środa, 9 kwietnia 2014

"Niewolnica" A.M. Chaudière

 
Dziękuję!

Powieść zawiera wątki erotyczne. Piękna kobieta i dwaj niebezpieczni, kochający ją do szaleństwa mężczyźni. Arina – zniewolony mag, Azarel – Mag Aszarte i Severio – Gwardzista Akademii Morza Deszczów… 
Związki, które nie mają prawa przetrwać. Uczucie, które nie powinno się narodzić. Ludzie, którzy nie mogą się spotkać. „Niewolnica” to napisana z niebywałym rozmachem historia o miłości, zdradzie, sile przyjaźni, kobiecości, magii, nienawiści, seksie, dorastaniu, przeznaczeniu. Czytelnika całkowicie pochłonie świat magów, wampirów, czarownic, a także niewolników i ich panów. To całkiem nowy świat, nowy niewolniczy porządek, uprzedmiotowienie i zniewolenie, ludzkie pragnienie władzy nad drugim człowiekiem, sprawdzenia, na ile można upodlić i jak czerpać z tego przyjemność… To czas zakazanych uczuć i silnych emocji. Niespodziewane zwroty akcji, a także sugestywna fabuła wciągają tak bardzo, że ma się ochotę nieustannie śledzić losy bohaterów. A.M. Chaudiere wykreowała świat, którego nie chce się opuszczać.

Przy tej pozycji mam naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony książka mi się podobała, z drugiej zaś nie do końca. Podzieliłam ją sobie na dwie części. Jedną, kompletnie niezrozumiałą i bardzo słabą. Drugą, świetną od której nie mogłam się oderwać. Stosunkowo łatwo jest rozdzielić książkę na te części. Pierwsza i druga połowa, z czego pierwsza jest tym słabszym ogniwem, a druga połowa jest tym lepszym i mocniejszym. Wszędzie widziałam same wychwalające recenzje, więc liczę się również z tym, że zapewne gdzieś w sieci znajdą się osoby, które zaczną nagonkę na mnie i moją recenzję. Jednak ja mam własne zdanie i proszę je uszanować, a nie za plecami obrażać, jak to już było wiele razy po negatywnych recenzjach książek polskich autorów. A obrażanie innych świadczy o Was samych. Taka mała dygresja, a teraz zacznijmy jednak od początku, czyli od tej gorszej strony...

Pierwsze (plus, minus) dwadzieścia stron było ogólnie biorąc, dobre. Później zaczęły się schody, a mianowicie miałam wrażenie, że czytałam jedno i to samo. Nic tak naprawdę się nie działo, Arina wiecznie łkała i robiła z siebie totalną ofiarę. Wszyscy jej żałowali, tulili, wspierali... I tak na okrągło przez mniej, więcej dwieście pięćdziesiąt stron. W ogóle, to zdziwi mnie fakt, że osoba torturowana i gwałcona pokochała swojego oprawcę,  fachowo nazywa się to syndromem sztokholmskim. Poważnie? Jak można się zakochać w kimś, kto nas krzywdzi? Dla mnie jest to całkowicie niezrozumiałe, a w przypadku Ariny i Azarela śmieszne. Jednak do oceny postaci dopiero przejdziemy. Wracając do negatywnej, pierwszej części książki, strasznie dużo tutaj niezrozumiałych i podniosłych słów, którymi treść jest przepełniona, a które sprawiają, że czyta się to wszystko strasznie topornie. Pokusiłabym się tutaj o powiedzenie, że autorka postawiła na patetyczny język, który mi nie pasował do całości. O ile dobrze się orientuję (bo przez język i zachowania poszczególnych postaci miałam mętlik w głowie, czy to nie aby średniowiecze), to akcja powieści toczy się w przyszłości (jeśli się mylę, niech mnie ktoś poprawi). Cóż, mnie jakoś ta przyszłość nie do końca przekonała.

Przechodząc do oceny bohaterów muszę z przykrością stwierdzić, że większość z nich kompletnie nie przypadła mi do gustu, ale ja mam to do siebie, że nie lubię żałosnych i słabych postaci. Tak więc Arina, jej przyjaciółki Cath i Anna oraz Azarel - są według mnie postaciami, których zachowania i poczynania kompletnie mnie osłabiały, albo były dla mnie zupełnie nielogiczne. Jedynymi postaciami, które tolerowałam i, które polubiłam to, Severio i Levi. Jakby postaci z zupełnie innej bajki, przemyślane i inteligentne, zupełne przeciwieństwo wcześniej wymienionej czwórki. Arina, to największa sierota, jaką dane mi było poznać. Szczerze powiedziawszy, to równie dobrze mogłoby jej nie być, bo jakoś nieszczególnie mnie ona obchodziła - wiem jednak, że bez niej nie byłoby przecież książki, ale sądzę, że gdyby autorka postarała się tę postać jakoś ubarwić, nadać jej, że tak powiem jakiś kształt, byłoby inaczej. Dla mnie była to bezbarwna i bezkształtna masa. 

Wszystko złe, co leżało mi na wątrobie, napisałam, więc teraz czas, aby powiedzieć kilka dobrych słów o "Niewolnicy". Druga połowa książki jest bardzo dobra i dlatego zastanawiam się przez cały czas, dlaczego te 250 stron było tak fatalne? Naprawdę nie mam zielonego pojęcia. To tak, jakbym czytała dwie zupełnie inne książki, z tym, że Ariana pojawia się w obu. Od kiedy Severio wraz z Levim ją znaleźli i pomogli jej, przez książkę po prostu się płynęło. Z ciekawością pochłaniałam kolejne strony i chciałam więcej. A te długie rozdziały (?) wcale mi nie przeszkadzały.  Czyli, jak dla mnie, pierwsza część mogłaby w ogóle nie istnieć, bo tylko druga była rewelacyjna i nie mogłam przestać się nią zachwycać.

Książka zawiera fragmenty erotyczne, które z jednej strony bywają tandetne, z drugiej zaś są nieprzesadzone, co działa poniekąd na plus całości. Świat magów, wampirów i czarownic? Powiem, że szału nie było. Magowie są, wampiry... hmm. Nie pamiętam, ale bodajże dwa się znalazły. Na pewno przyjaciółka Ariny, Cath i jakiś mężczyzna. Przyznaję bez bicia, że nie pamiętam wszystkich postaci, zapewne były mało wyraziste i niegodne zapamiętania. Muszę również się przyczepić tego, że tej magii było strasznie mało. Więcej było perypetii miłosnych, seksu, płaczu, żalu i omdleń. 

Do książek rodzimych autorów podchodzę bardzo ostrożnie. Wiele razy się "przejechałam" na treści, która najpierw była zachwalana przez wiele osób, a ich reklama była oszałamiająca, co w ogólnym rozrachunku, po przeczytaniu treści dawało mi wielką dawkę rozczarowania. "Niewolnica" nie jest zła, jakoś ciężko byłoby ją nazwać nawet przeciętną, gdyż widać, że autorka miała pomysł, lecz nie do końca moim zdaniem go wykorzystała. Gdyby większość z książki wywalić, ponieważ robiła za tzw. zapychacz, a nad niektórymi elementami i postaciami popracować, to można by wtedy powiedzieć, że książka jest bardzo dobra. Mam nadzieję, że kolejny tom "Niewolnicy" będzie napisany w stylu drugiej, a nie pierwszej połowy "jedynki".

A w  Libroteka.pl wiosenna wyprzedaż!

12 komentarzy:

  1. Brawo! Nareszcie przeczytałam konkretną recenzję na temat tej książki. Pierwsza połowa była beznadziejna... A ten język autorki. Masakra. Natomiast druga, o wiele lepsza. Zastanawiałam się, czy oby na pewno jedna osoba pisała drugą połowę :) Co do postaci. Również się zgadzam. Po kontynuację raczej nie sięgnę.
    Pozdrawiam - Ireth ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow. Człowiek spodziewa się hejtowania, a tutaj takie miłe słowa ;)

      Usuń
  2. Dokładnie! Książka średnio mi się podobała, druga połowa była lepsza,mimo wszystko powieść taka bez fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, właśnie! Przecież Ty dla Nastka pisałaś recenzję z której wynika, że mamy bardzo podobne zdanie ;)

      Usuń
  3. Zacznę od pozytywu, którego nie da się obalić. Piękna okładka.
    Na książkę miałam chęć, odkąd się ukazała, przed zakupem powstrzymywała mnie tylko niewiarygodnie wielką cena. Recenzji, jak zauważyłaś, było dużo, wszystkie zachwalały książkę. Więc chciałam ją jeszcze bardziej. Cieszę się, że książki nie kupiłam i dzięki Tobie nie kupię. To dobrze, że wśród tych wszystkich blogerów jest ktoś, kto zna się na tym, co robi. Dzięki Ci za to, jesteś wielka. Ci do pozytywnych opinii i bronienia polskich autorów... nie wiem, czy to o tyle solidarność, co odmienne postrzeganie. Widziałam już bloki z opowiadaniami, teraz też - i zgrozo- książki, które były wychwalane, a nie były nawet poprawnie napisane. Często trafiały, do osób, które same próbowały pisać ( równie marnie, może zabrzmi to wrednie, ale prawdziwie) lub nie czytały wiele poza właśnie blogami i nie wiedziały, jak wygląda prawdziwa literatura.
    Może brzmi brutalnie, ale jest w tym pewna prawidłowość, którą dostrzegłam już kilka lat temu. Cóż, ja cieszę się, że mamy tu takich jak Ty. Dojrzałych recenzentów, którzy są obiektywni u mają pojęcie o literaturze.
    Książki nie kupię. Dzięki Tobie mam w kieszeni ponad 50 zł więcej. Może wydań je na inną książkę, a jeszcze coś mi zostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że uwielbiam Twoje komentarze? Nie? To mówię ;D Dziękuję za miłe słowa. To prawda, że książka jest droga, a nawet rzekłabym, że bardzo droga i cena jest moim zdaniem wygórowana ;) Za to na promocji możesz kupić 2-3 książki!

      Usuń
  4. Jakoś nie mam ochoty na czytanie tej książki, przeszła mi ona już jakiś czas temu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż... poniekąd ciekawie się zapowiada, a poniekąd mam wrażenie, że to wszystko już było. Poza tym ta bohaterka ofiara, wiecznie łkająca jest bardzo odrzucająca. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka czeka na półce :D Ciekawa jestem bardzo, jak ją odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze mówiąc to obrzydła mi ta książka, kiedy czytałam recenzje z ocenami 10/10 na kilku blogach, ani jednego słowa krytyki... Rozumiem, że każdy ma inny gust i książka może się podobać, ale kiedy coś jest zbyt idealne, wtedy zaczynam się zastanawiać, czy to nie ma drugiego dna. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że sobie ją daruję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja może książką nie jestem zainteresowana, ale świetna recenzja! W dodatku dzięki za link do wiosennej wyprzedaży ;) Dzięki Tobie dowiedziałam się o księgarni Libroteka, która ma bogatą ofertę i ciekawe ceny!

    OdpowiedzUsuń