Czytanie ostatnio staje się strasznie modne. Chociaż to zależy od środowiska i punktu, z którego się patrzy. Wielu ludzi woli oglądać telewizję czy też zagrać w jakąś grę, niż sięgnąć po książkę. Książka?! A fe! Jednak są też tacy, którzy uwielbiają czas wolny spędzić z lekturą i zachłannie się nią delektować. Ja właśnie należę do tej trzeciej grupy, chociaż serialami nie pogardzę, a w gry gram raczej planszowe. Dzisiaj skupię się na temacie książek i tego, co też one takiego w sobie mają, że tak je kochamy.
Czy książki wciągają?
Muszę przyznać, że jest w nich coś takiego, co po prostu uzależnia. Kiedy przeczytam jedną książkę, nie mogę wytrzymać bez sięgnięcia po kolejną. Nałóg? Jasne, że tak! Uwielbiam zaczytywać się w coraz to nowszej historii. Jeśli chcecie się przekonać, czy książkowe szaleństwo uzależnia, musicie sięgnąć po jakąś dobrą lekturę!
Co w nich takiego jest, że tak je namiętnie czytamy?
Przede wszystkim historia. Każda książka posiada pewną magiczną przygodę, a my czytelnicy chętnie podążamy śladem bohaterów, aby ją przeżyć. Tak więc pytania typu: „dlaczego czytasz książki i co w nich takiego jest?” są ciężkie do rozgryzienia, chociaż z drugiej strony można zawsze znaleźć nań odpowiedź. Jednak sądzę, że w gruncie rzeczy trudno jest na takie pytania odpowiedzieć. Powiedziałabym nawet, że każdy w książkach znajduje coś innego. Jedni pragną się dzięki nim zrelaksować. Inni poszukują inspiracji, a jeszcze inni nie widzą życia bez książek. Tak naprawdę każda z tych odpowiedzi jest dobra. Dodałabym jeszcze od siebie, że dzięki książce można też poznać samego siebie, wyzwolić swoje emocje, poznać zakątki swojej wyobraźni i zakochać się w czytaniu. Wierzcie mi, książki naprawdę dają wiele szczęścia.
Książkomanią można się zarazić!
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć tylko tyle, że to ja jestem tą złą, która zaraziła czytaniem innych. Jestem z tego dumna! Zaczęło się od niewinnego pożyczania książek. Tak niewinnie, tak pięknie. Teraz świadomie podkładam swoim znajomym pozycje do przeczytania. Polecam im ciekawe lektury bądź odradzam sięgania po słabe tytuły, niewarte ich uwagi. Sama czytam od bardzo dawna. Zaczęło się od horrorów Jamesa Herberta. Teraz czytam głównie fantastykę, ale sięgam również po inne tytuły. To wszystko zależy od nastroju, dnia czy nawet pory roku.
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć tylko tyle, że to ja jestem tą złą, która zaraziła czytaniem innych. Jestem z tego dumna! Zaczęło się od niewinnego pożyczania książek. Tak niewinnie, tak pięknie. Teraz świadomie podkładam swoim znajomym pozycje do przeczytania. Polecam im ciekawe lektury bądź odradzam sięgania po słabe tytuły, niewarte ich uwagi. Sama czytam od bardzo dawna. Zaczęło się od horrorów Jamesa Herberta. Teraz czytam głównie fantastykę, ale sięgam również po inne tytuły. To wszystko zależy od nastroju, dnia czy nawet pory roku.
[...] niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. ~Zafón Cień wiatru Cmentarz Zapomnianych Książek
Czy ekranizacje bywają lepsze od pierwowzoru?
