poniedziałek, 5 listopada 2012

"Tron półksiężyca" Saladin Ahmed


Tytuł: Tron półksiężyca
  Autor: Saladin Ahmed
Liczba stron:  360
ISBN: 978-83-7839-373-3
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
"Świat z „Baśni z tysiąca i jednej nocy” ożywa na kartach opowieści o łowcy demonów.
Królestwa Półksiężyca stoją na skraju rebelii. Krainą ghuli i dżinów, świętych wojowników i heretyków wstrząsa konflikt pomiędzy rządzącym żelazną ręką kalifem a mistrzem złodziei, Księciem Sokołów. Jakby tego było mało, ludzie zaczynają ginąć w dziwnych, nienaturalnych okolicznościach. Ktoś musi powstrzymać mordercę. Tym kimś ma być doktor Adulla Machslud.
 Sęk w tym, że ostatni prawdziwy łowca ghuli w wielkim mieście Dhamsawaat jest już zmęczony polowaniem na stwory, najchętniej przeszedłby na emeryturę. Gdy jednak ofiarami mordercy padają członkowie rodziny jego byłej kochanki, sprawa staje osobista. Wraz z młodym pomocnikiem Raseedem bas Raseedem i obdarzoną niezwykłą mocą Zamią odkrywają, że coś łączy tajemnicze zabójstwa z rodzącą się rebelią – ktoś próbuje zdobyć Tron Półksiężyca. "

Ahmed jest mistrzem opowiadania epickich historii.
N.K. Jemisin, autorka „Stu tysięcy królestw”

    Żeby mnie skusić do przeczytania tej książki nie trzeba było wiele. Wystarczyła wzmianka o świecie z  "Baśni z Tysiąca i jednej nocy". Oraz profesja głównego bohatera - łowca demonów/ghuli. Uwielbiam książki o łowcach. Mogłabym je czytać i czytać, i chyba nigdy mi się to nie znudzi. W takich książkach napięcie towarzyszy czytelnikowi od początku, aż po sam kres powieści. Czy Tron Półksiężyca jest książką, która trzyma nas w swych szponach napięcia? Czy sprawia, że nie sposób się od niej oderwać? Zacznijmy może od początku...

    "Tron Półksiężyca" otwiera cykl "Królestwa Półksiężyca". Przyznać muszę, że pierwszy tom naprawdę się autorowi udał. Książka nie należy do wielkich tomiszczy, a autor zawarł w niej tyle interesujących wątków, które, aż się "palą" żeby je rozwinąć w dalszych częściach. Ja sama jestem ciekawa, chyba najbardziej wątku derwisza (Rasida) oraz zmiennokształtnej (Zamii). Tak ten wątek o rodzącym się uczuciu najbardziej mnie porwał. Jestem trochę zawiedziona skąpymi opisami Księcia Sokołów. Nie ukrywam, ze ta postać również mnie bardzo zaciekawiła, kiedy to czytałam opis książki czekałam w napięciu, żeby poznać tego zuchwalca. Cóż... Jakoś nie sprostał on moim oczekiwaniom. Niestety. 
     Sam główny bohater - doktor Adulla Machslud zaskarbił sobie moją sympatię swoim sposobem bycia. Wyluzowany łowca, który swoim doświadczeniem, inteligencją i humorem pobija  swojego asystenta Rasida. Rasid bowiem jest typem, który jest strasznie zasadniczy, a jego tok myślenia jest jednokierunkowy i ciężko mu wybić z głowy jego przekonania - czasami to bywało troszeczkę irytujące. Za to słowne potyczki pomiędzy nim, a jego mistrzem są po prostu boskie!
    Jest jedna postać, która mnie strasznie zafascynowała swoim istnieniem w tejże książce. Czarny charakter, którego byt jest owiany od samego początku tak wielka tajemnicą, którą miałam ogromną ochotę odkryć - tutaj wielki plus dla autora, za budowanie mrocznej tajemniczości.  Istota cienia/człowiek - szakal/ Mouw Awa - genialnie wykreowana postać. Wprost idealnie!
     Jeżeli mam być do końca szczera, to powiem, że nie ma w tej książce postaci, która chwyciła mnie za serce. Owszem polubiłam łowcę i jego znajomych, derwisza i zmiennokształtną, ale jakoś żadna z nich w większym stopniu do mnie nie przemówiła.

    Fabuła książki jest całkiem przyjemnie skrojona. Akcja książki nie jest jakaś szalenie wartka, niemniej jednak nie sposób się nudzić podczas jej czytania. Osobiście spodziewałam się bardziej fantastycznych przygód i porywających akcji. Wątek czarnego charakteru zrekompensował mi inne przewinienia jakich się dopatrzyłam. Cała ta tajemniczość i mroczność była jak strzał w dziesiątkę - tego się spodziewałam i to też otrzymałam. Czy sięgnę po kolejne tomy (jeśli wyjdą w Polsce)? Oczywiście, że tak. Niezmiernie ciekawi mnie, co też będzie dalej. Czy Rasid będzie z Zamią? Czy doktor zdobędzie serce swojej ukochanej? Czy siły zła powrócą? Te wszystkie pytania zostają bez odpowiedzi, a ja bardzo chcę je poznać.

Za mile spędzone chwile przy lekturze dziękuję Panu Marcinowi i Wydawnictwu Prószyński i S-ka.



    Jakoś bardziej podoba mi się poprzednia okładka. Nie to, że ta zielona jest nieładna, ale... Nie przemawia do mnie tak jak ta pierwsza, która była w zamyśle wydawnictwa. A Wy jak sądzicie?

13 komentarzy:

  1. Ostatnio się właśnie wahałam czy ją kupić. Chyba jednak ją po prostu wypożyczę ją w bibliotece ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a! I też uważam, że wcześniejsza okładka jest dużo ładniejsza :)

      Usuń
  2. O to widzę, że kolejna książka wędruję na listę;P
    co do okładki to sama się nie mogę zdecydować:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna na książkę na moją skromną listę lektur:) Co do okładki poprzednia była lepsza:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, rozpatrzę tę propozycję... Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  5. okładki obydwie fajne :) I w sumie zielona bardziej w moich klimatach :)
    A kusisz tą tajemniczością czarnego charakteru :) Jak będę miała możliwość to chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie również bardziej podoba się pierwsza okładka. Co do samej książki - jak będę miała okazję, to przeczytam, jednak nie jest to mój priorytet;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytało się bardzo przyjemnie :) A Adulla swoją rozpaczą po spalonych księgach ostatecznie zaskarbił sobie moją sympatię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tylko przeczytałam opis tej książki, wiedziałam, że muszę to przeczytać. A w najnowszym numerze NF widziałam cenę 19,90 zł za ten tytuł! o.O Gdybym tylko miała kasę, by ją sobie kupić...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, że mogłaby mi przypaść do gustu:) Również uważam, że druga okładka jest lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  10. Już nie mogę się doczekać kiedy paczuszka z tą powieścią wreszcie do mnie dotrze. Tym bardziej, że po Twojej recenzji wnioskuje, iż jest to ciekawa historia i dokładnie w takim typie jak lubię :P

    Co do okładki, to mi również dużo bardziej podoba się ta pierwsza propozycja. Przeżyłam lekki zawód, gdy zobaczyłam tę zieloną :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem tak:
    Kiedy tylko zobaczyłam okładkę, zgłupiałam. A dziś jeszcze kupiłam Nową Fantastykę i zobaczyłam tam tą książkę! Muszę, po prostu muszę ją mieć!
    A okładka rzeczywiście lepsza poprzednia.

    OdpowiedzUsuń