Zoe i Alex to ogień i woda, światło i mrok. Jednak czasem wystarczy przebłysk światła, by rozproszyć ciemność, a miłość dokonuje cudów. Alex Nolan to zgorzkniały i cyniczny mężczyzna. Nie przypomina swoich braci, Sama i Marka, którzy podobnie jak on mieszkają nad Zatoką Friday. Oni wierzą w miłość i uważają, że warto zaryzykować cierpienie, by zyskać szczęście. Jednak Alex żyje we własnym piekle, zwalczając demony za pomocą whisky. Wtedy pojawia się duch. Tylko Alex go widzi. Czy zaczyna tracić zmysły? Zoe Hoffman jest łagodna i romantyczna. Kiedy spotyka uderzająco przystojnego Alexa Nolana, wie, że powinna od niego uciekać. Nawet Alex jej to mówi. Jest w nim jednak coś, co przyciąga Zoe, która chce go przekonać, że miłość naprawdę istnieje. Duch nie wie, kim jest i dlaczego musi przebywać w domu Nolana. Wie tylko, że kiedyś kochał jakąś dziewczynę. Alex i Zoe posiadają klucz do jego tajemnicy…
Lisa Kleypas to autorka, którą cenią sobie przeważnie (o ile nie wyłącznie) kobiety. Dlaczego właśnie one? Powiedzmy sobie szczerze – Pani Kleypas pisze głównie książki obyczajowe, gdzie wątek miłosny gra główne skrzypce, a co za tym idzie mężczyźni takie książki raczej omijają z daleka. Wiele dobrego słyszałam o jej powieściach, więc nadszedł czas, żeby z jedną z nich się w końcu zapoznać. Padło na „Jezioro Marzeń”, które jest kolejną częścią cyklu znad Zatoki Friday. Z częścią pierwszą się jeszcze nie zapoznałam, ale to nic straconego, ponieważ na półce już czeka – zapewne podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami zaraz po lekturze. Niemniej jednak nie odczułam żadnego braku informacji z poprzedniej części, więc albo są to odrębne historie, które tylko znikomo się ze sobą łączą, albo połączenia w ogóle nie ma. Nie będę jednak wprowadzała w błąd, dlatego nie twierdzę, że mam w tej kwestii pewność. Sądzę jednak, że możecie śmiało czytać „Jezioro marzeń” bez zapoznawania się z poprzednią częścią!
Co też sądzę o twórczości pani Kleypas? Czy wraz z innymi czytelniczkami podzielam miłość do jej książek? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, zapraszam do czytania niniejszego tekstu!
Nie spodziewałam natknąć się w tej lekturze na niesłychaną dawkę oryginalności po pierwsze dlatego, że romanse jakoś specjalnie się od siebie nie różnią – co oczywiście nie jest minusem niniejszej pozycji. Po drugie, są one zazwyczaj schematyczne. Nie zaprzeczajmy faktom. Zawsze, ale to zawsze jest jakaś piękna i urocza niewiasta, która wzdycha do przystojnego kawalera. Kawaler ten albo zabiega o daną urodziwą kobietę, albo udaje niedostępnego drania. W przypadku tej powieści – muszę przyznać – autorka zastosowała pewną intrygującą (schematyczną, bo schematyczną, ale jednak ciekawą) grę postaci. Alex z jednej strony jest cierpiącym samotnikiem, twardzielem, który udowadnia sobie i innym, że potrafi żyć na własną rękę. Nikogo do siebie nie dopuszcza, bo jest z niego taki zimny drań. Jednak nie spieszcie się z oceną tej postaci, gdyż może Was zaskoczyć swoją troskliwością i oddaniem. Zoe Foffman to wiotka, delikatna i powabna kobieta, która potrzebuje oparcia i bliskości drugiego człowieka. Okazuje się nim nie kto inny jak właśnie cyniczny i zgorzkniały Alex…
Wątek romantyczny mniej więcej przedstawiony, więc teraz pozwolę sobie powiedzieć coś o jednym dosyć ciekawym elemencie, jakim pani Kleypas mnie zaskoczyła. Otóż wprowadziła motyw życia po śmierci. Tajemniczy duch, który w pewnym stopniu związał się z osobą Alexa, a którego historię poznajemy wraz z biegiem wydarzeń, jest dosyć ciekawym, acz z lekka śmiesznym elementem „Jeziora Marzeń”. Ciekawym, gdyż jego istnienie wnosi w zwyczajny romans coś nowego, intrygującego i tajemniczego. A śmiesznym dlatego, że po prostu z początku nie mogłam się oswoić z jego obecnością, która w tę poważną historię wnosiła nieco sztuczności i zakłamania. Niemniej jednak kiedy już przyzwyczaiłam się do roli ducha i tego, że jego obecność wiele wnosi do fabuły, stwierdziłam, że był on istotnym charakterem.
Język jakim posługuje się autorka, jest rzeczywiście przystępny, lekki i obrazowy – dokładnie taki, jak przedstawiały go inne czytelniczki w swoich opiniach. Cieszę się, gdyż ostatnio czytałam książkę, gdzie wątek romantyczny był wątkiem głównym, który powinien czytelnika zrelaksować, a przez toporny język książka okazała się męczącym czytadłem. „Jezioro Marzeń” jest przyjemną i odprężającą lekturą. Książkę polecić mogę głównie kobietom, które oczekują niezobowiązującej, przyjemnej i lekkiej opowieści o miłości.
Recenzja napisana dla portalu literarura.juventum.pl
Sama nie wiem, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa, być może po nią sięgnę, chociaż nie przepadam za romansidłami :) Czasami jednak trzeba się oderwać o szarej, brudnej rzeczywistości i wkroczyć w świat miłości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię takie książki, więc ta ląduje na liście książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPostaram się przeczytać ^^ Zaciekawił mnie ten wątek z pokazaniem życia pozagrobowego i do tego jest Alex - a ja mam słabość do tego imienia ><
OdpowiedzUsuńPS. Podoba mi się zmiana tła na blogu :D Chociaż muszę przyznać, że pierwsze moje skojarzenie to: Batman! XD Przepraszam...
Może kiedyś. Lubię romanse, lubię duchy. A całość brzmi całkiem przyjemnie.
OdpowiedzUsuńoo.. bardzo mnie zainteresowałaś swoja recenzją, temat książki jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDla przyjemności i relaksu z chęcią się skuszę na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńHej! Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjenadine.blogspot.com/2014/02/nominacja-do-liebster-blog-award.html
Romanse raczej nie są w moim guście, chociaż od czasu do czasu warto taką książkę przeczytać. Zapiszę autorkę na mojej liście i jeżeli tylko nadarzy się okazja to zapoznam się z jej twórczością, skoro tak polecasz :)
OdpowiedzUsuń