Narażą się wilkołakom, ale i wampirom - co w zasadzie nie jest jakimś lada wyczynem, bo kto zna Rachel, ten wie, że ta twardzielka nie daje sobie w kaszę dmuchać... A co za tym idzie, ma wrogów w każdej nacji.
W poprzednich tomach sporo się działo, a i obecny pod tym względem nie zawodzi. Akcja mknie czasem jak szalona, nie ma czasu na nudę. Zdarzają się oczywiście chwile spokoju, ale wtedy mamy okazję się pośmiać z tekstów Jenksa. Zresztą, humor to kolejny wielki plus tej serii, bo wiecie... Bohaterowie jednak wiodą prym! Uwielbiam ich. Wszystkich razem i każdego z osobna.
"Za garść amuletów" polecam każdemu, kto zna poprzednie części, bowiem powiązanie z nimi jest, i to duże. Jednak nie tylko dlatego, ale również z tego powodu, że zdobycie poprzednich tomów niemal graniczy z cudem... Niemniej, jeśli jesteście fanami urban fantasy, to polecam. Będziecie się bawić wyśmienicie! Ja osobiście bardzo, ale to bardzo lubię serię "Zapadlisko".
Hmmm.. Nie znam poprzednich tomów, ale ta część kusi mnie... Może uda mi się upolować pozostałe w bibliotece :) Tym bardziej, że jak przyznajesz, akcja pędzi jak szalona, a czasami lubię takie powieści :)
OdpowiedzUsuńO jeny. To raczej nie jest książka dla mnie. Nigdy nie czytałam nic z urban fantasy, ale myślę, że zdecydowanie wolę takie bardziej przyziemne książki ;)
OdpowiedzUsuń