"Hordy głodnych i wściekłych zombie nadciągają!
Jesteście przygotowani na WOJNĘ TOTALNĄ?"
Jesteście przygotowani na WOJNĘ TOTALNĄ?"
"Najpierw w Chinach pojawia się pacjent „zero” zarażony dziwną i nieznaną chorobą, która powoduje niespotykaną dotąd degenerację ciała i późniejszą reanimację zwłok. Wkrótce z całego świata zaczynają napływać kolejne doniesienia o podobnych przypadkach. Rządy wielu państw ignorują zagrożenie i skrywają prawdę przed obywatelami. A ta jest szokująca – po całym globie z prędkością błyskawicy rozprzestrzenia się śmiertelny wirus zmieniający ludzi w żywe trupy żądne krwi...
Tak zaczęła się pandemia, którą przetrwali nieliczni. Świat po globalnej hekatombie stał się przerażającym i brutalnym miejscem pozbawionym zasad, gdzie można liczyć tylko na siebie. Dzięki Maksowi Brooksowi poznajemy historie z pierwszej ręki, o których dotychczas milczały raporty wojenne.
World War Z to bijący rekordy popularności doskonały reportaż, przerażający do szpiku kości, prawdziwy do utraty tchu!"
"World War Z" to książka, która wywarła na mnie wielkie wrażenie. Właśnie takimi słowami rozpocznę niniejszą recenzję. Dlaczego wielkie wrażenie? Dlatego, że naprawdę jest mało książek tak emanujących emocjami i napięciem. W chwili, w której wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać, nic nie było mnie w stanie od niej oderwać. Tak porwały mnie te wszystkie opowieści ludzi, którzy "przeżyli" to wszystko, że i ja w ich słowa uwierzyłam, jednak o tym nieco później. Muszę przyznać, że ciężko jest mi się zabrać za zrecenzowanie jej. Dlatego ciężko, że tyle myśli kłębi mi się w głowie, a wszystkie chciałabym Wam przytoczyć. Dodatkowo, te wszystkie emocje... Postaram się jednak zawrzeć jakąś cząstkę tego, co zdołam ubrać w słowa i przedstawić to logicznie.
Książek o zombie jest coraz więcej. Nawet jest jakiś serial, którego głównym motywem przewodnim są zombie. Osobiście nie przepadam za tymi stworami, a już w owym serialu w ogóle. Jakoś nie przypadł mi do gustu. Natomiast jeśli idzie o książki, w których zombiaki wiodą prym, to do tej pory moim nr. jeden była książka pt. "FEED. Przegląd końca świata". Z dniem, w którym zabrałam się za czytanie książki "World War Z" mogę śmiało stwierdzić, że i ona jest moim nr. jeden - bez dwóch zdań! Obie te książki są niesamowicie ciekawe i realistyczne. Max Brooks stworzył dzieło, które jest jednocześnie wstrząsające i fenomenalne. Może nie znajdziecie tutaj spektakularnego wątku kryminalnego, miłosnego czy też detektywistycznego, ale właśnie w tym rzecz, że tutaj nie chodzi o jakieś piękne opisy. Tutaj chodzi o przedstawienie świata takim, jakim mógłby być, takim, jakim autor go widzi, bez przesłodzonych opowieści, za to z boleśnie przerażającymi faktami, które - na szczęście - nie są faktami realnymi.
Pomysł na książkę jest bardzo dobry i rewelacyjnie wykorzystany. Zwłaszcza przedstawienie czytelnikowi treści, w formie relacji osób trzecich - można by też powiedzieć, że poniekąd jest to wywiad z ludźmi, którzy przeszli przez piekło na ziemi. Piekło to ma imię. Piekło to zwie się: ZOMBIE! I tutaj nawiążę do tego, o czym we wstępie recenzji wspomniałam. Mianowicie chodzi mi o to, że ja uwierzyłam w to, co przedstawił mi autor. W to, że zombie naprawdę opanowały świat w jego książce. Wszystko za sprawą tego rewelacyjnego przedstawienia treści w takiej, a nie innej formie. Naprawdę ogromny plus i wielkie brawa dla autora! Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, w jakim napięciu czytałam tę książkę. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że coś takiego rzeczywiście może nas - ludzkość - kiedyś spotkać. A wizja ta jest naprawdę przerażająca.
Zombie, zombie,zombie, ale nie tylko o nich tutaj mowa. Pan Brooks idealnie ukazuje nam potyczki polityczne i to, że politycy mają władzę, ale wykorzystują ją jedynie dla własnych wygód i celów. Nie przejmują się mniejszościami i jednostkami, które nie mają dla nich większej wartości. Władza to władza, nie ma miejsca na "duperele". Autor ukazuje nam idealnie ludzką naturę. To, jak człowiek zachowuje się w sytuacjach podbramkowych, kiedy musi zdecydować: ja, albo oni.
Karygodnym czynem byłoby tej książki nie polecić... Dlatego gorąco polecam i gwarantuję, że nie będziecie się nudzić. Warto sięgać po dobre książki, a Max Brooks właśnie taką dobrą ksiażkę napisał, dlatego jeszcze raz polecam.
Na koniec dodam tylko, że jestem ciekawa ekranizacji, ale obawiam się, że może mi się ona nie spodobać, dlatego odciągam jej obejrzenie, jak mogę.
O tak, książka jest świetna, świetna i świetna... Najlepsza książka jaką czytałem tego lata!
OdpowiedzUsuńA co do ekranizacji - sam jej jeszcze nie widziałem, ale mam w planach obejrzeć, chociaż jak widzę na trailerze szybkich zombie to mam pewne wątpliwości... :/
Pozdrawiam,
R
Ja mam tak samo! Jakoś wolę książkę, mimo, iż ekranizacji nie widziałam :) Książka rewelacyjna! :D
UsuńA ja już zrezygnowałam z jej czytania, lecz czuję teraz, że muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńAj, chcę tą książkę, odkąd zobaczyłam zwiastun ekranizacji. Sam pomysł na fabułę wydawał mi się naprawdę świetny, natomiast samego filmu jak na razie nie miałam okazji zobaczyć. :) Wolałabym się zapoznać z wersją papierową. ^^ Skoro recenzja jest taka, a nie inna, a ocena również taka, a nie inna - to chyba będę musiała wszcząć poszukiwania. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Trailer "World War Z" zaciekawił mnie niesamowicie, ale zanim wezmę się za jego oglądanie muszę sięgnąć po książkę - nie ma innej opcji. :)
OdpowiedzUsuńA ja mam ochotę na nią odkąd zobaczyłam trailer :D Na pewno przeczytam, a dopiero potem obejrzę film, może nie będzie tak źle ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie masz pojęcia, jaką chęć mi zrobiłaś na tę książkę! Muszę się w nią koniecznie zaopatrzyć! :D
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam recenzję. Przyjemny masz styl pisania.
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz, na pewno przeczytam. Odkryłam Twojego bloga niedawno i muszę przyznać, że to jeden z najlepszych blogów o książkach, jakie dotąd napotkałam. W dodatku większość Twoich opinii jest podobna do moich odczuć, więc na pewno będę zaglądać.(Często.)Po przejrzeniu innych recenzji mogę bez wahania sięgać po książki, które polecasz - na pewno i mnie się spodobają:)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu mam straszną ochotę na tę książkę :D Byłam dziś w Matrasie, przegrzebałam pół księgarni i niestety jej nie było :/
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji aż mam ochotę wyskoczyć z ciepłego łóżka (co nigdy się nie zdarza) i pobiegać po mieście w poszukiwaniu tej książki. Przy okazji bym obskoczyła kilku znajomych, może akurat się w nią zaopatrzyli? :D
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu polubiłam książki o wizjach świata i w moich zbiorach pojawiło się kilka o grypach, które zabijają lub wywołują mutację i w tej kwestii jestem jak najbardziej na TAK! I jako fanka tych klimatów nie mogę przejść obojętnie koło "World War Z". Mam nadzieję, że wkrótce sama będę mogła się pochwalić jej przeczytaniem :)
Pragnę ją przeczytać, choć nie jestem za bardzo przekonana do motywu z zombie. Filmy za bardzo mnie przerażały, przykładowo Resident Evil - który wywołał u mnie za młodu ataki lęku...
OdpowiedzUsuńAle tak jak mówiłam, przeczytam, zobaczę i może mi się spodoba może nie :)
Czytałaś może ,,Ciepłe ciała"? Też o zombie, ale bardziej skupione na wątku romantycznym.
Po tak kuszącej recenzji nie pozostaje mi nic innego, jak tylko sięgnąć po tę książkę :D
OdpowiedzUsuńmój numer jeden koniecznie przeczytać! pozdrawiam :)_
OdpowiedzUsuńFilm nie był taki zły. Myślałam, że ogromnie się na nim zawiodę, a w sumie był całkiem, całkiem :) Na książkę narobiłaś mi ogroomnej ochoty :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że książka Ci się podobała, bo sama mam ją już w swojej biblioteczce i czuje, że mi także przypadnie do gustu. Filmu natomiast nie oglądałam, standardowo najpierw czytam;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i odczucia mam podobne do twoich - rewelacyjny pomysł, który sprawia, że opowieści wydają się być w 100% prawdziwe i drobiazgowość przy kreowaniu świata sprawiają, że dreszcze przechodzą po plecach w trakcie czytania.
OdpowiedzUsuńFilm jest w sumie niezły, zbiera elementy z różnych opowieści w jedno.
Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile blog.
OdpowiedzUsuńWięcej u mnie na blogu.
Widziałam ekranizację - świetna. A po twojej entuzjastycznej recenzji na pewno sięgnę też po książkę, zwłaszcza, że kocham tematykę zombie :)
OdpowiedzUsuńMam w planach zarówno książkę, jak i ekranizację. Czuję, że to coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńMuszę przynać, że rozbudziłaś moją babską ciekawość
OdpowiedzUsuńNa pewno powieść jest lepsza od filmu i nie słusznie byłoby zakładać inaczej, ale jednak po obejrzeniu marnego, moim zdaniem, World War Z, raczej juz po pierwowzór sięgać nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada :) muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńGdyby to nie byl problem to w wolnej chwil zapraszm, dopiero zaczynam - http://pozytywniezaczytany.blogspot.com/