środa, 23 kwietnia 2014

"Rzeki Londynu" Ben Aaronovitch


Dziękuję!

Nazywam się Peter Grant. Jestem detektywem i uczę się na czarodzieja – jako pierwszy uczeń od pięćdziesięciu lat. Zajmuję się gniazdem wampirów w Purley, negocjuję rozejm między walczącymi ze sobą bogiem i boginią Tamizy, wykopuję groby w Covent Garden – a to tylko rutynowe działania. Duch rozruchów i rebelii obudził się w mieście i na mnie spada obowiązek przywrócenia porządku chaosie, który wywołał. Albo tego dokonam, albo umrę próbując…
Londyn, kryminał, zagadki i czarodzieje, a przede wszystkim urban fantasy - to wszystko brzmiało na tyle kusząco, żebym zechciała przeczytać książkę Bena Aaronovitch'a pt. "Rzeki Londynu". Ten nietypowy świat naprawdę mnie wciągnął! Ale to przecież wydawnictwo MAG, które nie wydaje chłamu, więc nie ma się czemu dziwić, że książka jest dobra. Szkoda tylko, że zmienili jeden niewielki, acz (dla mnie) całkiem istotny szczegół na okładce. Mianowicie kolor tytułu. Dlaczego? Ja się pytam. Ta czerwień (w pierwotnej wersji) była o niebo ładniejsza od tej mdłej szarości (srebra). Niemniej, nie patrzy się (taaa, jasne), na okładkę, a na zawartość.

Na sam początek zaznaczę, że gdyby w książce nie było magii i pewnej szczypty fantastyczności/paranormalności, to nie byłabym nią zainteresowana. A, że to wszystko było, zmienia postać rzeczy. Ja uwielbiam interesujące wątki, w które autorzy wplatają tajemniczą i mroczną magię. Bez tego nie byłoby tyle zabawy. W dodatku - co pragnę zaznaczyć - "Rzeki Londynu" (gdzieś wyczytałam, że) to debiutancka powieść Aaronovitch'a (proszę mnie poprawić, jeśli się mylę). Przyznaję, że jeśli nie wyczytałabym tego wcześniej, nie powiedziałabym, że to jego pierwsza książka. Autor poradził sobie ze wszystkim i nie zauważyłam nawet najmniejszych potknięć. Wszystko jest spójne, a w powieściach kryminalnych zdarza się, że wiele rzeczy jest nielogicznych, a i sami autorzy często w swoich wątkach lubią się zgubić i namieszać. Dlatego tym bardziej chwalę sobie ten debiut. W dodatku styl i język, jakim napisana została ta książka, jest przyjemny i łatwy w odbiorze - ani razu nie czułam się zagubiona, czy też nie zdarzyło mi się, żebym czegoś nie zrozumiała. 

Weźmy teraz pod lupę pierwszoplanowego bohatera. Peter Grant, główna postać, która jest detektywem uczącym się na czarodzieja, to odważny, młody mężczyzna, który po pierwsze: wie czego chce. Po drugie: jest beznadziejny, jeżeli chodzi o przyswajanie nowych informacji. Ludzie no! Chłopak dowiaduje się, że istnieją czarodzieje, siły i istoty nadprzyrodzone, a w wielkim skrócie przyjmuje to słowami: "Dobrze, rozumiem". Na Boga! Gdzie jakieś pytania? Chociażby najbardziej banalne (ale jednak) "Jak to możliwe?" Polubiłam Petera, ale jego niepokojące przyjmowanie wiadomości o wszystkich niebywałych newsach dawało do wiwatu. Peter jest chyba jedynym bohaterem w tej książce, do której mogłabym się przyczepić. Reszta jak sam  Thomas Nightingale czy Beverly Brook są  na tyle dobrze wykreowani i interesujący, co sprawia, że  nieciekawe zachowania Petera idą na dalszy tor.

Anglicy znani są z czarnego humoru, który nie wszyscy rozumieją... Mnie się bardzo podobał. Zawsze powtarzam, że humor w książkach jest ważny, bo bez tego, ani rusz. Powinien być wyważony, nienachalny i ze smaczkiem. Dokładnie taki zaserwował nam autor w "Rzekach Londynu" i jestem mu wdzięczna za to, że nie stworzył nijakiego, jednotorowego dzieła bez szczypty zabawnych wydarzeń/dialogów.

Jeśli lubicie, kiedy opisy miejsc i wydarzeń są bardzo obrazowe, to na pewno spodoba Wam się to, jak Aaronovitch przedstawił "widoki" na Londyn. Cudownie się to wszystko czyta. Czasami miałam wrażenie, że sama tam jestem, a chęć odwiedzenia Londynu narastała we mnie z kolejnymi klimatycznymi opisami miejsc, w których toczyła się akcja książki. 

Twór ten jest ciekawy, wciągający, a fabuła trzyma w napięciu. Do tego humor, zgrabnie wykreowane postaci i świetne opisówki. Cóż więcej mogę dodać... Polecam.


6 komentarzy:

  1. Ach, z każdą kolejną recenzją tej książki coraz bardziej cieknie mi ślinka. Mam Rzeki Londynu na półce i nie mogę się doczekać, aż je przeczytam, ale niestety... kolejka jest długa :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tej książce. Musze po nią sięgnąć :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś tam słyszałam o tej książce. Rzeczywiście - Londyn, w dodatku kryminał... no, no, brzmi kusząco :D Gdy będę miała okazję postaram się sięgnąć po nią :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeka na półce. Muszę na początku przyznać, że polska okładka jest ładniejsza. Co prawda jakoś umknęło mi, że napis miał być czerwony. Co do samej książki, no cóż, czeka. Ale jestem pewna, że okaże się wspaniała. Urban fantasy, Mag i Twoje polecenie? Nie mam pytań. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiałam się czy nie skusić się na tę książkę, lecz w ostateczności zrezygnowałam, lecz widzę, że muszę wrócić do planów, aby ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi zachęcająco, szczególnie, że już kilka pozytywnych opinii na temat tej książki już czytałam. Uwielbiam dobrze odtworzoną w literaturze atmosferę Londynu, a w dodatku to połączenie kryminału z urban fantasy :3

    OdpowiedzUsuń