Tytuł: "Promień srebra"
Autor: Jayne Castle tudzież Jayne Ann Krentz
Tom: IV
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2011
Coś o Autorce:
Jayne Castle to pseudonim, którym podpisuje swoje paranormalne romance Jayne Ann Krentz.
Chciałabym zacząć od okładki. Mianowicie... strasznie mi się ona jakoś nie podoba. Kobieta robiąca jakżeż teraz wśród nastolatek modny dzióbek. W ogóle jakaś ta pani sztuczna, wymuskana i za idealna. No jakoś do mnie nie trafia. Kolor jednak przyciąga wzrok i jest raczej żywy i pozytywny. Jednak jak to się mówi? nie oceniaj książki po okładce? Otóż to. Nie mam najmniejszego zamiaru tego robić. Oceniam okładkę osobno, a jej zawartość osobno.
Coś o Autorce:
Jayne Castle to pseudonim, którym podpisuje swoje paranormalne romance Jayne Ann Krentz.
Jedna z największych gwiazd literatury kobiecej,
autorka ze szczytów list bestsellerów "New York Timesa",
twórczyni światowych bestsellerów wydanych w 35
milionach egzemplarzy i tłumaczonych na 28 języków.
Jayne Ann Krentz tworzy pełne napięcia thillery
romantyczne i emocjonujące, zmysłowe powieści obyczajowe z
romantycznym wątkiem.
Chciałabym zacząć od okładki. Mianowicie... strasznie mi się ona jakoś nie podoba. Kobieta robiąca jakżeż teraz wśród nastolatek modny dzióbek. W ogóle jakaś ta pani sztuczna, wymuskana i za idealna. No jakoś do mnie nie trafia. Kolor jednak przyciąga wzrok i jest raczej żywy i pozytywny. Jednak jak to się mówi? nie oceniaj książki po okładce? Otóż to. Nie mam najmniejszego zamiaru tego robić. Oceniam okładkę osobno, a jej zawartość osobno.
Przejdźmy zatem do meritum. Akcja dzieje się w świecie nazwanym
przez autorkę Harmonia. Gdzie między innymi mieszkają łowcy
duchów. Każdy mieszkaniec tego świata posiada rozwiniętą w
jakimś stopniu energię paranormalną.
Nasza bohaterka należy jednak do tych którzy umieją wygenerować
większą parapsychiczną energię. Co nieco odróżnia ją od
innych. Skoro przeszłam już do naszej głównej postaci napiszę o
niej coś więcej, aby przybliżyć wam jej osobę. Ma na imię
Celinda. Celinda Ingram. Jest cenioną konsultantką matrymonialną.
Posiada ona sympatycznego i niesfornego futerkowego zwierzuna o
imieniu Araminta.
Zdolności Celindy są nader wyjątkowe, gdyż nie spotkała ona
dotychczas nikogo kto emituje takimi samymi umiejętnościami.
Dlatego gdy w wieku osiemnastu lat odkryła, jak potężną mocą
dysponuje nie odważyła się nikomu do tego przyznać.
I oczywiście jak to w romansach paranormal bywa...
Jest i On - przystojny właściciel agencji ochrony o czarnych jak
nocne niebo włosach i srebrzystych oczach. Jest on właścicielem
równie słodkiego futrzanego przyjaciela o imieniu Max.
Nasza pani jest w posiadaniu pewnego reliktu, który jak się
później okazuje, jest własnością Bractwa za którym notabene
Celinda nie przepada, a dla którego pracuje nasz przystojny
ochroniarz.
Historia opisywana jest z punktu Celindy, Davisa i innych postaci.
Zatem widzimy wszystko z punktu widzenia każdego po trochu. Co mi
się nie za bardzo podobało i z lekka mieszało.
Nastawiłam się na wciągającą historie jednak niepotrzebnie.
Fauła moim zdaniem banalna. Bohaterowie nie są opisani tak, aby
czytelnik mógł poznać ich dobrze. Nie są wyraziści.
Jest romans, jest akcja. No właśnie co do akcji... Kiedy już
miałam nadzieję na coś mocnego, jakieś sceny które obudzą
we mnie jakiekolwiek emocje, wszystko się wspaniale układało na
korzyść głównych bohaterów (co mnie irytowało, bo przecież,
nie może być aż tak pięknie, mogłoby się coś dziać, mogłoby
im coś nie wyjść!) Także jeżeli chodzi o akcję, jakoś
specjalnie się nie rozkręca. Nie wiem, może to moje odczucie, bo
liczyłam na to że czymś mnie któryś bohater zaskoczy.
Tutaj czarny charakter nawet jest słaby... a jeżeli nawet czarny
charakter jest słabym ogniwem książki, to już mi ręce opadają.
Ani on jakoś specjalnie dopracowany, ani wyrazisty, ani taki zły.
Iskierka nadziei pozostała do końca książki, gdzie miałam
nadzieję zostać zaskoczoną jakimś końcowym tupnięciem.
Myślałam, że chociaż na koniec autorka zafunduje czytelnikowi
mocniejszą dawkę wrażeń. Niestety ich brak. Brak też
rozbudowanego opisu scen. Opisu pomieszczeń. Szczegółowego opisu
wyglądu postaci. Ja musiałam wysilać swoją wyobraźnię, aby
sobie wyobrazić bohaterów, ale przy tak skąpych opisach było
ciężko. Ja rozumiem, że czytelnik powinien używać swojej
wyobraźni czytając książkę, ale bez przesady.
"Jeśli od czasu do czasu lubicie zanurzyć się w
świecie zaskakującego romansu wzmocnionego zastrzykiem
paranormalości to Harmonia jest dla Was idealnym miejscem"
Czy ten romans taki zaskakujący? hmmm... Raczej przewidywalny. Co
do zastrzyku paranormalności. Jego dawka nie zabija.
Podsumowując. Autorka mnie nie zafascynowała swoją
opowieścią. Książka nie wywarła na mnie jakiegoś szczególnie
pozytywnego wrażenia. Więc pewnie szybko o niej zapomnę.
Jedynym plusem są przesłodkie futrzaki i chyba za nie dam 2/6.
No cóż, romanse paranormalne przejadły mi się w momencie czytania "Pamiętników wampirów..."
OdpowiedzUsuńTa trauma pozostawiła na mnie ślady do końca życia xD
Pozdrawiam
Ja nie skończyłam czytać nawet 1 książki "Pamiętniki wampirów" ;D książka mi nie spasowała, jednak serial oglądałam.
UsuńJuż myślałam, że to będzie ciekawa książka. Po ;)Twojej recenzji raczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, żeby się na książkę nie napalać ;)
OdpowiedzUsuńHmm, ja też spasuję tym razem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Daruje sobie ową pozycję :)
OdpowiedzUsuńDodatkowo strasznie cukierkowa okładka.
Tak! okładka strasznie przesłodzona :)
UsuńDzięki za zaoszczędzenie mi kolejnej porażki, bo ostatnio znów mi się trafiają.
OdpowiedzUsuńDo usług :)
UsuńNie przeczytam, chyba że trafi mi się okazja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Okładka bardzo przyjemna, jednak jakoś mnie do niej nie ciągnie - jest tyle świetnych paranormali, co będę czas marnować na byle co :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!