Dziękuję!
Lucy Snowe – młoda Angielka, która w wyniku nieszczęśliwych wydarzeń straciła wszystko: rodzinę, dach nad głową, serdecznych opiekunów i jakiekolwiek zasoby materialne, pod wpływem impulsu decyduje się na desperacki krok i wsiada na statek, który zabiera ją do Francji. Szukając pracy trafia do miasta Villette, gdzie rzeczywiście los się do niej uśmiecha, jakby to sama opatrzność zaprowadziła ją w to miejsce. Lucy otrzymuje pracę na pensji dla dziewcząt prowadzonej przez Madame Beck.
Lucy stara się nie oczekiwać od losu niczego poza spokojną egzystencją, to w obecnej chwili wydaje jej się spełnieniem marzeń. Ale życie wokół niej nie jest bynajmniej spokojne. Lucy mimowolnie zostaje wplątana w wiele tajemniczych zdarzeń, a jej serce powoli zaczyna się otwierać…
Dzisiaj trochę zacnej klasyki w wykonaniu Charlotte Brontë, "Villette". Zostawiłam ją sobie właśnie na ten jesienno - zimowy czas. "Villette" okrzyknięto arcydziełem literatury i życia Brontë. Jest to jej ostatnia powieść, jaką dla nas napisała. Ogromna szkoda, ponieważ kunszt i styl, jakim włada ta pisarka, jest powalający i mimo, iż jej książki nie należą do najłatwiejszych, to czyta się je z niemałą przyjemnością.
Autorka przedstawia nam całą historię w pierwszoosobowej narracji, którą osobiście lubię z tego względu, iż łatwiej jest mi się wczuć w sytuację bohaterki, o której mowa w danej powieści. Niniejsza pozycja opowiada nam losy Lucy Snowe, samodzielnej i dzielnej młodej kobiety, która straciła dosłownie wszystko.
Kiedy nagle do Lucy uśmiecha się los, niestety w krótkim czasie ten uśmiech szybko blaknie. Wtedy młoda dama postanawia zmienić swoje życie, a zaczyna od opuszczenia Anglii, wyruszając w nieznane do Europy. A dosłowniej mówiąc do tytułowego Villette. Mogłoby się wydawać, że decyzja którą podjęła nasza bohaterka okazała się dla niej najlepszą, jaką mogła podjąć. Lucy znajduje pracę, a jej życie się ustabilizowało. Jednak to nie jest koniec, jak powszechnie wiadomo - los lubi płatać nam figle. Panna Snowe przekonuje się o tym najlepiej.
Kreacja głównej bohaterki jest fenomenalna. Lucy to dziewczyna, która stawia czoła przeciwnościom losu, nie poddaje się, a walczy dalej. Często walczy sama ze sobą. To nie jest tak, że Lucy jest twardą kobietą, ponieważ ciągle dręczą ją pewne obawy, lęka się tego co może przynieść los - jak każdy z nas. Najlepsze jest to jak autorka ukazuje nam główną bohaterkę z jej perspektywy widzenia i ludzi ją otaczających. Ja dzięki pierwszoosobowej narracji poznałam bohaterkę - że tak powiem - jej własnymi oczami, ale też dzięki opisom ludzi z jej otoczenia poznałam zupełnie odmienne zdanie na jej temat. Otóż ja twierdzę, że Lucy jest odważną i dążącą do celu, zaś inni bohaterowie widzą ją jako słabą dziewczynę, której brak odwagi. Taka mała sprzeczność.
Cudownie przedstawione realia XIX wieku, ale to nie zdziwi nikogo, kto czytał inne powieści sławnych sióstr Brontë. Niemniej muszę przyznać, że fabuła jest jednostajna i przez jej większość nic wzniosłego się nie dzieje. Wspomniałam we wstępie, że "Villette" zaliczam do literatury "ciężkiej". Czasami opisy wydawały mi się nudne, ale wiele wnosiły do całości. Natomiast ja nie jestem fanką lektur składających się z długich (za długich) opisów, jeśli nie są to opisy pełne akcji. Niemniej nie narzekam, bo książka naprawdę mi się podobała, głównie dzięki stylowi Charlotte Brontë.
Moim zę - mam wydanie dwutomowe w swoich zbiorach, więc nie pozostaje mi nic innego, jak wziąć się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńJak że uwielbiam siostry Brontë, to za tę powieść oczywiście się zabiorę. I to w niedługim czasie. :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie trochę za długa, ale nie wspominam jej źle. warta przeczytania;)
OdpowiedzUsuńO książkach Bronte jest głośno i coraz mocniej jestem zaintrygowana. Może kiedyś się skuszę :) XIX wiek jak najbardziej mi odpowiada, cała reszta również brzmi intrygująco. Czemu nie? Dodam do swojej listy chce przeczytać i zobaczymy, może akurat ten właśnie tytuł wpadnie mi w rączki :)
OdpowiedzUsuńO tak, styl Charlotty Bronte jest powalający, piękny i niesamowity. Książka rzeczywiście jest ciężka, długa i te opisy czasem męczą, ale to dodaje jakiegoś uroku ^^ Mnie najbardziej rozbroił koniec, kiedy w końcu zaczęło się coś dziać, kiedy czytałam z szeroko otwartą buzią, wtedy... autorka... tak... mnie zostawiła. Z pustką w głowie. Co do postaci Lucy całkowicie się zgadzam :))
OdpowiedzUsuńzaczarowana.blogspot.com
(Niedawno zmieniłam adres bloga, zapraszam serdecznie ^^)
Mam nadzieję, że podczas świąt będę miała czas wreszcie sięgnąć po jakąś klasykę!
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta powieść nie należy do mojej pilnej listy, ani też tej odległej. Nie jestem pewna czy sama ,z własnej woli, po nią sięgnę, ale jeśli spotkam ją na swojej drodze to przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://wachajac-ksiazki.blogspot.com/
Opis wydaje się ciekawy, ale to raczej książka nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Muszę przeczytać tę książkę, już nawet zapomniałam, że miałam ją w planach.
OdpowiedzUsuńJak oceniasz ją na tle innych dzieł sióstr Bronte?
OdpowiedzUsuń