sobota, 25 stycznia 2014

"Królewski wygnaniec" Fiona McIntosh



Muszę przyznać, że z tą książką nigdy nie było mi po drodze. Okładka nie wydawała mi się zbyt ciekawa. Opis do mnie nie przemawiał, a nazwisko autorki nic mi nie mówiło. Niemniej, kiedy tylko zaczęłam czytać… Przepadłam. Szczerze z ręką na sercu przyznaję, że treść mnie powaliła. Kompletnie nie spodziewałam się, że pokocham trylogię Valisarów. Opowieść tak nieprzewidywalną, tak barwną i fantastyczną, że niniejsza recenzja będzie totalną odą pochwalną, kierowaną w stronę twórczości pani McIntosh.

Po pierwszym tomie dopadł mnie tak zwany książkowy kac. W najbliższym czasie żadna książka nie wywoła we mnie takiego zachwytu, jak niniejsza pozycja. Pewnie przejdzie mi za jakiś czas, jednak na chwilę obecną nadal jestem pod urokiem Królewskiego wygnańca.

Po lekturze – przyznaję bez bicia – oczekiwałam nużącej akcji, opiewającej w nieciekawe opisy. Jakżeż moje myślenie minęło się z prawdą! Książkę od samego początku czytałam z ogromnym zainteresowaniem. Każdy kolejny rozdział coraz bardziej budził do życia moją wyobraźnię, która łaknęła więcej i więcej. Naprawdę jestem zaskoczona tym, jakie wrażenie wywarło na mnie dzieło pani McIntosh. Nie potrafię tego opisać słowami. Pokochałam ten brutalny, pełen rozlewu krwi, intryg i niebezpieczeństw świat. Kreacja bohaterów jest według mnie czynem fenomenalnym. Autorka nakarmiła moją wyobraźnię do syta. Podarowała mi taką ucztę fantastyki, że pragnę więcej. Rozbuchała moją chęć na poznanie kolejnych jej dzieł z taką siłą, że niewiele się zastanawiałam i zakupiłam dwa kolejne tomy tej świetnej trylogii. Można więc powiedzieć, że jestem wielką fanką tej do niedawna nieznanej mi pisarki, a wystarczyło, że przeczytałam tylko pierwszy rozdział.

Surowy klimat tej powieści jest wisienką na torcie. Od początku Królewski wygnaniec zapowiadał się na typowe fantasy, ale nie oczekiwałam, że w rzeczywistości ten klimat tak bardzo przypadnie mi do gustu. Akcja nie ustaje. Ciągle coś się dzieje.Walki, intrygi, morderstwa, ucieczka, szpiegowanie… Wiele tego, oj, wiele. W dodatku wszystko widzimy oczami kilku bohaterów, gdyż autorka zaserwowała nam pewien podział, który umożliwia nam obserwację wydarzeń z każdej strony. Widzimy, że każda postać posiada nie tylko odcień czarny bądź biały, ale gdzieś tam dostrzec można również odcienie szarości. Bardzo dobry zabieg, który pozwala nam również zżyć się z bohaterami i przeżywać wraz z nimi wszystko, co ich spotyka. Za to wielki plus.

Analizując postaci, jakie nakreśliła nam autorka – i tutaj kolejne zaskoczenie – najwyżej oceniam postać, która podbiła moje serce. Sama w to nie wierzę… Jest to jeden z najczarniejszych charakterów, jakie dane mi było poznać w całej mojej przygodzie z książkami. Loethar. Nie wiem sama, dlaczego ujął mnie swoją osobą, ale oczarował mnie totalnie. Powiedziałabym, że jest potworem w ludzkiej skórze. Jego bestialskie czyny budziły we mnie odrazę, jednak ja osobiście dostrzegłam w tej postaci coś więcej. Sądzę, że w kolejnych tomach jeszcze mnie zaskoczy i to nie raz. Jest to jedna z najlepiej stworzonych postaci w tej książce. Barwna, charyzmatyczna, majestatyczna. Po prostu wspaniała. Przejdźmy jednak do innych postaci, bo przecież cała historia nie opiera się wyłącznie na Loetharze. Jest również następca tronu Valisarów, który musi walczyć o swoje życie i uciekać przed niebezpieczeństwem, żeby móc pomścić swojego ojca, matkę i rodzeństwo. W ucieczce młodemu Leo pomaga Gavriel de Vis, syn legata i przyjaciela króla. Gav ma najważniejsze zadanie, musi strzec młodego króla, a nawet oddać za niego życie. Do postaci, które warto przytoczyć, z pewnością należy Freath, który jest dla mnie pewną zagadką, ale i szczwanym lisem.

Kreacja bohaterów jak dla mnie nie ma żadnych niedociągnięć. Jestem zachwycona każdą postacią z osobna i wszystkimi razem.

Sądziłam, że jeśli wszystko dzieje się wokół wojen i zdobywania władzy, to książka będzie dla mnie swoistą udręką. Jednak dałam jej szansę i nie żałuję! Coś czuję, że od teraz Trylogia Valisarów będzie należała do jednej z moich ulubionych i polecam ją z czystym sercem każdemu. Powieść ta bowiem nie tylko jest opowieścią o podbijaniu ziem, zdobywaniu władzy, ale przede wszystkim o odwadze, poświęceniu i przyjaźni. Naprawdę warto zapoznać się z Królewskim wygnańcem.

Recenzja napisana dla portalu
Dziękuję!



14 komentarzy:

  1. Mnie także z tą książką nie po drodze. Tyle razy widziałam ją na półkach w księgarniach, kilka razy nawet miałam w ręce, ale dochodziłam do wniosku, że nie wydaje się zbyt interesująca, że są lepsze. Po przeczytaniu Twojej recenzji doszłam do wniosku, że mogłam się pomylić. Postaram się, żeby powieść wpadła mi w ręce. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam - bardzo mnie zaintrygowałaś. Gdzieś tam często mi ta okładka przemykała przed oczyma, ale jakoś tak się złożyło, że nasze losy nie zechciały się spleść, ale teraz myślę, że powinnam poczynić coś w tym kierunku, aby to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa tej trylogii, muszę się na nią skusić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja ciekawość została pobudzona. Nigdy nie słyszałam o tej autorce, ani nawet tej książce, ale z tego co piszesz jest to coś, obok czego nie można przejść obojętnie. W najbliższym czasie uzupełnię swoje braki na regalach o tą pozycję :P

    OdpowiedzUsuń
  5. O trylogii przeczytałam na stronie wydawnictwa. I okładka i opis mnie zaciekawiły, ale dopiero po przeczytaniu Twojej recenzji postanowiłam czym prędzej znaleźć tą książkę. Zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciekawiłaś mnie i to bardzo. Czuję teraz coś w rodzaju "muszę to przeczytać, bo jak nie to coś stracę". Przyznam, że okładka mi się podoba. Ach, muszę się wybrać na poszukiwanie tej książki!

    OdpowiedzUsuń
  7. pomimo zachęcającej opinii _ raczej sobie odpuszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę na swojej półce i mam do niej w tej chwili takie samo podejście, jak miałaś Ty przed rozpoczęciem lektury. Mam zamiar wreszcie zabrać się za nią i mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo, jak Tobie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Och, leży ta książka na moim biurku już od jakiegoś miesiąca, w bibliotece krzyczą że nie oddaję a ja wciąż nie mogę przebrnąć przez pierwsze strony. Ale po takiej recenzji chyba w końcu się za nią porządnie wezmę :)
    http://nessiesshelves.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ochotę zapoznać się z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że i ja ulegnę tej serii, jak tylko znajdę trochę więcej czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro polecasz z czystym sercem... nie mam wyjścia i muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dwa pierwsze tomy trylogii stoją już na półce i muszę przyznać, że po Twojej recenzji mam ochotę je stamtąd ściągnąć i od razu zabrać się za czytanie :D

    OdpowiedzUsuń