czwartek, 9 czerwca 2016

[Przedpremierowo] "Calder. Narodziny odwagi" Mia Sheridan

Dziękuję!

Nie bój się walczyć o marzenia!
 Kiedy dziesięcioletni Calderpo raz pierwszy zobaczył ośmioletnią Eden, nie przeczuwał, że ich losy na zawsze splecie niewidzialna nić. Ale z pewnością wiedział, że jego uczucia nie zyskają aprobaty społeczności, w której przyszło mu żyć. Jako syn członków apokaliptycznej sekty o surowych zasadach moralnych nie powinien nawet marzyć o dziewczynce, która... miała zostać żoną przywódcy tej sekty. Sęk w tym, że ani Calder, ani Eden nie mogą tak po prostu zrezygnować z marzeń. Odważny chłopak i zdeterminowana dziewczyna postanawiają walczyć o własną godność, o prawo do decydowania o swoim życiu, wreszcie o swoją miłość.
Wyrusz z nimi w tę podróż, zobacz, jak próbują odnaleźć własne miejsce w świecie i nadać nowy sens życiu.
 Calder. Narodziny odwagi to opowieść o walce dobra ze złem, o strachu i męstwie oraz o ponadczasowej prawdzie, że światło miłości potrafi rozświetlić największe mroki...

Po Stingerze przyszedł czas na Caldera. Wiecie, jak bardzo Stinger mi się spodobał, a jeśli nie wiecie to zapraszam TUTAJ. Nie chciałam tak szybko zabierać się z niniejszą powieść, bo chciałabym mieć już kolejną... Ale! Wiecie co? Nie czytałam opisu z tyłu Caldera i... Treść mnie zaskoczyła. Pozytywnie, bo będzie oczywiście tom II! Aaaa! Bardzo się cieszę, bardzo, ponieważ sądziłam, że "Calder. Narodziny odwagi" to powieść jednotomowa.

Najlepsze jest to, że Mia Sheridan stworzyła kompletnie różniącą się powieść od "Stinger. Żądło namiętności". Wiecie, autorzy zazwyczaj powielają wiele schematów i innych aspektów ze swoich wcześniejszych powieści. Mia tego nie robi i za to jej chwała, a moje ogromne zaskoczenie i swego rodzaju podziw. Owszem, nadal można powiedzieć, że jest to powieść z tych, co to posiadają erotyczne opisy... Jednak tutaj mamy do czynienia, nie z typowym erotykiem, ale głęboką i interesującą fabułą. To przede wszystkim! Nie podchodźcie więc do powieści Sheridan z dystansem typu "a to kolejny schematyczny erotyk, coś w stylu fiftiszejdsofgrej". Nie! Nie ma porównania. W ogóle z czym do czego. Książki Sheridan, to są książki, a nie fabuła, która w ogóle jest taka "meh". Wzięło mnie na takie luźne porównanie, ponieważ, kiedy polecałam Stingera koleżance to ona powiedziała mniej więcej tak "a to jest takie coś jak fiftyszejdsofgrej?" Eh... Nie! To jest coś innego i dużo lepszego. Koniec porównania. 

Sheridan zaskoczyła mnie swoją nową powieścią, to na pewno. Jestem niezmiernie ciekawa kontynuacji, która nosi tytuł "Eden. Nowy początek". Sądzę, że będzie to równie wyśmienita przygoda, jak "Calder". I chociaż "Calder" z początku był taki dosyć monotonny, a fabuła odrobinkę rozlazła, to jednak później się rozkręciło. Nie zrozumcie mnie źle, mnie książka od początku przypadła do gustu, ale uprzedzam, że nie jest porywająca na samym starcie. Musi się nieco rozkręcić, a sama autorka daje nam czas do zrozumienia fabuły i swoich postaci. 

Nie będę się rozpisywała na temat fabuły, bo nie chcę niczego więcej zdradzać, aniżeli zdradzi Wam to sam opis. Powiem tak, pewien schemat (jak to w takich - i nie tylko - powieściach bywa) został zachowany. Jest Ona i jest On. Między nimi rodzi się pewne uczucie, które przeradza się w dozgonną miłość. Najlepsze jest to, że nie jest to uczucie typu: o jaki fajny - kocham. O jaka fajna - kocham. Bum, wielkie love, tęcza, wata cukrowa i jednorożce... Nope. Tutaj uczucie pomiędzy głównymi postaciami kiełkuje, dojrzewa... Poza tym, jest również motyw przyjaźni, tak silnej, że jeden za drugiego pójdzie w ogień. 

"Calder. Narodziny odwagi" opowiada nam nie tylko o pięknej i zakazanej miłości, ale również o sile, podejmowaniu ostrożnych decyzji, o odwadze i przyjaźni. O poświęceniu i zaślepieniu... O tym, że wiara w drugiego człowieka może być ślepa, a to nie zwiastuje dobrze. Zatem jeśli szukacie tego typu powieści, to polecam Wam właśnie tę. Sądzę, że się nie zawiedziecie. 

4 komentarze:

  1. Bardzo bardzo bardzo chcę przeczytać tą pozycję! Autorka jest nieziemska i każda książka, która wychodzi spod jej pióra z całą pewnością również taka jest :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do TAG'u :D http://myslamipisane.blogspot.com/2016/06/collen-hoover-book-tag.html
    Pozdrawiam ciepło! :*
    Debby

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam osoby, które potrafią nie przeczytać opisu z tylnej okładki - moja ciekawość jedna zawsze wygrywa... Właśnie czytam "Stingera", ale niebawem na pewno przyjdzie czas na "Caldera". :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo intrygujący opis :) Może przeczytam :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest stron - kilk!

    OdpowiedzUsuń