niedziela, 18 października 2015

"Błękitne dziewczyny" Ewa Podsiadły - Natorska


Dziękuję!

„Kobiety są niesamowite. Niech skonam, jeśli to nieprawda” – przekonuje Kaja Redo. Życie 29-letniej radomianki staje na głowie. Odwołuje ślub, wprowadza się do rodziców, a na dokładkę musi zmagać się z okropną szefową w redakcji lokalnej gazety, gdzie zarabia grosze.
Wiele osób już dawno wpadłoby w depresję, ale użalanie się nad sobą nie leży w naturze Kai. Bohaterka tworzy internetowy projekt, który w krótkim czasie zmienia życie jej oraz tysięcy kobiet z całej Polski. Wiele z nich to Błękitne Dziewczyny – szczęśliwe i akceptujące siebie. Spełnione kobiety, które odnalazły swoje miejsce na świecie. Swoim uporem, wytrwałością i otwartym umysłem osiągnęły sukces mierzony własną miarą.
Kaja też czuje się Błękitną Dziewczyną, ale przeżywa miłosne rozterki, wikła się w krótki romans z żonatym mężczyzną i skomplikowaną relację z dawnym szkolnym kolegą. W jej życiu ważną rolę odgrywają przyjaciółki: Mini – miłośniczka ubrań z „drugiej ręki”, która mawia: „Daj mi dwadzieścia złotych, a tak cię ubiorę w lumpeksie, że koleżanki zzielenieją z zazdrości”, oraz Madzia, nieustannie walcząca z nadmiarem kilogramów.
Kaja dzielnie walczy z przeciwnościami losu i przekonuje wszystkich, że można być szczęśliwą wszędzie, nawet w mieście, z którego śmieje się cała Polska.

A czy Ty jesteś szczęśliwą Polką?

Ewa Podsiadły - Natorska napisała kawał dobrej lektury, która oczywiście nie jest bez wad, ale na pewno niesie genialny przekaz, który myślę, że dotrze do każdej z nas. 


Autorka przedstawiła czytelnikowi trzy różne osobowości, które w całości stanowią idealny tercet. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to tercet egzotyczny! Główną bohaterką  Błękitnych dziewczyn jest Kaja Redo, fotograf popularnej w Radomiu gazety. Kaja jest dwudziestodziewięcioletnią singielką (nie z wyboru, ale o tym więcej w książce), która jest zadowolona ze swojego zawodu, ale niekoniecznie z pracy. Jakbym miała taką jędzowatą szefową, też nie byłabym zadowolona. Kai nie podoba się, jak ludzie (w tym większość mieszkańców) wyraża się o jej mieście. Powiadają, że Radom jest zadupiem, wiochą, dziurą itp. Właściwie, każdy, kto słyszy o swoim miejscu zamieszkania takie słowa (o ile lubi mieszkać w danej miejscowości) oburza się na nie. Ja osobiście lubię moją małą miejscowość w której mieszkam, a jak ktoś wyraża się o niej źle, to bardzo się irytuję -  to mnie łączy z Kają, ale nie tylko to. Kaja ma dwie przyjaciółki, które swoją drogą, są nieźle zakręcone. Madzia, która jest wiecznie na diecie i Mini, która żyje w nieszczęśliwym związku, bywa jędzą i potrafi ubrać się za piątaka. 

Barwne osobowości to na pewno największy plus niniejszej książki. "Błękitne dziewczyny" czyta się tak dobrze, jak ogląda się ulubiony serial. Naprawdę. Autorka bardzo płynnie przedstawia nam swoją powieść, co jest kolejnym plusem. Nieprzesłodzony wątek romantyczny również jest pozytywem książki, zupełnie jak od czasu do czasu wrzucane retrospekcje z życia Kai. 

Niemniej, jak już wspomniałam jest kilka minusów. Oczywiście ja to tak odbieram, bo trochę mnie to raziło. Wam może się to podobać, bądź nie zwrócicie na to szczególnej uwagi. Mam tutaj na myśli, jak Kaja zwraca się do swoich rodziców, a raczej, jak ich przedstawia "mama Krysia, tata Krzyś". Ja rozumiem, że raz można tak przedstawić rodziców, żeby czytelnik wiedział o kim mowa, ale nie co rusz... Poza tym, główna bohaterka i jej niezdecydowanie naprawdę dawało mi w kość. Co jeszcze? Aha! Trzy przebojowe kobiety w wieku dwudziestu dziewięciu lat często zachowywały się jak piętnastki. Ja rozumiem, że czasem można, każdy ma odchyły (coś o tym wiem), ale bez przesady. 

Reasumując, pomimo tych kilku mało znaczących minusików, książka bardzo mi się spodobała. Humor, interesująca treść i dość istotny przekaz, jaki niesie ze sobą historia Ewy Podsiadły - Natorskiej przemawia do mnie i z chęcią polecę ją swoim koleżankom. Na pewno przypadnie im i Wam, kobietki, do gustu. 

4 komentarze:

  1. Książka nie dla mnie, ale mimo to, bardzo mnie zaciekawiłaś ;)

    Pozdrawiam :*
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś się skuszę, ponieważ książka jako tako mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią przeczytałabym "Błękitne dziewczyny" - nawet pomimo wad, bo ta serialowa lekkość do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń