sobota, 13 stycznia 2018

"Orange is the new black" Piper Kerman

Dziękuję!

 Na podstawie książki powstał serial produkcji Netflix, który podbił serca milionów widzów!
Przekrocz próg więzienia dla kobiet…
Piper Kerman jeszcze do niedawna miała fantastyczne mieszkanie, kochającego faceta i obiecującą karierę przed sobą. Kiedy agenci federalni zapukali do jej drzwi z aktem oskarżenia, ledwo przypominała tę lekkomyślną, młodą kobietę, którą była tuż po ukończeniu Smith College.

Teraz jednak musi rozliczyć się z konsekwencjami swojego krótkiego, beztroskiego flirtu z handlem narkotykami i trafia do więzienia dla kobiet w Danbury, w stanie Connecticut. Jeżeli myślała, że choć w drobnym stopniu mogła przewidzieć, co ją czeka… cóż, grubo się myliła.
Zaskakująca, kontrowersyjna, niezwykle zabawna i przede wszystkim – prawdziwa!
Orange is the new black, przyznaję, że o książce nie słyszałam. O serialu swego czasu było głośno, nawet miałam ochotę na obejrzenie go, ale gdzieś mi ta ochota uleciała. Kiedy zobaczyłam książkę u wydawnictwa Replika, zastanawiałam się czy to jakaś zbieżność nazwy czy może ma to jakiś związek z serialem. Poczytałam i okazało się, że produkcja powstała na podstawie tej właśnie książki, którą mam w rękach. Po przeczytaniu jej i sporym odzewie na Instagramie, że serial bardzo warto poznać, ochota na to naszła mnie ponownie.

Bohaterką historii, jest sama autorka. Byłam ogromnie ciekawa tego, co kryją mury więzienia Danbury, w stanie Connecticut i dlaczego Piper Kerman się tam znalazła. Przyznać muszę, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego, niż to, co dostałam. Liczyłam trochę na taką mocną lekturę, rozpierduchę… Kompletnie nie wiem czemu, może temu, że okładka mi to nasunęła… No i wiecie… więzienie. Otrzymałam całkiem lekką, trochę zabawną, życiową historię, która mi się podobała, ale nie było efektu wow.

Piper to fajna bohaterka, ale nie wiem czemu, nie zapałałam do niej jakąś szczególną sympatią. Z resztą, tak jak do pozostałych bohaterów. Nie wiem, nie znalazłam w niej niczego, co sprawiłoby, że poczułabym z nią jakąś więź. Niespecjalnie przeżywałam jej więzienne perypetie i przeżycia emocjonalne. Niemniej, nie powiem, żebym jej nie polubiła. Po prostu, tak to już jest, jak autor opisuje swoją historię, już kiedyś czytałam podobną książkę i miałam ten sam problem.

Niektórzy twierdzili, że książka jest bardzo zabawna, dla mnie była zabawna w przeciętny sposób. Nie uśmiałam się jakoś specjalnie. Po prostu nie mój klimat. Komu polecam? Hm.. Fanom serialu, to na pewno. I wszystkim, którzy mają ochotę poznać historię Kerman.

5 komentarzy:

  1. Książki nie czytałam, ale oglądałam serial i też nie polubiłam głównej bohaterki... Zbyt egoistyczna była według mnie.
    https://the-crime-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Serial oglądam i jest całkiem zabawny. Jednak Piper jest tak irytująca, że może ta książkowa jest nieco bardziej znośna. xd
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń