niedziela, 5 czerwca 2016

"Miłość i kłamstwa" Cecelia Ahern

Dziękuję!


Zapomniane dzieciństwo. Odkryte na nowo życie.
A jeśli masz tylko jeden jedyny dzień, żeby dowiedzieć się, kim naprawdę jesteś?
Kiedy Sabrina Boggs przypadkiem natrafia na tajemniczą kolekcję, która znajdowała się w posiadaniu jej ojca, odkrywa prawdę tam, gdzie nigdy nie podejrzewała istnienia kłamstwa. Człowiek, przy którym spędziła całe dzieciństwo, nagle staje się kimś zupełnie obcym.
Niespodziewany przełom w monotonnym, rutynowym rozkładzie dnia pozostawia jej tylko jeden dzień na poznanie sekretów mężczyzny, którego rzekomo tak dobrze znała. Dzień, który wydobywa na światło dzienne wspomnienia, historie i ludzi, o istnieniu których nie miała dotąd pojęcia. Dzień, który na zawsze zmieni ją i wszystkich wokół niej.
Cecelia Ahern dotąd znana mi była głównie z powieści całkiem lekkich, miłosnych... Niezobowiązujących. Takich jak: "Love, Rosie" czy "Zakochać się". Bardzo polubiłam styl autorki, lekki, przyjemny, nieskomplikowany. Dlatego najnowsza książka autorki mnie zaskoczyła... Pod wieloma względami różni się od jej poprzednich powieści, które czytałam, stylem, wątkami, relacjami pomiędzy bohaterami... Jednakże nie jest to zaskoczenie negatywne, wręcz przeciwnie. "Miłość i kłamstwa" bardzo mi się podoba. Jak po tytule i okładce sądziłam, iż będzie to kolejna miłosna powieść, tak się pomyliłam. Oczywiście wątek miłości jest, ale na pewno zaskoczy Was relacja pomiędzy bohaterami i sądzę, że właściwie cała historia Was zaskoczy. Przynajmniej mam taką nadzieję. 

W zasadzie z początku czułam się pogubiona i ciężko było mi się "wbić" w treść. Jednak bardzo szybko się to zmieniło. Po prostu musiałam lepiej poznać postaci, uświadomić sobie, że nie będzie to lekka opowiastka, a postaci będą prowadzić mnie przez karty powieści, ujawniając coraz więcej... O sobie, o swoim życiu i to wszystko mi wyjaśnią. Ahern nie podaje nam na tacy rozwikłania tajemnic swoich postaci. Wyjawia je nam kawałek po kawałku, a to sprawia, że nie możemy przewidzieć co będzie dalej. Oczywiście możemy się domyślać i czasem uda nam się co nieco przejrzeć, niemniej bardzo podoba mi się to, że nie jest to kolejna lekka powieść, której się spodziewałam. 

W niniejszej książce jest wiele smutku i jeśli zrozumiemy sens przekazu czy postaramy się postawić w sytuacji bohaterów, wiele możemy zyskać. Podczas czytania "Miłość i kłamstwa" trzeba mieć otwarty umysł, przynajmniej ja tak to odbieram. Dlatego też bardzo polubiłam postaci, zwłaszcza Fergusa, jako małego chłopca, kiedy autorka przenosi nas w czasie, gdzie mamy możliwość poznać jego dzieciństwo. Podobał mi się wątek z jego najstarszym bratem i trochę było mi smutno z powodu tego, co się wydarzyło... 
Jeśli chodzi o Sabrinę, to jakoś szczególnie mnie nie poruszyła, ot fajna dziewczyna i tyle. Żadnej więzi. Dlatego uważam, że zdecydowanie Fergus gra pierwsze skrzypce i bardzo poruszyła mnie jego historia. 

Jeśli więc chodzi o kreacje postaci, to Ahern nadała im konkretne role: Fergus i jego rodzina tworzą serce tej powieści. Natomiast Sabrina jest swego rodzaju odkrywcą, którego śledzimy, z którym odkrywamy tajemnicę marmurków, ale w zasadzie - jak dla mnie - nie odgrywa jakiejś ambitnej roli. Niemniej bohaterowie jak najbardziej na plus. 

"Miłość i kłamstwa" jest książką interesującą, poruszającą i czasami wesołą. Na pewno zmusza czytelnika do refleksji i daje mu konkretny przekaz, który widnieje w opisie, trafia w samo sedno i z którym się zgadzam:  „Miłość i kłamstwa” to zachęcająca do rozmyślań powieść o tym, w jaki sposób pozornie najzwyklejsze decyzje, które podejmujemy, mogą wywierać nadzwyczaj ważki wpływ na całe nasze życie. I jak czasami wystarczy strumień światła, skierowany na kogoś innego, żebyś w pełni mógł poznać samego siebie.

1 komentarz:

  1. "Love, Rosie" urzekło mnie, natomiast "Kiedy Cię poznałam" zawiodło, zatem chętnie sięgnę jeszcze po jakąś powieść Ahern, aby przekonać się, czy jestem bardziej na TAK, czy na NIE.

    OdpowiedzUsuń