wtorek, 22 października 2013

"Bob Marley. Nieopowiedziana historia króla reggae" Chris Salewicz



Dziękuję!

"Boba Marleya opłakiwały miliony, kiedy po ciężkiej walce z rakiem odszedł w maju 1981 roku. Rastafariański gwiazdor reggae, dzięki któremu uwaga całego świata zwróciła się na jamajską muzykę, urzekał publiczność swoją wizją pokoju, harmonii i miłości. Jego bunt odmienił świat.
 Chris Salewicz, który spędził trochę czasu z Bobem Marleyem na Jamajce, daje nam kompletny obraz jego życia – od niepozornych początków do międzynarodowej sławy. Nigdy wcześniej niepublikowane wywiady z dziesiątkami osób, które znały Marleya, zostały poprzetykane narracją, która ożywia nie tylko rastafariańskie wierzenia i jamajską scenę muzyczną, ale także ducha samego króla reggae."
Rzadko kiedy sięgam po biografię sławnych ludzi. Zazwyczaj nie czuję takiej potrzeby, żeby poznać życie jakiejś osławionej osoby. Jednak Bob Marley towarzyszył mi przez, że tak powiem - młodzieńcze lata. Mam na myśli gimnazjum i szkołę średnią, gdzie to właśnie jego piosenki umilały mnie i moim znajomym czas. Również chodzi ogólnie o samą muzykę, ponieważ muzyka reggae królowała zawsze i wszędzie. Marley - dla mnie - zasłynął przede wszystkim z pozytywnej energii, którą jego piosenki aż kipiały. Mało tego - miały przekaz. Ja nie lubię piosenek bez przekazu, pustych, mdłych i takich - żeby tylko. Lubię wsłuchać się w tekst i zawsze próbuję zrozumieć, co dany artysta chce zakomunikować treścią i rytmem. Dzięki autorowi dowiedziałam się wielu ciekawych smaczków z życia króla reggae. Oj tak. Bob Marley zawsze będzie królem reggae!

Właśnie tak powinna wyglądać każda biografia! Nie suche i banalne fakty, które każdy może sobie bez trudu wyszukać w internecie, a tak, jak Chris Salewicz opisał historię Boba. Nie skupił się tylko i WYŁĄCZNIE na postaci samego tytułowego bohatera, lecz również dokładnie opisał nam historię Jamajki - z domieszką polityki - realiów wówczas tam panujących. Nie wspomnę o tym, jak świetnie przedstawił nam wszystkie postaci, zgłębiając nam również ich przeszłość. Jestem wprost zachwycona tą szczegółowością i chyba po raz pierwszy czytając taką książkę pochłaniałam te wszystkie szczegóły, łaknąc jeszcze więcej!

Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się takich emocji, podczas czytania tejże lektury. Dlatego to, co przeżywałam czytając tę historię zdziwiło nawet mnie samą. Boba Marleya bardzo szanuję już od dawna, a ta książka sprawiła, że mój szacunek wzrósł. I chociaż były momenty, w których przewracałam oczami na poczynania Marleya i bywałam na niego zła, za jego decyzje, tak pod koniec roniłam łzy. Tak, książka  Salewicza jest książką, która ma głębszy sens. Nie tylko zdradza nam wiele szczegółów na temat sławnego człowieka, ale również czasem zmusza do zadumy, smuci i sprawia, że się uśmiechamy. Jak mówię - tego wszystkiego się nie spodziewałam, ale zaskoczenie bardzo pozytywne. Dzięki tej biografii, jeszcze bardziej "zbliżyłam" się do Boba Marleya i wiem o czym są jego piosenki. Nie muszę ślepo doszukiwać się sensu, bo sens już znam... 
Na filmiku poniżej widzimy, że miłością Boba nie tylko była muzyka, ale również piłka nożna. Nowością i ogromnym zaskoczeniem były zdolności Boba, jako chłopca. Zdolności, które posiadał do śmierci. Z początku wydawało mi się to nierealne, jednak po czasie stwierdziłam, że jest to jednocześnie dziwne, co ciekawe.

Większości zapewne Bob Marley, czy też muzyka reggae kojarzy się głównie z popalaniem zioła/marihuany/konopi czy z dredami. Z tego, na co natknęłam się w internecie - właśnie tak jest. Modne jest również bycie rasta - sądzę, że połowa pseudo rastafarian nie wie co to oznacza, co jest tym samym śmieszne. Mnie osobiście trochę to irytuje. 
Ludzie stworzyli sobie taki, a nie inny pogląd i twardo się tego trzymają, a nie mają pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Dlatego też proponuję poznać historię Boba Marleya, w postaci niniejszej pozycji, która wyjaśni Wam naprawdę wiele.

Książkę polecam z całego serca tym, którzy miłują sobie rytmy reggae, ale nie tylko! Ta biografia to niezwykły rarytas, napisany tak smacznie, że nie sposób jest się od niego oderwać. Piękna opowieść o człowieku, który nie bał się wyrażać własnych myśli i potrafił stawić czoła światu, w którym żył. Dla jednych był wspaniałym i zawsze uśmiechniętym, ale lekko zamyślonym chłopcem, który ma swój świat. Dla innych zaś zawsze będzie... Królem reggae - człowiekiem, który potrafił muzyką zmienić świat.


5 komentarzy:

  1. Fajna recenzja, lecz książki raczej nie przeczytam. Reggae to nie mój ulubiony gatunek muzyczny :)
    Pozdrawiam!

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O zgadzam się z tymi pseudo rastafarianami. I podpisuję się pod Tobą. Mnie też to irytuj, w szkole mam takich "rasta" z tym, że tylko palą zioło i myślą, że są tacy indywidualni... Ja przyznam, że Boba znam tylko 3 piosenki, ale je lubię ;)
    Fajna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię książki wywołujące takie silne emocje. Cieszę się, że Twój szacunek do poniekąd autorytetu wzrósł :) Ja jednak podziękuję za tą książkę, gdyż nie słucham jego piosenek, nie jestem jego fanką i to nie mój klimat :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za reggae, a bardziej nie lubię biografii, więc ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń