Najnowsza książka Cassandry Clare ze świata Nocnych Łowców.
Zbiór opowiadań jak nigdy przedtem przybliża wielbicielom „Darów Anioła” i „Diabelskich Maszyn” postać czarownika Magnusa Bane’a, którego uwodzicielska osobowość, ekstrawagancki styl i cięty dowcip oczarowały fanów bestsellerowych cykli.
Wielbię świat Nocnych Łowców. Wiem, że nie każdemu ten świat przypadł do gustu, ale ja go uwielbiam. Postaci, wydarzenia, uczucia, opisy, dialogi, język... Wszystko. Dlatego, kiedy w księgarniach pojawiła się książka, w której to Magnus opowiada nam swoje dzieje, nie mogłam sobie odpuścić tej przyjemności jej nabycia i przeczytania. Przyznać muszę, że z początku czytanie szło mi opornie. Mało zabawne i mało interesujące były opowieści Magnusa, aż do chwili gdy ten poznał się z pewnym Nocnym Łowcą. Sądzę jednak, że to wina tego, iż książki nie tworzyła sama Clare. Jej teksty od razu rozpoznałam i to właśnie je czytało mi się niebiańsko dobrze. Czytając Kroniki poczułam ponownie ten magiczny klimat, który skradł me serce w serii o NW.
Jak już wyżej wspomniałam, trochę boleję nad tym, że książki nie pisała sama Clare, co da się wyczuć. Każdy, kto pokochał jej pióro pozna, które opisy i dialogi należą do niej, a które nie. Dlatego całość miesza się w słabsze z lepszymi. Niemniej niewiele umniejsza to całości. Książkę oceniłam wysoko mimo, iż nie jest ona szczególnie wybitna.
Wiele fanek tudzież fanów świata Nocnych Łowców uwielbia Magnusa, ja do fanklubu nie należę. Owszem lubię tę postać, ale nie jakoś specjalnie. Dlatego nie jarałam się tym, że to Magnus jest narratorem w najnowszej książce Clare. Jeśli już, to jarałam się wzmiankami o przeszłości i zarazem historii moich ulubieńców z serii "Dary Anioła" oraz "Diabelskie Maszyny". W końcu jak sama nazwa wskazuje, czarownik opisuje swoją historię nawiązując do różnych okresów swojego życia. A wierzcie mi, Magnus "trochę" przeżył.
Książka jest dobra. Polecam ją głównie fanom DA i DM. Ktoś, kto nie zna tych serii, na pewno się pogubi i nie zrozumie treści. "Kroniki Bane'a" nie jest żadną kontynuacją serii o Nocnych łowcach, jest jedynie dodatkiem do całości i jej uzupełnieniem. Jest pełna humoru, natomiast mało w niej dynamicznej akcji, zaś wiele historii, które naprawdę wciągają czytelnika. Ogólnie rzecz biorąc, książka bardzo mi się spodobała.
Wiele fanek tudzież fanów świata Nocnych Łowców uwielbia Magnusa, ja do fanklubu nie należę. Owszem lubię tę postać, ale nie jakoś specjalnie. Dlatego nie jarałam się tym, że to Magnus jest narratorem w najnowszej książce Clare. Jeśli już, to jarałam się wzmiankami o przeszłości i zarazem historii moich ulubieńców z serii "Dary Anioła" oraz "Diabelskie Maszyny". W końcu jak sama nazwa wskazuje, czarownik opisuje swoją historię nawiązując do różnych okresów swojego życia. A wierzcie mi, Magnus "trochę" przeżył.
Książka jest dobra. Polecam ją głównie fanom DA i DM. Ktoś, kto nie zna tych serii, na pewno się pogubi i nie zrozumie treści. "Kroniki Bane'a" nie jest żadną kontynuacją serii o Nocnych łowcach, jest jedynie dodatkiem do całości i jej uzupełnieniem. Jest pełna humoru, natomiast mało w niej dynamicznej akcji, zaś wiele historii, które naprawdę wciągają czytelnika. Ogólnie rzecz biorąc, książka bardzo mi się spodobała.
Książki nie czytałam, stylu tej pani też nie znam. Nie dla mnie ta antologia ;)
OdpowiedzUsuńNa razie przede mną ostatnią część Darów Anioła, jeśli mi się spodoba, to może zdecyduję się sięgnąć po inne książki autorki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością zadowoli, ale i pozostawi ogromny niedosyt. Właśnie ze względu na to, że Clare nie pisała jej sama.
OdpowiedzUsuńJa za książkami Clare niezbyt przepadam, więc chyba Kroniki nie przekonują mnie do siebie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ją polubiłaś, bo ja zdecydowanie mam ją w planach. :D
OdpowiedzUsuńKsiążek autorki nie znam, styl w jakim pisze też nie. Ale troszkę mnie zachęciłaś, więc rozglądnę się za jej książkami w wolnej chwili. :)
OdpowiedzUsuńJako dodatek do serii jest świetna, ale faktycznie akcji w niej mało :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mało w niej akcji, ale Bane pewnie nadrabia swoim urokiem osobistym :)
OdpowiedzUsuńJa również nie należę do zagorzałych fanek Magnusa, aczkolwiek z każdym czytanym tomem lubię go coraz bardziej. Z chęcią sięgnę po tę pozycję przy skraść nieco więcej momentów z moimi ulubionymi postaciami.
OdpowiedzUsuń