poniedziałek, 25 września 2017

[Przedpremierowo] "Najlepszy powód, by żyć" Augusta Docher

Dziękuję!

„Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią."
Dominika budzi się po kilku dniach. Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić. Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie. Chociaż właściwie, to inni walczą za nią, ponieważ ona się już poddała. Ale to, co miało być końcem, okazuje się być początkiem…
Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę.
Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać? I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?

A miało być tak pięknie... Tymi słowami zaczynam niniejszy wpis, ponieważ okładka fajna, opis ciekawy, kilka osób wychwala, a ja? A ja się zawiodłam. Niestety. Spodziewałam się łapiącej za serce historii, która wprawi moje emocje w prawdziwą huśtawkę, a niestety czytałam historię Dominiki kręcąc nosem. Początek nawet mi się spodobał, pomyślałam sobie, że później pewnie będzie lepiej, skoro tak wiele osób zachwala. Tyle, że... Później niestety nie było lepiej. Czytałam tę książkę i miałam wrażenie, że napisała ją nastolatka, która nie ułożyła sobie dokładnego planu jak to ma wszystko wyglądać i, jak ma to przedstawić. Tyle, że autorką książki jest dojrzała kobieta i dlatego moje wymagania były inne, niż to, co otrzymałam. 

Nie polubiłam żadnego z bohaterów, nad czym mogłabym ubolewać, ponieważ rzadko mi się zdarza, aby żaden z bohaterów do mnie nie przemówił... Jednak nie ubolewam, ponieważ Dominika, Marcel czy też Tomek wydali mi się po prostu nijacy. Sądziłam, że chociaż główna bohaterka uratuje sytuację swoimi tragicznymi przeżyciami, ale niestety. Biernie czytałam to wszystko, co ją spotkało, ponieważ nie poczułam żadnej emocji w tym tekście. Nie było mi jej żal, bo zwyczajnie autorka nie dała mi na to szansy. Dominika sama nie wie czego chce, jej osoba jest tak niespójna, że już dawno nie spotkałam się z taką postacią. Niby pokrzywdzona, naiwna, ale też niby twarda i wiedząca czego chce. A najlepsza akcja gdzieś na stronach 54 i 55... Doktor tłumaczy dziewczynie pewne rzeczy, których ona nie rozumie, do czego kilkakrotnie się przyznała, a kiedy ten jej wszystko wyjaśnia, to ona wielce oburzona, że traktuje ją jak dziecko. Serio?


 Marcel natomiast to taki typ chłopaka, którego kijem przez szmatę bym nie tknęła. Serio, taki typ wiecznego chłopca, który pragnie się popisywać, być luzakiem i... A szkoda gadać. To jego słownictwo, te myśli, to podejście do życia. Mam wrażenie, że Docher chciała z niego NA SIŁĘ zrobić takiego niegrzecznego chłopca, którego odmienia miłość. Cóż, jak dla mnie okazał się żenującym chłopaczkiem, któremu szkoda poświęcać czas. 

Kolejną rzeczą , którą ciężko jest mi zrozumieć jest akcja z podpaleniem Dominiki przez jej ojca. Serio? Co to w ogóle za sprawa... Mało rozwinięta, wiele niedopowiedzeń. Jak dla mnie, mogłoby to być nieco bardziej rozwinięte. Pomijając już tę relację, przyczepię się również do tego zamieszania w podziale treści "teraz" i "przedtem". Tak niby każdy powrót do przeszłości jest oznaczony, ale czytałam już masę książek, gdzie autor właśnie tak prowadził historię bohaterów, ale tutaj (jak dla mnie) wprowadzało to zamęt. Zwyczajnie się gubiłam... Zwłaszcza w pierwszej połowie książki.

Może ja już lepiej skończę niniejszą opinię, bo za bardzo się rozpiszę i nikomu nie będzie się chciało tego czytać. Jak widzicie, nie jestem zadowolona z lektury. Jedyne co, to podobał mi się pomysł na tę historię, cała reszta poległa. Dlatego uważam, że jest to najlepszy powód, by zakończyć mój wywód. Czy sięgniecie po tę książkę? Wybór pozostawiam Wam.

7 komentarzy:

  1. Hej! Ja po książkę sięgnęłam i nie miałam aż tak drastycznych opinii po jej przeczytaniu, ale rozumiem dlaczego nie przypadła Ci do gustu - z pewnością ma wiele niedociągnięć i nie jest niczym wybitnym - chociaż mi akurat czytało się ją szybko i przyjemnie, ale to dlatego, że ja nie miałam wobec niej żadnych większych oczekiwań ��

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    shevvolfxczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej :) Ja zawsze mam oczekiwania względem każdej książki, po którą sięgam :) Albo po opisie wnioskuję, że będzie lekka i niezobowiązująca - i tego oczekuję... Albo straszna, mrożąca krew, albo wzruszająca, albo .... :D

      Pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
  2. Nie przypominam sobie, abym czytała jakąś inną mniej pozytywną opinię, wiele osób właśnie chwali niż narzeka. Teraz sama nie wiem. Jakoś specjalnie mnie do niej też nie ciągnęło, ale chciałam się z nią zapoznać. Zobaczę jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W taki razie może to dobrze, że akurat po nią nie sięgnęłam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest kolejna niepochlebna recenzja tej książki i w sumie zaczynam się cieszyć, że jej nie kupiłam :) Za dużo fajnych książek jest na rynku, żeby tracić czas na takie pozycje :)

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mnie książka nie wywarła piorunującego wrażenia i pewne elementy nie przypadły mi do gustu, ale jako całość okazała się całkiem niezła, dlatego na pewno podobała mi się bardziej niż Tobie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że książka Cię rozczarowała. Zauważyłam, że zbiera przeróżne opinie, więc mimo wszystko chętnie wyrobię sobie swoją ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń