"Są pewne prawdy, na które świat nie jest gotowy"
Świat opanowany przez nieumarłych umarłych? Otóż w lecie 2014 roku świat zaatakował wirus zwany Kellis-Amberlee. Niby brzmi tak niewinnie, jednak jest bardzo groźny! Jak określa się czas po tej wielkiej tragedii, która spowodowana była głównie nieodpowiedzialnością i głupotą ludzką? Powstaniem. Otóż wirus ten niesie za sobą śmierć, zniszczenie i ogromną stratę. Można śmiało powiedzieć, że po wydarzeniach jakie dotknęły świat w lecie 2014 roku, każda żywa istota nosi w sobie uśpionego wirusa, który po jej śmierci ożywia ją ponownie. Nie jest to jednak cudowne zmartwychwstanie, moi mili. Jest to nieświadoma egzystencja. Po przebudzeniu stajesz się zombie. Nie jesz, nie pijesz, nie mówisz, nie myślisz, nie czujesz. Jedyne co robisz, to zarażasz innych. To jest twój główny cel.
„Przegląd końca świata. Deadline” to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier tego roku. Po przeczytaniu wcześniejszego tomu o tytule „Przegląd końca świata. Feed” byłam zachwycona, a zakończenie było na tyle niewdzięczne, że zostawiło mnie bez odpowiedzi na wiele pytań. Niemniej jednak rozumiem, że autorka celowo zaplanowała to tak, a nie inaczej. Po przeczytaniu tomu drugiego niełatwo było mi zebrać myśli i napisać niniejszą recenzję. Z jednej strony jestem zachwycona książką, z drugiej zaś mam w stosunku do niej wątpliwości, które w mniejszym bądź w większym stopniu wpłynęły na moją opinię. Spróbuję podzielić się wszystkim, co tylko przyszło mi na myśl podczas czytania „Deadline”, a także refleksjami po jego skończeniu. Zapraszam Was do przeczytania niezwykle wyczerpującej recenzji!
Tomem pierwszym byłam zachwycona, pomimo iż za tematem zombie nie przepadam. W „Feed” bardzo spodobał mi się sposób ich przedstawienia. Zawsze twierdziłam, że książki z tymi stworami są kiczowate, ale teraz wiem, że wystarczy pomysł i jego niebanalne przedstawienie, żeby ta wada zamieniła się w oryginalny twór. Mira Grant na pewno nie stworzyła nam miernoty literackiej, to jedno mogę Wam zagwarantować. Widać, że autorka miała pomysł i wykorzystała go w pełni. Każdy element książki jest wyśmienicie dopracowany, co tylko upewnia nas w tym, że pani Grant poświęciła wiele czasu dla swojej twórczości. Włożyła w nią swoje serce. W ogólnej ocenie pierwsze dwa tomy serii o zombie zaowocowały zachwytem wielu czytelników, w tym oczywiście moim.
"Męczennik to tylko ofiara z bardzo dobrym PR-em. Osobiście wolę być żywym tchórzem"
~ Georgia Mason
Zombie były przedstawiane już jako chodzące i bezmyślne trupy czy gnijące jednostki powstałe z grobów. Nawet ktoś pokusił się i stworzył zombie myślącego i odczuwającego głębsze emocje, co dla mnie było niepojęte i w pewien sposób niesmaczne. Mira Grant nie odeszła daleko od standardów, jeżeli chodzi o wizję zombie. Standardów panujących zarówno w książkach, jak i w filmach. Jednakże sam zamysł czynniki powodującego, że ludzie stają się zombie bardzo mi się spodobał, a w części drugiej autorka wprowadziła pewne zmiany, urozmaicenia i dodatki, które go dodatkowo ulepszyły.
Tom drugi przedstawia dalsze losy blogerów, którzy mieli szczęście – choć jest to kwestia sporna – przeżyć nawałnicę zombie i spory polityczne. Georgia nie należała do ich grona. Ostateczny cios zadał jej brat, Shaun, który po dziś dzień nie może pogodzić się ze stratą najważniejszej osoby w jego życiu. Niemniej jednak Georgia jest obecna przez cały czas trwania powieści. Jak to możliwe? Cóż, albo Shaun zwariował, albo Georgia dysponuje siłą wyższą, która kłębi się w jego głowie i ciągle mu doradza w ważnych kwestiach…
Tom drugi przedstawia dalsze losy blogerów, którzy mieli szczęście – choć jest to kwestia sporna – przeżyć nawałnicę zombie i spory polityczne. Georgia nie należała do ich grona. Ostateczny cios zadał jej brat, Shaun, który po dziś dzień nie może pogodzić się ze stratą najważniejszej osoby w jego życiu. Niemniej jednak Georgia jest obecna przez cały czas trwania powieści. Jak to możliwe? Cóż, albo Shaun zwariował, albo Georgia dysponuje siłą wyższą, która kłębi się w jego głowie i ciągle mu doradza w ważnych kwestiach…
"Wydaje mi się, że w ostatecznym rozrachunku nasze pragnienia nie mają znaczenia. Liczy się tylko to, co postanowimy zrobić z naszym życiem"
~ Georgia Mason
Z bólem serca muszę przyznać, że sytuacje, kiedy Shaun użalał się nad śmiercią swojej siostry były irytujące. Jak uwielbiałam Shauna w części pierwszej, gdzie pozował na zabawnego i odważnego Irwina, tak wersja żałosnego Shauna zupełnie mi nie odpowiada. Wiem, że po stracie bliskich człowiekowi trudno jest dojść do siebie, o ile w ogóle jest to możliwe. Jednak sądzę, że autorka przesadziła z powtarzającym się wątkiem ubolewania (non stop!) nad śmiercią George. Zauważyłam również, że powtarzającym się aspektem były niektóre teksty, powielane co kilka rozdziałów. Było to niepotrzebne i denerwujące. To tyle jeśli chodzi o minusy. Oprócz tego drobnego wyrzutu niczego więcej nie mam do zarzucenia.
Serię o „Przeglądzie końca świata” uwielbiam i uwielbiać będę. Chodzi tu nie tylko o wizję świata, ale przede wszystkim o inteligencję jaką przepełnione są dialogi i treść. Operowanie naukowymi zwrotami i przedstawienie ich w logiczny i zrozumiały dla każdego sposób. To i wiele innych czynników sprawia, że książka jest genialna. O zakończeniu, który wprowadził taki chaos w mojej głowie, już nawet nie wspomnę. Pragnę tylko jednego… Niech tom kolejny („Blackout”) zostanie jak najszybciej wydany, bo muszę koniecznie się dowiedzieć, co będzie dalej!
Serię o „Przeglądzie końca świata” uwielbiam i uwielbiać będę. Chodzi tu nie tylko o wizję świata, ale przede wszystkim o inteligencję jaką przepełnione są dialogi i treść. Operowanie naukowymi zwrotami i przedstawienie ich w logiczny i zrozumiały dla każdego sposób. To i wiele innych czynników sprawia, że książka jest genialna. O zakończeniu, który wprowadził taki chaos w mojej głowie, już nawet nie wspomnę. Pragnę tylko jednego… Niech tom kolejny („Blackout”) zostanie jak najszybciej wydany, bo muszę koniecznie się dowiedzieć, co będzie dalej!
Recenzja ukazała się również na portalu literatura.juventum.pl
Recenzja:
Świetna recenzja, ale książka niestety nie dla mnie
OdpowiedzUsuńMam ochotę zapoznać się z tymi pozycjami.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja ; )
Nie zagłębiam się w recenzję, bo poluję na pierwszą część, ale na pewno ją przeczytam jak najprędzej - w końcu tyle pozytywnych opinii :D
OdpowiedzUsuńDeadline stoi już u mnie grzecznie na półce i czeka na swoją kolej. Cieszę się, że jest godna przeczytania i poziomem odpowiada pierwszej. Mam nadzieję, że użalający się nad sobą Shaun nie będzie mnie bardzo irytował;)
OdpowiedzUsuńZombie to nie jest mój ulubiony temat, ale może się skuszę na tę serię :)
OdpowiedzUsuńZombie nie są moim ulubionym tematem ani w książkach, ani w filmach. Choć zgadzam się, że odpowiednie podejście autora może zmienić wszystko. Na razie moja przygoda z książkowymi zombie nie rysuje się kolorowo. Nie licząc naszej ukochanej animatorki oczywiście, ale nie są to typowe powieści o zombie. Czytałam między innymi Ciepłe ciała, co faktycznie czytało się szybko, ale sama powieść nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńSkoro twierdzisz, że ta seria jest zrobiona jak należy... Wierzę. Bardzo chętnie dam zombie jeszcze jedną szansę.
Pierwsza część strasznie mi się spodobała, więc po tę sięgnę na pewno.
OdpowiedzUsuńOd wydawnictwa SQN wiem, że kolejny tom ma być wydany latem przyszłego roku :) Poczekać więc trochę trzeba, ale nie znowu tak długo - przynajmniej ja sobie tak to tłumaczę ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie zauważyłam zbytnio tego użalania się Shauna, ale cóż, to tylko ja ;) Zakończenie za to jest zabójcze :) A Blackout już w wakacje 2014 !
OdpowiedzUsuńLato 2014 już niedługo, więc na pewno będę mieć się na baczności i uważać na ten wirus :P A co do książki - mam ochotę! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę dorwać całą serię.
OdpowiedzUsuńRobię się coraz ciekawsza tej trylogii, chociaż za zombiakami również nie przepadam :P
OdpowiedzUsuńNajpierw muszę przeczytać "Feed" (nie ma innej opcji), a później: "Deadline" nadchodzę! :D
OdpowiedzUsuńPierwszą część czytałam, bardzo mi się podobała! W przeciwieństwie do Ciebie, ja zombiaków uwielbiam. :D Druga część stoi na półce, niedługo ją zaczynam.
OdpowiedzUsuńWow! Też nie przepadam za powieściami o zombie, ale po tą pozycję chciałabym sięgnąć. Nie, ja Muszę! po nią sięgnąć!!! :)
OdpowiedzUsuńOdrzucam tą książkę z góry niestety za zombie...
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać! ; - ) Uwielbiam zombie! ;p
OdpowiedzUsuńŚwietna okładka. Obiecuję, poszukam jeszcze w tym tygodniu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niestety, nie moje gusta.
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś chęci na czytanie :)
OdpowiedzUsuńLubię powieści z zombie, więc przeczytam jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja! :)
OdpowiedzUsuńLato 2014 już niedługo, więc trzeba się przygotować :D
Zazdroszczę ogromnie, bardzo chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!