niedziela, 13 grudnia 2015

"Stigmata" Beatrix Gurian

 Dziękuję!
Siedemnastoletnia Emma jest w rozpaczy po nagłej śmierci matki. Od zawsze były tylko we dwie – skryta, zamknięta w sobie pielęgniarka, która poświęcała się dla pacjentów, i jej córka – skupiona na sobie nastolatka, która niewiele wie o przeszłości matki, poza tym, że przed laty przeżyła wielką miłość – a ona, Emma, jest jej owocem. Zanim rodzice wzięli ślub, jej ojciec umarł na służbie, pracując wśród Lekarzy bez Granic. A teraz matka zginęła w wypadku – jej samochód wpadł do głębokiego jeziora. Ciała Agnes nie znaleziono.
 Z odrętwienia po śmierci Agnes wyrywa Emmę tajemnicza przesyłka – niemal pusty album z dziwnymi niepokojącymi fotografiami, i jedno krótkie pytanie – Chcesz, żeby mordercom twojej matki uszło to na sucho?
Emma zaczyna działać. Kierując się wskazówkami w tajemniczej przesyłce, ubiega się udział w obozie młodzieżowym organizowaną przez tajemniczą organizację Transnational Youth Foundation – i trafia do położonego na odludziu myśliwskiego zameczku. Oprócz niej jest tu jeszcze trójka uczestników.

Czytając opis książki nastawiłam się na powieść grozy. W dodatku te mroczne ilustracje, które sprawiały, że czytanie w porze nocnej, wydawało mi się czymś strasznym... "Stigmata", która miała mnie wprowadzić w świat pełen grozy, sprawiła, że wydawało mi się jakbym oglądała horror klasy B. A wszystko przez główną bohaterkę, która doprowadzała mnie do szału, a czasami (z przymrużeniem oka) do myśli samobójczych. 

Emma, to ten rodzaj bohaterek, które przez całą powieść non stop uciekają, mdleją, uginają się pod nimi nogi, są przerażone widząc własny cień... A z początku wydawała się taka normalna. Po pewnym czasie zastanawiałam się, dlaczego ona nie leczy się u jakiegoś psychiatry. Poważnie. Nie spodobała mi się główna postać, a i te poboczne jakoś niespecjalnie trafiły w moje gusta. Zdarza się.

Jeśli chodzi o klimat, to jak najbardziej na plus. Kilka sytuacji go psuło, czasem nawet raz za razem, ale ogólnie rzecz biorąc klimat, pomysł, zakończenie i ilustracje to jedyne pozytywne elementy niniejszej powieści. A i jeszcze okładka. Nie można zapomnieć o tym ślicznym wydaniu! Wydawnictwo się postarało. 

Właściwie... To może ze mną jest coś nie tak, bo nie spotkałam się jeszcze z negatywnym odbiorem "Stigmaty". Dlatego też zastanawiam się nad swoim postrzeganiem świata wykreowanego. Może przemyślę jeszcze raz wszystko i napiszę czy coś się zmieniło. A nie. Jednak nie. Nic się nie zmieniło. Pozostaję przy swoim. Nie znaczy to oczywiście, że musicie się ze mną zgadzać, gdyż być może Wam "Stigmata" przypadnie do gustu bardziej.  Powiem szczerze, że gdyby główna bohaterka nie była tak... kolokwialnie mówiąc "niezrównoważona", a silna charakterem i psychiką, to uratowałaby całość. Niestety, postać Emmy jest najbardziej na minus.

Pomysł dobry, wykorzystanie go całkiem zgrabne. Postaci niestety słabo dopracowane... Zabrakło tego klimatu grozy, którego się spodziewałam. 

6 komentarzy:

  1. To ja chyba również należę do mniejszości, bo mi książka ani trochę się nie spodobała..

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam nadzieję, że książka będzie bardziej klimatyczna... A skoro do tego bohaterka jest jaka jest, to ja podziękuję...

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka co prawda ślicznie wygląda, ale przy moim egzemplarzu tytuł się prawie całkowicie starł ;/
    Co do treści, to naprawdę mi się spodobała, chociaż nieco długo zajęło mi jej przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, kopnąć taką bohaterkę w tyłek! Nie dla mnie - ja bardzo zwracam uwagę na sensowną kreację postaci.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja uważam, że zakończenie było najsłabsze w tej pozycji ;) Ale zgadzam się, Emma jest taką bohaterką, która no cóż, nie trafia zbytnio do koszyka: ale ją lubię.

    OdpowiedzUsuń