"Demoniczne ogary zwęszyły trop. Nie odejdą dopóki nie zabiją. Szykuje się niezła jatka!"
"Rose Drayton żyje na Rubieży, styku dwóch światów: w pierwszym z nich magia jest ledwie dziecinną opowiastką, w drugim może zmienić przeznaczenie.
Magia miała być dla Rose furtką do lepszego życia – stała się jej przekleństwem. Dla jednych jest zbyt niebezpiecznym, dla innych... nader atrakcyjnym celem. W życiu Rose pojawia się Declan Camarine, arogancki, błękitnokrwisty szlachcic z najgłębszych zakątków Dziwoziemi. Wydaje się, że zdobycie dziewczyny i jej magii na własność to jego jedyny cel i nie spocznie dopóki go nie osiągnie.
Kiedy jednak mieszkańcy Rubieży stają w obliczu zagłady – Declan i Rose muszą połączyć siły. Wkrótce niebo rozświetlą zabójcze rozbłyski magii..."
Uwielbiam Andrews za serię o Kate Daniels, a teraz dodatkowo za "Na krawędzi". Ilona Andrews to pseudonim, pod którym kryje się małżeństwo piszące naprawdę świetne i mocne książki. Jeśli ktoś szuka pełnokrwistego i rewelacyjnie skonstruowanego Urban Fantasy, to zapraszam do sięgnięcia po, właśnie ich dzieła. Na pewno się nie zawiedziecie. Ja osobiście wielbię ten gatunek już od bardzo dawna i nie zachwalałabym Wam byle czego. Dlatego te moje ochy i achy względem twórczości Andrews nie są wcale rzucanymi na wiatr "tylko takimi pustymi słowami".
Jak wyżej wspomniałam, mam za sobą wiele książek z gatunku Urban Fantasy i czasem sięgając po kolejną po taką książkę mam pewne obawy. Czy się nie zawiodę? Czy to czasem nie będzie powtórka z rozrywki (ci sami bohaterowie i podobna fabuła, tyle, że nieco inaczej przedstawiona)? Na szczęście w tym przypadku tak nie było. "Na krawędzi" zaskoczyło mnie pozytywnie nie tylko fabułą, ale i ciekawymi, pełnowymiarowymi postaciami, które naprawdę są świetnie wykreowane!
Urban Fantasy przede wszystkim cechuje się silnymi charakterami oraz (co ważne!), mocnymi bohaterkami! Nie znajdziecie tutaj użalającej się nad sobą kobiety, która sama nie wie czego chce. W tym gatunku rządzą dojrzałe postaci, które mają konkretny cel, argumenty i aspiracje. W Urban Fantasy świat, jaki kreują nam pisarze nie jest idealny. Tutaj wszystko może się zdarzyć, a postaci nie są nieśmiertelne, a wręcz notorycznie krwawią - walka za walką i nie ma się czemu dziwić, że poturbowane są obie strony - toż to nie bajka moi drodzy, a wybuchowa (czasami dosłownie) akcja!
To wszystko, co przedstawiłam wyżej, cechuje "Na krawędzi" i, dlatego ta książka jest rewelacyjna (przynajmniej dla mnie). Nie nudziłam się nawet przez sekundę, czytając to co stworzyła nam "ekipa" Andrews. Wręcz przeciwnie, bawiłam się wyśmienicie i pytam grzecznie: DLACZEGO NIE MA JESZCZE II TOMU W PLANACH?! Jestem bardzo niepocieszona.
Książka nie tylko ma świetne postaci i ciekawie skonstruowany świat, jest również przepełniona magią, humorem, napięciem i szczyptą romantyzmu. Czy polecam? Nie chciałam się wygłupiać tym pytaniem... Polecam. Bardzo polecam!
"Podała mu szklankę wody i dwie kapsułki Aleve. - Przeciwzapalne. Trochę złagodzą ból i zmniejszą opuchliznę. Połknij, nie gryź. - No cóż, myślałem, że fajnie by było wetknąć je sobie w nos i udawać morsa, ale skoro nalegasz to połknę."
P.S. Wiecie co? Zauważyłam, że podczas czytania Urban Fantasy przepadam całkowicie... Wystarczy mi chwila, a ja nawet nie wiem kiedy skończyłam czytać książkę. Tak mnie pochłania ten gatunek, jak żaden inny. Co tutaj dużo mówić. Uwielbiam!
Okazja żeby sięgnąć po jakąś książkę z gatunku urban fantasy zdarza mi się niezwykle rzadko. Jedna ta pozycja wydaje się naprawdę ciekawa, więc postaram się gdzieś ją zdobyć :)
OdpowiedzUsuńWpisuję ją na listę książek do koniecznego przeczytania. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńChociaż po Urban Fantasy sięgam raczej rzadko, ta książka wydaje się być interesująca i dla niej chyba się przełamię. Jak gdzieś zobaczę w księgarni i będę miał co nie co w portfelu - "Na krawędzi" będzie moja. :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, rodzi się nowa fanka urban :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam poprzednią serię autorki, a ta kojarzy mi się z Wyklętą Caine...
