czwartek, 17 września 2015

Cykl: "Rodzina O’Dwyer: Siły ciemności, Zaklęty w cień, Klątwa czarownicy" Nora Roberts

Dziękuję!


 Na samym początku wspomnę tylko, że znam styl Nory Roberts i mniej więcej wiem, czego się spodziewać. Co prawda intrygującym aspektem jest to, że nie wiedziałam, iż Roberts tworzy światy fantastyczne, a swoim postaciom przydziela poszczególne magiczne role. To właśnie najbardziej mnie zainteresowało. Chciałam zobaczyć, jak autorka poradziła sobie z tą magią. I w gruncie rzeczy wyszło jej to bardzo zgrabnie.

Czarownice, magia, złe moce. Walka dobra ze złem, mroczna przeszłość i niebezpieczeństwo czające się niemalże za każdym rogiem. Z grubsza tego oczekiwałam po niniejszej serii czytając same opisy poszczególnych tomów. Było trochę tego i owego, niemniej to wszystko było na drugim planie. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Na pierwszy plan wysuwały się miłosne wątki, które były zgrabnie opisane. Szkoda, że tej magii było tak mało. A jeśli już była, to, że tak powiem - opisana trochę naokoło. 

Nie będę opisywała każdego tomu po kolei, ponieważ w każdym mniej więcej akcja toczy się tak samo i właściwie każda z części różni się od siebie kilkoma rzeczami. Na pewno tym, że w każdej śledzimy losy innego głównego bohatera, który ma nieco inne zdolności od swojego poprzednika. Inaczej też wygląda sprawa z wątkiem miłosnym i problemami, z jakimi dany bohater się boryka. 

W pierwszym tomie pt. "Siły ciemności" i, który odgrywa rolę tomu wprowadzającego w świat O'Dwyerów, poznajemy Ionę Sheehan, która jest świadoma swojej mocy i tego, z jakiego rodu się wywodzi. Wie czego chce, jest zdecydowana, przebojowa, trochę roztrzepana, ale dzięki temu urocza. Ilona zabiera nas do  hrabstwa Mayo, gdzie poznajemy wszystkie kluczowe postaci. Najważniejsze, o których będą kolejne tomy to jej kuzynostwo; Branna i Connora O’Dwyer. Poznajemy również postaci równie ważne, które nazwę tymi drugoplanowymi, chociaż w moim przekonaniu nie do końca nimi są, ponieważ pełnią równie ważną rolę, jak cała trójka O'Dwyer. "Boyle McGrath. Kowboj, pirat, dziki jeździec – jest on uosobieniem jej wszystkich najskrytszych fantazji." - czyich? Oczywiście Ilony. I wszystko jasne.

W kolejnym tomie pt. "Zaklęty w cień" śledzimy losy Connora.. Pozwolę sobie zacytować: "Meara Quinn jest najlepszą przyjaciółką Branny, jej siostrą pod każdym względem – oprócz krwi. Ścieżki Meary i Connora przecinają się prawie codziennie, kiedy on prowadzi turystów na spacery z sokołami, a ona z końskiego grzbietu pokazuje przyjezdnym uroki okolicy. Meara ma oczy Cyganki i ciało bogini… na co Connor nie zwraca uwagi, dopóki dotknięcie śmierci nie doprowadzi pary przyjaciół do wybuchu namiętności.
Wiele kobiet znajdowało drogę do łóżka Connora, ale jeszcze żadna nie odnalazła klucza do jego serca. Jak na złość, Mearze wystarcza sama namiętność, boi się zaryzykować łączącą ich przyjaźń – dla czegoś więcej. Jednak wkrótce Connor pozna w pełni siłę daru, który płynie w jego krwi. I będzie potrzebował przy swym boku przyjaciół oraz rodziny, gdy jego przeszłość nadciągnie niczym mgła, zagrażając wszystkiemu, co kocha."
- sądzę, że nie trzeba dopowiadać zbyt wiele na ten temat. 
Connor jest bardzo sympatycznym i ciepłym mężczyzną, którego polubiłam już w tomie pierwszym.

W trzeciej części pt. "Klątwa czarownicy" poznajemy losy Branny, kolejnej postaci kobiecej, którą bardzo polubiłam. Tym razem love story pt. Branna i Fin - przyjaciel wszystkich wcześniej wspomnianych bohaterów. Interesujący jegomość, który jest równie sympatyczny, jak praktycznie każda postać w tej serii. "Branna i Finbar Burke, najlepszy kolega jej brata, kiedyś byli w sobie do szaleństwa zakochani. Lecz choć łączyło ich naprawdę silne, gorące uczucie, równie silne okazało się to, co ich rozdzieliło." - też nie muszę chyba nic więcej dodawać.

I jest jeszcze on. Czarny charakter, który gnębi czarownice od zarania dziejów. Czego chce? Dlaczego upatrzył sobie akurat tę rodzinę? Jak bardzo czarna jest jego dusza? Nie będę psuć Wam zabawy w odkrywaniu tajników tego złego pana. 

Szkoda, że jest tak mało opisów miejsc... Bardzo lubię czytać książki, których akcja toczy się w Irlandii i wręcz pochłaniam całą sobą opisy widoków. Tutaj mi ich zabrakło. Niemniej sama Irlandia jest dla mnie plusem. Podobały mi się również te "powroty" do przeszłości, a w zasadzie do korzeni rodziny całej trójki, gdzie to mogliśmy poznać wcześniejszą wersję postaci Connora, Ilony i Branny.

Chociaż książka jest przewidywalna, to i tak dobrze się przy niej bawiłam. Jeśli więc szukacie niezobowiązującej historii, to polecam Wam ten cykl. Miło spędzicie czas z bohaterami powieści. A! I spodziewajcie się kilku namiętnych scen. 

3 komentarze:

  1. Widzę, że rok szkolny zaczynasz bardzo pracowicie, bo czytanie książek to też praca! :)
    Osobiście mam coraz mniej czasu na moją ''pracę'' ;( Ale jakoś daję radę, więc nie jest źle
    Chciałabym Cię oraz Wszystkich Zainteresowanych zaprosić na nową stronkę poświęconą Magnusowi Bane'owi https://www.facebook.com/boski.magnus.serduszko
    Przepraszam za zawracanie głowy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy szkolne mam już dawno za sobą :D Książki wręcz pochłaniam, za to czasu na pisanie opinii na ich temat mam mniej, ale jak widać daję radę :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Nora Roberts... nie znam tej pani i w sumie czuję, że się nie polubimy, ale jednak motyw czarownic... Kusi.

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń