O autorce słów kilka...Cleo Virginia Andrews (06 czerwca 1923 – 19 grudnia 1986 r.), znana lepiej jako VC Andrews Virginia C. Andrews. Urodziła się w Portsmouth, Virginia, a zmarła na raka piersi w wieku 63 lat. Andrews pisała powieści typu gotyckiego horroru i sagi rodzinnej, obracające się wokół rodzinnych tajemnic i zakazanej miłości. Jej najbardziej znana powieść to słynny bestseller „Flowers in the Attic” (1979). Książki tej autorki zostały przetłumaczone na: francuski, włoski, niemiecki, hiszpański, holenderski, japoński, koreański, turecki, grecki, fiński, węgierski, szwedzki, portugalski i hebrajski i są porównywane do powieści Susan Hill , Gwen Hunter i Nory Roberts.
Czas na wielkie zmiany…
Siedemnastoletnia Heaven Leigh
Casteel przeprowadza się z prowincjonalnej miejscowości z dzikich wzgórz
Zachodniej Wirginii, gdzie wiodła ubogie i pełne koszmarnych wydarzeń
życie, do wielkiej posiadłości swojej babki – Farthingale Manor. Niby
pięknie i tak dostatnio, ale jednak nie wszystko, co wydaje się
wspaniałe, jest takim w rzeczywistości. I właśnie o tym przekonuje się
główna bohaterka.
Wśród zieleni błądzić ścieżkami przeznaczenia…
Zaraz pierwszego dnia
po przyjeździe do rezydencji Farthingale Manor dziewczyna czuje się
osamotniona, a jej serce rwie się do ucieczki. Wpada więc na pomysł, aby
zwiedzić nowy dom, a raczej jego okolice. Odnajduje tym samym
tajemniczy ogród, do którego wiedzie labiryntowa ścieżka i w którym
odnajduje swoje przeznaczenie.
Uwaga! Mroczny Anioł w akcji. Proszę się uzbroić w cierpliwość…
Tytułowym mrocznym
aniołem – jak mniemam – jest główna bohaterka, której mrok polega
głównie na tym, że ma wielkie ego i nie daj Boże, aby ktoś nie zwrócił
na nią uwagi. „Uwaga! Wchodzę do pomieszczenia, czapki z głów i pokłon.
Migiem! Jeśli tego nie zrobisz, nieśmiertelniku, zabiję Cię wzrokiem i
mruczeniem pod nosem, bo mogę!” – właśnie takie było moje pierwsze
wrażenie po spotkaniu Heaven z Troy’em. Ona cały czas unosiła głos i
fukała pod nosem, kiedy ten ją zbywał. Zaś on, spokojnie przemawiając, w
ogóle nie zważał na jej dąsy, co z kolei coraz bardziej ją denerwowało.
W końcu smarkula sama władowała mu się z buciorami do domu i bezczelnie
oczekiwała, że ten rozłoży przed nią czerwony dywan, więc jego
zachowanie było uzasadnione. Dlatego zachowanie głównej bohaterki z
jednej strony mnie rozśmieszyło, zaś z drugiej – zniesmaczyło. Przez
swoje dziecinne postępowanie bardzo straciła w moich oczach. Później
wszystko się zmieniło i główna bohaterka zyskała całkowicie moją
przychylność. Przyznaję, że mylnie oceniłam jej postać. Heaven jest po
prostu nieposkromioną młodą kobietą, która łaknie prawdziwej miłości.
Nie tylko tej od ukochanego, ale również matczynej, jak i ojcowskiej.
Pragnie również zrozumienia i przyjaźni, które, niestety, trudno zdobyć.
Jednak jej indywidualność jest bardzo przekonująca i w ogólnej ocenie
wypada bardzo korzystnie.
Fabuła daje nam się zwieść…
Autorka zasłynęła
serią o Kwiatach na poddaszu”, która zebrała bardzo dobre recenzje. Mnie
jednak nie skusiły słodkie słówka na temat twórczości autorki i tych
„wspaniałych” książek. Przyszedł jednak taki dzień, kiedy usłyszałam
tytuł „Mroczny Anioł” i przepadłam. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z
tego, że to ta sama autorka, przed którą wcześniej się wzbraniałam. Jak
się okazało, nie ma tego złego, co by na dobre
nie wyszło. Książka nie jest zła, a fabuła nie tak zawiła, jak z
początku mogłoby się wydawać. Nie wszyscy bohaterowie zaskarbili sobie
moją przychylność, jednak dwie postaci na pewno: główna bohaterka oraz
ujmujący i tajemniczy Troy.
Me czytelnicze uczucia, są…
W podsumowaniu mogę
napisać, że „Mroczny Anioł” to dobra książka, aczkolwiek – nie do końca
mnie urzekła. Serce nie rwie się do sięgnięcia po kontynuację, a
ciekawość tego, co będzie dalej, mnie nie zżera. Zwłaszcza, że straciłam
jedną z postaci, która wzbudzała we mnie najmocniejsze emocje…
Recenzja napisana dla portalu literatura.juventum.pl
Jak będę miała okazję to sięgnę po "Mrocznego Anioła". Tylko ta bohaterka trochę mnie już drażni. Może nie będzie aż tak źle... Co do autorki, tyle powiedziano o jej poprzedniej serii, że nie zamierzam po nie sięgać. Ale powyższa pozycja to coś zupełnie innego, bardziej kuszącego.
OdpowiedzUsuńOstatnio moja mama gorąco polecała mi tą książkę. Ale jak widać wszystko zależy od gustu ;)
OdpowiedzUsuńZ ciekawością po nią sięgnę, zwłaszcza, że nie miałam wcześniej styczności z tą autorką ;)
OdpowiedzUsuńA ja tam uważam, że "Kwiaty na poddaszu" to fajna seria. Choć słowo "fajna" jest bynajmniej nieodpowiednie :-P Powinnam raczej napisać, że jest nietypowa, wstrząsająca, a wręcz patologiczna! Ale dałam się wciągnąć i oczarować, a Virginię wprost pokochałam! Dlatego myślę, że ta seria też mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale z akapitu Fabuła daje nam się zwieść… wnioskuję, że nie czytałaś pierwszej części pt "Rodzina Casteel"?
Pozdrawiam i polecam "Kwiaty na poddaszu" ;-)
Mam tę książkę na półce, ale pierwszy tom, "Rodzina Casteel", nie zachwycił mnie na tyle, żebym miała ślepo lecieć i rzucać dla niej wszystko. Przyjdzie pora i na nią, ale póki co mam dość bohaterek kreowanych przez Virginię C. Andrews, muszę odpocząć nieco od jej prozy. ;)
OdpowiedzUsuńJa niedawno czytałam "Kwiaty na poddaszu" i jestem zachwycona. Od razu pognałam do biblioteki po drugą część i teraz czeka, aż się za nią zabiorę. ;) Ale jestem zdziwiona, bo byłam przekonana, że cała seria opowiada o rodzeństwie Dollangangerów, a tu widzę, że jest jakaś inna bohaterka. O.o Hmm, chyba żyłam w błędzie. xD
OdpowiedzUsuńCzytałam "Kwiaty na poddaszu" i co tu dużo mówić - książka mną wstrząsnęła. Sięgnęłam więc po drugą część, która okazała się strasznie rozczarowująca. Zdołałam przeczytać jedynie 100 stron i póki co mam dość przygody z twórczością tej autorki.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, jednakże na książkę raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam. Jest to coś innego, niż czytałam do tej pory. ;) Miła odmiana ;]
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko Kwiaty na poddaszu, ale mam zamiar nadrobić wszelkie zaległości :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie dla mnie :) Przeczytam z przyjemnością. Mam nadzieję że książka zbierze równie pozytywne recenzje jak "Kwiaty na poddaszu".
OdpowiedzUsuńA mnie Kwiaty jakoś bardziej do siebie przekonywały ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, bohaterka w Twoim opisie co prawda wydaje się takim dzieciakiem, ale już spokojny i opanowany Troy wydaje mi się wspaniałą postacią. Chętnie przeczytam, choć z komentarzy wyżej wynika, że to już któraś tam część. Na pewno to sprawdzę i chętnie poczytam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Jakoś niespecjalnie przekonuje mnie ta seria.
OdpowiedzUsuńJa na razie zaopatrzyłam się w całą sagę o Dolangangerach, a także "Rodzinę Casteel". Czuję się komfortowo, wiedząc, że w każdej chwili mogę sięgnąć po powieści Andrews - jednak z drugiej strony jest to też duży minus, bo ciągle odwlekam rozpoczęcie przygody z jej twórczością, czując pewność, że nikt nie zabierze mi tych książek sprzed nosa.
OdpowiedzUsuńPowieści Andrews zdobywają dużo pozytywnych jak i również negatywnych opinii. Ja mam jednak takie odczucie, iż nawet przeczytam jakąś złą opinie na temat książki autorki, to jednak muszę ją przeczytać. Dlatego chętnie zapoznam się z tą książką. :)
OdpowiedzUsuń