No nie wiem, w każdym razie będę chciała ją zdobyć :)
Ja jestem fanką urban już od kilku ładnych lat :D Więc można śmiało powiedzieć, że narodziła się już dawno :P
UsuńWyklętą również sobie cenię, ale jednak Andrews ma lepszą smykałkę do tego gatunku :P
Bardzo chętnie przeczytałabym tą książkę. Zwłaszcza kiedy zrobiła na tobie tak wielkie wrażenie. Może ja też niedługo polubię ten gatunek? :)
OdpowiedzUsuńMnie też ta książka bardzo się podobała! Uwielbiam bohaterów, których Andrews tworzą i czekam z wytęsknieniem na kolejną część!
OdpowiedzUsuńJakoś Caine zupełnie nie przypadła mi do gustu. Wynudziłam się przy "Wyklętej" ;-)
Przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
http://naszksiazkowir.blogspot.com/
Przeczytam koniecznie, ze względu na tak zachęcającą recenzję ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś przeczytam - książki tego duetu mam w planach od dawna. :)
OdpowiedzUsuńP.S. Nominowałam cię w The Versatile Blogger Award. :) Szczegóły na moim blogu
OdpowiedzUsuńGdyby mnie nie przekonała Twoja recenzja (a przekonała!), to ostatni cytat załatwia sprawę :D Jestem pewna, że przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuń"Podała mu szklankę wody i dwie kapsułki Aleve. - Przeciwzapalne. Trochę złagodzą ból i zmniejszą opuchliznę. Połknij, nie gryź. - No cóż, myślałem, że fajnie by było wetknąć je sobie w nos i udawać morsa, ale skoro nalegasz to połknę."
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać, co ma pokazywać ten fragment? Ani to śmieszne, ani oryginalne. Po prostu zwykły tekst.
Przyczepię się jeszcze do tego, że napisałaś iż w Urban Fantasy nie ma kobiet, które nie wiedzą czego chcą.... hmm a Clary z City of Bones? Ona przez całe dwa tomy(tylko te przeczytałam, wkrótce wezmę się za następne) jest niezdecydowana, a jedyne czego jasno chce, to Jace. Tak samo główna bohaterka Upadłych, przez cały pierwszy tom brakuje jej własnego charakteru i w ogóle jakiegokolwiek działania - jest stale popychana i ciągnięta za sznurki przez innych bohaterów - tragedia!
Nie myśl, że chcę się kłócić, albo negować Twoje recenzje! Bardzo lubię tu zaglądać, po prostu chciałam wyrazić swoją opinię na ten temat :)
Po "Na Krawędzi" sięgnę, jak będę miała możliwość. Pozdrawiam!
Estember
Co do cytatu, wkleiłam go, bo mi się spodobał. Jednym wydawać się może śmieszny, innym nie. Nie mnie to oceniać.
UsuńUpadłych nie czytałam, więc się nie wypowiem, ale jak mówisz, że tragedia, to zapewne jeszcze nie sięgnę przez dłuższy czas! Dobrze, że mnie ostrzegłaś, szkoda mi czasu na takie książki. Miasto kości za mną, wiem, że zalicza się do Urban Fantasy, ale raczej to taka młodzieżówka aniżeli prawdziwe, pełnokrwiste UF, które ja preferuję :) Dlatego też, to, co napisałam zalicza się raczej do książek z prawdziwego zdarzenia tego gatunku jak twórczość: Frost, Briggs, Andrews, Hunter bądź Hearne :)
Wyrażanie opinii jest bardzo ważne, dlatego nawet nie odebrałam tego jako negację, czy też zaczepkę. Niemniej polecam Ci "Na krawędzi". Przekonasz się o co mi chodziło z tymi bohaterkami :) Tak samo polecam serie wyżej wymienionych autorów!
Pozdrawiam :)
Ale mnie przekonałaś tą recenzją :) Dopisuję książkę do listy i szukam innych z rodzaju urban fantasy bo wydaje mi się, że nic z tego gatunku jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńwww.miedzy-stronnicami.blogspot.com
o książcę słyszę pierwszy raz, ale brzmi zachęcająco :) poszukam jej
OdpowiedzUsuńDziwne, że jeszcze o niej nie słyszałam. Zwykle gdy usłyszę "urban fantasy", jak kot podnoszę uszy i szukam źródła. :) Muszę, muszę ją koniecznie przeczytać! :3
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać inną serię tych autorów, a skoro tą też tak pozytywnie oceniasz, to z nią także chętnie się zapoznam :)
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym kiedyś z tą książką, zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam panią Andrews :D "Na krawędzi" czytałam i była oczywiście bardzo przyjemna, ale do Kate Daniels się nie umywa :D
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty przepadasz przy dobrym urban fantasy :D Ja mam to samo :D Mam nadzieję, że nie przyjdzie nam długo czekać na kolejny tom tej serii :D
OdpowiedzUsuń