"Ostatnie lato Marianny to stylowo opisana historia pierwszej miłości osiemnastolatki żyjącej w spokojnym dworze na wsi mazowieckiej. Mamy lato 1939 roku i choć wokół mówi się już tyle o wojnie, dla dziewczyny liczą się jedynie jej uczucia, których obiektem i celem jest poznany w Warszawie, a potem zjawiający się w sąsiedztwie, młody wykładowca prawa.
Opowieść utkana została ze wspomnień dziadków Autorki. Osadzona w barwnych czasach ich młodości i zbudowana z retrospektyw dawno przebrzmiałych emocji, a jednak – jak sądzę – niezwykle współczesna. Bo Marianna, jak każdy dorastający człowiek ma nieokiełznany apetyt na życie. I jak wszyscy pragnienie dotknąć tabu – bez względu na cenę. Taka chęć zrozumienia własnej cielesności i odnalezienia miejsca w świecie często kończy się rozczarowaniem, niemniej jest nieodłącznym elementem dorastania. Nieodłącznym i ponadczasowym."
Wcześniej mieliście okazję przeczytać moją opinię o książce "Upalne lato Kaliny", prawdę mówiąc, powinnam zacząć właśnie od "Upalnego lata Marianny", ale wyszło jak wyszło. Nie miałam problemów z odnalezieniem się w fabule. Sama ciekawa byłam, czy historia Marianny będzie ciekawsza. Moją ciekawość rozbudziły wzmianki o matce Kaliny w kontynuacji, dlatego też nie mogłam się doczekać tej lektury. Czy było warto tak wyczekiwać? A może "Upalne lato Marianny" wcale nie było takie ciekawe? Otóż... Było!
Na początek pragnę powiedzieć, że historia Marianny o wiele bardziej mnie porwała i, bardziej mi się podobała. Nie wiem dlaczego. Może przez to, jak emocjonująco autorka opisała nam tę piękną miłość? A może dlatego, że - przynajmniej odniosłam takie wrażenie - bardziej skupiła się na właśnie tej, pierwszej części. Opisała nam uczucia targające Marianną z takim wczuciem się w rolę, że dzięki temu, i ja nie miałam z tym większego problemu - co bardzo mi się podobało. W dodatku ta historia jest tak realistycznie opisana i, w tak barwny sposób przedstawiona, że czasami łapałam się na tym, iż może rzeczywiście była taka Marianna, która to wszystko przeżyła. Później dopiero zerknęłam za okładkę i dowiedziałam się, że autorka napisała tę książkę czerpiąc historię od swoich dziadków. Czy to nie jest ciekawe? Moi dziadkowie również opowiadali mi wiele historii, które budziły we mnie silne emocje, dlatego też książkę pani Zyskowskiej - Ignaciak, darzę wielką sympatią, bo domyślam się, jak jest ona ważna dla niej samej.
Natomiast jeśli chodzi o postaci... Autorka karmi nas krótkimi wzmiankami przeszłości kilku postaci i, tym samym daje sobie pole do popisu. Mam nadzieję, że rozwinie nam je bardziej w kolejnych powieściach! Strasznie podobała mi się historia poczciwej i sympatycznej Gabrieli. Wzruszyłam się - może nie do łez, ale jednak - i bardzo chciałabym poznać całą historię, od początku do końca.
Sama Marianna czasami dawała mi w kość. Drażniło mnie to, jak jest zapatrzona w czubek własnego nosa, w sytuacjach, w których powinna wykazać się większą empatią względem bliskich, czy też większym zainteresowaniem w sprawach, które ją dotyczyły. Ona jednak uparcie żyła w przekonaniu, że jest najważniejsza. Niemniej i tak bardzo polubiłam Mariannę.
Zadawałam sobie kilka pytań podczas czytania tej książki. Między innymi: "co w takiej sytuacji zrobiłabym ja sama? Czy poszłabym za głosem serca, czy może rozsądku?"
Jak więc widzicie, książka jest refleksyjna, a takie właśnie lubię.
Autorka idealnie oddała nam wizję świata przedwojennego. Otóż wojnę czuć w powietrzu, ale nie wszyscy sobie zdawali wtedy sprawę, z tego co ich czeka. Z tego, że życie może diametralnie się zmienić. Dzięki właśnie tak obrazowemu przedstawieniu realiów 1939 roku, czytelnik ma możliwość przeniesienia się w świat pełen oczekiwań, niebezpieczeństw i niepewności. Mnie osobiście bardzo przypadł do gustu język i to, jak autorka dostosowała go do przedstawionego świata. Również te wszystkie opisy, etykieta, co przystoi młodej damie, a co nie... Po prostu byłam i nadal jestem tym oczarowana. Już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Polecam. Książka wywarła na mnie ogromnie pozytywne wrażenie i zapewne jeszcze do niej wrócę. Chylę czoła przed panią Katarzyną Zyskowską - Ignaciak i dziękuję jej za napisanie tak urokliwej, klimatycznej i pięknej powieści. Naprawdę, po raz pierwszy brak mi słów... Jeszcze raz polecam!
Wydaje się być piękną powieścią dlatego myślę że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym tą książkę. Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNa razie ją sobie odpuszczę, za dużo innych książek mam do czytania.
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty na tę książkę, jakoś nie ciągnie mnie do niej...
OdpowiedzUsuńJak wpadnie mi w ręce to przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie ciągnęło mnie do książek, których akcja rozgrywa się w czasie wojny, więc nie wiem czy sięgnę po "Upalne Lato Marianny". Ale kto wie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam obie powieści, jednak ja akurat zaczęłam od "Upalnego lato Marianny" i to właśnie ta powieść zapisała się w moim sercu. :) Nie mogę doczekać się kolejnej odsłony "Upalnego lata..." - oby ukazało się jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńKolejna dobra rekomendacja dla tej książki, widocznie warto zajrzeć i z wielką przyjemnością to zrobię :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń