"Nie daj się zauważyć, a nie trafisz na stryczek. Bartłomiej i jego siostra Hettie żyją w zgodzie z tą brutalną zasadą. Bo są inni. Pewnego dnia, tacy jak oni zaczynają ginąć w tajemniczych okolicznościach. Bartłomiej nagle znajduje się w centrum zainteresowania dziwnych. Staje się numerem 10.
Intrygująca i pełna magii opowieść o przyjaźni i odwadze napisana przez genialnego nastolatka.
I wtedy coś się stało. Bartłomiej przyglądał się z takim napięciem, że pochylił się i nosem dotknął szyby. A gdy tylko jego skóra musnęła szkło, przez podwórze coś przemknęło, a pani sięgnęła do głowy i szarpnęła za swój kok. Bartłomiejowi krew ścięła się w żyłach. Tam, patrząc wprost na niego, znajdowała się druga twarz – mała brązowa i brzydka twarz jak powyginany korzeń, pomarszczona i z ostrymi zębami.
Ze stłumionym piskiem Bartłomiej cofnął się od okna, nie zwracając uwagi na wbijające mu się w dłonie drzazgi. Nie, nie, nie. Nie mogła go widzieć. Nikt nie mógł wiedzieć, że Bartłomiej tu jest."
Muszę przyznać, że nastawiałam się na coś znacznie lepszego niż to, co otrzymałam. Nie twierdzę jednak, że książka jest beznadziejna. Na pewno jest – niestety – niedopracowana.
Rozumiem również, że Dziwni to debiut literacki Stefana Bachmanna, który został okrzyknięty przez wydawcę genialnym nastolatkiem, ale nie zgodzę się z tym, że jest to „prawdziwy rarytas”. Dla mnie to książka jedna z wielu, aczkolwiek nieco wyróżniająca się fabułą na tle innych specyficznych książek fantasy. Może gdyby język autora był bardziej doszlifowany, treść bardziej mroczna bądź magiczna. A i emocji jakichś większych również brak… Przez to całość w moich oczach wypada raczej średnio.
Zacznę od tego, że początek tej historii niespecjalnie mnie porwał. Ciężko było mi się wbić w fabułę, a czasami nawet czułam się zagubiona. Rozumiem jednak, że wszystko przez to, że autor zbytnio nie rozwinął poszczególnych wątków na tyle, abym ja – jako czytelnik – mogła je zgłębić, tudzież wgryźć się w treść i zrozumieć, kim są postaci stworzone przez autora. Rozumiem również, że niespójność i brak większej logiki w zobrazowaniu niektórych wątków jest stworzona z premedytacją. Tylko nie rozumiem, jaki w tym sens. Otóż ktoś może zapytać, o co mi się rozchodzi.
A o to, moi mili, że ja tak naprawdę nadal niewiele wiem o postaciach, które stworzył pisarz. Tym samym niewiele wiem, o co do końca chodziło w fabule. Wiem tylko, co było celem owych stworzeń, głównym motywem ich działania, gdzie mieszkają, poznałam oględnie ich wygląd, ale nie znam ich historii. Suche fakty, które mnie niestety nie satysfakcjonują, ja lubię zgłębiać dany twór, ale również miejsca, a już w szczególności postaci. Jeśli nie te poboczne, to na pewno pierwszoplanowe. Nielogiczność i brak rozbudowania opisów postaci – to dla mnie największy minus, z którym nie mogę się pogodzić, i dlatego książka Stefana Buchmanna niestety więcej traci, niż zyskuje.
O minusach już było, to teraz ugryźmy książkę z tej pozytywnej strony. Na pewno (gdyby nie to niedopracowanie) ogólny zamysł fabuły, te stwory i ta żwawa, trzymająca w napięciu akcja działa jak najbardziej na plus. Dodatkowym pozytywem – jak dla mnie – jest miejsce, gdzie toczy się akcja. Anglia, rok 1788 – obrazowo przedstawione realia i ciekawe opisy widokowe to coś, co sobie cenię w książkach. Brak schematyczności! Tak, moi mili, to również coś, co się chwali w dobie książek, które są pisane, że tak powiem, „na jedno kopyto”.
W dodatku – ponownie – pragnę zaznaczyć, iż książka ta jest debiutem młodego autora, który pracę nad nią zaczął w wieku 16 lat! Sądzę więc, że te mankamenty i niedociągnięcia mogą być przez to nieco usprawiedliwione. Ja osobiście widzę w tym młodym pisarzu wielki potencjał, o którym na pewno jeszcze usłyszę/przeczytam. Widać wyraźnie, że Stefan Bachmann ma wielkie i niespożyte pokłady wyobraźni, a tego mu zazdroszczę i jestem ciekawa, jak rozwinie się jego kariera pisarza.
Mnie Dziwni nie zachwycili, sam pomysł bardzo mi się podobał, ale niestety… Przyzwyczaiłam się, że wydawnictwo Fabryka Słów swoimi książkami mnie zachwyca, dlatego trochę jestem zawiedziona. Aczkolwiek książka z pewnością znajdzie swoich fanów, ja jednak jestem bardziej wymagającym czytelnikiem.
Rozumiem również, że Dziwni to debiut literacki Stefana Bachmanna, który został okrzyknięty przez wydawcę genialnym nastolatkiem, ale nie zgodzę się z tym, że jest to „prawdziwy rarytas”. Dla mnie to książka jedna z wielu, aczkolwiek nieco wyróżniająca się fabułą na tle innych specyficznych książek fantasy. Może gdyby język autora był bardziej doszlifowany, treść bardziej mroczna bądź magiczna. A i emocji jakichś większych również brak… Przez to całość w moich oczach wypada raczej średnio.
Zacznę od tego, że początek tej historii niespecjalnie mnie porwał. Ciężko było mi się wbić w fabułę, a czasami nawet czułam się zagubiona. Rozumiem jednak, że wszystko przez to, że autor zbytnio nie rozwinął poszczególnych wątków na tyle, abym ja – jako czytelnik – mogła je zgłębić, tudzież wgryźć się w treść i zrozumieć, kim są postaci stworzone przez autora. Rozumiem również, że niespójność i brak większej logiki w zobrazowaniu niektórych wątków jest stworzona z premedytacją. Tylko nie rozumiem, jaki w tym sens. Otóż ktoś może zapytać, o co mi się rozchodzi.
A o to, moi mili, że ja tak naprawdę nadal niewiele wiem o postaciach, które stworzył pisarz. Tym samym niewiele wiem, o co do końca chodziło w fabule. Wiem tylko, co było celem owych stworzeń, głównym motywem ich działania, gdzie mieszkają, poznałam oględnie ich wygląd, ale nie znam ich historii. Suche fakty, które mnie niestety nie satysfakcjonują, ja lubię zgłębiać dany twór, ale również miejsca, a już w szczególności postaci. Jeśli nie te poboczne, to na pewno pierwszoplanowe. Nielogiczność i brak rozbudowania opisów postaci – to dla mnie największy minus, z którym nie mogę się pogodzić, i dlatego książka Stefana Buchmanna niestety więcej traci, niż zyskuje.
O minusach już było, to teraz ugryźmy książkę z tej pozytywnej strony. Na pewno (gdyby nie to niedopracowanie) ogólny zamysł fabuły, te stwory i ta żwawa, trzymająca w napięciu akcja działa jak najbardziej na plus. Dodatkowym pozytywem – jak dla mnie – jest miejsce, gdzie toczy się akcja. Anglia, rok 1788 – obrazowo przedstawione realia i ciekawe opisy widokowe to coś, co sobie cenię w książkach. Brak schematyczności! Tak, moi mili, to również coś, co się chwali w dobie książek, które są pisane, że tak powiem, „na jedno kopyto”.
W dodatku – ponownie – pragnę zaznaczyć, iż książka ta jest debiutem młodego autora, który pracę nad nią zaczął w wieku 16 lat! Sądzę więc, że te mankamenty i niedociągnięcia mogą być przez to nieco usprawiedliwione. Ja osobiście widzę w tym młodym pisarzu wielki potencjał, o którym na pewno jeszcze usłyszę/przeczytam. Widać wyraźnie, że Stefan Bachmann ma wielkie i niespożyte pokłady wyobraźni, a tego mu zazdroszczę i jestem ciekawa, jak rozwinie się jego kariera pisarza.
Mnie Dziwni nie zachwycili, sam pomysł bardzo mi się podobał, ale niestety… Przyzwyczaiłam się, że wydawnictwo Fabryka Słów swoimi książkami mnie zachwyca, dlatego trochę jestem zawiedziona. Aczkolwiek książka z pewnością znajdzie swoich fanów, ja jednak jestem bardziej wymagającym czytelnikiem.
Recenzja napisana dla portalu Nastek.pl
Dziękuję!
Do tej książki ciągnęły mnie dwa słowa: fabryka słów. Książki tego wydawnictwa zwykle odpowiadają moim upodobaniom, chociaż bywa i tak, że mnie zawodzą. Teraz myślę, że Dziwni to ta druga kategoria. Raczej się powstrzymam.
OdpowiedzUsuńKsiążkę już mam, ale się jeszcze za nią nie zabrałam ;( Szkoda, że jest niedopracowana - ale i tak dam jej szansę, lecz nie nastawiając się na zbyt wiele ;)
OdpowiedzUsuńNielogiczność zawsze mnie irytuje, więc chyba raczej nie skuszę się na lekturę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam nieco narzekań na tę książkę już wcześniej, a kolejne recenzje tylko podsycają moją niepewność co do książki... A leży ona już na mojej półce...
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na moje rozdanie :) http://in-corner-with-book.blogspot.com/2013/11/przedswiateczne-rozdanie-ksiazkowe.html
Mnie jakoś do niej nie ciągnie, ale ostatecznie nie mówię nie
OdpowiedzUsuńJestem jej ciekawa, już od czasu gdy przed premierą było o niej głośno. Mimo tego, iż recenzje mi mówią, że jest raczej przeciętna :)
OdpowiedzUsuńPS W tytule wkradła Ci się literówka ;)
To jest książka dobra dla nastolatków. Im się powinna spodobać, dla starszych czytelników jest raczej przeciętna:)
OdpowiedzUsuńNikt chyba nie dał tej książce naprawdę dobrej opinii. Wychodzi na to, że tej dziwnej powieści powiemy "nie".
OdpowiedzUsuńByłam jej ciekawa jakiś czas temu, lecz już mi przeszło.
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie... nic mnie do niej niestety nie przyciąga...
OdpowiedzUsuńJa zwróciłam na nią uwagę przede wszystkim dzięki temu, że to FS ją wydała a potem ze względu na okładkę. Niestety wszystkie recenzje jakie czytałam są bardzo negatywne no i średnia na LC niezbyt wysoka, więc nie wiem kiedy się skuszę i przeczytam ten tytuł. Na półce już stoi, ale pewnie będę go unikać...
OdpowiedzUsuńHmm... to już... nie pamiętam, która z kolei recenzja niezbyt pochlebna na temat tej powieści. Przyznam, że z początku byłam jej naprawdę ciekawa, ale teraz to uczucie słabnie. Pewnie książkę i tak kiedyś przeczytam, bo mam ją na półce.
OdpowiedzUsuńNiestety nie w moim stylu, więc podziękuję za nią :) Sama okładka też jakoś mnie nie przyciąga...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie odpuszczę, bo czytałam już klika recenzji tej książki i okazuje sie być przeciętną, pozdrawiam ):
OdpowiedzUsuń