To chyba zależy od reżysera i aktorów. Czy czują to wszystko, co autor chciał przekazać czytelnikowi. Ekranizacja nie może być zrobiona „na szybko”. Mam tutaj na myśli to, że powinien być wstęp, rozwinięcie – dosyć długie i spójne z książką – oraz oczywiście zakończenie. Często bywa tak, że film na podstawie książki jest zupełnie od niej odmienny. Wtedy już wiadomo, że ani aktorzy, ani realizatorzy nie poczuli zupełnie niczego z tego, co autor stworzył. Zrobili, co mieli zrobić – głównie dla pieniędzy. Wiele ekranizacji książek, które oglądałam, było słabych, żeby nie powiedzieć, że żałosnych. Jednak na ten temat należy stworzyć osobny post i niebawem postaram się napisać coś więcej, przytaczając konkretne przykłady.
Dlaczego książka, a nie film?
Z prostej przyczyny… Nasza wyobraźnia podczas czytania książki pracuje na najwyższych obrotach. Podczas oglądania filmu mamy wszystko podane na tacy, nie ma czasu na działanie wyobraźni. Opisy w książce powodują, że czytelnik pragnie „zobaczyć” to, co autor stworzył. Czytając, stajemy się odkrywcami i właśnie to jest takie wspaniałe.
Jeśli macie jakieś pomysły bądź pytania, piszcie w komentarzach, a postaram się na nie odpowiedzieć.
Tekst stworzony również na potrzeby portalu literatura.juventum.pl
Ciekawie krótko i na temat.
OdpowiedzUsuń;)
UsuńZawsze na pytanie "dlaczego czytasz książki?" mam gotową odpowiedź. Przenoszą do czyjejś rzeczywistości, pozwalają zapomnieć o problemach albo też pomagają znaleźć na nie rozwiązanie. Dają relaks dla umysłu, dzięki czemu potem i ciało ma więcej energii. Pozwalają żyć w szczęściu i spokoju bez zbędnego stresu i przejmowania się tym, co było, jest i będzie.
OdpowiedzUsuńZ tymi ekranizacjami nie zdziwię się, jeśli napiszesz, że nie podobała Ci się ekranizacja "Pięknych istot" albo "Czerwieni rubinu". Pierwszej nie oglądąłam, bo dość się zdążyłam nasłuchać, a drugiej nie zrozumiałam za bardzo (poza angielską ścieżką dźwiękową!), bo nie znam niemieckiego ;)
No i trafiłaś! "Piękne istoty" obejrzałam mniej więcej do połowy. Tragedia! Co do "Czerwieni rubinu" - nie lubię kiedy w ekranizacji jest totalny chaos i wiele rzeczy powstało z "widzimisię" twórców ekranizacji, a nie z książki. O tym napiszę jednak w innym poście, na który już zapraszam! :)
UsuńDzięki książkom możemy bez poruszania się przenieść się do zupełnie innego świata.
OdpowiedzUsuńDzięki książkom mamy szansę przeżyć tak wiele, siedząc przy biurku.
Dzięki książkom zastanawiamy się nad otaczającym nas światem
Dzięki książkom poznajemy siebie samego, coraz lepiej , z dnia na dzień.
Świetny tekst ;)
Zgadzam się z każdym Twoim zdaniem!
UsuńDziękuję bardzo :)
Ja raczej nie nazwałabym czytania czymś modnym, bo według mnie to nie jest tymczasowy trend, który przeminie. :) Poza tym małym szczegółem bardzo spodobał mi się Twój tekst i będę czekać na wpis dotyczący ekranizacji. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst :) Wszystko, co napisałaś, jest szczere i prawdziwe.
OdpowiedzUsuńMi samej na myśl o tragicznych, nie mających nic wspólnego z książką, ekranizacjach przyszły na myśl "Piękne istoty" i "Czerwień rubinu". Co do tych "lepszych", fantastycznych wręcz - chyba wielu się ze mną zgodzi, że "Harry Potter" to arcydzieło. Z opinii wielu mogę rzec, że "Gwiazd naszych wina" też jest bardzo dobrą ekranizacją, choć samej nie udało mi się jeszcze jej zobaczyć. Trzeba nadrobić zaległości. Co do postu - krótko, zwięźle i na temat, a to lubię :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post i oczywiście zgadzam się z tym, co napisałaś. Ja chyba należę do tej grupy, która nie może żyć bez książek. Muszę coś przeczytać, napisać, zrobić cokolwiek w tę stronę, dopiero wtedy czuję się spełniona i mogę iść dalej. Gdy nie mam czasu czytać zaczyna się głód czytelniczy, tutaj potwierdzam Twoją tezę o uzależnieniu. Gdy nie mogę sięgnąć po książkę, brak czasu albo coś podobnego... Czytam, co się nawinie. Łapię się na tym, że nie odruchowo czytam etykiety produktów, a potem znajomi dziwią się skąd to wiem. Ale co książka to książka. Pragnę historii jak się patrzy, z wstępem, rozwinięciem i zakończeniem okraszoną bohaterami, którym będę kibicować. No a gdy już czytam... Znikam dla świata. Chyba tak można to nazwać, bo nieważne czy jestem w domu, w autobusie, na uczelni czy na ławce pod księgarnią. Nieważne czy ktoś do mnie mówi, nie słyszę. Jestem w świecie stworzonym przez autora. Gdy piszę jest jeszcze gorzej, bo warczę na każdy przejaw towarzyskiej pogawędki, ale dziś nie o tym.:) No i to czytanie naprawdę uzależnia. Gdy czytam przejawia się to wyraźniej niż gdy nie mam na to czasu. Bo chcę więcej i więcej. Śmieję się i płaczę do książek. A gdy kończę od razu szukam kolejnej. I wtedy mogłabym tak jedną za drugą...
OdpowiedzUsuńPodsumowując: jestem nieformalna, prawda?:)
Nienormalna miało być na końcu, przepraszam z komórki pisałam.:)
UsuńŚwietny wpis, bardzo treściwy.
OdpowiedzUsuńLepiej bym tego nie ujęła :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis :) Na mnie nałóg książek spadł z rodziny - mama i ciocia uwielbiają czytać :) I za taki nałóg im dziękuję :) Czytać uwielbiam, a każda książka, którą czytam ma w sobie jakąś malutką część mnie i często zdarza się, że wynajduję u bohaterów cechy, które sama posiadam :) Jest to także, jak mówisz, forma relaksu i można się uzależnić nieprawdopodobnie szybko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uważam, że filmy nigdy nie pobiją książek. Jak dla mnie ekranizacje to takie wersje dla leniwych... Ja je oglądam tylko jako dodatek i prawie zawsze po przeczytaniu pierwowzoru :)
OdpowiedzUsuńZ ostatnim punktem szczególnie się zgadzam.Uważam, że najpierw książka, potem ewentualnie film, który można tylko wtedy lepiej zrozumieć.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst. :) Czytanie jest niesamowite i chyba każdy, kto choć raz trafił na naprawdę dobrą książkę już nie uwolni się od czerpania przyjemności z lektury. Rzadko zdarza się, by ekranizacja była lepsza od pierwowzoru, a ostatnio zetknęłam się z masą tragicznych ekranizacji - np Piękne istoty, no nie dało się tego obejrzeć. ;)
OdpowiedzUsuńZawsze warto sięgnąć po książkę, to lepsze niż telewizja, ale muszę przyznac z niejakim żalem, że czasem ekranizacja okazuje się lepsza.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs do siebie.
Także zaliczam się do trzeciej grupy. Podoba mi się post, właściwie zawarłaś w nim wszystko. Sama sięgam po książki, by oderwać się od świata. Moim ulubionym gatunkiem jest fantasy, jednak na dobrą sprawę mogę czytać wszystko.
OdpowiedzUsuńW sumie obejrzałam mnóstwo filmów na podstawie powieści i jak na razie, tylko jeden spodobał mi się bardziej od książki. W adaptacjach właśnie nie podoba mi się to, że często zrobione są 'na szybko". W ten sposób odbierają urok powieściom.
xwelcome-to-my-circusx.blogspot.com / w wolnej chwili serdecznie zapraszam :)