czwartek, 7 stycznia 2016

"Anioł Burz" Trudi Canavan



Dziękuję!
Tyen naucza magii mechanicznej w Liftre – powszechnie poważanej szkole. Dociera tam wieść, że Raen, najpotężniejszy mag i władca wszystkich światów, powrócił po długiej nieobecności. Nauczyciele i studenci uciekają, gdyż w Liftre uczono zakazanej przez Raena magii, w przekonaniu że ten nie żyje. W jednej chwili Tyen traci dom i cel… Pozostaje mu jedynie złożona Velli obietnica przywrócenia jej cielesnej postaci.
Raen odzyskuje władzę, a wokół wzbiera bunt, Tyen zaś musi postanowić, do czego jest w stanie się posunąć, by dotrzymać danego Velli słowa.
Po pięciu latach spędzonych wśród tkaczy gobelinów w Schpecie w spokojne życie Rielle wkracza wojna. W obliczu porażki i nieuchronnej okupacji wszyscy ze zdumieniem obserwują, jak wrogie wojska wycofują się, a do bram miasta zbliżają się trzy postacie – w czarnych włosach jednej z nich pobłyskują niebieskie refleksy. Przeszłość dziewczyny z dalekiego kraju i jej magiczne zdolności to nie wszystkie sekrety, jakie mógłby wyjawić tajemniczy przybysz…
Anioł zamierza wrócić do swojego świata i pragnie zabrać Rielle ze sobą.

Niniejszą pozycję przeczytałam pod koniec roku ubiegłego. Zakończenie nie dało mi zebrać myśli i ciągle odkładałam napisanie tej opinii. Autorka zaskoczyła mnie, ale jednocześnie wiedziałam, co się święci. No, może nie do końca jest tak, że byłam pewna poszczególnych wydarzeń, jakie miały miejsce w fabule, ale czułam, że coś podobnego się święci. A mimo to i tak byłam zaskoczona obrotem spraw. Tak skonfundować czytelnika potrafią jedynie znakomici pisarze.

W poprzednim tomie "Złodziejska Magia", bardziej polubiłam się z postacią kobiecą. Nie, żebym Tayena nie darzyła sympatią, ale jakoś Rielle stała mi się bliższa. Zaś w kontynuacji bardziej zainteresowałam się losami męskiej postaci. Były nieco ciekawsze, bardziej wciągające. Czasami czytając części, w których główną rolę odgrywała Rielle czułam się znudzona. Nie, żeby cały czas, ale kilka razy się zdarzyło. Może chodziło o te przydługawe opisy? Chociaż, w poprzedniej części nie przeszkadzały mi one zupełnie. Niemniej wszystko zmieniło się z biegiem fabuły. Od połowy czytanie szło płynnie i nie znalazłam czasu na nudę. Pochłonęłam książkę w bardzo szybkim tempie, a wszystko za sprawą stylu, jakim posługuje się Canavan.

Tak, jak w tomie pierwszym, prym wiedzie magia. Otacza czytelnika z każdej strony, a ten zachłannie "wydziera" ją wraz z czytanymi słowami ze stronic. Osobiście bardzo lubię fantastykę, więc podobało mi się to, jak powieść mnie pochłonęła i szkoda, że jeszcze nie mam tomu trzeciego.

Sądzę, że nie tylko fani Canavan, ale każdy osobnik lubujący się w fantastyce znajdzie w Prawie Millenium coś dla siebie. Sama uważam, że warto zapoznać się z tym cyklem.

6 komentarzy:

  1. Mam zamiar zabrać się za książki Canavan - dwie jej trylogie w wydaniu kieszonkowym stoją na półce od dawna :) A kolejne pozycje na rynku jak ta tylko mi przypominają, że wciąż nie poznałem tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, chyba będę musiała się jednak skusić na twórczość Canavan - tyle pozytywów! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu sięgnąć po jakąś książkę Canavan :) Wszyscy ją czytają, wszyscy się zachwycają, a ja wciąż nie miałem okazji zapoznać się z tą autorką :D Anioł burz wydaje się niezwykle ciekawy, dlatego to pewnie od niego zacznę przygodę z piórem Canavan :)

    Pozdrawiam :)
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś zawiodłam się na "Złodziejskiej magii" i nie spieszy mi się do "Anioła Burz". Ale może jeszcze kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój brat uwielbia wszystkie pozycje Trudi i często mi je poleca, chociaż ja sama żadko sięgam po fanstatykę :)

    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam trochę pierwszą część, ale nie zdołałam dokończyć. Planuję ją skończyć niedługo, bo bardzo mi się spodobała. Widzę, że po drugi tom też muszę sięgnąć, jak najprędzej :)

    OdpowiedzUsuń